Czas leci, a mnie robią się kolejne blogowe zaległości.
Taaak… zaczął się sierpień, a wraz z nim nasza niania poszła na miesięczny urlop. Nie było to dla nas niespodzianką, bo od samego początku naszej współpracy mówiła, że w sierpniu nie pracuje, ale nie zmieniło to wcale faktu, że zagospodarowanie opieki nad Laurą w tym miesiącu było nie lada wyzwaniem. Do zadań do zrealizowania w najbliższej przyszłości dokładam znalezienie żłobko-przedszkoda, najlepiej na trasie do pracy i na tyle oficjalnego by w tym jednym miesiącu w roku, gdy placówka jest zamykana, wskazywano od razu placówkę zastępczą… Suma sumarum poratowali nas moi rodzice, którzy będą się opiekowali Laurą na zmianę. Na razie jednak przez pierwszy tydzień Laura była pod opieką drugiej niani.
Ta druga niania to pani Joasia, która była pomocą u niani pierwszej, czyli Laura dobrze ją znała. Znała i lubiła :) Martwiłam się tylko czy będzie ją pamiętała, bo przez cały lipiec się nie widziały. Okazało się, że niania Joasia mieszka całkiem blisko nas więc wreszcie ominęły mnie jazdy i stanie w korkach. Gdy zawiozłam Laurę w poniedziałek, spojrzała na nianię zaskoczona a potem elegancko wyciągnęła rączki i pożegnała się z mamą :) takie mam anioł dziecko.
Szczęśliwym trafem niania ma synka w wieku naszej Laurencji i starszą córkę, która ponoć marzy o siostrze :) W każdym razie Laura świetnie się tam czuła, a ja miałam pewność, że jest dobrze zaopiekowana. Niania po moim powrocie zdawała mi szczegółową relację z jej poczynać (tego brakowało mi u drugiej niani - tekst “wszystko ok, jechać do domu” nie zaspokaja mojej ciekawości ile moje dziecko spało, czy zrobiło kupę, ile zjadło itp.), a nawet wysyłała zdjęcia. Super sprawa.
Laura tak dokazywała z synkiem niani, że chłopiec, który od miesiąca podobno ciągnął już bez dziennej drzemki padał na bite 3 godziny :D :D :D Laura podobno też tyle spała, ale to połowicznie zwalam na ostatnio kiepskie noce. Coś się moje dziecko ostatnio popsuło i niema co noc mamy akcje usypianiowe… a było już tak dobrze. W rezultacie rano wszyscy, łącznie z Laurą, padamy na twarz.
Poza tym niania ostatniego dnia zdradziła mi, że Laurencja od trzech dni zasypia SAMA w ŁÓŻECZKU (!!!). Czy to jakieś rozdwojenie osobowości czy cuś??? Bo w domu to nikt oprócz mnie to usypiania dziecka absolutnie zabrać się nie może, bo jest krzyk, wrzask i walenie głową o podłogę. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym zaraz tego samego dnia po otrzymaniu takiego njuwsa nie kazała H. próbować uśpić dziecko. Nom, to nie doszli nawet do sypialni - tyle w temacie.
Tymczasem w sobotę na etat przyjechała babcia. I Laurencja ją uwielbia! Tulą się, dają buziaki, po prostu miodzio. Wczoraj mama została z nią pierwszy raz sama i Laura spała ponad 3h tak, że mama podobno aż zaczęła się nudzić ;)
Oby tak dalej!
Laura z synkiem niani :) |
O popatrz jaka nasza Laurka madra dziewczynka :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze macie ratunek i pomoc dziadkow- jestem pewna, ze obie strony ciesza sie taka sytuacja :)
Usciski :*
Wiesz bo to chyba my mamuśki tak działamy ma nasze dzieci. Nasz młodziak też nie da się nikomu uśpić oprócz mnie jak wie że jestem w pobliżu. A jak jestem w pracy to i z tatą jest super. Teraz jest u dziadków na kilka dni i też nocki są bez płaczu jak to bywa czasem przy mnie. Także chyba te nasze bable nas sobie podporządkowały:/ ;)
OdpowiedzUsuńMam radę! Postarajcie się o drugie :D mnie zmotywowało by odstawić Kubę od piersi i to byl początek do spokojniejszych nocy. Od jakiegoś czasu idzie spać o 22 i śpi bez budzenia się do 6/7 a nawet ósmej. Także wiesz co robić Kasia :D
OdpowiedzUsuńLaura słodko wygląda z synkiem niani! Ja bym dla Kuby chciała takiego kompana ;)
Oj babcie bywają nieocenione, kiedy wszystkie nianie zawodzą, wiem coś o tym :)) http://codziennik-kobiety.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTo super, że jakoś udało Wam się rozwiązać ten problem. I najważniejsze, że Laura zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPierwsza niania jaja chyba sobie robi! Nawet jesli uprzedzala, to jednak zdaje sobie chyba sprawe, ze stawia rodzicow swoich podopiecznych w bardzo trudnej sytuacji? Nie kazdy ma chetnych krewnych, na tyle blisko, zeby zajeli sie dzieckiem, kiedy niania bierze sobie miesieczny urlop! A zaden zlobek czy przedszkole, nie przyjmie dziecka na miesiac... Taka niania to dobra jest dla niepracujacych mam, ktore oddaja do niej dziecko dla kaprysu! :/ Oj, cos mi sie wydaje, ze niewiele dzieci zagrzewa u niej miejsce na dluzej. Mnie, jako pracujaca matke, szlag trafil od samego czytania! :)
OdpowiedzUsuńMasz racje, szukaj zlobko-przedszkola. Takie placowki, jesli kompletnie zamykaja, to zazwyczaj gora na 2 tygodnie, a przez reszte lata panie pracuja na zmiany i grupy sa laczone. Przynajmniej tak bylo u mojej mamy. Przy tym, tak jak piszesz, wiekszosc przedszkoli ze soba wspolpracuje w okresie letnim, zastepczo przyjmujac dzieci z innego, akurat zamknietego.
Hehe, z zasypianiem moich Potworkow u niani, bylo to samo. Ja ostrzegalam, ze moze byc kiepsko, bo w domu mocno protestuja, a tam patrzyly na inne dzieci i grzecznie sie kladly. ;) Tylko Nik musial dluuugo spac w drugim pokoju, bo budzil sie bez powodu z wielkim rykiem i budzil inne dzieci. Zreszta, do dzis tak ma, ze potrafi sie zbudzic z drzemki wyjac, powrzeszczec z niedospania 20 minut, po czym ponownie, spokojnie zasnac. :D
Agatko, ale to "wolne" to raczej powszechna praktyka. Żłobek, w którym pracuję, ma akurat tylko dwa tygodnie przerwy, ale wszystkie publiczne placówki, i Lilki również (którą ciężko mi zaliczyć do konkretnej grupy) mają miesiąc wolnego, co zawarte jest w umowie. I uwierz mi, że jako pracująca mama- rozumiem i Kasię i Ciebie doskonale, tym bardziej, że moja mama wciąż jest aktywna zawodowo, a teściowa, jak wiesz, nam nie pomoże. Z drugiej strony, jakby nie patrzeć to jest taki rodzaj pracy, gzie ten reset jest naprawdę potrzebny. Teoretycznie, w normalnych placówkach (nie mam tu na myśli instytucji niani) byłaby możliwość, żeby panie wybierały sobie te dni wolne, bo przy większej liczbie pracowników, idzie to jakoś rozwiązać. Weź jednak taką Panią Anię- miałaby pracować niemal 365dni? Zadowolić się jedynie weekendami i przerwami świątecznymi? Wydaje mi się, że skoro rodzice byli informowani wcześniej, być może w momencie podpisywania umowy, to jednak sytuacja była jasna. Doczytałam, że piszesz o 2tygodniach wolnego- u nas w Szczecinie właśnie z długością tej przerwy bywa różnie i waha się od 2 do 4tygodni.
UsuńCo do przyjmowania dzieci, to też nie tak- w przedszkolach publicznych z góry rozpisywane są dyżury i można na nie dużo wcześniej zapisywać dzieci- wiem, bo moja kuzynka drugi rok korzysta z takich rozwiązań. Tu gdzie pracuje również praktykuje się przyjmowanie dzieci tylko na okres wakacyjny i powiem Ci, że cieszy się to sporą popularnością. Dziewczyny mówią, że rodzice co roku wracają, także chyba sobie chwalą.
A teraz do Ciebie Kasiu- fajnie, że możesz liczyć na dziadków :)
Oj, nie lubię takich zdawkowych i lakonicznych wypowiedzi na temat tego, jak dziecko spędza czas poza domem. My zawsze same mówimy rodzicom. Swoją drogą, uwierzysz, że są i tacy, których kompletnie nie interesuje, czy dziecko zjadła, spało, co robiło... Przykre, niestety. Z tym usypianiem, to zawsze mnie to dziwi, bo Lila jako debiutantka też usypiała w przedszkolu sama, a w domu do tej pory nie ma o tym mowy...
Trzymajcie się Dziewczyny!
Serio?! No to ja jestem chyba z innej planety! ;) Z tego co pamietam, to przedszkole mojej mamy zamkniete bylo jakies 2 tygodnie, a przez reszte czasu wszystkie nauczycielki mialy dyzury. W ten sposo moja mama miala okolo 6 tygodni wolnego, a i tak narzekala, z nauczyciele "szkolni" maja 8 i ze to niesprawiedliwe. ;)
UsuńA wyobraz sobie, ze opiekunka Potworkow, w ciagu tych 4 lat, kiedy oddajemy do niej Potworki, nie wziela ani JEDNEGO dodatkowego dnia wolnego! Wszystkie wyjazdy ogranicza do dlugich weekendow! Moze dlatego jestem taka rozpieszczona i nie wyobrazam sobie, zeby mi Pani Marysia oswiadczyla, ze bierze miesiac wakacji. ;) Szczegolnie, ze tutaj nie ma czegos takiego jak dyzurujace przedszkola. Inna tez sprawa, ze nasza niania i jej maz, to juz starsze osoby. Maja jedna corke, na miejscu, wnukow nie posiadaja. Moze juz nie czuja potrzeby wyjazdow? ;)