środa, 17 lutego 2016

Rozmaitości

Od kiedy rozpoczęłyśmy z Laurą przygodę z nianią czas jakby jeszcze bardziej przyspieszył. Rano ledwo się obudzimy i zjemy śniadanie, wyjeżdżamy. Na siłowni zanim się obejrzę mija godzinka i już czas się zbierać. Potem przyjeżdżamy z Laurą do domu, jest pora na laurową drzemkę. Następnie gotowanie obiadu, troszkę zabawy i już H. jest z powrotem w domu, czyli mamy wieczór. Ale wiecie co? Fajny jest ten pęd :)

Od poniedziałku Laura zostaje u niani pełne dwie godziny. Powtarzamy z nianią ten sam motyw, w którym zaraz w drzwiach oddaję Orzeszka niani i się ewakuuję. W poniedziałek Laura nawet się za mną nie obejrzała, a gdy wróciłam po nią była tak zajęta zabawą, że dopiero po chwili wyjrzała na korytarz kto przyszedł. Wczoraj chyba jednak był drobny kryzys. W drzwiach na widok pani Ani Laura zrobiła "yyyyyy" i już tak chętnie do niani na rączki nie poszła. Potem podobno się rozkręciła i płaczu nie było, ale kilka razy podchodziła podobno do drzwi wejściowych. Zwalam to też trochę na to, że była już o tej porze śpiąca. Wczoraj obudziła się jak na nią dość wcześnie, bo kilka minut po 7. Do niani jedziemy dopiero o 9:30, odbieram ją po 2h i wtedy Laura pada mi już w aucie, a droga do domu to niecałe 10 minut. Wczoraj zasnęła tuż przed wjazdem do garażu i to tak twardo, że nie obudziło jej nawet wyciąganie z auta. Muszę chyba w takich dniach, w których Laurencja budzi się wcześniej przyspieszyć wyjazd do niani. Na szczęście pani Ania jest elastyczna, więc nie powinno być problemu.

Ciekawe jesteście jak sobie radzę na siłowni? Pochwalę się, że owszem, radzę sobie :D Po poniedzialkowych wygibasach już wieczorem czułam niezłe zakwasy. Postanowiłam jednak nie odpuszczać i dzisiaj poszłam za ciosem. Po rozgrzaniu mięśni nie czułam już bólu. Podoba mi się na tej siłowni, bo o tej porze jest tam naprawdę niewiele osób. Wczoraj razem ze mną była nas tylko czwórka. Dzisiaj co prawda osób było znacznie więcej, ale dość szybko się rozproszyli i znów pozostały jednostki. Dobrałam sobie też trening na zdrowy kręgosłup, dwa razy w tygodniu. Na bóle kręgosłupa narzekam od zawsze, ale głównie chodziło mi o to by wprowadzić jakieś urozmaicenie. Fajne jest też to, że przejazd od niani do siłowni, a potem prysznic, toaleta i powrót nie zajmują mi dużo czasu, mogę więc spokojnie ćwiczyć pełną godzinę, a nawet ciut dłużej i potem zawsze mam jeszcze czas by zrobić drobne zakupy i przez telefon nadrobić pilne tłumaczenia. Naprawdę super jest mieć ten czas dla siebie, niania to była dobra decyzja. 

Laura w ubiegły weekend trochę nas wystraszyła, bo ni stąd ni z owąd zaczęła trochę za często kichać. Już się wkurzałam, że jeszcze nie zdążyłyśmy rozkręcić się z żłobkiem a tu już pierwsze choróbsko, poza tym dopiero co pozbyłyśmy się kataru! Na szczęście kichanie zniknęło tak samo nagle jak się pojawiło. 

Jeszcze ku pamięci, w weekend zaliczyłam pierwszą awanturę o pierwszeństwo w kolejce, które przysługiwało nam ze względu na Laurencję :D Sytacja miała miejsce w Auchan - to nasz najbliższy większy supermarket. Musiałam uzupełnić laurową wyprawkę do niani - ręcznik, plastikowy kubeczek i te sprawy. Z racji, że była to sobota w sklepie szalały dzikie tłumy. Gdy dotarliśmy do kas, Laura była już porządnie znudzona. A tam kolejki takie, że miałam ochotę złapać się za głowę - przy każdej kasie po mniej więcej 20 osób. H. wyczaił kasę dla uprzywilejowanych - ciężarnych, rodzin z dziećmi i inwalidów. Postanowiłam więc pierwszy raz w życiu skorzystać na fakcie posiadania dziecka ;P Możecie się domyślić jak się to skończyło :) Początkowo miałam ochotę przeprosić wszystkich w kolejce i uderzyć do kasy, szybko jednak stwierdziłam, że z pewnością od razu mnie zlinczują. Podchodząc od razu do kasjerki pewnie zachowałam się trochę niegrzecznie, ale wierzcie mi, przemawiał przeze mnie instykt samozachowawczy.  Kasjerce szybko wytłumaczyłam, że jestem ze zmęczonym dzieckiem, zakupów mamy naprawdę niewiele i chcielibyśmy prosić by skasowała nas bez kolejki. Na to kasjerka - kobita pi razy oko lat 50 - patrzy na mnie z politowaniem i pyta w jakim wieku mam to dziecko. Zanim zdążyłam odpowiedzieć baba stojąca przede mną, która była następna w kolejce mówi z irytacją, że duże. Krew mi się zagotowała i już chciałam jej odpowiedzieć, że pewnie, jest tak duże, że ze spokojem spakuje jej zakupy, ale postanowiłam się opanować będąc pewna, że kasjerka stanie na wysokości zadania. O ja naiwna... Kasjerka uśmiechnęła się złośliwie i odpowiedziała mi z udawanym sarkazmem, że owszem, jest to kasa uprzywilejowana, ale dla kobiet "z brzuszkiem" i dla "malutkich dzieci, jeżdżących w gondolce, tak jak widać na tabliczce nad kasą". Taka odpowiedź podziałała na mnie jak płachta na byka. Postanowiłam jednak nie wchodzić w niepotrzebne dyskusje z głupią babą, zarządałam więc natychmiast by wezwała menadżera. Spokojnie bym na niego poczekała, ale kobieta z kolejki przede mną nie potrafiła się powstrzymać od komentarzy jaka bezczelna jestem. Cała kolejka wrzała, normalnie dreszczyk emocji. Gdy przyszła menadżerka szybko wytłumaczyłam o co chodzi i ta przyznała mi rację. Ha! Nie zdążyłam jednak zatriumfować, bo kobieta-komentatorka nagle wyciągnęła z portfela - tu uwaga - legitymację inwalidzką (!) i powiedziała, że ona jest ciężko chora i nie będzie mi miejsca ustępować. Bez zająknięcia odpowiedziałam, że nie ma sprawy, będę tuż za nią. Menadżerka potwierdziła taką kolejność, odwróciła się na pięcie i zwiała (zapewne od szumów dochodzących z ogona kolejki :]). Nie potrafiłam się jednak powstrzymać od komentarza w stronę kasjerki, że następnym razem, gdy podejdzie do niej rodzina z dzieckiem ma się powstrzymać od głupkowatych komenatrzy i niech lepiej zapozna się z zasadami panującymi u jej pracodawcy. Kobieta przede mną nie przestawała jednak komenatować, jaka bezczelna jestem, że dziecko mam już duże i że może poczekać. Nie mogąc się powstrzymać odpowiedziałam jej, że ona jak na inwalidkę wygląda zaskakująco dobrze i skoro tak świetnie się czuje niech zasuwa do innej kasy, dla zwykłych klientów. Mówię Wam, normalnie afera! To jednak jeszcze nie koniec :) Nie wiem czy u Was też tak jest, ale tu w Auchan kasjerki same pakują zakupy do toreb. Nasza kasjerka postanowiła się chyba na mnie zemścić, bo gdy zaczęła kasować nasze zakupy rzuciła mi torebką. Oooooo! Natychmiast jej ją oddałam i powiedziałam "Proszę, pani pakuje". Taką bezczelność jednak nie mogłam podarować. Postanowiliśmy zgłosić więc całe zdarzenie do Obsługi Klienta. Było nam trochę głupio, gdy zobaczyliśmy, że zostaniemy obsłużeni przez tą samą dziewczynę, której skarżyliśmy się zaledwie tydzień temu :) Wtedy to H. został pokrzywdzony. Było gorąco, więc nasze kurtki wrzuciliśmy do sklepowego wózka. Czekając w kolejce do kasy, przypomniałam sobie, że muszę jeszcze skoczyć do apteki. Zostawiłyśmy wiec H. samego w kolejce i pobiegłyśmy z Laurą do apteki. Okazało się, że gdy nas nie było kasjerka okropnie opryskliwym tonem "zdziwiła się" co to H. ma w wózku tyle tych kurtek i kazała mu je wyciągać, a potem sprawdzała czy nic w nich nie schował. Wtedy też szlag mnie trafił i poinformowałam o wszystkim Obsługę Klienta, choć nie wiem czy to coś dalo, bo nie wiem czym się ta kasjerka sugerowała - cudzoziemskim wyglądem H.? Matko Bosko, co to się w tym kraju dzieje... Niedługo zacznę się obawiać, że podczas zakupów jakiś nadgorliwy obywatel na widok H. wezwie Straż Graniczną, bo może to jakiś Syryjczyk jak pewien pan z Opola.... Tak czy inaczej, dziewczyna przeprosiła nas za zdarzenie i śmiała się, gdy zapewniliśmy, że my naprawdę nie jesteśmy tacy przewrażliwieni, tylko chyba jakiś pech nas w tym sklepie prześladuje... Ludzie z kolejki to już osobna historia, jacy są Polacy dobrze wiemy, ale od swoich pracowników powinni jednak wymagać przestrzegania pewnych zasad. Limitu wieku dziecka w takich kasach nie ma - tyle udało nam się dowiedzieć.

Także, pierwszą kłótnię mam w Polandii zaliczoną, a jakże!




Poza tym, czy u Was też dzisiaj pada śnieg? U nas powrót zimy, a jednak. Laura dzisiaj na widok niani uderzyła w lekki płacz, ale gdy tylko zamknęłam drzwi się uspokoiła (stałam i słyszałam :)). Więcej płaczu podobno nie było (ufff...). Trochę się jednak zirytowałam, gdy odbierając córkę niania ostrzegła mnie, że mam uważać na butki, bo ma zabłocone, bo dzieci wyszły do ogródka. No kurde! W takie zimno! Tak naprawdę to nie mam nic przeciwko wychodzeniu dzieci na dwór, ale nie da rady ubrać dziecko tak by nie zmarzło na dworze i nie spociło się w mieszkaniu. Ja ubieram Laurę tak by było jej dobrze w pomieszczeniu. Pani Ania na szczęcie dodała trochę z wyrzutem, że wyszli i od razu wrócili do środka, bo okazało się, że jest za zimno. No helloooł! U nas dzisiaj śnieg pada. Jutro spakuję Laurze do plecaka polarkowe spodnie i powiem, żeby je jej ubrała w razie wyjścia, ale butków nie będę już przecież kupowała zimowych :S Kurde, niech już będzie wiosna, a problem sam się rozwiąże.




17 komentarzy :

  1. Niestety też mieszkam we Wrocławiu.Piszę niestety bo mnie to miasto nie przekonuje mimo że mieszkamy tu 3 lata.Też przyjechaliśmy z Krakowa ;) Tylko że ja tego Krakowa bardzo żałuję.Co do kas pierwszeństwa tutaj to niestety potwierdzam :/ Ja będąc w ciąży miałam złe doświadczenia i w Auchan i w Ikei.W Auchan kasjerka ze zwykłej kasy mnie poprosiła bo w uprzywilejowanej pan stwierdził że on mnie nie przepusci.W Ikea podchodzi się właśnie do kasjera ale co ludzie w kolejce się nagadaja to szkoda mówić.Z maleńkim dzieckiem w gondolce też są problemy.Niestety Polacy zawalaja tu na całej linii.Jakby kilka minut komuś zrobiło różnicę. Smutne to bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam tutaj jeszcze o tym, ale mamy chyba podobne odczucia, bo porównując Wrocław do Krakowa czujemy się trochę jakbyśmy z konia przesiedli się na... osła :] No, ale powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B... 3 lata to i tak ładnie tu wytrzymaliście. Jesteście zdecydowani zostać na stałe?

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że u nas zanim kasy uprzywilejowane naprawdę będą działały jak należy, to jeszcze wieki miną. Ale wiesz co? Dobrze, że zareagowaliście i nie odpuściliście- takie rzeczy trzeba zgłaszać i trzeba czasem powalczyć o swoje. Najgorzej, to machnąć ręką. A z tym pakowaniem zakupów, to babka przegięła. No cóż- ewidentnie "zemsta". Żenujące, prawda? Przecież Jej, która jest w pracy, tak naprawdę powinno "wisieć" kogo obsłuży pierwszego... A pani inwalidka? Wiesz, ja 4lata dojeżdżałam do szkoły, która była za naszym miejscowym cmentarzem. Wiadomo, kto na ten cmentarz najczęściej jeździ- babcie i dziadkowie. I codziennie taki sam scenariusz- obładowani torbami, grabkami, jakimiś miotełkami, tak żwawo się pchali do autobusu/tramwaju, że wigor jak u 20latków. Natomiast wyobraź sobie, co odstawiali, jak nie było wolnych miejsc?? Większość z nich, na zawołanie umierała...

    Z tym ubieraniem faktycznie jest problem. Ja natomiast podziwiam i chyba doceniłabym, że pani Ania będąc sama jedna, jednak dzieci chce i zabiera na dwór. U nas w przedszkolu, gdzie najmłodsze dzieci mają po 3lata, także nie taka maleństwa, często dzieciaki po prostu nie wychodzą, bo wg subiektywnej oceny pań jest za chłodno, za mokro... Trochę mnie to irytuje, bo ok- kiedy leje to też bym jednak nie chciała, żeby wychodzili. Ale są tam dzieci, które naprawdę są po 8 albo i więcej godzin w przedszkolu, i kurczę- nawet na te pół godziny nie wyjdą się przewietrzyć??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie odpuszczam, chociaż mam wątpliwości czy z Obsługi Klienta moje skargi trafiają gdzieś dalej... H. był porażony skalą afery :D On z tych potulnych, co wolą zagryźć zęby i przemilczeć sprawę. Przyznał, że gdyby był w tej kolejce sam, czekałby nawet z 40 minut byleby się nie kłócić tak jak ja to zrobiłam :)))) Tak się dobraliśmy, hue hue ;)

      Pani Ania (przynajmniej w tym tygodniu) nie jest sama (ku mojej uldze). Ma do pomocy jeszcze jedna panią i razem opiekują się dziećmi. Z tego co widzę, jedna z nich zajmuje się głównie Laurencją, bo gdy ją odbieram zawsze jest u jednej na rączkach i nawet pachnie obcym zapachem, czyli muszą ją dość często nosić :) 8 h bez wyjścia to faktycznie kiepsko, ale w naszym przypadku mokry ogród jest naprawdę paskudny w taką pogodę. Chyba jednak wolałabym, żeby do wiosny odpuścili sobie spacery...

      Usuń
    2. To u nas dobór podobny, z tym, że Marcin po tylu latach ze mną, powoli się "wyrabia". Wyobraź sobie natomiast taką sytuację- piątek przed naszym ślubem, ja była w pracy, on miał już wolne, pojechał na salę, gdzie szalała nasza firma dekoracyjna i cóż- zamiast dekoracji w złoto-bordowej, zrobili... biało-różową (!!!) i... ani Marcin, ani moja mama nie wpadli na to, żeby zaprotestować :) Teraz wspominam to ze śmiechem, ale wtedy- Kasia, jak już tam dojechałam, to uwierz- była III wojna światowa, a kucharz (o czym się dowiedziałam po latach, nota bene), powiedział do Marcina,że mu współczuje. Swoją drogą- jakie to zastanawiające- dlaczego ktoś, kto dochodzi swoich praw, zwraca uwagę tam, gdzie te prawa są łamane wychodzi w najlepszym wypadku na czepialskiego???

      Odpisałam Ci u siebie- w Waszej sytuacji podejście do spacerów zupełnie mnie nie dziwi. Mnie chodziło o nasz, konkretny przykład :)

      Usuń
    3. Buahahahha, co za fujara z tego kucharza! Dobrze, że Marcin zachował jednak dyskrecję, bo pewnie gdybyś się w czas dowiedziała, wylatywałby stamtąd tak szybko jak biało-różowe dekoracje :D:D:D

      U nas podobnie, to ja zawsze jestem czepialska :) A najbardziej w Turcji, bo tam to wręcz nie wypada dopominać się tego za co się płaci ;)

      Usuń
  3. Kochana, troszke "ciocia" sie martwila- ale jak widze jest dobrze! Laurka ZUCH!! Gratuluje zapalu do cwiczen- ja hmmmm , no tego, ciezko mi... ach na silowni mobilizacja zdecydowanie wieksza!
    W Niemcowie nie widzialam kas uprzywilejowanych jednak nie ma problemu aby kogos przepuscic, nawet sama od siebe widzac stojaca osoba z dwoma- trzema artykulami mowie - prosze przejsc -to tutaj normalne!!A wiele osob dbajac o swoj spokoj - bo powiedzmy tak Niemcowo dosyc malo prorodzinne jest, woli przepuscic matke z malym, placzacym dzieckiem- byle miec spokoj :)
    Wlasnie takie zachowania o jakich piszesz najbardziej irytuja mnie gdy przyjade do Polski- Menzon dostaje k...wicy a ja wychadze na ta przemadrzala - nie toleruje takich zachowan i nie pytaj- baran czyli ja potrafi narobic szumu! Tez bym zrobila jazde i to jaka- glowa mala!!
    Laurka taka sliczna lalunia- buziaczki od ciotki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciocia może się chyba uspokoić, bo wczoraj zdaje się, nastąpił jakiś przełom - Laura zupełnie świadomie kiwnęła mi w drzwiach "bye bye" i poszła się bawić :)
      No widzisz, my też porównywaliśmy z H. Polskę z Turcją i tam jest podobnie - nie ma specjalnych zasad, ale ludzie po prostu są bardziej uprzejmi, a już gdy widzą dziecko to nawet chętnie Ci je potrzymią (czasem się z tego akurat nie cieszę ;P) abyś mogła ze spokojem spakować zakupy. Ale zaskoczyłaś mnie tym, ze Niemcy są mało prorodzinne - poważnie? Zawsze wydawało mi się, że im bardziej od nas na zachód tudzież północ tym lepiej w tym temacie :)
      Nie wiem czy pamiętasz, ale ja też baran :D I dlatego też nie odpuszczam, a polskiego chamstwa i tego poczucia, że na wszystkim znamy się najlepiej po prostu nie znoszę dlatego tępię kiedy tylko mam okazję.

      Usuń
    2. Oj baranku- rozumie :)

      Usuń
  4. Super, ze mama radzi sobie dobrze na silowni, a corcia u niani! ;) Laurencja mysle, ze moze jeszcze zlapac "kryzysa", szczegolnie po weekendzie, ale juz na teraz radzi sobie swietnie! Moje Potworki u pani Marysi, pierwszego dnia tez zostaly bez jeku, ale od drugiego juz wlaczaly syrene. Tyle, ze my wrzucalismy ich na gleboka wode - od razu sruuu, na 6-8 godzin. ;)

    To ci afera w sklepie! ;) Powiem Ci, ze tutaj, w tym mlekiem i miodem plynacym kraju, nie uswiadczysz kas dla uprzywilejowanych! Sa takie dla osob z mniejsza iloscia zakupow, z tym, ze ta mniejsza ilosc to naprawde umownie, bo limit 12 artykulow. A 12 rzeczy to juz nieraz polowa koszyka i stoi sie w niezlym ogonku.
    Dobrze, ze to akurat na Ciebie trafilo, bo takie rzeczy naprawde powinno sie zglaszac. Tekst o Laurencji, ze jest "duza" mnie powalil! Roczne dziecko! W kolejkach sklepowych nawet moje Potwory urzadzaja cyrki ze znudzenia, a co dopiero kilkunastomiesieczny maluszek! Ludzie w kolejce to jedno, ale zachowanie ekspedientki to juz przegiecie. W koncu to ona powinna dbac, zeby osoby uprzywilejowane naprawde byly obslugiwane w pierwszej kolejnosci! Przyznaje jednak, ze ja sama, tak jak H., pewnie siedzialabym cicho i najwyzej obrzucala innych morderczym spojrzeniem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, liczę się z tym, że jeszcze mogą przyjść gorsze dni i właśnie z niepokojem czekam na poniedzialek... Wiesz, wiem, że dzieciom się u niani NAPRAWDĘ krzywda nie dzieje,a le gdy przychodzę po Laurę i widzę jak niemal wszystkie dzieciaczki uderzają do drzwi z pytaniem "czy to moja mama?" to aż mi się przykro robi, że je rozczarowałam... I dlatego też boję się momentu, w którym będę musiała zostawić tam Laurę na te 8h...

      Dokładnie, komentarze ludzi z kolejki gotowa byłam puścić mimo uszu, bo Polacy to niestety w takich sytuacjacj najczęściej chamy i tyle, ale sklep jako taki powinien informować pracowników o tym jak mają się w danych sytuacjach zachowywać. Naprawdę nie spodziewałam się, że kasjerka zachowa się w ten sposób. Tak mnie to zaskoczyło, że nawet nie byłam do końca pewna co powie menadżer.

      Usuń
  5. Moja droga, tak naprawde to polityke prorodzinnej jest tu malo...moze nie tak malo jak w Polsce ale moglo by byc zdecydownie wiecej. Oczywiscie urlop macierzynski, tacierzynski, 67% dochodu jako wyplata przez rok badz dwa gdy pracownica wychowuje dziecko, slawetny Kindergeld 180e na miesiac na dziecko,miejsce w przedszkolu gwarantowane od 3 roku zycia, ostatni rok przed szkola darmowe przedszkole, w Hessen darmowe podreczniki, bilet miesieczny na dojazd do szkoly i czesto darmowe- dotowane przez panstwo zajecia dodatkowe typu sport, wiele mozliwoscie atrakcji kulturalnych dla dzieci za darmo, badz w tzw. Familienkarcie itp. ale jest tez druga strona medalu- problemy z wynajmem mieszkan- bez dzieci- chetniej pies, kot niz familia z dziecmi, knajpki czy kina dla mam- a co to takiego?? :O Oczywiscie wszedzie sa place zabaw, kaciki zabaw nawet w kosciele jednak KAZDY chce spokoju, ciszy i te pss, ssss i wywracanie gal sa bardzo czeste. Na glosne zwrocenie uwagi - jednak malo kto sie odwarzy- Niemcy sa dosyc poukladani ;) Taka "poprawnosc". Zauwazylam rowniez, ze mamy malych dzieci maja bzika na punkcie swych pociech- jednak nie wszyscy tego bzika podzielaja, mnniej- wiecej gdy dzieci dorosna- choroba mija i pojawia sie gdy wnuki zagoszcza w rodzinie- wtedy znowu wszystkie dzieci sa super :)
    Podsumowujac 1,43 dziecka na rodzine mowi samo za siebie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, no to jednak nie jest tak źle! Albo inaczej - jednak jest znacznie lepiej niż w Polandii :)) Bo do przewracania oczami to ja już się przyzwyczaiłam i nawet na to nie patrzę, zresztą w Polsce jest również obecne, a w dodatku zasady jak z buszu ;) Ale smutne to 1,43 dziecka na rodzinę :(

      Usuń
  6. Ludzka zawiść nie zna granic. Moim zdaniem to kasjerka zawiniła jako pierwsza. Ja z pierwszeństwa korzystałam jedynie w szpitalu, gdy byłam w ciąży oraz z małym dzieckiem. No, ale po to są te zasady by z nich korzystać, a nie zostać zlinczowanym. Stając do kasy z pierwszeństwem, liczę się z tym, że może podejść osoba niepełnosparwna i nie ma problemów bym ją przepuściła. Baaa, my często na zakupach (gdy mamy pełny wózek) sami proponujemy by stojący za nami ominęli kolejkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że na największą naganę zasłużyła kasjerka, dlatego też nie odpuściłam i poszłam się poskarżyć chociaż mam pewne wątpliwości czy to oby na pewno poszło gdzieś dalej...

      Usuń
  7. Cześć Kasiu!
    Moja droga, mam ogrooooooooomne zaległości w blogosferze, zapewne zauważyłaś! Nadrobię!
    Cieszę się, że codziennie chodzisz na siłownię i jestem pewna, że to przyniesie efekty. Ja czasami też chodzę, ale czasowo nie wyrabiam. Jakbym miała tu w naszej mieścinie siłownię o dłuższym czasie otwarcia, to bym też chodziła. A tak jak otwierają o 10, a ja mam na 10:30 do pracy,o nie ma jak. Jak wracam,t o chcę pobyć jeszcze z Kalinką...
    Więc chwyciłam się diety, bo tonący brzytwy się chwyta :D
    Polecam Ci naprawdę tę dietę. Jeśli masz jakieś pytania, pis zna fb, mogę pomagać w zrozumieniu diety, bo początki mogą się wydawać trudne.
    Córeczka jak urosła! Śliczna jest. To po mamie :)
    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja z pierwszeństwa w Auchan korzystam często- korzystałam w ciąży i teraz z dzieckiem też, beż względu na to czy Mała marudzi czy jest skora do zabawy. Należy się, to korzystam. Mąż czasem się wstydzi, bo in też z tych spokojniejszych, ale ja myślę, że największym problemem tych kas jest to, że są otwarte dla wszystkich. A kasa uprzywilejowana powinna obsługiwać tylko osoby uprzywilejowane. Nawet jakby miała stać pusta. Ma czekać na osoby uprzywilejowane i już. Tak jak trzeba kasy do 10 artykułów. Nie byłoby wtedy problemu z tłumaczeniem się itp.

    OdpowiedzUsuń