Zległości mnóstwo, ale lecę z bieżącymi niuwsami, bo inaczej i te odejdą w niepamięć.
Tak, zaczął się wrzesień, wróciłyśmy do niani. Może bez wielkiego entuzjazmu, ale dajemy radę.
Musieliśmy z H. zweryfikować nasze urlopowe plany, bo pozwolenia na pobyt niestety w dalszym ciągu brak :((( czyli nasz wyjazd za granicę gdziekolwiek okazał się tylko marzeniem. A już myśleliśmy o tym by z braku laku odwiedzić Turcję i spędzić tam zaczynające się dzisiaj Święto Ofiary... Niestety. Polska biurokracja skutecznie nam to uniemożliwiła. Swoją drogą oszalałabym chyba gdyby przez turecką biurokrację nie mogła przylecieć do Polski na Święta...
Byliśmy już o krok od kolejnego przesuwania naszych urlopów, ale ostatcznie H. stwierdził, że on jednak go chyba potrzebuje. Ok, w takim razie szybko zarezerowaliśmy jakiś nocleg, ale nasze rozterki się wcale nie skończyły. W środę laurowy nos zaczął wieczorem ciec, w czwartek mieliśmy już regularny glut, a w piątek ja zaczęłam kichać by w sobotę totalnie opaść z sił. Ale jak powiedziało się A to trzeba i rzec B. Poza tym drugi człon naszej docelowej miejscowości dodawał mi nadziei, że będzie dobrze. I tym oto sposobem od wczoraj urzędujemy w Świeradowie-Zdroju i jest cudnie! Hotel trafił nam się przepiękny i bardzo baby-friendly. Jest mnóstwo aktrakcji dla takiej drobizny jak Laurencja - place zabaw, basen kryty i podgrzewany na zewnątrz, sala zabaw, rowery, itp. Jest super, pogoda trafiła nam się jak z bajki. Tuż pod naszym balkonem przepływa górski strumyczek, miód cud orzeszki.
Jedynym naszym zmartwieniem są posiłki, podczas których w Laurę wchodzi diabeł wcielony. Dziecko nasze wśród ludzi na widok jedzenia po prostu dostaje szaleju. Nie chce nic jeść, wydaje z siebie zwierzęce dźwięki, kradnie sztućce z innych stołów i wali nimi o podłogę. Jest wkurw, jest płacz, jest źle, bardzo źle. Jemy więc na zmianę :-( Szkoda, bo jedzonko też pyszne, ale nie dane nam jest się nim delektować. Z nieukrywaną zazdrością spoglądamy na rodziny z innymi maluchami grzecznie siedzącymi w swoich krzesełkach i ładnie otwierającymi paszczę.
Jesteśmy tu do środy choć mamy ochotę pobyt przedłużyć...
Udanego wypoczynku!!
OdpowiedzUsuńKasiu a gdzie twoje dlugie wlosy :O a okularki?? taka jestes odmieniona!!
Pozdrawiam!!
Dziękujemy :-*
UsuńA włosy...ehh już o nich zapomniałam. Za dużo czasu kosztowała mnie ich pielęgnacja ;-) a okularki konsekwentnie zamieniam soczewkami, bez tych gadżetów jestem ślepa jak kret :-P
Buziaki :***
Ach, łezka się kreci- rok temu też byliśmy w górach. A teraz? Kierat, i zapomnij o urlopie we wrześniu...
OdpowiedzUsuńTakże wypoczywajcie intensywnie, cieszcie się sobą, a stołówka? No bywa i tak :)
No my już też we Wrocławiu, w domu, w pracy, na zakupach... ehh jak szybko te urlopy mijają...
UsuńAle Wam fajnie!Bez opisu wiadomo że swietnie spędzacie czas,bo uśmiechy od ucha do ucha.
OdpowiedzUsuńAle ale,czy to Ty???
Tak, to ja :-) Aż tak bardzo się zmieniłam? :)
UsuńO jak fajnie, moje rejony :) może nie do końca, ale mamy w miarę blisko :)
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje rejony!!! Do tej pory na myśl "w góry" myślałam tylko o Zakopanem, ale ale! Tu też jest pięknie!
UsuńA Wy odpoczywajcie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńGóry moje ukochane :) Udanego wypoczynku :) codziennik-kobiety.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńA jako to hotel? Wygląda super a też myślimy nad pobytem w górach z maluchem :) I również jechalibysmy z Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,miało być jaki hotel :)
OdpowiedzUsuń