wtorek, 4 września 2018

I znowu do przedszkola

Nie mogę uwierzyć, że to już wrzesień i lato praktycznie się skończyło. Nadszedł TEN dzień i Laura wróciła do przedszkola. Jak to przeżyła?
Hmm... Jeszcze w niedzielę podchodziła do tematu z ograniczonym entuzjazmem. Widziałam w jej oczach niemal radosne błyski, gdy wymieniałam imiona dzieci, z którymi znowu będzie mogła się bawić. Ale w poniedziałek rano, gdy przyszła pora pobudki... Był płacz, buzia w podkuwkę i żałosne szlochanie "Ja nie ce do psiedskola, ja ce zostać w domku", które po długich negocjacjach i w końcu przekupstwie zaowocowało "A psyjdziesz po mnie sybko?". Gdy powiedziałam, że po obiadku, Laura stwierdziła z rozpaczą, że to za długo...

Do przedszkola wchodziłyśmy rano chyba z równą tremą. Laura to wiadomo, a ja z kolei bałam się, że jej wątpliwy i niestabilny humorek pogorszą maluszki, dla których to był pierwszy dzień w przedszkolu w ogóle. Na szczęście trafiłyśmy na jakąś wolną dziurę i w szatni wcale nie było wielkich tłumów zagubionych rodziców i popłakujących brzdąców. Laura dostrzegła gdzieś swoją psiapsiółkę Wandzię, a resztę dopilnowały panie, które przywitały Laurę całusem, złapały za rączkę i zaprowadziły na salę. 

Oczywiście wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju więc zwolniłam się wcześniej z pracy i pognałam do przedszkola. Zastałam ją stojącą w parze w kolejce do sali (chyba to była ewakuacja dzieci po obiadku ze stołówki). Szybko mnie dostrzegła i zaczęła szarpać panią za rękaw krzycząc "Tam jest moja mama!". Pani najpierw chyba nie zrozumiała o co chodzi, bo próbowała ją uciszyć, ale Laurencja tak łatwo nie odpuściła. W końcu i pani mnie dostrzegła i pozwoliła mojej pociesze na wyjście. 

Trzeba było uczcić ten dzień, a więc była obiecana mini zabawka, a potem nawet zabawa w Kinderplanecie. Laura była zachwycona. 
Nie wiem czy to przez to skakanie na sali zabaw czy przez emocje, ale w samochodzie po prostu padła...

Dzisiaj też kazała przyjść po siebie "sybko, jesce sybciej", ale life is hard i niestety nie mogę tak urywać się wcześniej codziennie :(
Pocieszamy się tym, że już w piątek po południu zaczynamy kolejne wakacje :-) 

4 komentarze :

  1. Znam ten placz, Stefano gdzieś w połowie roku zaczął nam odstawić szopki, że nie chce do przedszkola. Naturalnie jak go odbieraliśmy to foch że teraz nie może isc bo nie skonczyl, ewentualnie że chce wracać busem a nie z tatą. Nie dogodzisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcialaby i boi sie :) nic tylko cirepliwosc i bedzie dobrze! Milych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. No to sie Laura do przedszkola nachodzila! :D

    Ciekawa jestem jak Wam mijaja wojaze? Mozna Was podejrzec na blogu podrozniczym? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że można :) http://polishturkishborder.blogspot.com/?m=1

      Usuń