środa, 19 grudnia 2018

Ploblem

Jakieś 1,5 mca temu, w pewny sobotni poranek, tak mi się spieszyło do mopa, że spadłam ze schodów i złamałam duży palec u nogi. W sobotę myślałam, że jeszcze mi przejdzie, w niedzielę jednak trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy i ruszyć na pogotowie. Brzydka listopadowa niedziela, zimno i siąpiący deszcz. Laura oczywiście z nami. Najpierw zadzwoniłam do naszej prywatnej opieki, która pokierowała mnie do szpitala na Koszarowej. Zajeżdżamy, zero jakiegokolwiek oznakowania, miejsce do zaparkowania auta trudno znaleźć. W końcu, gdy zaparkowaliśmy, kuśtyk kuśtyk w tym deszczu na pogotowie. Kolejka. Czekam. Podchodzę do okienka: "Pani, nie tutaj! Na Kamieńskiego musi pani jechać!". Zaciskam zęby, wychodzę. Czekam stojąc na jednej nodze, aż H. przyprowadzi auto.  O, nie możemy wyjechać z parkingu, bo trzeba opłacić bilet. Ale gdzie? A tam, w nieoznakowanej szopie. Jedziemy do drugiego szpitala. Tam powtórka z rozrywki. Nie wiadomo którędy podjechać pod izbę przyjęć, znowu kuśtykam kawałek przez parking. Kolejka. Jedna pani przyjmująca, której najwyraźniej się nie spieszy. A to znika na chwilę, a to zagai do przechodzącego księdza. A ludzie czekają, z dziećmi w gorączce, z połamańcami. Na jednej nodze stoję w kolejce, bo H. ogarnia w syfnym kiblu laurowe siusiu. Wreszcie podchodzę do okienka: "Pani, co pani! Nie tutaj, musi pani jechać do XXX". Zaciskam zęby, ale słowa frustracji same cisną mi się na usta. Rzucam wiązankę szybko streszczając co o tym wszystkim myślę, obracam się i wychodzę. Dzwonię do naszej prywatnej opieki i zmuszam do znalezienia mi wizyty u ortopedy na kolejny dzień.

To tak tytułem kontekstu. Inny wieczór, Laura bawi się swoimi kucykami Pony. Nagle słyszymy Laurę przemawiającą głosem Pinkie Pie:
- Bo mama spadla ze schodów i zrobiła sobie ała w nóskę. I pojechaliśmy do doktola i był ploblem i kulwa mać.

Cóź, lepiej nie mogłabym tego podsumować :)


3 komentarze :

  1. Podsumowanie idealnie w punkt. :D

    Te dzieciaki to wychwyca wszystko, co nietrzeba. Pamietam jak malutka Bi, ktora zaczela mowic pozno i dlugo mowila slabiutko, ale gdzies zaslyszane "kuka mac" to potrafila powtorzyc! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie ma się czym chwalić, ale gdy Laura zaczynała przygodę z przedszkolem czyli ledwo co sklecała zdania, zaliczyliśmy okres "o hak". Na szczęście panie w przedszkolu chyba kiepsko ogarniają angielski ;)

      Usuń