Gotuję obiad, a Laura ogląda swoje plastikowe błyskotki, przymierza bransoletki i naszyjniki.
Nagle oznajmia mi:
- Mamo, a ja chcę węża.
- Węża???
- Tak, węża.
- Ale dlaczego węża?
- Bo wąż kupi taki pierścionek - pokazuje na moją obrączkę.
Co prawda to prawda, mąż-wąż. Byleby tylko nie miał węża w kieszeni ;-)
piątek, 7 grudnia 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Hihihi, dokladnie!!!
OdpowiedzUsuńA w poprzednim poscie to kawalek Waszego salonu? Pieknie macie!!!