No dobra, jadę z tym koksem czyli z zaległymi postami. Muszę się wyrobić, bo pewnie przez jakiś czas nas tu nie będzie - ponownie ni z gruszki ni z pietruszki, jak to u nas najczęściej bywa, wyskoczył nam kolejny wyjazd i już w czwartek lecimy na 2tygodnie do Turcji.
W sobotę w ubiegłym tygodniu Laurencja zaliczyła pierwszy w życiu piknik :) Gdy o nim teraz pomyślę, wydaje mi się, że było to całe wieki temu... Gdy trwało jeszcze lato, było sucho i nieznośnie gorąco.
Piknik organizowany przez pracodawcę H. dla pracowników i ich rodzin okazał się wielkim przedsięwzięciem, z jedzeniem, grami i zabawami dla dzieci i dorosłych, mnóstwem dmuchańców itp. Wszystkie atrakcje robiły wrażenie, ale były skierowane do starszych dzieci. Laura mogła tylko z zaciekawieniem je obserwować :)
Przezornie zabrałam koc piknikowy i torbę pełną zabawek i to był strzał w dziesiątkę! H. pobiegł integrować się ze współpracownikami, a my rozłożyłyśmy się na trawce. Laura początkowo skierowała swoją uwagę na zabawki, ale gdy tylko dostrzegła... trawę :) momentalnie o nich zapomniała.
Ok, niech dziecko pozna takie uroki jak dotyk trawy na bosej stopie, nie mam nic przeciwko, ale po wnikliwej obserwacji Laurencja szybko przeszła na wyższy poziom zaznajamiania się z naturą i zaczęła rwać trawę z takim impetem, że tylko wióry leciały dookoła. A wraz z trawą, sianko, badyle i inne paprochy prosto na nasz piknikowy kocyk i zabawki :-] na deser Laurencja zrobiła to, czego nie mogłam się nie spodziewać - pełną garść trawo-paprochów skierowała prosto do paszczy. No i dla mnie to właśnie była ta granica, po przekroczeniu której dziecko zostało zabrane z zielonej trawki z powrotem na kocyk. Usilnie starałam się zabawić ją czymś innym, ale i tak głodnym wzrokiem łypała na trawę i wykorzystywała każdą okazję by zgarnąć choć odrobinę :D
A nuż tym razem się uda? |
Fajnie było obserwować jej interakcje z przyrodą :) słonko grzało, ptaszki śpiewały (tak przypuszczam, bo dziecięcy wrzask dookoła troszkę utrudniał ich usłyszenie)... Sielsko anielsko. Po jakimś czasie dołączył do nas H. i piknikowalismy w trójkę.
Było super!
Planowaliśmy powtórkę z piknikowania, już we własnym zakresie, myśleliśmy nawet o Parku Jordana, tyle że nagle lato się, kurde, skończyło :)
A ja chcę jeszcze raz!
PS. Wiem wiem, że czekacie na wiadomość-BOMBĘ, ale jeszcze trochę muszę potrzymać Was w niepewności :] Tak przypuszczałam, że posądzicie mnie o kolejną ciążę, ale spieszę z wyjaśnieniem, że nie, to nie ciąża :]]]] Przy całej mojej miłości do córki i radości z bycia mamą, gdybym faktycznie dowiedziała się teraz, że znowu spodziewamy się dziecka, chyba bym się poryczała i to bynajmniej nie z radości ;]
PPS. Zobaczcie co do nas przyjechało ze wschodniej Turcji! Specjalnie piszę, że ze wschodniej, bo tylko tamtejsza baklava jest prawdziwa, oryginalna, doskonała czyli NIEutopiona w syropie cukrowym i NIEzapychająca po jednym kawałku oraz NIEoszukana lekką posypką z pistacji lub jeszcze gorzej z orzechów włoskich. Taka baklava to NIEBO W GĘBIE :)
Och matko, mam ślinotok! No a opis Laury w roli kosiarki powalający :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było- ale ona urosłaaaa! Pięknie!;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu Stefano pobrywał z liści wszystkie krzewy w ogródku kuzynki męża :) U nas kolejnym krokiem bya mio do kamieni wszelakich
OdpowiedzUsuńHehe, co te dzieci widzą w trawie? Kurczę, mam to samo- takie dziwne wrażenie, że lato było całe wieki temu :((
OdpowiedzUsuńW takim razie udanego wyjazdu.
Ps. Baklava, baklava... Jeszcze nie jadłam, ale już wiem, że mnie w razie czego nie oszukają :)
Cudownego urlopu w Türkei zycze!!! Och jak tam musi być pięknie po sezonie :)
OdpowiedzUsuńH. i turecka Babcia pewnie juz piszcza z radosci-ciekawe jak Laurka zareaguje na turecka Familie:)
Teraz to juz nie wiem co fajniejsze :baklava? Laurka jedzaca trawe czy jej minka po lodzie? ??? :)
Szczesliwej podróży i do następnego !!!
Ps.a moze praca to ta niespodzianka? ?
Widać, że Laurencja czuła się jak ryba w wodzie na pikniku szkoda, że już lato i upały poszły w siną dal, ale Wy nałapiecie się słoneczka podczas wyjazdu do Turcji.
OdpowiedzUsuńJeny, przeslij mi troche tej baklavy, coooo? ;)
OdpowiedzUsuńSwietny piknik! W tym roku najlepsza rozrywka byla moze trawka, ale za rok Laura napewno poszaleje na dmuchancach! :)
A co do tej wiadomosci - bomby, to chyba nie przenosicie sie z powrotem do Turcji??? ;)
No to pyszności przyjechały, a o pikniku można jeszcze pomyśleć ponoć pogoda idzie
OdpowiedzUsuńNo to się Laura wypasla na trawie :-)
OdpowiedzUsuńBaklave jadalam w Grecji, pewnie nie byla super oryginalna choc z tureckich cukierni ale mnie nie smakuje właśnie prze nadmiar syropu.
Udanego pobytu w T!
Trochę nam się zaległości zarobiły na Waszym blogu, ale już wszystko nadrobione i ważne że Laura już zdrowa. U nas jeszcze katar trochę dokucza ale całe szczęście nic więcej się z tego nie wykluło. Ciekawe co to za wiadomość bomba ;) ... Udanego pobytu w Turcji i szczęśliwej podróży :)
OdpowiedzUsuńsuper mieliście zabawę
OdpowiedzUsuńwww.puffa.pl
Jak cudna Baklava! Zazdro! :D
OdpowiedzUsuńHaha Antek wcina trawę, liście i robaczki, czyli generalnie wszystko co natrafi na swej drodze:P Ależ Laurka urosła!
OdpowiedzUsuńHalo, Kasiu!!! Gdzie sie podziewacie??? W Turcji urlopujecie??? :)
OdpowiedzUsuńHalo, halo! Jestem, tzn. właśnie wróciliśmy z Turcji. Ogarnę siebie, dom i resztę domowników i szybciutko wracam na blogowisko :)
UsuńHej, hej tęsknimy za Wami :*
OdpowiedzUsuńA już jutro chyba ktoś tu będzie świętował :)
Sto lat Lauro! Rośnij zdrowo Mała Księżniczko.
No i gratki dla Rodziców- pierwszy rok za Wami :)