poniedziałek, 16 maja 2016

Alo alo!

Czasu za duzo nie mam (polskiej klawiatury tez nie) wiec przejde od razu do rzeczy...

Podroz minela nam lepiej niz sie spodziewalismy, choc nie obylo sie bez dreszczyku emocji. Ten zaczal sie z samego rana, gdy otworzylam oczy i slonce wydalo mi sie swiecic ciut za mocno jak na godzine 6, o ktorej mial zadzwonic budzik. Szybko nakazalam H. kontrole zegarka no i jakze inaczej, okazalo sie, ze wlasnie powinnismy wsiadac do samochodu :D No troche goraco nam sie zrobilo, ale spokoj wyuczony przez lata czestych wyjazdow nas nie zawiodl i zaledwie 25 minut pozniej bylismy juz w garazu.

Po raz drugi adrenalina podskoczyla nam niebezpiecznie, gdy skubany Krzysztof Holowczyc zamiast grzecznie zaprowadzic nas na parking, ktory mial znajdowac sie tuz przy lotnisku, wywiozl nas dosc daleko w strone centrum Berlina. A czasu bylo juz niewiele. Cala ta technologia niesamowicie oglupia czlowieka. No bo przeciez nasz wewnetrzny glos podpowiadal wyraznie, ze jedziemy za daleko, no ale jak to GPS mialby sie pomylic? Ano pomylil sie, takze na lotnisko dotarlismy z malym poslizgiem. Wszystko jednak pod kontrola. Laura cala droge do Berlina podziwiala widoki za oknem, konsumowala kanapki i grala w niezawodna gre w moim telefonie. W samolocie niesamowicie jej sie spodobalo. Szczesliwie dostalismy miejsca obok wolnego fotela, Laura miala wiec swoj wlasny fotel i byla z tego niesamowicie dumna. Zagladala przez szpary miedzy fotelami do naszych sasiadow, pila grzecznie soczek i ku naszego niedowierzaniu, gdy przyszla pora posilku pod presja otoczenia zjadla po raz pierwszy w zyciu kanapke z wedlina! A potem przytulila sie do cycusia i po 15 minutach juz jej nie bylo. Spala praktycznie do samego ladowania takze tfu tfu! bo nie chce zapeszyc prze powrotem, ale spisala sie naprawde na medal.

W Turcji z kolei szybciutko sie odnalazla i zaprzyjaznila z dziadkami i ciocia. Gorzej z prababciami. Laura w ogole boi sie starszych osob, a jak widzi kobiete w chuscie na glowie czy turbanie krzyczy 'nie! nie!' i ucieka, gdzie pieprz rosnie. H. smieje sie, ze nasza corcia to po prostu obronczyni Turcji laickiej i nic sie na to nie poradzi :)

Troszke rozczarowani jestesmy pogoda, bo od czwartku do wczoraj przez caly czas padalo. Jest cieplo, ale duszno i burzowo. Wszystko przez pyly znad Afryki, ktore tu podobno dotarly i calkowicie zaslonily niebo. Deszcz pada nieco blotnisty. Fuj. Cale szczescie wzielam dla Laury w razie W cieplejsza pizamke i kilka bluzek z dlugim rekawem. Najgorzej bylo wczoraj, bo lalo caly dzien, od rana do wieczora. Laura porzadnie sie wynudzila pomimo Disney Channel (ogladanie dokladnie tych samych odcinkow Zosi, Zloci i Misia czy Lwiej Strazy po turecku jest naprawde zabawne) i przeroznych zabaw, ktore cala rodzina wymysla. Laura chce na dwor i to zaraz po przebudzeniu. Jeszcze w pizamce podchodzi do drzwi i pokazuje paluszkiem, ze chce wyjsc. W sumie jej sie nie dziwie. Na dworze pelno pieskow i kotkow, jak to w Turcji. Mieszkamy nad rzeka, po ktorej plywa mnostwo dzikich kaczek i gesi, ktore Laura uwielbia karmic chlebkiem. Na kazdym kroku czeka atrakcja. Dzisiaj wreszcie pogoda sie zmienila, niebo jest blektine i tak ma juz podobno zostac. Moze wiec jednak zrobımy uzytek z naszych strojow kapielowych.

Na razie odpoczywamy i zaspokajamy tesknoty kulinarne :P Chyba wrocimy o kilka kilo ciezsi niestety...


Ulubiona czynnosc Laurencji - karmienie ptactwa. Jak skonczy sie chleb, rzuca kamieniami i to z takim zamachem, ze codziennie szorujemy wlosy :D

Pierwszy rowerek niestey bedziemy musieli zostawic w Turcji :) Babcia zaszalala


Lunch w wiejskiej knajpie, do ktorej - gwarantuje - balybyscie sie wejsc w obawie o swoje zoladki. A tymczasem jedzonko tam jak z bajki. Na zdjeciu moja ulubiona zupka z soczewicy, flaczki wolowe (to na pierwszym planie z cytryna), ostre papryczki, salatka z kiszonymi buraczkami i fryteczki ze smazonym  na ostro baklazanem w domowej roboty jogurcie. Mniam!



Tosty z domowej roboty kielbacha. Rany, jak ja za nimi tesknilam...
PS. Blog zostanie zamkniety po naszym powrocie do Polski, ale juz teraz widze dobre strony podjecia takiej decyzji - poznalam mnostwo anonimow! Dziekuje, ze nas czytacie i prosze, odzywajcie sie kobietki!

25 komentarzy :

  1. Zamknięty? To dobrze,że przyuważyłam dzisiejszy post. Rozumiem, że chętni do podglądania powinni zotawić maila? To ja zostawiam - ewiczka.kartkazkalendarza@gmail.com p.s. Dobrze, że na lotnisku ważą jedynie bagaże a nie ich właścicieli po powrocie z wyżerki ;) Bawcie się dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha, dokladnie, rozbawilas mnie - ja musialabym zawsze placic nadbagaz za oponke na brzuchu :)))

      Usuń
  2. Zdjęcia przy kaczkach - widziałam już na fb i się zakochałam, no prześliczne są! Dobrze, że tylko 25 minut obsuwy mieliście, nie więcej :D choć podejrzewam, że po przebudzeniu niezłą gonitwę zaliczyliście. Miłego pobytu. I słońca przede wszystkim! Nie zapomnij mnie dodać do obserwowanych ;) okruszkowewschody@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja! I ja! Też bardzo proszę o dodanie:)
    Ta zupka z soczewicy mnie zaciekawiła. A może podzielisz się jakimiś ciekawymi (i prostymi) przepusami na specjały Tureckie?
    mojtylkopamietajnik@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielka Szkoda ,Ale bardzo bardzo prosze o mnie pamietac.Czytam od czasu oczekiwania na Laure-pokochalam ja bardzo i jesli mozna,to Prosze o mnie pamietac.msoobanska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesze sie Kasiu, ze udalo wam sie jednak dotrzec do Turcji :)
    Nie wiem czy z paniki bym nie umarla, gdyby to nas dotyczyly takie przygody :)
    Ciepela i pogody zazdroszcze- mysle, ze wygrzac kosci mozna tam nawet przy deszczu ;)
    Jedzenie pozeram z monitora- wlasnie przez owczenego faceta Mlodej mielismy okazje sprobowac prawdziwej kuchni tureckiej i polubilismy ja zdecydowanie- o zupach ani mi nie mow- mniammmmmm :)
    Usciski i wypoczywajcie :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki za pogodę! Użyjcie strojów kąpielowych i jedzcie ile wlezie, przecież je jedzenie tam takie dobre :D
    Karolcia też uwielbia karmić kaczki :)

    Pamiętaj też o mnie: bedemamusia@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja jestem takim anonimem, ktory nie komentuje hihi :-) gratuluje udanej podrozy I zycze milego wypoczynku dla calej rodzinki.
    Ps. Czytam juz kilka miesiecy bo synek byl malenki a ja w nocy w przerwach miedzy karmieniami czytalam twoje wpisy I marzylam zeby byl juz taaaki duzy jak Laurencja :-) teraz ma 11miesiecy. A trafilam po jakims komentarzu ciekawym, ktory zostawilas u Agaty z Hameryki :-) zeby nie bylo- tam tez nie komentuje, taka wredna jestem :-(
    Bardzo chci s labym czytac dalej o wyczynach Laury ;-) ladnie prosze ;-)
    Moj adres malgorzatkalibera@wp.pl
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
  8. Zamknięty ja się na to nie zgadzam i głośno protestuję !

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ mieliście przeboje! Całe szczęście dotarliście do celu. Piszesz, że Laura grzeczniutka...my mamy zaproszenie do znajomych mieszkających w Szwajcarii, ale ciągle się waham...z tą moją petardą w samolocie pewnie byłoby ciężko. (dla przypomnienia Łucja z października 2014 :) ) Do tego nowe otoczenie...niby do odważnych świat należy...ale czy polecimy to się jeszcze zobaczy. Moja Lu aktualnie na etapie Maszy i nic więcej nie chce oglądać...no może jeszcze kilka ulubionych piosenek dla dzieci typu boogie woogie czy kaczuszki ;) Specjały tureckie mlask mlask. Wypoczywajcie i korzystajcie z pogody, bo u nas zimno, wieje i leje. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieje, ze do konca pobytu bedziecie mieli juz same sloneczne dni!

    No prosze, jak Laura pieknie sie spisala w podrozy! urodzone dziecko Wloczykijow! ;) Trzymam kciuki, zeby w drodze powrotnej byla tak samo grzeczna!

    A co do GPS'ow, to niedawno w radiu uslyszalam o babce w Kanadzie, ktora posluchala tego ustrojstwa, ominela swoj zjazd, po czym... wpadla autem do rzeki, bo droga sie skonczyla! :O Na szczescie wyszla z tego bez szwanku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To tak w ramach poznawania się jeszcze, mój Loki jest kilka miesięcy młodszy od Laury i zawsze z radością czytam wszystkie Twoje bilanse miesięczne :). Mój mąż również nie jest Polakiem i moje dziecko urodziło się za granicą, gdzie wówczas mieszkaliśmy, a w lutym tego roku przeprowadziliśmy się do Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć!!! Jestem anonimową czytelniczką - mamą 16 miesięcznego smyka:). Bardzo lubę czytać twoje posty. Niejednokrotnie dodawały mi otuchy. W końcu nie byłam sama z podobnymi problemami :) Bardzo proszę o dodanie do listy obserwujących. slicznie dziekuję. Paulina
    fumilek@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam zaglądać na Twojego bloga. Po proszę o dostęp gdyż będę tęskniła. agawojcik0@gmail.pl
    Pozdrawiam i życzę miłego odpoczynkiem😀

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam zaglądać na Twojego bloga. Po proszę o dostęp gdyż będę tęskniła. agawojcik0@gmail.pl
    Pozdrawiam i życzę miłego odpoczynkiem😀

    OdpowiedzUsuń
  15. ja bym tez prosila o dostep, zagladam czasami... nawet kiedys pisalam, ale pozostalo bez odpowiedzi; moj adres to agawoj83@web.Milego wypoczynku

    OdpowiedzUsuń
  16. To ja też należę do tej grupy anonimów. zaglądam tu regularnie. Pozdrawiam Iza mój mail iza_bela1@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieje,że pogoda jestak się wyrobiła.Bo u nas w Pl cudna :-) Korzystajcie i odpoczywajcie!
    Oczywiście chcę dołączyć do grona zaufanych osób i zostawiam namiary esimeras@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. O nie! Już tyle ulubionych blogów straciłam ze swojej listy, bo zostały zamknięte... a mi było głupio prosić o dostęp jako anonim, ale tym razem tego nie przeżyję! :) Swojego bloga nie posiadam, chociaż miałam kilka prób, ale uwielbiam zaczytywać się w przygodach Laurencji :)) Cieszyć się Waszymi sukcesami i smucić, gdy choroby nie odpuszczały. Bardzo się ucieszę, gdy będę mogła w dalszym ciągu być tu z Wami. Czytam praktycznie od początku, chociaż chyba nigdy nie komentowałam. Mój mail: jagowata@gmail.com
    Pozdrowienia, i udanego urlopu :)) Aga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też czytam zuza81@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam!Czytam od dawna i nadalchcialabym czytac jednego z moich ulubionych blogow.Pozdrawiam serdecznie.Aga( bicaga@googlemail.com)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kolejny anonim się zgłasza. Bardzo lubię Twój blog, śledzę regularnie, ale nie wychylam się jakoś ;)
    W razie czego podaję swój e-mail: oliff@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. I ja, i ja! Również anonim, z byłego miasta w dodatku - z Krakowa! Chętnie czytam o poczynaniach Laury. Mój szkrab właśnie skończył roczek i zawsze czytam z ciekawością, co mnie czeka w najbliższych miesiącach. A bloga zaczęłam obserwować przez przypadek, bo mamy taki sam wózek Mutsy... pozdrawiam; ewelina.koprowska@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. To i ja zostawiam maila marcia.lakoma@poczta.onet.pl i poproszę o zaproszenie na bloga :) Czytam od kilku dni i przeczytałam już od samego początku, Twojego bloga dodałam do ulubionych i byłoby mi miło jak bym mogła poczytywać dalej ;) pozdrawiam z Poznania Marta :)

    OdpowiedzUsuń
  24. To jeszcze ja chciałabym dostęp! Czytam Was niemalże od początku, kilka razy udało mi się odezwać ;)
    Www.kamyczkowachatka.pl
    Kontakt@kamyczkowachatka.pl

    OdpowiedzUsuń