piątek, 22 sierpnia 2014

O lenistwie 34. tygodnia

Za tydzień zacznę 9. miesiąc ciąży. Rany, jak to zleciało! W ubiegłym tygodniu, gdy jeszcze była tu moja mama byliśmy na kolejnej wizycie u doktorka Aliego. Wizyta jak zwykle trwała może z 5 minut. Podczas USG pokazał nam buziolek Laury, ale ogólnie jest już tak duża, że trudno ją objąć obrazem. Doktorek wszystkie parametry skomentował jako "super", łącznie z ilością wód płodowych, długością pępowiny i wymiarami dziecka. Laura ważyła już 2200g :)

Doktorek z twarzą pełna skupienia oznajmił mi też, że od teraz będzie mnie informował o przebiegu porodu. Pomyślałam, że wreszcie coś ciekawego :D A ten zaczyna, że jest coś takiego jak znieczulenie, ale żebym sobie czasem nie pomyślała, że w ogóle przestanie mnie boleć :))))) Ogólnie rzecz ujmując, niczego ciekawego się nie dowiedziałam i z każdym wypowiadanym przez niego słowem spoglądałam na niego z coraz większym zdziwieniem. H. starał się mnie uspokoić, że facet przyzwyczaił się już do mówienia o takich zdawałoby się sprawach oczywistych, bo baby tureckie są ciemne i nic nie kumają. Skoro tak, to ja chyba po mojej lekturze wujka Googla, wszystkich blogach, relacjach i artykułach okołociążowych i dzieciowych, które przeczytałam do tej pory, powinnam od razu podchodzić do egzaminu lekarskiego. 

Doktorek na koniec swojego arcyciekawego wywodu, zapytał podchwytliwie, czy ja będę chciała znieczulenie. Odpowiedziałam, że nie wiem, zobaczymy jak się sprawa rozwinie, ale prawdopodobnie będę chciała - no bo dlaczego niby miałabym nie chcieć?????

Termin kolejnej wizyty wyznaczył na za 2 tygodnie :]]]]]] no i nawet już chciałam skomentować, że coś za szybko chyba, ale zaraz po tym uświadomiłam sobie, że będę już wtedy w 9. miesiącu więc tak częste wizyty wreszcie zaczną mieć jakiś sens. Następnym razem będą mi robić jakieś dodatkowe badania. Z opisu doktorka zrozumiałam, że będzie to chyba KTG, ale pewna nie jestem, bo coś skomplikowanie to brzmiało :)

Z dolegliwości ciążowych niemal na nic nie narzekam. Czuję się tylko cięęęężka jak słoń. Żal mi własnych nóg, że muszą taki ciężar dźwigać. Do tej pory przybyło mi 10kg, ale czuję się jakby to było jeszcze raz tyle. Brzuch mam wciąż bardzo wysoko, mała naciska mi chyba na przeponę, bo bardzo często brakuje mi tchu. Poza tym Laura nieustannie majstruje coś przy moich wnętrznościach. Nie wiem dokładnie co tam kombinuje, ale doznania te nie należą do przyjemnych. Poza tym jak czasem wypnie dupkę, to mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi przez pępek (rozciągnięty już do granic możliwości). 

Z racji, że to już końcówka 34. tygodnia, powinnam się chyba zabrać za pranie, prasowanie, wyparzanie, itp. Tylko, że.... zupełnie mi się nie chce :) Z racji, że lato wciąż trwa, wynajmujemy nasze poddasze turystom. Czyli przeciętnie co 2-3dni mam dwie porcje prania. Trudno mi wręcz znaleźć moment by wyprać laurowe ciuszki, a jak już znajdę, to żal mi męczyć pralkę 3. raz w ciągu dnia ;)

Poza tym upał trwa w najlepsze, więc jak tylko pomyślę o prasowaniu, dostaję białej gorączki. Dzisiaj był chyba najgorętszy dzień lata. Gdy tylko otworzyłam drzwi balkonowe poczułam uderzenie gorącego powietrza, dokładnie takie jak z suszarki do włosów. D-r-a-m-a-t. Wieje nawet silny wiatr, ale gorący. Termometr w cieniu pokazuje 42 stopnie więc wolę się nawet nie zastanawiać ile musi być w słońcu. Dzięki Ci, Panie Boże, za klimatyzację.

Jestem już umęczona tym latem i z wielką zazdrością czytam u Was, że w Polsce zaczyna się jesień. Spoglądam z utęsknieniem na zimowe swetry i marzę o chwili, gdy przykryję się z przyjemnością kołdrą. A w telewizji jak na złość pokazują wciąż Frozen - tą animację z zeszłego roku. Taaak, właśnie o takiej zimie marzę, ale na spokojnie, kiedy już będziemy z Laurą u moich rodziców w domu :D

18 komentarzy :

  1. A ja tam ze znieczulenia skorzystam, nie będę robić z siebie męczennicy na siłę, to nic złego przecież :p I też już marzę o jesieni i zimie, a jak pada deszcz to prawie skaczę z radości :) u nas faktycznie upały minęły dlatego łączę się z Tobą w cierpieniu w tych upalnych dniach, na tym etapie ciąży nie jest łatwo!
    Trzymaj się ciężarówko!:)
    Pozdrówki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na temat znieczulenia mam dokładnie takie samo zdanie - bez sensu się męczyć skoro nie jest to szkodliwe ani dla mnie ani dla dziecka.

      Deszcz... ale się teraz rozmarzyłam :)

      Usuń
  2. To już niedługo i panna będzie z wami i o leniuchowaniu zimowym będzie można pomarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) a ja sobie wyobrażam, że będziemy się tulić pod ciepłym kocem - myślisz, że nic z tego? :)

      Usuń
    2. Na oko to już będzie czwarty- piąty miesiąc, zależy jaki temperament będzie miała bo może tak jak mój średni już czołgać się po ziemi, lub tulić się jak starszy bez możliwości wyjścia do kibelka ;)

      Usuń
  3. O, to Cie jeszcze podraznie, bo wczoraj bylam na zakupach i wrocilam z kurtkami jesiennymi i zimowymi dla dzieci! :) Wiem, wiem, wredna jestem! I pewnie zostane za to ukarana, bo o ile w tym tygodniu mielismy taki a'la koniec lata i temperatury najwyzej 26-27 stopni, to w polowie nast. tygodnia ma byc znow po 35 stopni. :)

    A czy doktorek w ogole wspomnial jakie w Turcji sa mozliwosci znieczulenia? Podaja zewnatrzoponowe czy tylko "glupiego jaska"? Bo jak zewnatrzoponowe to sie z doktorkiem Alim nie zgodze - nie czuje sie bolu wcale. :)

    W ciagu nastepnych kilku tygodni powinni Ci chyba tez zrobic test na obecnosc bakterii w drogach rodnych. Chyba ze w Turcji tego nie zlecaja...

    A co do prasowania, to moze sprobuj metody mamy dziewczynek, ktorymi sie kiedys opiekowalam? Ona praktycznie nic nie prasowala, tylko po wyjeciu z pralki rozprostowywala na mokro i ukladala jedno na drugie i rozwieszala po kilku godzinach. W ten sposob wiekszosc ubran sama sie wygladzala, a prasowala tylko ubrania bardziej "wyjsciowe", albo tkaniny, ktore mocniej sie gniota. Calkiem niezly sposob. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, przestałabym marudzić, gdyby chociaż noce były chłodniejsze, ale ostatnie dni tak mi dają w kość, że ledwo żyję. Klima działa u nas 24h/dobę i nawet H. się nie sprzeciwia.

      Doktorek użył słowa 'epidural' czyli zewnątrzoponowe. Skoro oni tu nie słyszeli i tym, że prysznic w pierwszym etapie porodu łagodzi ból to nie sądzę, że używają też głupiego jaśka :-]

      To samo tyczy się testu na obecność bakterii. Od początku ciąży doktorek jeszcze mi TAM nie zajrzał, nie widział też potrzeby robić cytologię, wszystkie te badania wykonałam w Polsce. Prowadzenie ciąży w Turcji to jakiś ewenement na skalę światową - mamy ginekologów, którzy boją się zobaczyć pochwę :S

      Dzięki za podpowiedź co do prasowania. Pewnie wypróbuję :D

      Usuń
  4. Nienawidzę prasowania :( Do tego stopnia, że wstyd się przyznać, ale całą wyprawkę dla Lilci uprasowała mi mama, bo Ona z kolei to lubi :) Także zupełnie Ci się nie dziwię, że się do tego nei garniesz...
    To fakt- zleciało niesamowicie szybko! Jednak to prawda, że cudze ciąże lecą szybciej, podobnie jak to, że cudzie rosną też szybciej niż nasze własne, Kochana, jeszcze chwila i blogosfera powita Laurę :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W normalnych temperaturach ja też lubię prasować. Ale tutaj wszystko co gorące jest moim wrogiem nr 1. Nawet nie pamiętam kiedy piłam herbatę czy brałam chociażby letni prysznic. Przyjmuję tylko to co zimne :)

      Już nie mogę się doczekać :)) mam nadzieję, że powitamy ją we wrześniu.

      Usuń
  5. Ja też już marzę o jesieni, ale nie z powodu upałów;) Po prostu lubię jesień!
    9 miesiąc brzmi już poważnie, ja bym już się chyba jednak zabrała za pranie, tak na wszelki wypadek;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz po skończeniu tego postu włączyłam pierwszą pralkę :) Muszę się też wziąć za torbę do szpitala....

      Usuń
  6. Prasowanie? A co to takiego? Serio zelazko pozegnalam jak syn wyszedl ze szpitala - nie mam warunkow by prasowac, a i szczerze to specjalnie o nie nie zabiegam gdyz nigdy nie lubilam tej czynnosci.

    Znieczulenia z zalozenia nie chcialam, ale jak trafilam na porodowke to zaczelam zmieniac zdanie - mowili, ze boli tak mocno bo pecherz bardzo napiety a nie peka...Pragnelam by mi ulzyli, bo ja caly porod na plasko mysialam leze, wiec bol byl tym bardziej odczuwalny. Zapytalam o mozliwosc znieczulenia (choc sama nie wiedzialam czy je chce czy tez nie?), ale lekarka wytlumaczyla, ze w naszym przypadku lepiej byloby nie.

    p.s. a ja polskiej zimy nie lubie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to w ogóle byłaś bardzo dzielna, pamiętam jak się wzruszyłam, gdy przeczytałam relację z Twojego porodu.

      Ja polską zimę uwielbiam, ale tylko do połowy stycznia. Później mogłaby dla mnie nie istnieć :D

      Usuń
  7. Odpoczywaj i wysypiaj się póki jeszcze możesz. Za miesiąc się zacznie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się choć upały tego nie ułatwiają :-] I niech się zacznie, I'm ready! ;)

      Usuń
  8. Ja też jestem z tych co i bez ciąży upałów nie znoszą, a już w ciąży (i to w końcówce) to jest to wyzwanie nie lada... Z tego powodu się cieszę, że moje dzieci będą listopadowe (sama też jestem listopadowa).
    A co do lekarza ginekologa, który "pod spódnicę nie zagląda".... Ciekawy przypadek! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku wszystko byłoby ok, gdybym magicznym sposobem mogła znaleźć się w Polsce :) Mama ostatnio mi donosiła, że u Was już tylko 15stopni - luksus! A pogoda w Turcji w tym roku jest jakaś nieprzewidywalna - najpierw długo czekaliśmy na lato, a teraz, gdy pomału powinno się kończyć są jakieś mega upały i jeszcze w prognozach straszą, że lato potrwa w tym roku do połowy listopada - Allahu, uchowaj!

      No lekarzy mamy wyjątkowych, już nie będę komentować, bo znowu się nakręce :S

      Usuń
  9. Współczuję tych tureckich upałów, bo upał w ciąży to samo zło ;P Ale fajnie, że jest klima i jakoś dajesz radę. Ja do końca ciąży miałam brzuch wysoko, więc nie zawsze się on obniża.

    A co do prania i prasowania, to pranie owszem, ale prasowanie już dawno porzuciłam :P

    OdpowiedzUsuń