poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Walcząc z wiatrem

Od trzech dni walczę z wiatrem. I powiem Wam, szlag mnie już trafia. 

Bez zmian mamy upalną pogodę. W taki skwar ratują mnie na przemian dwie rzeczy: klimatyzacja i przeciągi. Z tych drugich korzystaliśmy głównie w nocy, bo spanie przy włączonej klimatyzacji to niemal murowane przeziębienie. Ale gdy pootwieraliśmy drzwi balkonowe, przez całe mieszkanie mieliśmy niezły przewiew, dzięki któremu można było się wyspać bez konieczności robienia pobudki na prysznic by zmyć z siebie pot. 

Teraz przeciągi odpadły, bo od trzech dni wieje u nas Szalony Mehmet, którego zdążyłam już na dobre znienawidzić. 

Szalony Mehmet to lokalna nazwa pustynnego gorącego wiatru. Wichury. A Szalony, bo skubaniec nie ma kierunku, więc wieje co chwilę w inną stronę. Z racji, że wszystko u nas jest suche jak wiór i na deszcz przyjdzie jeszcze poczekać do września, wiatr zbiera ze sobą tumany kurzu i ziemi. I taką gorącą kurzawą mieszanką wali po oknach, łamie kwiaty, przewraca stojaki z praniem...

Na balkonie mam więc warstwę kurzu. Kwiaty musiałam pochować w jeden kąt, ale i tak Szalony Mehmet daje im nieźle popalić. O kolacji na balkonie i wieczornym posiadywaniu z H. możemy zapomnieć. Ale najgorsze są noce, bo pomijając zawodzenie wichury, które doprowadza H. do szału, jeżeli nie chcę mieć warstwy kurzu w sypialni, wszystkie okna trzeba szczelnie pozamykać. I wówczas wystarczy 10 minut i czuję jak zaczyna mi pot ciurkać po tyłku.

Doktorek kazał mi spać na bokach, nie na plecach. Bez klimatyzacji, gdy poleżę na boku dosłownie kilka minut, od razu czuję strumień potu między sklejonymi cyckami.
A ja w temacie pocenia mam dokładnie tak jak moja mama: " Jak się wkurwiam to się pocę, jak się pocę to się wkurwiam". 

No, to tak tytułem aktualizacji co u mnie ;-)

9 komentarzy :

  1. O kurczę, no to macie "jazdę". Pierwszy raz słyszę o tym szaleńcu i wiesz co? Cieszę się, że my tu nie mamy takich "atrakcji", to musi być naprawdę irytujące.
    Chyba każda z nas ma tak z tym poceniem, nic przyjemnego :(
    Trzymaj się Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropnie irytujące, bo nie ma przed gnojem ucieczki...

      Usuń
  2. Wspolczuje. Do nas dociera cieply wiatr z Afryki - scirocco (alei to nie latem), ktory przynosi ze soba mnostwo kurzu (nie na skale taka jak u Was na szczescie). Kiedys umylam w domu wszytskie okna, tradycyjnie dzien pozniej padal deszcz, no i oczywiscie powialo scirocco z pustyni - okna byly w gorszym stanie niz przed myciem.
    Co do pocenia sie - wlasnie wrocilam z godzinnego spaceru z synem, potem to chyba ode mnie na kilometr czuc...syn wlasnie siedzi w wannie a ja go pilnuje i zazdroszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh, na okna to ja już w ogóle nie patrzę, bo mam z ich myciem dokładnie takie samo szczęście jak Ty. A kiedy mieszkaliśmy w Polsce, czyste okna to był mój konik... jak to jednak człowiek się zmienia :)

      Usuń
  3. O kurcze, brzmi niemal jak najprawdziwsza burza piaskowa!

    Wspolczucia, chociaz przyznaje, ze zjawisko opisane przez Ciebie jest mi tak obce (wiadomo, nie ten klimat), ze nawet nie bede klamac ze wiem co czujesz. ;) Takie cos trzeba chyba zobaczyc na wlasne oczy! :)

    U nas tez odpada spanie przy otwartym oknie, ale z zupelnie przeciwnego powodu. Wilgotnosc powietrza jest tak wysoka, ze nawet przy chlodniejszych temperaturach, po otwarciu okna czlowiek czuje sie jak w saunie. Wszystko robi sie mokre, lacznie z posciela, bleee... Moje wlosy caly czas wygladaja jak przetluszczone, wlosy dzieci skrecaja sie w loczki. :) Wlaczam klime zeby troche osuszyc powietrze, ale tak naprawde temperatury wcale nie sa odpowiednie dla klimatyzacji, wiec puszczam ja tylko raz, dwa razy dziennie maksymalnie po pol godziny, potem zaczyna sie robic lodowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to taka mała burza piaskowa, która rozkręca się przede wszystkim nocą. Czekam na jesień jak na wybawienie, nie dość, że będzie chłodniej to jeszcze "ulżę sobie" porodem ;)

      Usuń
  4. Jakie ładne powiedzenie;D

    Nie no serio współczuję tego wiatru i piachu, bleh;/ Ile taki Szalony zazwyczaj trwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera, do tej pory zdarzało się, że powiał noc albo dwie i znikał, a tym razem jakoś jego wizyta się przedłuża - już czwarta noc z rzędu jak szaleje.... Mam dość... Chcę już jesień, albo najlepiej zimę z śniegiem ;)

      Usuń
  5. To nie ciekawie z tym wiatrem, mnie dzisiaj zimnem przewiało.tak, że wszędzie ten wiatr czuje, wolałabym cueplejszą wersje

    OdpowiedzUsuń