sobota, 17 stycznia 2015

Powrót do codzienności

Powoli aklimatyzujemy się w tureckim domu. Nie wiem dla kogo jest trudniej - dla nas czy dla Laury, ale podejrzewam, że raczej dla nas. No dobra, dla mnie. Nie ukrywam, że tęsknię za Polską i nie zdążyłam nią się przez ten miesiąc pobytu nacieszyć. Wiem, że nie jest u nas idealnie, że ludzie są złośliwi, że pogoda szarobura, że biurokracja, że kiepskie zarobki... ale chyba jak ten Mickiewicz trzeba najpierw Polskę stracić by ją docenić :-)

Jak nam minął pierwszy tydzień po powrocie? Przede wszystkim utknęliśmy w domu. Turcja przywitała nas deszczową pogodą, która uwięziła nas całkowicie w domu. A że mieszkanie małe to wynudziłyśmy się na maksa. Mata, fotelik, grzechotki, bajeczka, lustro, dwa kroki w prawo, trzy w lewo i to wszystko co było w naszym zasięgu. Potem pozostawało już tylko tęskne spojrzenie przez okno. Bo polubiłyśmy te spacery, oj tak. W szczególności ja, ale myślę, że Laurze też odpowiadały, bo za każdym razem ucinała sobie całkiem długą drzemkę. Raz przespała nawet po powrocie do domu nawet 2 godziny! No, ale do tego trzeba polskiego mrozu -8, a nie tych 15 stopni jakie tutaj mamy. Suma sumarum, w ciągu całego tygodnia udało nam się wyjść na spacer raptem dwa razy. Laura, owszem, zasnęła. Chyba gondolka zaczęła Jej się kojarzyć ze snem :-) Nie był to jednak sen kamienny, bo okoliczności ku temu nie sprzyjały. W Polsce naszym jedynym problemem były szczekające psy, w szczególności z zaskoczenia, gdy człowiek spokojnie przechodził obok czyjejś bramy. Tu psy nam nie straszne, uciekamy natomiast przed motocyklami i wiertarkami, a że zimę tutejsi hotelarze wykorzystują na remonty to zadanie to nie jest łatwe... Tak jak lawirowanie między dziurami w chodnikach. W Polsce na spacerze, gdy tylko Laura zamknęła oczy, mogłam się wyłączyć i pomyśleć o niebieskich migdałach. Tutaj natomiast przez cały spacer główkuję jak przejechać kolejne 5 metrów.

Turecka rodzina nie może nadziwić się jak Laura urosła. Faktycznie w tym miesiącu niesamowicie skoczyła. Przede wszystkim wzdłuż. Ja nie wiem czy nasze dziecię to jakiś wielkolud czy co... Czytam u Was, że Wasze 5-miesięczniaki noszą wciąż rozmiar 62-68, a my o 62 dawno już zapomniałyśmy! Obecnie wałkujemy 68, ale widzę, że za chwilę i ten będzie za mały. Najśmieszniejsza jest turecka rozmiarówka - czyli na miesiące. Obecnie więc jesteśmy w przedziale 6-9 miesięcy (a mamy 3,5 :D), za chwilę więc będę chyba kupowała ubranka na roczne dziecko :D Poza tym urosła Jej stopa :) Musiałam obciąć stópki dwóch par spodenek, które mogłaby jeszcze ze spokojem ponosić, gdyby nie za mała stópka :)

Laura coraz dłużej jest aktywna i z dnia na dzień bystrzejsza. Bardzo ładnie bawi się już zabawkami i intensywnie ćwiczy przewrót na brzuszek. Fajna z niej dziewczynka. Pierwsze dwa dni po powrocie do domu odsypiała (to chyba przez te ciągłe wybudzenia podczas podróży :)). Zapadała w długie drzemki po niemal 2 godziny (niestety na naszych nogach, bo wciąż jest nieodkładalna, czyli nogi mieliśmy sparaliżowane:-S), a jak nie daj Boże obudziła się wcześniej niż chciała, od razu uderzała w ryk. Aż się bałam jaka będzie noc. Ostatecznie jednak nie było tak źle, choć pierwszego dnia chyba Jej się popieprzył czas, bo obudziła się o 6 rano, co jest jak na Nią bardzo bardzo wcześnie. Jak na mnie też - możecie być pewne :-] Córcia wynagrodziła mi to jednak dnia następnego budząc się dopiero o 9 - yuhuu! 

A tak na poważnie, budzimy się zazwyczaj o 8, ale 9 to dla mnie naprawdę wielkie święto. Oczywiście rano chce mi się spać najbardziej, dlatego taka bonusowa godzinka to prawdziwy luksus. Niestety kość ogonowa i plecy nad ranem tak strasznie mnie bolą, że ledwo wytrzymuję kolejne minuty... Okropnie żałuję, że nie udało mi się w Polsce skoczyć do ortopedy, albo chociaż iść na prześwietlenie tym bardziej, że miałam już w ręce skierowanie. Czasem zdarzają się noce, że cyckujemy się tylko z 3 razy, a poza tym mogę dość wygodnie ułożyć się na plecach i wtedy budzę się jak nowo narodzona. Niestety takich nocy jest wciąż niewiele. Laura uwielbia nad ranem wręcz wisieć na cycku, a wtedy moje plecy przechodzą istne tortury. Smaruję się maścią końską, ale to tylko łagodzi ból "po", ale nie zapobiega następnego, który czeka mnie co noc. 

Ale dla mojego Orzeszka wszystko wytrzymam :)






19 komentarzy :

  1. Jejku jakie Orzeszek ma cudne oczyska :) A pulaski jak moja Gabi ;) Nic tylko całować.
    Pozdrawiam po raz pierwszy ;) chodź czytuje już od jakiegoś czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też całujemy bez przerwy :)
      My również pozdrawiamy. Miło, że się odezwałaś :)

      Usuń
  2. Sliczna Kluseczka :)))
    Dla nas powroty z Polski tez byly dawniej ogromnym przeskokiem- zwlaszcza, ze tam dziadkowie naprawde zabierali nam dziecko a my mielismy wolnosc, ktorej w Niemcowie nie mielismy latami... Po wielu latch tutaj ciesze sie jadac do Polski na odwiedziny- tydzien, dwa ale wieksza radosc sprawia mi powrot do DOMU- do siebie, do Niemcowa :) Wszystko sie zmienia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzę o tym byśmy niedługo odnaleźli to miejsce, które będziemy mogli nazwac domem.

      Usuń
  3. Ale fajniutka. I uśmiechy już rozdaje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak i to bardzo chętnie :) a dzisiaj właśnie po raz pierwszy rozesmiala się świadomie w głos :) i to do mamy :D

      Usuń
  4. Ale ma oczyska duże :) Rozmiarówki to są jakieś pokręcone, każda firma ma swoją...a nawet w obrębie jednej zdarzają się jakieś niezrozumiałe różnice.

    Wiesz, my do tej pory mamy problem z synowska stopą. Nie wiem za kim on ma tak duże stopy. Od samego początku nie mieściły mu się w pajacykach (też obcinałam) a teraz jeśli ma piżamkę ze stópkami to piętę ma praktycznie w kostce. Jedynie te z H&M mieszczą jego stopy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i przyznam, że szlag mnie trafia na te pokręcone rozmiarowki... Niestety w najbliższej okolicy nie ma sklepu z odzieżą dziecięcą i wszystko kupuję przez internet. Możesz więc sobie wyobrazić ile razy przyszło coś za małego... Czesto nie opłaca mi się nawet zwracać więc mogę ze spokojem odłożyć całkiem nową wyprawkę dla kolejnego dziecka :)

      Usuń
  5. Ale ma kapitalne oczka :)
    Z wielkością wszystko zależy od dzieci, moje były długie a chude, a z nich największy Niuniek wyglądał na bobasa starszego o trzy - cztery miechy niż w rzeczywistości, a Niko to taki szkrab mały od zawsze. Może odziedziczyła geny po którymś wysokim członku rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem bo centyle niby zgadzają się co do wieku... A u nas w rodzinie jakoś nikogo specjalnie wysokiego nie ma... Turcy z kolei to raczej kurduple :) mój mąż jest jednym z najwyższych w rodzinie a mierzy może z 170cm :)

      Usuń
  6. Przepadłam! Spojrzenie Laury jest obłędne, a poliki rozczulające! I jakoś tak ten :Orzeszek: baardzo do niej pasuje :)
    Z tymi ubrankami, to zależy w dużej mierze od firmy. Wyobraź sobie, że jak przyjechaliśmy do Polski (cztery miesiące) Kuba spał jeszcze w pajacu rozmiar 56 (!). Równocześnie nosząc bodziak 68 i koszulkę 74 :p
    No nie mogę się na nią napatrzeć. Uśmiechy zniewalają co?
    Ach - i zazdroszczę niesamowicie tych pobudek o ósmej. My od dłuższego czasu bawimy się już o piątej i choć podsypiamy do siódmej, to czuję się wykończona. Szczególnie, że Jakubko jest od kilku dni nie do poznania w nocy z kilkoma pobudkami i wrzaskiem. Oby szybko minęło! Mi te pobudki, a Wam nieodkładalność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, tego nam życzę z całego serca!

      Uśmiechy ma przepiękne - nie będę ukrywać :) a dzisiaj jeszcze rozesmiala się do mnie w głos, tak jjak napisalam wyżej w komentarzu, więc zupełnie odplynelam. Orzeszek z kolei przyszedł mi na myśl gdy tylko ją zobaczyłam :)

      Usuń
  7. Dorosły musi się na nowo zaaklimatyzować, a co dopiero taki orzeszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się i to jeszcze po takiej przeprawie.

      Usuń
  8. Ale słodki buziaczek :)
    Z tymi nocami to cóż, wesoło nie jest nawet u nas (a zaraz Mała skończy 8 miesięcy...). Ostatnio wisi na cycku od 3 do 7 (bo u nas pobudki o 7) z małymi przerwami. Ja nie wiem kiedy się to skończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezzzu... Że też je szczęki nie bolą od tak długiego ssania!

      Usuń
  9. Ja wiem, ze strasznie sie powtarzam, ale ona jest slooodka! Do zacalowania! Patrze i wbrew wszelkiemu rozsadkowi zaczyna mi chodzic po glowie trzecie... ;)

    Tutaj tez sa takie durne rozmiarowki, na miesiace, a nie wzrost! I moje dzieciaki tez nosily rzeczy o 1-2 rozmiary wieksze. ;) Tylko, ze moje, mimo ze wage urodzeniowa mialy przecietna, wkrotce wedrowaly sobie do 95 centyla, a Niko to juz w ogole bil rekordy i "wyskakiwal" poza siatke! ;) U nas akurat moj tata jest wysoki, wiec zalozylam, ze wdaly sie w dziadka.;)
    A najwieksze mialam problem z tutejszymi spiochami. Upieralam sie bowiem, zeby ubierac dzieci w naturalna bawelne. Tymczasem tutaj maja jakiegos bzika, ze ubranka dla dzieci maja byc "ognioodporne". Durnota jakas, jesli wybuchlby pozar i zapaliloby sie lozeczko dziecka, to ono samo i tak doznaloby poparzen na odkrytych czesciach ciala oraz po prostu od wysokiej temperatury! W kazdym razie wiekszosc ubranek dla niemowlakow ma tutaj domieszki poliestrowe i w dodatku nasaczane sa srodkami ognioodpornymi. Ohyda! A ubranka z czystej bawelny, zeby byly "bezpieczniejsze" (jesli chodzi o ogien) musza byc obcisle. I czesto kupowalam dzieciom bawelniane spiochy, a ze byly z nich pulpety, z trudem je dopinalam, a jak dopielam to zal mi bylo dzieca, ze takie scisniete. Paranoja! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ach rozmiary...mam wrażenie że na chińczyków podają wiek na metce. śliczna córcia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany jakie pysie, przesłodkie to dziecię, takie radosne :) Minki bezcenne.

    OdpowiedzUsuń