poniedziałek, 2 listopada 2015

Rewolucja

Tak jak w tytule - przeprowadzamy w domu rewolucję. Dzięki Lux i Agacie otrzymałam dodatkową motywację by powalczyć z laurowymi nawykami łóżkowymi. Misja: pozbyć się bujania raz na zawsze i nauczyć (w miarę możliwości) dziecko spać/zasypiać samemu. 

Do wykonania przystąpiłam bardzo spontanicznie, gdy w piątek wieczorem po niemal godzinnym karmieniu i przytulaniu Laura zamiast grzecznie zamknąć oczka i zasnąć, zaczęła siadać na łóżku. Miałam już tak serdecznie dość, że byłam gotowa spróbować dosłownie wszystkiego. Po krótkiej ocenie sytuacji (mieliśmy piątek, czyli nawet gdyby noc była zarwana następnego dnia H. jest w domu, czyli byłoby komu sprzedać dziecko) przystąpiłam do działania. Laura wylądowała w łóżeczku, dostała buziaka na dobranoc i została sama. 

Ryk.

1. minuta - Mama! Mama! Mama! Mamaaa! Ryk. 2. minuta - wściekły ryk. 3 - minuta dziki ryk.

Idę uspokoić dziecko i wytrzeć smarki. Laura stoi w łóżeczku. Kładę, uspokajam. Po chwili wychodzę (gdy tylko kieruję się do drzwi Laura uderza w szloch).

1. minuta - ryk. 2.,3.,4. - płacze tak, że rozdziera mi serce. 5. minuta - cisza. Czekam z niedowierzaniem. 7-minuta - szloch.

Idę z ratunkiem. Laura stoi w łóżeczku. Wycieram smarki, daję buziaka, kładę. Laura natychmiast się uspakaja, patrzy na mnie wielkimi oczyma, trochę z niedowierzaniem. Głaszczę ją po policzku, a po chwili wstaję i wychodzę. Laura drze się w niebogłosy.

1-7 minuta - ryk z krótkimi przerwami. Liczę na to, że się położy, ale gdy wracam do sypialni, Laura wciąż stoi w łóżeczku. Wycieram smarki, kładę, głaszczę po brzuszku. Dziecko mi odpływa. Po 5minutach śpi.

Obudziła się po jakiś 3 godzinach, wzięłam ją do łóżka na karmienie i tak padłyśmy od razu. Spałyśmy niemal do rana. 

W sobotę tata wybył wieczorem z kumplem do pubu, a ja modliłam się by Mała zasnęła przy cycku i by ominęła nas cała procedura usypiania. Niestety. Walcząc ze snem i zamykającymi się oczyma, Laura siada na łóżku :S W łóżeczku dotrwałyśmy do sekwencji 7-minutowej i dziecko zasnęło.

Wczoraj w ten sposób musiałam ją też usypiać w ciągu dnia, na pierwszą drzemkę. H. dosypiał, zakamuflowany w łóżku miał okazję ją podejrzeć. Laura co prawda zasnęła po drugim zostawieniu jej na 7. minut, ale przy mnie, gdy przyszłam ją uspokoić i niestety gdy zostaje sama, natychmiast zrywa się na nóżki i nie położy się nawet na chwilkę. Stoi i płacze. H. mówi, że nawet wyciąga dramatycznie rączki w stronę drzwi. 

Wczoraj potrzebowała aż trzech 7-minutowych sekwencji by zasnąć. Znowu zasnęła przy mnie. Troszkę pomiziałam ją po brzuszku, a potem usiadłam na krawędzi naszego łóżka tak by mnie widziała i czekałam aż zaśnie. Laura od razu znieruchomiała i zaczęła zamykać oczy. Kilka razy zerwała się jakby wystraszona, ale gdy zobaczyła, że jestem obok, ponownie zamykała oczy. Po kilku minutach zasnęła.

Wiem, że robię mały błąd - za długo ją uspokajam i ostatecznie dziecko zasypia, gdy jestem obok niej, ale to na razie wszystko na co mnie stać. Żal mi jej okropnie, jej płacz łamie mi serce, ale pocieszam się, że może to dla naszego dobra. Mam wrażenie, że gdy zaśnie w ten sposób, śpi jakby głębiej i dłużej, ale może to dlatego, że jest wyczerpana płaczem :(

Jest mi ciężko :(






19 komentarzy :

  1. Kasia! Ale to przecież jest sukces. Oduczyłaś Laurę bujania, a to ogrooomny krok naprzód. A to, że ostatecznie musisz być obok niej? Jest jeszcze malutka. Tak sobie myślę, że gdybym była takim brzdącem też bałabym się spać sama :) u nas jest i usypianie w łóżeczku, ale jednak to cholerne bujanie zawsze gdzieś tam się przewija. Bez niego Kuba usypiał by chyba godzinę. Nawet powoli skrzypiące łóżeczko nie przeszkadza ;p porzuć usypianie przy cycku i ciesz się, że Ci dziecię w łóżeczku śpi. A te sekwencje powoli zaczną się skracać, zobaczysz. I płaczu będzie mniej. Na początku może serce się trochę rozerwie, ale ostatecznie wszystko się zagoi ;) powodzenia z dalszym usypianiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to tak nie do końca, że bujanie całkowicie zniknęło z naszej codzienności. Gdy Laura budzi się w środku nocy i nie uda jej się zasnąć przy piersi, nie mam siły by bawić się z nią w 3-5-7 i tym samym wytrącać nas ze snu i budzić przy okazji pół bloku. Staram się jednak nie bujać, a wprawiać łóżeczko w takie mikrodrgania :D Nasze też już skrzypi i to gdziekolwiek by się je nie dotknęło :)

      Usuń
  2. Oj Kasiu, wiem co czulas... ale gratuluje!! Laurze naprawde nie dzieje sie krzywda- to madry dzieciak i Twoja konsekwencja doprowadzi Was do celu i zmiany przyzwyczajen- bo to nic innego tylko zmiana, ktora pozwoli Tobie odpoczac. Naprawde warto, u nas po 3 dniach byl spokoj i choc Menzon sluchawki zalozyl na uszy to ze smutkiem spagladal na moje marsze majac swiadomosc, ze synus placze. Kochana, trzymam kciuki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszszsz... jak bardzo bym chciała. Jestem konsekwentna, ale wiesz co mnie martwi? To, że dość często zdarza jej się zasnąć przy piersi i wtedy trening 3-5-7 nam wypada ;) Nie będę przecież budzić dziecka po to tylko by męczyć je usypianiem. Od dwóch dni właśnie w ten sposób nie ćwiczyłyśmy. Co robić?

      Usuń
  3. A ja z kolei uważam, że nie należy stosować metod, do których nie ma się przekonania.
    I że nie ma sukcesu w sytuacji, gdy dziecko pada zmęczone płaczem.
    Jedno dziecko potrzebuje mamy do zasypiania, inne nie.
    Tutaj http://dziecisawazne.pl/cry-it-out-cio-czyli-wyplacz-sie-sam-kilka-powodow-dlaczego-to-nie-jest-dla-nas/ spojrzenie na sprawę z drugiej strony, myślę, że warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam artykuł pod tym linkiem i ...chyba troszkę żałuję :) bo jest odpowiedzią na wszystkie moje obawy związane z tą metodą. Pocieszam się, że dostosujemy ją do naszej sytuacji, czyli Laura ostatecznie nie zasypia sama, bo jestem obok. A wychodzę wtedy, gdy dziecko odmawia współpracy, czyli pomimo senności robi wszystko by nie zasnać.Gdy wychodzę od razu rozumie, że koniec zabawy i trzeba się przyłożyć do spania.

      Usuń
  4. Podziwiam, że dajesz radę wytrwać w swoim postanowieniu! :) My w sumie cały czas usypiamy Gabi, tyle że u nas nie ma takich przebojów ze spaniem. Usypianie polega na tym że mąż (rzadziej ja) kładzie się z Gabrysią, daje jej mleko, pozwala poszaleć trochę w łóżku, aż w końcu mała sama się kładzie i zasypia. W dzień robię podobnie, kładę się z nią dostaje sok z tym że ja już nie pozwalam jej szaleć po łóżku. Jak tylko wstaje kładę ją z powrotem z reguły po 5-7 próbach wstawania zasypia. Wcześniej też ją bujaliśmy, nosiliśmy, ale ona sama z tego zrezygnowała stosunkowo szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę Wam takiego usypiania, a najbardziej tego, że tata sprawdza się w nim tak samo jak mama :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja niestety metody na wypłakanie się dziecka nie rozumiem i totalnie tego nie popieram. Myślę, że skoro rozdziera Ci to serce to może warto spróbować inaczej. Boja Karolcia bardzo długa była bujana i to nie w łóżeczku a na rękach. W końcu postanowiłam po prostu zacząć usypiać ją inaczej. Najpierw zasypiała przy mnie, głaskałam ją, śpiewałam i jak już zasnęła przenosiłam do łóżeczka. Później spróbowałam od razu w łóżeczku, głaskałam, śpiewałam. Początkowo zajmowało to nawet godzinę, ale dotrwałam i teraz zasypia tylko w łóżeczku. Dostaje butle, wypija, ja puszczam jej kołysankę, siadam obok i czekam aż w 5 minut sama zaśnie. Wychodzę z tego założenia, że dziecko jednak potrzebuje bliskości. Ja sama lubię zasypiać przy mężu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Kasiu, że metoda jest bardzo kontrowersyjna, mną też targają różne emocje, ale chwytam sie za nią w chwili niemal rozpaczy, gdy nic innego nie pomaga. Uwierz mi, próbowałam już wszystkiego by nauczyć Laurę zasypiania bez bujania, ale w przyjaznej atmosferze, czyli bez płaczu. Z przytulaniem, głaskaniem. Niestety, Mała wykorzystuje to do zabawy czym doprowadza mnie do płaczu.

      Usuń
  7. Sami mieliśmy taki okres w życiu Lulci z zasypianiem, wypróbowałam tą metodę, ale szybko z niej zrezygnowałam nie potrafiłam po prostu nie potrafiłam w tym wytrwać gdy ona tak strasznie płakała bo u nas nie zasypiała jak u Was przy tej metodzie po 7 min, a trwało to wieki. Łapaliśmy się różnych metod robiliśmy niby kopiec z poduszek, że to mama czy tata i cichaczem się wymykaliśmy z pokoju hahahah. I skończyło się usypianie w łóżeczku trzymając mocno za rękę Lulinkową zresztą do dziś tak zasypiamy tylko dziś z prędkością światła Calineczki nie zdążę nakarmić, a ona już śpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ciężko wytrzymać. Jak ja marzę o takim usypianiu!

      Usuń
  8. Bujanie to nie jest dobry nawyk. Z perspektywy czasu patrząc (syn 2,5 roku za chwilę) na początku chciałam robić wszystko podręcznikowo i nawet szło mi jak z płatka. Porzuciłam bujanie, Tymek zaczął spać w swoim łóżku. Do momentu w którym rozpoczął wędrówkę ludów do naszego łóżka. Co noc.

    Pomyślałam sobie w końcu...kurcze to jest jedyny czas, który się nie powtórzy. Jeśli chce być z nami nie mogę mu tego odbierać, tym bardziej naciskać. Płacz? Dla mnie to szarpanie nerwów dziecku. Może jeszcze nie gotowemu? Jak ja bym się teraz poprzytulała do tego małego dzidziusia a dziś mam chłopca, który nie jest już tak skory do przytulań, więc cieszę się że przynajmniej w nocy możemy być blisko. Jak długo? Zobaczymy :)

    Powodzenia i samych sukcesów wychowawczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :) Wiem, ze bujanie to niedobry nawyk, ale to była ta brzytwa, której się chwyciliśmy, gdy przez 3 miesiące 24h/dobę walczyliśmy z kolkami. Wtedy było to wybawieniem, teraz okazało się kulą u nogi.

      Usuń
  9. Współczuję Ci Kasiu....
    U nas była podobna historia. KAlina tez była nauczona kołysania i lulania. Wprowadzilam totalną rewolucję.. Początki byly bardzo badzo trudne.
    Ale dziecko się naprawdę nauczylo, więc trzymam mocno kciuki i za Was.
    Bądź wytrwała i konsekwentna.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja próbowałam dwa razy, ale nie jestem konsekwentna i więcej razy tego robić nie będę. nie mam sumienia:( wolę się wściekać i chodzić niewyspana :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie zostawiaj malej samej w pokoju. Mozesz byc by Cie widziala. Taka tresura dziecka jedt nieludzka.....ona nie rozumie dlaczego to robisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie dziwie sie, ze Ci ciezko. Trudno jest nauczyc maluszka samodzielnego zasypiania jesli w nocy nadal budzi sie na piers... Jednoczesnie Ci wspolczuje i podziwiam, bo pamietam ile nerwow kosztowalo mnie, zeby Potworki nauczyc tego samego. Ale my z M. juz naprawde nie dawalismy rady... Z Bi oboje chodzilismy z niewyspania po scianach, oboje pracowalismy, ja w dodatku bylam juz w ciazy z Nikiem... A ona, spac, owszem, ale pionowo, na mamie lub tacie. :O
    Z Nikiem bylo troche inaczej, bo on przez jakis czas ladnie zasypial sam. Usnal przy cycku, odkladalam go i spal. A potem nagle mu sie "odwidzialo" i albo zrywal sie z wrzaskiem juz kiedy go odkladalam, albo np. 15 min. pozniej. Na poczatku zdarzylo sie to chyba jak byl przeziebiony i zatkany nosek nie dawal mu spac, wiec przychodzilismy, nosilismy, kolysalismy. Tyle, ze dziecko szybko przyzwyczaja sie do dobrego. Niko wyzdrowial, a nadal nie dawal sie odlozyc do lozeczka. W koncu przypomnialy nam sie czasy, kiedy pol nocy spedzalismy spiac z Bi w fotelu i powiedzielismy: dosc!
    Nam poszlo z obojgiem dosc szybko. Po kilku dniach zasypiali juz sami i praktycznie nie budzili sie w nocy. Tylko, ze (jak juz pisalam) ja juz nie wstawalam w nocy karmic. Z laura moze to trwac dluzej. Cierpliwosci i powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń