środa, 30 lipca 2014

Ramadan i święto jego zakończenia

W Turcji jak i we wszystkich innych państwach muzułmańskich od 2 dni obchodzimy święto zakończenia Ramadanu. O samym Ramadanie chciałam Wam już napisać znacznie wcześniej, ale niestety nawał pracy mi na to nie pozwolił :-/

W wielkim skrócie, Ramadan to miesiąc postu, który upamiętnia czas, w którym prorokowi Mahometowi został objawiony islam. W praktyce oznacza post od wschodu do zachodu słońca, w którym nie wolno nic jeść, pić, palić papierosów ani uprawiać seksu. Czyli generalnie męczarnia, w szczególności zważając na pierwsze dwie wytyczne. Z postu zwolnione są dzieci do 10roku życia, kobiety w ciąży, chorzy, osoby starsze i podróżni. Ramadan przypada co roku troszkę wcześniej, bo wyznaczany jest podłóg kalendarza księżycowego. Od kilku lat przypada latem więc stopień trudności w przestrzeganiu postu mocno wzrósł, bo wytrzymać w takim upale bez picia jest nie lada wyczynem. Żeby przeżyć jakoś ten czas, muzułmanie budzą się przed wschodem słońca by szybko wsunąć śniadanie. Czasem też pomaga im w tym zatrudniony przez gminę bębniarz, czyli facet, który przed świtem chodzi ulicami miasta z bębnem rytmicznie w niego uderzając. Oczywiście nikt się nie przejmuje grzesznikami, którzy nie poszczą i zwyczajnie chcą się wyspać - to była nasza zmora, gdy mieszkaliśmy w Stambule. Zachód słońca ogłasza z kolei imam wyśpiewując wieczorny ezan, czyli wezwanie do modlitwy. Poza tym na dolnych paskach na niemal wszystkich kanałach telewizyjnych pojawia się informacja o dokładnej godzinie, o której w konkretnych województwach kończy się post. W Turcji wiele osób nie pości. Restauracje i sklepy są otwarte i nikt nie będzie na nas patrzył karcąco, gdy w miejscu publicznym będziemy coś pogryzać czy popijać. W naszej rodzinie pości tylko teściowa i kilka ciotek. Pomijając wszystkie aspekty duchowe takiego postu, który z założenia ma być treningiem duszy i wytrwałości w wyrzekaniu się przyjemności, odmówienie sobie przede wszystkim napojów w takich temperaturach jakie tutaj mamy oraz obżeranie się w okolicach godziny 21 jest zwyczajnie niezdrowe.

Meczet przystrojony na Ramadan

Z założenia kolacja po takim całodniowym poście, czyli iftar, powinna być bardziej wystawna, ale z racji, że trudno jest tak się gimnastykować w kuchni przez bity miesiąc często jest to zwykły posiłek. Chociaż faktem jest, że w czasie Ramadanu Turcy o wiele częściej stołują się w restauracjach, które proponują nawet specjalne wieczorne menu. Poza tym w dużych miastach lokalne władze codziennie przez miesiąc po zachodzie słońca wydają darmowe kolacje dla ubogich i samotnych, ale Turcy o lepszej sytuacji finansowej również korzystają z takiego poczęstunku, bo jak niemal wszystko w islamie, kolacja lepiej smakuje gdy się ją zjada w tłumie :)
Iftar na ulicach Stambułu

Ramadan kończy trzydniowe święto, które jest jednym z dwóch najważniejszych (i najdłuższych, tak to smutne, bo to wciąż tylko 3 dni :( ) świąt w islamie. Jest to święto zwane inaczej świętem cukru (nie ma to jak odbić sobie miesiąc postu :)), którego głównymi bohaterkami jest bakława i domowa chałwa. Pamiętam, że gdy nie znałam jeszcze Turcji od kuchni, Turcy tłumaczyli mi, że święto zakończenia Ramadanu to takie ich "Christmas" i że wygląda bardzo podobnie. Do tego usłyszałam nazwę roboczą święta - święto cukru, i już miałam przed oczami rodziny biesiadujące przy stole uginającym się od słodyczy i wypieków zatopionych na wschodnią nutę w miodzie i pachnących cynamonem. Cóż, teraz gdy jest to już któreś z kolei święto, które spędzam w tureckiej rodzinie, wiem, że osoby które tak wkręcają turystów nie widziały "Christmas" nawet w książeczce dla dzieci. Turcy swoje święto spędzają głównie na odwiedzinach rodziny i znajomych. Są to takie krótkie 15-30 minutowe posiadówki (bez zapowiedzi, to tutaj standart), podczas których każdy życzy sobie wesołych świąt, dzieci całują w rękę osoby starsze i przykładają ich rękę do czoła (to taka oznaka szacunku) za co dostają jakieś drobniaki, a potem na pożegnanie gospodarz polewa ręce gości wodą kolońską (to jest jeden ze specjałów Turcji ;)) dla odświeżenia i częstuje tanimi cukierkami. Wsjo. Bardziej ambitne gospodynie domowe przyrządzają domową bakławę - bliskowschodni przysmak z cienkiego jak pergamin ciasta filo przełożonym orzechami lub w bogatszej wersji pistacjami i zatopionym w syropie cukrowym lub chałwę, która nie jest zbyt podobna do tej, którą znamy z polskich sklepów. Jej głównym składnikiem jest kaszka manna, którą smaży się na maśle i na koniec zalewa syropem cukrowym z mlekiem. 
Domowa chałwa z kaszki mannej

Bakława

Specjalny ramadanowy chlebek - pide

Jak już kiedyś wspominałam, jestem osobą, która uwielbia wszelkie święta. I być może święto zakończenia Ramadanu nie ma tylu tradycji jak nasze święta, ale ma też swoją własną atmosferę. Dlatego widzę w nim potencjał i potrafię sobie wyobrazić jak będzie ono wyglądało w naszej rodzinie. Zresztą nawet gdy mieszkaliśmy w Polsce przyrządzałam dla męża świąteczne smakołyki i zapraszaliśmy kilku znajomych Turków, żeby poczuł się "bliżej swoich". Teraz, gdy będziemy mieć dziecko, będę się starała jeszcze bardziej by to święto nabrało fajnego charakteru w naszym domu. Będę przygotowywać z córką ramadanowe ozdoby, w czasie Ramadanu częściej będę serwowała tureckie desery, a w dniu świąt przygotuję wystawne śniadanie i później kawę z bakławą, chałwą itd. W tym roku ograniczyłam się do upichcenia domowej chałwy i upieczenia ciasta budyniowo-cynamonowego. W pierwszy dzień świąt poroznosiliśmy z mężem po ciotkach-sąsiadkach talerzyki z chałwą i wspomnianym ciastem, złożyliśmy sobie życzenia. Czekałam na jakiś telefon od teściowej, że oto zaprasza nas na śniadanie czy coś podobnego, ale na próżno było mi czekać. Teściom złożyliśmy życzenia telefonicznie - teściowa głosem człowieka umierającego. Ja już nie pytam co jej jest, bo wiecznie coś nowego - to taki nasz rodzinny hipochondryk. Potem zrobiliśmy objazd po najbliższej rodzinie by złożyć sobie życzenia. Na tym nasze świętowanie się skończyło.

Cienko, nie?

Strasznie brakuje mi w tych świętach kulminacyjnego momentu jakim np. w czasie Bożego Narodzenia jest Wigilia albo śniadanie w czasie Wielkanocy. Tutaj wszystko jest rozlazłe - nie wiadomo czy śniadanie jeść samemu czy może ktoś cię zaprosi, czy możesz wyjść teraz z domu czy ktoś właśnie może jest w drodze do ciebie, czy powinnaś zaplanować kolację, czy też zaprosi cię teściowa. Nienawidzę takich sytuacji i nie rozumiem dlaczego nie można ustalić wszystkiego wcześniej. Moja teściowa to jest też osobny ewenement, bo zlewa kompletnie wszystkie święta i w swoim domu nie robi kompletnie nic z tej okazji. Ostatecznie dochodzi do sytuacji, że ja 1) cudzoziemka i 2) nie-muzułmanka najbardziej przykładam się do trochę nie swoich świąt. Ale nie zamierzam się przejmować innymi. W naszej rodzinie święto zakończenia Ramadanu będzie atrakcją, na którą dzieci będą czekać z niecierpliwością i z którym będą miały jakieś fajne wspomnienia. 

Wszystkiego dobrego z okazji świąt zakończenia Ramadanu!

17 komentarzy :

  1. Wiesz to trochę jak w rodzinie mojego męża. Imienin nie obchodzą, w Wigilię modlitwy nie nie zmówią, kolęd nie pośpiewają tak samo przed śniadaniem wielkanocnym - żeby tylko było coś do jedzenia, zjeść, pozmywać i wsio. Nienawidzę tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi zrozumieć takie podejście. Przecież tak niewiele potrzeba by sprawić by każde święta były wyjątkowe. W rodzinie męża wszystkie takie uroczystości są obchodzone (przepraszam za dosłowność) na odpierdal. I chyba z racji, że w mojej rodzinie przykładamy się do wszystkich obchodów aż z przesadą, tak trudno mi to zaakceptować.

      Usuń
    2. Mój ojciec ma dokładnie takie samo podejście, jak pisze Nessie. Zawsze interesuje Go tylko żarcie. Ja też lubię dobre jedzonko, ale w takich chwilach równie ważna jest właśnie ta cała otoczka.

      A Tobie Kasiu dziękuję, za kolejne przybliżenie nam Turcji :)
      Kurczę, nie pić od świtu do nocy? Jakiś żart? :)

      Usuń
    3. No, niestety, i jeszcze wyobraź sobie, że oni normalnie funkcjonują, tzn. chodzą do pracy i wykonują normalne obowiązki. Sama nie pochwalam takiego postu, bo według mnie jest po prostu niebezpieczny dla zdrowia, ale podziwiam ich wytrwałość.

      Usuń
  2. E, to rzeczywiscie cieniutko z tym swietowaniem w rodzinie H... Moj M. przynajmniej jak przychodzi Boze Narodzenie i Wielkanoc to sam naciska, zeby porzadnie sie przygotowac, no i pomaga. Poza tym czasem mam wrazenie, ze my - Polacy troche jestesmy swietami rozpieszczeni, a raczej ich czestotliwoscia i dlugoscia. Tu, w Stanach Boze Narodzenie i Wielkanoc sa okrojone do minimum, a reszta swiat to pojedyncze dni. Wiekszosc jest "ruchoma" i wypadaja w poniedzialki, co przynajmniej daje dluzszy weekend. Ale o ile dwa z nich to swieta ogolnokrajowe, to z okazji kilku innych wolne maja tylko szkoly, banki i urzedy. Bedzie to dla nas niezla logistyka zeby pogodzic to z praca i opieka nad dziecmi... Najwiekszym swietem jest tutaj listopadowe Thanksgiving, ale tu z kolei moj maz marudzi, ze to nie "jego" swieto. Nie mniej jednak, tak jak i Ty, staram sie pomalu wprowadzac z jego okazji swoje wlasne tradycje. Dla dzieci. ;)

    Co do Ramadanu to mielismy kiedys w pracy Turka i strasznie mu wspolczulam tego postu... Szczegolnie podczas lunchu, kiedy po calym budynku rozchodzily sie pyszne zapachy odgrzewanych potraw, musialo mu byc bardzo ciezko... Ale w Turcji prosze, calkiem luzno do tego podchodza. :) Niedawno wpadlam na bloga dziewczyny mieszkajacej w Dubaju i tam post pelna geba - restauracje w dzien pozamykane i nawet galerie swieca pustkami. :)

    A baklawe uwielbiam! Nie wiedziec czemu zawsze myslalam, ze to grecki przysmak! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też uważam, że Polska jest pod względem długości i częstotliwości świąt wyjątkowa :) Tutaj jeśli wykorzystasz przysługujący Ci w pracy urlop na jakieś wakacje, przez cały rok trzeba zasuwać, bo o jakimś świątecznym bonusie niestety można tylko pomarzyć. A w Polsce a to Trzech Króli, a to Boże Ciało :)

      W Turcji jest przede wszystkim swoboda i przypuszczam, że liczba poszczących i nieposzczących w czasie Ramadanu jest podobna - przynajmniej u nas na zachodzie kraju i na południu, czyli w całym pasie turystycznym. W centrum Turcji i przede wszystkim na wschodzie, które są o wiele bardziej konserwatywne, więcej ludzi pości, a restauracje często są pozamykane.

      Bakława, podobnie zresztą jak i chałwa, są również w Grecji i oczywiście, wojny o to skąd ten przysmak pochodzi nie mają tutaj końca ;) Kiedyś nawet zrobiłam mały research nad pochodzeniem bakławy i udało mi się znaleźć informację, że do Turcji przybyła ona z Syrii. Faktem jednak jest to, że w kuchni greckiej i tureckiej można znaleźć wiele wspólnych potraw :)

      Usuń
  3. Fajnie, że dzięki Tobie możemy poznać trochę kulturę Turcji! W końcu wiem dokładnie co to Ramadan i o co w nim chodzi.
    Chałwy, tej naszej, nie lubię, ale ta turecka wygląda po prostu przepysznie;) Podaj przepis, dobre to?;D
    Teściową masz dziwną, fakt, ale nic nie poradzisz, dobrze, że mąż fajny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mąż będzie ze mnie dumny ;)
      Chałwa jest przede wszystkim mocno słodka, tak jak większość tureckich deserów, i przyznam, że na początku może trochę porazić słodkością nasze europejskie podniebienia. Ale na pewno warto spróbować, poniżej przepis:
      100 gr masła
      0,5 szklanki oleju
      1 szklanka mąki
      1 szklanka kaszki mannej
      2 szklanki cukru (część może być trzcinowego)
      1 szklanka wody
      1.5 szklanki mleka
      Mleko, wodę i cukier powoli zagotować w garnku, aż cukier się kompletnie rozpuści. W międzyczasie przysmażyć mąkę i kaszkę na maśle i oleju, aż nabiorą ładnego rumianego koloru. Ja na koniec smażenia dodaję pokruszone orzechy włoskie, żeby chałwa nie była taka nudna. Potem wystarczy pomału zalać kaszkę i mąkę mleczno-wodnym sorbetem przez cały czas mieszając. Pogotować jeszcze z 2minuty ciągle mieszając i zostawić do ostygnięcia - garnek przykryć ręcznikiem papierowym i na to nałożyć pokrywkę. Smacznego :)

      Teściowa moja jest ogólnie dobrą kobietą, ale jako gospodyni domowa jest moim kompletnym przeciwieństwem i jej największą wadą jest lenistwo - a mnie trudno jest znieść ludzi leniwych. Prawda jest taka, że za atmosferę świąt w każdym domu odpowiada przede wszystkim kobieta i tutaj moja teściowa całkowicie polega.

      Usuń
  4. Ja uwielbiam święta jakiekolwiek i moim zdaniem dobrze jest aby dzieci znały kulturę obydwu rodziców...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam i zamierzam tego dopilnować, tym bardziej że mamy co pokazać naszym dzieciom :)

      Usuń
  5. Witaj!
    Trafiłam do Ciebie przypadkiem, przez blog Ewiczki. Zaglądnęłam i już wiem, ze u Ciebie zostaję :)
    U mnie też wielokulturowo :)
    Jestem Twoją sąsiadką. Mieszkam w Bułgarii, tuż pod turecką granicą. Do Edirne czasem jeździłam, ale teraz nie mam paszportu.
    Moja córka jest dzieckiem z mieszanego związku, więc wiem dobrze, jak to jest, gdy dziecku trzeba przekazać tradycje z obu stron.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie w moich skromnych progach, Sąsiadko! :) Gdy mieszkaliśmy w Stambule wielokrotnie planowaliśmy wypad do Bułgarii. Niestety przez pracę męża do tej pory nam się to nie udało :S
      Zaraz sobie do Ciebie zajrzę :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Miło dowiedzieć się czegoś nowego o światowych tradycjach :) Przepis na chałwę na pewno wypróbuję, bo aż mi ślinka pociekła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz wschodnie słodkości to chalwa z tego przepisu nie powinna Cię zawieść :)

      Usuń
  7. Kochana, podaj przepis na ciasto budyniowo cynamonowe- zaintrygowało mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, nie dam Ci :) Nie dam, bo wyszło bardzo przeciętne, nie wiem czy coś spieprzyłam, czy przepis do bani. Dzisiaj wywaliłam 2/3 ciasta, bo nikt nie miał ochoty na drugi kawałek. Jeśli masz ochotę na ciasto, to polecam marchewkowe z mojego przepisu - kiedyś podawałam na blogu u Agaty. H. wychwala je pod niebiosa i moim zdaniem, nie bez powodu :)

      Usuń
  8. Chałwe uwielbiam i chciałabym i tej spróbować, może i ja skorzystam z przepisu ;) kto wie :)
    Fajnie, że opisujesz tyle o kulturze Turcji ;) miło poczytać i poznać coś zupełnie innego.

    OdpowiedzUsuń