środa, 5 listopada 2014

Bóle pierwszego miesiąca

Tematów na kolejne posty mam tyle, że chyba zacznę sobie je spisywać żeby nie zapomnieć. Chciałam Wam jeszcze pokazać zdjęcia z szpitala, napisać o tureckim modelu wychowania, o moich pierwszych rozterkach, o naszych próbach wypracowania jakiegoś planu dnia, wreszcie o zmieniającej się naprawdę codziennie Laurze, ale kurde, czasu brakuje... Córcia niestety nie zawsze ma dobry dzień, a właściwie, przez te cholerne kolki, rzadko kiedy nie ma złego :S

Tak czy inaczej stuknął nam miesiąc. Mój mały Orzeszek zmienił się w grubaśnego bobaska. Każdy dzień z Nią jest dosłownie niespodzianką. Gdyby nie te pieprzone kolki wszystko byłoby super. Niestety bóle brzuszka dokuczają Małej codziennie doprowadzając nas do białej rozpaczy. Przy tym wszystkim wciąż nie jestem nawet pewna czy to kolki. Tak jak wcześniej mieliśmy z nimi problem w nocy, tak teraz wszystko przesunęło się na dzień. Laura położona spać między 20 a 21 dosypia do północy, a potem budzi się co mniej więcej 2 godziny. Od 4 jednak wszystko zaczyna się kiełbasić i mamy pobudki czasem co 30 minut, no ale dobra, ok, to w końcu jeszcze maluszek więc nie spodziewam się, że będzie mi przesypiała całą noc. O 7 po prostu wstaję, ubieram się i nie liczę już na dalszy sen i w sumie to mi bardzo pomaga. Przynajmniej psychicznie :-] 

Niestety dnie są coraz gorsze. Do tej pory po jakiejś godzince babskich pogaduszek rano udawało mi się ją jeszcze położyć na drzemkę. Potem karmienie i drugie spanko. Obydwa po mniej więcej godzinie. Od kilku dni rano Laura urządza mi taki maraton, że ja pierdziu... Ja niewyspana, a przynajmniej mocno zaspana cicho licząca na jeszcze chociaż pół godzinki snu. A Mała WYJE w niebogłosy. Cycek na początku ok, po 2 minutach jej twarz nabiera koloru buraczka i dalej jest ryk z cyckiem w budzi, wywijanie się w spazmach, naciąganie cycka i inne wygibasy. Przy cycku nie, w łóżeczku nie, na rączkach nie. Na siedząco to już w ogóle nie, na stojąco troszkę lepiej, na chodząco w miarę choć i tu potrafi zawodzić jak potępieniec. I czasem tak mijają nam całe dni. Gdy w końcu uda nam się ją uśpić, śpi niespokojnie. Wybudza się na dźwięk dosłownie wszystkiego, co wcale nie ułatwia niewielki metraż naszego mieszkania. Nie zamykamy żadnych drzwi obawiając się odgłosu klamki, boję się spuścić wodę w kiblu, nie wspominając już o takich czynnościach jak na przykład umycie naczyń. A kuchnię mamy otwartą na salon, w którym Mała śpi pod naszym okiem :S

No kolorowo nie jest, co by tu ściemniać...

I przez to, że te atrakcje mamy w ciągu dnia i w dodatku nie o regularnych porach wciąż jakoś nie jestem na 100% przekonana, że to kolki. 

Wczoraj byliśmy u pediatry na kontroli dziecka miesięcznego. Laura faktycznie przybrała aż 1100g. Lekarka zaleciła by przerwy między karmieniami wynosiły minimum 2-3godziny. Heheh, łatwo mówić... Karmię ją na żądanie, jak szuka cycka to nie mam sumienia jej go nie podać, tym bardziej gdy widzę, że brzuszek ją męczy. Ogólnie wszystko jest ok, Mała nie jest przeziębiona (to ostatnia schiza H. na moje częste spacery i kąpiele co 2 dni), opuchlizna z główki ładnie zeszła, nie mamy żadnych odparzeń, pępek w porządku, słuch też. Dostaliśmy pochwałę, że bardzo dobrze zajmujemy się dzieckiem. Na nasze uwagi, że płacze, że spazmy, że kupa spieniona lekarka potwierdziła, że to kolki i zapisała nam kilka lekarstw choć od razu zapowiedziała, że spektakularnej zmiany to one nie przyniosą. Dostaliśmy laktozę do stosowania przed każdym karmieniem. To chyba dokładnie to samo co Delicol, tylko że ten przywiozłam sobie sama z Polski bez konsultacji z żadnym lekarzem. Zalecenie na ulotce by podawać przed każdym karmieniem wydało mi się sporą przesadą - przy założeniu, że karmię ponad 10 razy dziennie to byłoby mniej więcej 60 kropelek na dzień. Przestraszona tak dużą dawką podawałam Laurze lekarstwo tylko trzy razy dziennie, może to było za mało... Tutaj dopytałam lekarkę czy te 3 kropelki laktozy na pewno przed każdym karmieniem - potwierdziła, że tak. Poza tym mamy Sab Simplex do podania 2x dziennie i maść do masowania brzuszka z wyciągiem z różnych roślin. Ta maść to trochę niewypał - zapach dość hmm... specyficzny, poza tym gdy Laura ma atak bólu wywija wszystkimi kończynami tak szybko, że dostanie się do brzuszka graniczy z cudem. 

Szkoda mi jej.... Była takim spokojnym bobaskiem dopóki to cholerstwo jej nie dopadło. H. jest wykończony, mnie ratuje jeszcze mother power i te 4 godzinki, które przesypiam z nią do północy. Rodzice H. niby chcą nam pomóc, ale mam małe opory. Najpierw za każdym razem gdy do nas przyjeżdżali, a Mała spała mówili, żeby się obudziła, żeby mogli się nacieszyć wnuczką. H. szlag trafiał, bo jakby nie dowierzali, że oto właśnie spędziliśmy 2godziny, starając się ją uśpić. Pewnego wieczoru jednak wybraliśmy się do nich na kolację. Teście jedzą kolację dość późno, trudno jest się im zmobilizować do wcześniejszego posiłku pomimo naszych próśb. Niby próbują, ale potem i tak wszystko się rozłazi. Laura była już dość marudna, poza tym zasnęła akurat przed naszym wyjazdem i niestety ubierając ją i zanosząc do samochodu, obudziła się. Humor miała wybitnie paskudny i dała tam taki pokaz siły swoich płuc, że teście nie wiedzieli zupełnie co robić. Niby na początku chcieli nam pokazać jak się lula takie płaczące dziecko i ochoczo brali się za bujanie, ale gdy zobaczyli, że to tylko potęguje jej płacz, lekko spanikowali. Dlatego też, choć doceniam, zupełnie nie jestem przekonana do ich propozycji i zalecenia lekarki :) by zostawić im Małą na godzinkę i troszkę odpocząć. Poza tym ona jest jeszcze taka malutka... No i stęsknię się przez tą godzinę!

Zdjęcie z dzisiaj :)

23 komentarze :

  1. O jejku,Kasia!
    Trzymaj się! Czas, czas, czas... niestety takie są te kolki. Czas je wyleczy. Wtedy przyjdą ząbki i inne szmery bajery, ale to już nie będzie tak non stop jak przy kolce.

    Moja Kalina też miała kolkę i potrafiła być również cały dzień taka, jak Twoja córcia. Doskonale to pamiętam i pamiętam że strasznie się bała,, ze to chyba nigdy nie minie.
    Wiesz, Kalinie pomagala ciepła pielucha na brzuszku. Prasowalam pieluchą tetrową i ją kladlam na brzuchu malej (nie na glym cialku, na spiochach) i do tego jeszcze zawinieta w kocyk i to jej faktycznie pomagalo, dopoki nie ostygła pieluszka.

    Kasia, a pozwolisz, ze spytam? Kąpanie dzieci co drugi dzien jest niewskazane w Turcji? Wiadomo ze w Polsce dziecko kąpie się codziennie, ale mam np. kolezankę w Niemczech i tam co drugi dzien się kąpie. A w Turcji jaka jest "norma"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malwina, jesteś niesamowita, że dałaś radę. My jesteśmy wykonczeni, a Ty jeszcze walczylas z chorobą... My tez robimy okłady z ciepłej pieluszki, adużej zmiany niestety nie zaobserwowalismy. Właściwie nic nie działa :((

      Usuń
    2. Odpowiadam na raty, bo córcia dziś znowu bez humoru...
      Normy chyba nie ma - wszystko zależy od rodziny, ale ogólnie kąpie się znacznie rzadziej. Turcy są przekonani, że takie malutkie dzieci praktycznie się nie brudzą, a podczas kąpieli mogą przecież zmarznąć i się przeziębić (znowu wychodzi schiza z przegrzewaniem).

      Usuń
    3. Nom... początek miałam potworny, nie da się ukryć.

      Właśnie z tym przegrzewaniem.... Znowu przybijam Ci piątkę, bo u nas ta sama schiza. Paranoja jakaś. Uważają wszysycy, że jak lekko spadnie temperatura i już nie ma super hiper tropikalnego lata, to od razu zaczynają się ludzie zachowywać jakby mieszkali na Antarktydzie. Mój mąż ledwo się jesień zaczęła, a on już zimową kurtkę wyjął...

      Usuń
  2. Ojej ale Ona cudna w tym kompleciku :)

    Wspolczuje Wam mocno tych kolkowych akcji. Stefek cierpial na kolki, ale bardzo niewielkie. Podawalismy Dicoflor dwa razy dziennie i tak naprawde ostra akcja byla zaledwie z 2-3 razy.Czasami poplakiwal pod wieczor, ale sama nie wiem czy to przez kolki czy przez zaparcia. Prawdziwe kolki znamy jedynie z opowiesci, wiec rozpuszczeni jestesmy pzrez syna jak dziadowskie bicze. Mamuska duzo sily Tobie zycze. Zobaczysz, ze te wstretne kolki niedlugo mina i nadejda spokojniejsze czasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiem czy to są prawdziwe kolki. Jakieś takie bardzo oryginalne w naszym przypadku :S Smutne jednak jest to, że Mała albo śpi, albo płacze. Oby minęło jak najszybciej....

      Usuń
  3. Damulka, że hej!
    Kasiu, no co ja mogę Ci napisać- współczuję Wam tych kolek, nie kolek, ch... wie czego. Nic Ci nie pomogę, bo moje dziewczynki drzeć się nie darły, ale Lila miała tak lekki sen, że to o czym piszesz- lęk przed spuszczaniem wody w toalecie, myciem naczyń itp jest mi doskonale znany. Czasami miałam tak dosyć tych Jej pobudek, że mówiłam, żebyśmy nie oddychali jak Ona śpi, bo i to mogło Ją obudzić. Trzymajcie się Dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! A jakim wyzwaniem jest bezszelestne położenie się do łóżka przy tej śpiącej królewnie!

      Usuń
  4. Ale slodka Kluseczka :) Spi jak Aniolek :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolki miną mówią, że najgorsze pierwsze trzy miesiące mówią, że to czwarty trymestr. My doświadczyliśmy kolek, a le w małym stopniu. A może pomyśl o chuście to pomaga też. A co do spania jak zając pod miedzą rozumiem, ale z drugiej strony nie dajcie się zwariować, bo przyzwyczajona, nie będziecie mogli w porach jej drzemki oddychać. Znam takie przypadki. Głowa do góry będzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chusta by się chyba sprawdziła, bo i tak ją wciąż nosimy, a tak to by chociaż plecy odpoczęły. No i odzyskałabym ręce :) Mam tutaj chustę tkaną, ale z tych gównianych. Kupiłam ją w Polsce jeszcze w czasie ciąży,ale z racji, że nie wiedziałam czy będzie nam w ogóle ten sposób noszenia odpowiadał, nie chciałam za wiele na nią wydać. No i teraz wyszło mi to bokiem. Chusta jest podobno z kategorii prześcieradeł, za cholerę nie mogę jej dociągnąć choć próbuję z różnymi instruktażami na youtube.

      Usuń
  6. To ile teraz Laura waży? ;> obie mamy małe pulpeciki :D ale jaka słodka:)

    mogłabym wstawić u siebie Twojego poeta, Kasia. Niestety. A mam pytanie - używacie smoczka? U nas Kuba nie umie go trzymać, bo po chwili memłania go wypluwa i jest problem, bo jak tu 6,5 kg jedną ręką bujać, a drugą trzymać nuka, ale wtedy się uspokaja. W miarę. Owijam go kocykiem, jak w kokonie, tak by nie mógł wywijać rączkami, chwila lulania i słodko śpi (piękny widok dla zmarnowanej matki). Od wczoraj to pomaga (może też krople działają?). Tak czy inaczej wielkich pokładów cierpliwości Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura waży 4650 :) Smoczka próbujemy używać :) Mała nie zawsze jednak ma na niego ochotę, czasem nie pozwoli sobie go nawet włożyć do buzi. Ale gdy zaskoczy to potrafi ciumkać przez dłuższą chwilę. No i nie lubi mieć skrępowanych rączek :S

      Usuń
  7. Jejciu jaka ona słodka! :)

    Współczuję Wam kolek, ale mam kilka rad, może się przydadzą. Po pierwsze musiałabyś spróbować z chustą, podobno są super przy kolkach, myśmy kolek nie przechodzili, ale Karolcia zawsze w chuście się uspokajała i spała, spała i spała. Po za tym na blogu kiedyś pisałam o sposobach na uspokojenie niemowląt, to jest metoda Harveya Karpa i jest w 100% skuteczna. Chodzi o to aby dziecko czuło się tak jak w brzuchu mamy. Ważne jest aby wszystkie kroki były spełnione (zawinięcie dziecka w coś, aby nie budziło się rączkami, bujanie w sposób góra-dół, szumienie - u nas do dziś pomaga suszarka i ewentualnie smoczek, czyli ssanie). Nam to uratowało życie, bo Karolcia wcale kolek nie miała, ale lubiła czasem pokazać charakterek i za żadne skarby nie dało jej się w inny sposób uspokoić. Do dziś jak nic na nią nie działa to bujanie i szumienie pomaga w mig :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą metodę też próbowaliśmy. Nasza córcia nie lubi skrępowanych rączek więc Karp odpada w przedbiegach :( Taki nam się przypadek trafił :-] ale szumienie jest ok, white noise chodzi u nas non stop.

      Usuń
  8. Widzę, że u Was podobnie, jak i u nas;/ Trzeba żyć nadzieją, bo to w końcu przejdzie, wyśpimy się...za kilka lat;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tak właśnie się pocieszam - odpocznę na starość :-] Mnie to bawi, ale u H. wywołuje panikę w oczach :D

      Usuń
  9. wiesz, Antek ma to samo. Pręży się biedny, kopie nóżkami, robi się czerwony jakby chciał coś wycisnąć. Bywa, że nawet przez sen tak się dzieje i pół nocy postękuje. Najlepszy patent to cycek, ale wtedy cały dzień wisimy na piersi, która boli bo on ciągnie, kręci się... w dzień Antek prawie nie spi. Czasem już płacze razem z nim, bo mi go tak szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko wspólczuję, bo ciężko zachować spokój jak człowiek nie wie jak dziecku ulźyć. No na zdjęciu Laurka wygląda jak grzeczny aniołek co tylko je i śpi. Ja jako niewypał kupiłam chustę kółkową - taką na jedno ramię, nie polecam jej bo kręgisłup przy niej wysiada.
    Trzymajcie się jakoś, bo co innego pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
  11. O matenko! Jak dzis wstawialam na bloga niemowlece zdjecia Bi, to przelecialo mi przez mysl, ze chcialabym jeszcze jednego takiego bobaska. Ale po przeczytaniu Twojego posta, odechcialo mi sie bardzo szybko. ;)

    Kasiu, nie poradze za bardzo, bo Niko nie mial kolek kompletnie, natomiast Bi miala cos co na poczatku uznalismy za kolki, ale to raczej nie byly one...

    Pisalam juz kilka razy, ze przez pierwszy miesiac zycia, Bi darla nam sie wieczorami przez kilka godzin. Pomagalo noszenie i bujanie, ale tylko w minimalnym stopniu. Dodatkowo, tutaj pediatrzy bardzo sceptycznie podchodza do kolek i nie ma NIC co mozna by dziecku podac. Rodzina w Polsce zas jak zwykle byla najmadrzejsza i oznajmila, ze na kolki za wczesnie i odmowila przyslania czegokolwiek... :/ Za to z uporem maniaka wmawiala, ze Bi ma nadmierne napiecie miesniowe (szczegolnie moja mama upodobala sobie ta teorie). No coz, o problemach z napieciem miesniowym tutejsi pediatrzy tez slyszeli tylko pod katem wczesniakow i dzieci gleboko uposledzonych... U nas, stwierdzam z perspektywy czasu, to Bi po prostu miala od poczatku taki charakterek. Nadal jest placzliwa i marudna... Do tego ciaglego placzu doszlo to, ze spala tylko 3x po pol godziny dziennie, a w nocy tez nie szczedzila nam pobudek... Tak czy owak, u niej pomagalo tylko noszenie, koniecznie w pozycji pionowej i koniecznie tak, zeby caly czas byc w ruchu. Czy byly to bole brzuszka, czy nie, tak sie do tego przyzwyczaila, ze potem juz caly czas wymuszala noszenie. O tym jak nas jej pierwszy rok wymietosil fizycznie oraz psychicznie, niech swiadczy, ze zyskala u nas ksywke Terrorystka. :)

    Przyszlo mi jeszcze do glowy, ze pomimo iz Laura jest dzieckiem donoszonym, moze jej uklad pokarmowy jest po prostu jeszcze troche niedojrzaly i stad te brzuszkowe problemy?

    Trzymajcie sie, zycze wytwalosci, tylko to moge zrobic... I wiem, ze to kiepska pociecha, ale to naprawde nie bedzie trwalo wiecznie! Nawet jesli Laura, tak jak Bi, zostanie juz marudnym rozdarciuchem, to w miare jak bedzie rosla, pomalu bedzie sie robic coraz lepiej, wierz mi!

    PS. Usmialam sie ze "spacerowej" schizy H. To w Turcji, przy takim cieplym klimacie nie wychodzi sie z dzieckiem na dwor??? To co by powiedzial na matki w Polsce, wychodzace codziennie na spacer w styczniu, przy 5-stopniowym mrozie? :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kolki miałam u wszystkich chłopców i to do półrocza o różnych porach . Przy Niuńku zdobyłam proszek troisty teraz go w Polsce nie ma ale działał cuda. Przy Niko braliśmy te kropelki Camilla i zawijaliśmy go sztywno w kocyk, taka osmiornica szybciej ataki przechodziły...może u was znajdziesz odpowiednik tego proszku troistego to byś odetchnęła trochę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie osmiornica tylko gąsienica, nie wiem czy u was także na.porodówkach tak zawijają że maluszek ma.rączki i nóżki zablokowane...pierw byłam sceptycznie nastawiona do tego ale działało

      Usuń
  13. A może ona chce po prostu possać sobie, a nie jest głodna, przy okazji leci mleko więć się przejada i dlatego boli ją brzuszek. Próbowaliście smoczka uspokajacza?

    OdpowiedzUsuń