niedziela, 9 listopada 2014

Nasze spacery

Na wstępie zaznaczam, że kąpielowej próby z pieluszką jeszcze nie poczyniliśmy, bo wczoraj zwyczajnie stchórzyliśmy przed zakłóceniem w miarę sennego nastroju Orzeszka. No niestety nie dało się tak wymierzyć. Swoją drogą, dziewczyny, zdradźcie mi sekret jak to się robi, że można ustalić godzinę kąpieli? Bo u nas była luźna, między 20 a 21, ale okazuje się, że taki przedział czasowy też jest o dupę trzasnął, bo Mała codziennie zasypia w innych porach. No bo co zrobić jak obudzi się o 18-19? Nie ma takiej siły by dotrwała bez zapadnięcia w kolejną drzemkę do godziny kąpieli czyli potem zwyczajnie przesypia jej porę. Raz spróbowaliśmy Ją wybudzić... Jezzzu, co się wtedy działo :-]

No ale tym razem nie o kąpielach chciałam napisać.

Z racji, że Laura ma już ponad miesiąc usilnie próbuję wypracować jakiś plan dnia. Ba, staram się o to od samego początku, choć jak pewnie każda doświadczona mama wie, nie ma czegoś takiego jak trwały plan dnia z noworodkiem. Oczywiście nie oczekuję od Laury, że będzie "chodzić jak w zegarku", ale jakieś tam drobne przyzwyczajenia mogłaby już przyswoić... 

No więc początkowo jeszcze byłam troszkę zeschizowaną mamą, zresztą walczyliśmy z bilirubiną i takie tam więc na innych rzeczach trzeba było się skupić. Wciąż jednak mój wewnętrzny głos nie dawał mi spokoju przypominając, że powinnam zadbać o spacery. Z racji jednak, że to były moje macierzyńskie początki początków, obawiałam się wyjść sama z Laurą. Ciągałam więc ze sobą H. Wyszło mi to trochę bokiem, bo wciąż się spinaliśmy na tych spacerach. Poza tym H. do południa najczęściej dochodzi do siebie po poprzednim dniu, jest niewyspany i ogólnie nie w sosie. Wreszcie odważyłam się wyjść z Laurą sama. Niestety spacer w naszym przypadku to niezłe przedsięwzięcie logistyczne. Drogi dookoła naszego mieszkania wyłożone są okropnie nierównymi kocimi łbami. Chodników brak. Poza tym mieszkamy bodajże w najwyższym punkcie naszej miejscowości, czyli gdziekolwiek bym się nie ruszyła, z powrotem trzeba byłoby pchać wózek pod górkę (PRAWDZIWĄ górkę). 

Co więc robi Kasia?

Po drugiej porannej drzemce Laury, pakują Ją do fotelika, zanoszę do auta. Mała w międzyczasie najczęściej zdąży się już nieźle rozryczeć. W pośpiechu zapinam pasy i na pełnym gazie ruszam spod domu :) Po minutce w aucie jest cisza :D Niestety droga do naszego hotelu jest krótka więc Mała nie zdąży dobrze usnąć. Tam wyciągam najpierw Orzeszka i potem na raty wózek z bagażnika. Na raty by uspokoić Małą bujaniem jej w foteliku w powietrzu do przodu i tyłu. Normalnie uzależniona od prędkości!

Czasem pomaga mi stacjonujący w hotelu teść - przejmuje Małą na czas, gdy ja ogarnę wózek. Jak mam szczęście to Laura wpadnie w ospały nastrój w ramionach stęsknionego dziadka. Wtedy zostaje tylko włożyć ją do wózka i jazda. Gorzej jednak jak wciąż jest w humorze popłakująco-stękającym. Wtedy wkładam ją do wózka i jeżdżę przed hotelem tak długo aż zapadnie w lekki letarg. Naprawdę nie chciałabym uspokajać jej gdzieś tam na środku ulicy, w dodatku sama. 

Jak już mi się to wszystko uda, idę sobie spacerowym krokiem na plażę, która o tej porze roku jest puściuteńka i delektuję się ciszą :) Turyści już wyjechali, atmosfera jest mocno posezonowa. Znowu słychać śpiew ptaków i szum fal :) Moje uszy odpoczywają od niemowlęcych dźwięków. 

Ostatnio idąc tak sobie puściutką plażą, na której środku zagraniczni turyści-niedobitki rozłożyli sobie cztery szezlongi przyszła mi do głowy taka myśl - skąd ja, do jasnej ciasnej, mam wiedzieć jak ubierać dziecko? No niby wiadomo, że maluch powinien mieć góra jedną warstwę więcej niż my. Pomyślałam o tym jak różnie z H. odczuwamy temperatury, jak on najczęściej marznie, a ja się pocę i spojrzałam na widok przede mną: Turczynki spacerujące w kozaczkach, swetrach i butach Ugg (!!!) i tych turystów opalających się w strojach kąpielowych...

No, ale wracając do tematu - na takim spacerze wszystko byłoby super, ale...

Wciąż czuję lekki stres pt. "co zrobię gdy Laura nagle się obudzi i swoim zwyczajem rozedrze się na całego". 

Do tej pory zdarzyło mi się to raz. Nie, dwa razy. Raz gdy namówiłam H. na rodzinne wyjście. No może nie powinnam, ale miałam akurat taki humor, że chciałam zrobić coś razem. Wszystko ładnie szło, H. nie miał powodów do spięcia, wiatru nie było, latających owadów również, przed słońcem zabezpieczyłam wózek kocykiem zakładanym na budę, chodnik w miarę równy (najrówniejszy w miejscowości!). To wszystko dodało mi odwagi i wypuściliśmy się daleko, aż do końca plaży. No i właśnie na samym końcu z wewnątrz wózka zaczęły dobiegać znajome odgłosy. Na szczęście koniec plaży jest chyba najbardziej ustronnym miejscem na całej plaży. Są też ławeczki. Nie widząc innego wyjścia wyciągnęłam Małą, pobiegłam na ławeczkę i wyjęłam cycka. Oczywiście dyskretnie i tyłem do widowni, bo karmienie w miejscu publicznym jest tutaj bardzo no-no ;-] Cycek trochę Ją uspokoił, ale i tak nie nadawała się jeszcze do wózka. H. musiał Ją trochę ponosić. W międzyczasie zerwał się wiatr. No i znowu miałam to, czego chcieć nie chciałam.

Drugi raz był wczoraj, gdy byłam na spacerze sama. Zapobiegawczo jednak widząc niespokojny sen Orzeszka nie oddalałam się za bardzo od hotelu. Uszłam może z 300m i trzeba było wracać. Resztę spaceru spędziłyśmy w hotelowym ogrodzie. 

Ostatnio Laura w ciągu dnia miewa tak paskudny humor, że aż boję się sama z nią wychodzić. 
No ale trzeba dziecko przyzwyczajać do świeżego powietrza, prawda?

I żeby nie było tak pesymistycznie, bo mi kiedyś córka wypomni :) te chwile, gdy dookoła cicho i zielono, a w wózku mam smacznie śpiące niemowlę są cudowne. Patrzę się wtedy na Jej słodką buźkę i czuję się spełniona.

Zalety spacerów w trójkę - mamy fotografa :)

Jeszcze miesiąc temu lawirowaliśmy tutaj wśród dzikich tłumów

Najwytrwalsi plażowicze

Moje ulubione

26 komentarzy :

  1. Mi Antek tez ryczy na spacerach i tez chodze taka zestresowana. A do tego jest niesmoczkowy i nie da się go tak łatwo uspokoić... Dlatego też nie oddalam się zbytnio od domu;) a co do kąpieli, my próbowaliśmy z większą ilością wody, tak trochę więcej niż do bioderek i owinięty był w tetruszkę. Dziać jakby mógł to by chyba tam został do rana;) spróbuj koniecznie, może Twojej Laurce też się spodoba:) a jeżeli chodzi o plan dnia. Z tymi malcami tak jest narazie, że to one nam dyktują wiele rzeczy, ja już mniej więcej ogarnęłam kiedy jest aktywny, kiedy trzeba go ululać itp. My kąpiemy się po 18 ale są też drobne odstępstwa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza też niesmoczkowa. Czasem uda jej się załapać, ale rzadko.

      No widzisz, u nas jest ten problem, że Laura tak naprawdę nie ma okresów aktywności - albo śpi, albo płacze. Wtedy staramy się ją utulic i w końcu znowu zasypia. I tak cały dzień...

      Super, że udało Wam się z kąpielą! My jutro napiszemy jak to wyglądało u nas; )

      Usuń
  2. Ojej, ale macie maraton, zanim porządnie wyjdziecie na spacer;D Teraz to pewnie mega męczące, ale za kilka lat na pewno będziecie to wspominać z uśmiechem.

    Co do ustabilizowania dnia Laury - to daj jej tak jeszcze z 1,5 miesiąca i gwarantuję Ci, że będzie sto razy lepiej! Ja nie wierzyłam, jak mówili, że najgorsze są 3 pierwsze miesiące, ale naprawdę tak jest. Potem to inne dziecko. Wiem, kiedy Hania będzie jadła, kiedy będzie spała, czemu płacze itd., (no nie licząc dni, kiedy Hania ma skok, bo wtedy to no...gorzej jest;)) My zawsze kąpiemy Hanię koło 17, bo potem to ona zaczyna się robić marudna i śpiąca, a tak to dziecko jeszcze roześmiane i chętne do zabawy. Wczesna godzina, ale u nas się sprawdza idealnie.
    Harmonogram dnia jakoś tak sam nam się ładnie ułożył, oczywiście czasem się zmienia, jedyne czego przestrzegam bezwzględnie to godzina pójścia spać na noc- 20 i Hania pada jak mucha w łóżeczku;)

    A może jakaś zabawka do wózka? Hania niby bardzo rzadko płakała w wózku, ale czasem się zdarzało i wtedy wkładałam jej czarno-białą książeczkę do środka i się uspokajała, a w końcu zasypiała.

    Śliczne wyglądasz! A trasy spacerowe macie boskie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz pomyślałam, ze może kapiemy ją za późno...

      Super, ze tak dobrze dogadujecie się z Haneczka. Oby i nam się udało.

      Laura jeszcze nie bardzo kuma zabawki, dopiero od mniej więcej tygodnia wykazuje zainteresowanie czarno-białymi obrazkami.

      Dziękuję :) widoki mamy piękne - to prawda, ale trasy takie sobie bo wszędzie kiepskie nawierzchnie.

      Usuń
  3. Ja też chcę mieć takie okolice do spacerowania! Naprawdę jest Ci czego pozazdrościć. Na szczęście Kuba uwielbia spacery i jest jedynie ryk przy ubieraniu go, no i kiedy obudzi się na jedzenie, ale wtedy zawsze mam przygotowane mleko. Nie ma stresu, że brak miejsca na karmienie. Próbowałaś na ten czas odciągać mleko do butelki? Wiem, że to jednak butelka, ale przynajmniej byłoby mniej nerwów :)

    no i te pory dnia! Wiem co myślisz, bo sama nie wiem kiedy już kąpać Kubę. Ale staram się, by nie odbiegały te pory tak od siebie. Kąpiemy normalnie o 19, ale jak nam się zdarzy wykąpać po 20 nie ma tragedii:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero planuję naukę picia z butelki. Ale faktycznie to byłoby rozwiazanie. A powiesz mi, od kiedy zaczęłaś podawać Kubie butlę czy nic się nie zmieniło w karmieniu piersią? Pewnie przesadzam, ale mam na tym punkcie małą schizę :)

      Usuń
    2. Właśnie napisałam posta o tym nieszczęsnym karmieniu :) karmimy się dalej piersią, ale na wyjścia zostaje butelka. W sumie nauczyłam się tak, kiedy Kuba skończył miesiąc i byliśmy w Polsce. Bo jak tu w Niemczech jest nawet gdzie nakarmić, tak w Polsce tego nie znają :)

      Usuń
  4. Moja Droga, sliczne zdjecia!!! :)
    To sa wszystko poczatki, nie wymagaj od siebie i Laury perfekcji- bo niestety nie da sie a czlowiek sie troche frustruje :) - Kolejna rada "starej Matki" :)
    naprawde z tygodnia na tydzien bedzie lepiej! A propos ubioru- gdy Mloda latala do Turcji- zawsze z bikini- nawet w kwietniu i co? " jest za zimno, ubierz sie" mawial jej turecki partner a niedoszla tesciwa mu przytakiwala- to nic, ze Mloda np. sie spiekla na tarasie- zdecydowanie bylo jeszcze za zimno :)))) - zasmialam sie czytajac o Turczynkach w kozaczkach :))))
    Widze, ze mieszkacie w pieknych terenach- :O Gdzie ? jesli mozna zapytac?? Marmaris??
    tam nas jeszcze nie bylo..... :P
    Usciski!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wszystkie rady "starej Matki" są dla mnie niezwykle cenne! Dziękuję :)

      Oj tak, Turcy, a w szczególności Turczynki non stop marzną, oszaleć można. Wczoraj wyszłam na spacer z Małą w klapkach (temperatura ok. 20 stopni) i już zwrócono mi uwagę, że się przeziebie, a nawet jeśli nie, zimno z moich stóp przejdzie do mleka i w ten sposób przyczynie się do kolek Laury :D

      Tak, mieszkamy 30km od Marmaris. Jest tu naprawdę ładnie więc jeśli jeszcze w tej części Turcji nie byliście, zachęcam do spędzenia tutaj kolejnych wakacji :)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia. Zazdroszczę. Kurcze tak czytając Twoje posty to stwierdzam, ze dziecko mam nie placzka. Jak tylko ląduje w foteliku lub wózku to śpi a budzi się dopiero w domu jak wracamy ze spaceru czy zakupów. Kąpiele uwielbia. My kapiemy ok 18-19. Ciężko jest z planem dnia u takiego malucha bo raczej robi się wszystko pod niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z fotelikiem samochodowym nie ma problemu - zasypia niemal natychmiast, albo przynajmniej skutecznie się uspokaja. Z wózkiem różnie. Chyba lubi, ale potrafi wybudzic się podczas spaceru i wtedy mamy jazdę bez trzymanki; )

      Szczęściara z Ciebie! Wycaluj Laurkę za to że taka dla Ciebie dobra :)

      Usuń
  6. Oj, u nas też na początku bardzo często zdarzał się nieziemski ryk na spacerach, dopiero po ponownym ululaniu dało się małą odłożyć do wózka. Także jedynie tak mogę Cię pocieszyć i po raz kolejny polecić chustę na takie spacery właśnie, żebyś nie musiała pchać wózka pod górę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę chustę! Ale nie umiem się dobrze zamotac i mam kiepską chustę - podobno prześcieradło :) trzeba poczekać na wizytę w Polsce.

      Usuń
  7. Nie masz co się stresować płaczem czym bardziej Ty będziesz zestresowana tym bardziej mała będzie jęczeć...powoli a przywyknie do tego, u nas unormowało się spanie i rytuały wieczorne w 3 miesiącu, a wcześniej jak chłopcy padli to ich nie budziłam...niektóre dzieci źle czują się w wózku bo za dużo miejsca mają, Niuńkowi pomagało zawiniecie w rożek czuł się bezpieczniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh te magiczne 3miesiace... Kolki się skończą, zaczną sie zęby; )

      Usuń
  8. Tomek kiedyś ryczał na spacerach, teraz je lubi. Wiesz wydaje mi się, ze Ty za dużo chcesz naraz. Laura jest jeszcze maleńka i powoli wypracujecie sobie plan dnia, a Ty byś chciała wszystko od razu :-) Rozumiem Cię bo byłam taka sama przy pierwszym dziecku, przy drugim wyluzowałam i po prostu kąpałam Tomka jak wyszło wygodnie z punktu widzenia spania - czasem o 18 a czasem o 21, po kilku miesiącach uregulowaliśmy plan dnia. Wrzuć na luz bo niepotrzebnie się stresujesz, a to się udziela i Malej i mężowi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Nessie, za tą krytykę. Chyba faktycznie musimy być cierpliwi i tyle. Ja w sumie jestem wyluzowana :) H. Często zarzuca mi, że wręcz za bardzo :) ale chciałabym już zobaczyć jakieś postępy :)

      Usuń
  9. Mielismy ten sam problem. Przy domu nie ma chodnikow i zeby isc na spacer, trzeba bylo podjechac do najblizszego parku. Moje potworki tez wlaczaly syreny podczas ubierania i upychania w fotelik, szczegolnie Niko, bo urodzil sie zima, wiec mial sporo warstw do nalozenia. :) Z tym, ze wscieklego Nika nawet samochod za bardzo nie uspokajal, wiec szybko dalismy sobie spokoj z dlugimi spacerami na czas zimy. Jezdzilismy wozkiem po podjezdzie, az zasnal, a potem stawialismy go na tarasie i tam sobie spal na swiezym powietrzu. A jak wrocilam do pracy, to spacery w ogole zostaly mocno zaniedbane, bo M. zmeczony nockami mial je w nosie, a jak wracalam do domu to juz robilo sie ciemno. Dopiero jak wiosna przyszla na dobre i dni zrobily sie dluzsze, zaczelam z nim wychodzic po poludniu. :)
    Bi za to, tak jak piszesz, zasypiala w drodze do parku, ale przy przekladaniu do wozka budzila sie, zaczynala drzec i nie mozna jej bylo uspokoic. Dlatego machnelismy reka na wozek i zaczelismy wozic ja na spacery w foteliku samochodowym, do czasu az byla na tyle duza, zeby polozyc ja lekko podparta w spacerowce. Wtedy byla juz ciekawa swiata i wlasciwie na spacerach nie spala. Moze to tez jakies rozwiazanie dla Ciebie? Wiem, ze w Polsce zaleca sie, zeby dzieci lezaly plasko, ale tutaj pediatrzy sa pod tym wzgledem znacznie bardziej liberalni. NIGDY nie widzialam, zeby ktos, oprocz Polakow, wozil tutaj dzieci na spacery w gondoli, takie wozki sa w ogole bardzo trudno dostepne i potwornie drogie.
    A tak w ogole, kiedy Bi troche podrosla, zauwazylismy, ze ona lepiej zasypia na spacerach, kiedy trzesie ja na nierownosciach. Kiedy miala 2-3 miesiace, tylko tak mozna ja bylo (bez cyca) uspic na drzemke: jezdzac po najgorszych wertepach. :p

    Co do odczuwania temperatury, u nas jest odwrotnie. Ja mam na sobie 3 warstwy, a M. chodzi w gaciach i podkoszulku. Jak Potworki byly male, ja je opatulalam, a on wsciekal sie, ze je przegrzewam (chociaz staralam sie, pamietajac, ze mi ciagle zimno, nie schizowac). Teraz tez ciagle mi gledzi, ze za cieplo ich ubieram. O ile wysylajac ich do opiekunki jeszcze daje mi wolna reke, bo trulam mu, ze ida tam przeciez na dwor a nie moge przewidziec jaka bedzie dokladnie temperatura za 3-4 godziny. Ale w domu najchetniej rozebral by ich do rosolu. Ja zaczynam kichac na sam widok. :) Obecnie mamy kompromis, ze jesli maja dlugie spodnie, moga chodzic w t-shirtach. Natomiast jesli maja tylko majty/pieluche, to maja miec dlugie rekawki. ;)

    Co do planu dnia i rutyny, to spokojnie. To sie samo unormuje za jakies 2-3 miesiace. Na poczatku niemowle zmienia sie tak szybko, ze co juz-juz wydaje sie, ze mamy opracowany jakis "plan" to bach, wkracza skok rozwojowy albo inne cuda i wszystko szlag trafia. :) Ale to nic, zapewniam Cie, ze to tylko tymczasowy "rozpieprz". :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Turcji jest tak samo - maluszki wozone są w fotelikach samochodowych, a gondolek praktycznie nie ma. Widziałam raptem parę i to za zawrotną cenę samej budy, bez wersji spacerowej. Może faktycznie polscy lekarze przesadzają z tą pozycją na płasko? BO tak ją Turkom byłabym skłonna zarzucić ignorancje tak w Hameryce chyba wiedzą co dobre dla dziecka, nie? ;)

      Usuń
    2. Hmm... No nie wiem, czy zaufalabym "Hamerykanom" pod tym wzgledem... ;) Tak jak w Turcji dzieci sie przegrzewa, tak tutaj sie je hartuje, ale w sposob, ktory dla mojego polskiego umyslu jest nie do ogarniecia - mleko modyfikowane rozpuszczane w zimnej wodzie, roczniaki pijace sok z lodem, itd. ;)
      Co do rozwoju bioder i kregoslupa, to luzaki. Dzieci na spacery wozi sie w foteliku, bardzo popularne sa wyprofilowane kolyski i bujaki. Ba, one sa wrecz zalecane, ze wzgledu na to, ze takiemu maluchowi w tej pozycji jest wygodniej i przypomina im ona pozycje plodowa. Moze to wynikac stad, ze tutaj zaleca sie klasc dzieci na pleckach, a nie na boczku, jak w Polsce.
      Poza tym popularne sa takie siedziska dla niemowlat (cos, co wyglada troche jak nocnik), ktore jeszcze samodzielnie nie siedza i z tego co wiem, specjalisci zalecaja tylko zeby sadzac w nich dzieci na podlodze, bo np. ze stolu, dziecko moze przewazyc te siedzonko i spasc. A nasza pediatra zalecala, zebym moje 4-miesieczne dzieci sadzala miedzy swoimi rekoma kilka razy dziennie, zeby mialy okazje pocwiczyc rownowage i miesnie brzucha. Inna szkola, zdecydowanie! ;)

      Usuń
  10. Twoje ulubione, jest też moim ulubionym! I serio? Ludzi już nie kręci taka aura u Was? Bo ja bym właśnie teraz przyjechała :) Zapamiętać- Turcja- w listopadzie!

    Kurczę, nie wiem jak to napisać, żeby oddać to co mam na myśli, a nie bagatelizować... Bo tak sobie myślę, że może powinniście spróbować trochę...olać :) Nie stresować się tak- płacze przy kąpieli- niech płacze, zaczyna jazdę w wózku- to zaczyna. Może za bardzo się spinacie i Ona to czuje? Wiem, że mi łatwo pisać, bo takich akcji nie miałam, no a teraz mam całkiem kumatą pannicę w domu.
    I masz rację- stały rytm dnia, to dopiero za jakiś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też najbardziej lubię Turcję o tej porze - pogoda wciąż bardzo ładna, można się wciąż poopalać i wykąpać w morzu, ale nie ma już tych dzikich upałów. Czasem zdarzy się deszczowy dzień, ale i taka pogoda ma tutaj swój urok. No i najważniejsze - można się wreszcie normalnie poruszać, bez lawirowania między tłumem turystów.
      No chyba muszę wyluzować, ale z racji, że Turczynki właściwie nie wychodza z dziećmi na spacery (i to jjeszcze tak małym) i tak już wzbudzam zainteresowanie. Do tego dodajmy jeszcze dziecię wyjace w dziwnym wózku i już mnie podsumuja.

      Usuń
  11. Nie ma lekko ;) mnie z wózkiem ktoś też musi sprowadzić z pod domu... same z tej góry nie zejdę ;) prościej wyjść o dziwo. Na spacery też, jak Ty nie mam gdzie chodzić... chodnika 50 m tylko... a tak to asfalt i brak poboczy, a do tego zima nadchodzi...
    I tak sobie świetnie radzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widoki i okolica do spacerów zachęca ja chyba bym nic innego nie robiła jak spędzała czas tylko na spacerach cudownie, nie to co u nas krzywe chodniki i ulica. A to, że popłacze czasem na spacerze głowa do góry to normalne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale piękna ta Wasza plaża! Idealne miejsce na relaks.
    Córeczka faktycznie jest płaczkusia. Przejdzie jej na pewno. JEszcze trochę i się będzie zajmowała rączkami, dasz jej jakąś zabawkę do ręki, jakąś z metkami najlepiej :D Jeszcze troszkę i będzie można ją czymś zainteresować to może będzie łątwiej ją uspokoić.

    Ale musisz przeżywac ...

    OdpowiedzUsuń
  14. ale masz trasy do spacerów <3

    co do kąpieli - może trochę późno to robicie? my się kąpiemy ok. 19.00, też się zdarzało ze dwa razy, że go wybudzaliśmy. a jak u Was z kolkami? moze mała dlatego placze, bo ja ten brzuszek ciagle meczy?

    OdpowiedzUsuń