Jak po Wszystkich Świętych? :)
Wiecie, że za świętem zmarłych też można tęsknić? Ano można. Ja tęsknię. Lubię ten dzień pomimo, że z założenie powinien być smutny. Dla mnie taki nie jest. Dla mnie oznacza rodzinne spotkanie i mnóstwo wspomnień.
Co roku w ten dzień wcześnie rano wyjeżdżałam z tatą do jego rodzinnego miasta na groby. Z rodziny taty już właściwie nikt nie żyje, jedynie stara schorowana kuzynka, która zajmuje się grobami dziadków. Podróż zajmowała nam najczęściej około 2 godziny. Jechaliśmy przez Bory Tucholskie, które za każdym razem zachwycały mnie swoimi jesiennymi barwami. Droga mijała nam na pogawędkach. Starość w przypadku taty, który pomimo że ogólnie świetnie się trzyma i wygląda (i czuje się) na znacznie młodszego niż w rzeczywistości jest, objawia się w znacznym pogorszeniu jego umiejętności prowadzenia auta. Tatko zasypia i jest mocno rozkojarzony. Dlatego też trzeba z nim rozmawiać i pilnować drogi. Bo auta nie odda. No, może czasem. Zazwyczaj obrusza się, że przesadzamy :S
Po powrocie do domu szybko wsuwaliśmy jakiś obiad i zaraz potem szliśmy na lokalny cmentarz. Te msze na cmentarzu kojarzą mi się zawsze z uczuciem zimna :) Ale ja lubię zimno więc mi to nie przeszkadzało. Ludzie poubierani w nowo powyciągane z szaf zimowe płaszcze, dzieciaki w nowo zakupionych zimowych kurtkach.
Po powrocie do domu zawsze strzelaliśmy sobie herbatkę z prądem, żeby się troszkę rozgrzać :)
A wieczorem tradycyjnie odbywało się spotkanie u babci. Do niej zjeżdżała się tłumnie rodzina od strony dziadka, z którą właściwie widujemy się raz w roku właśnie w ten dzień. Dziadek nie żyje już od wielu lat, ale dzieci jego 6 braci wciąż o nim pamiętają i przyjeżdżają na jego grób. Z tej okazji babcia serwowała gorący bigos, rzucała schaboszczakami ;) Po zorientowaniu się co u nas nowego szybko przechodziliśmy do wspominek o naszych zmarłych. Uwielbiałam te dyskusje. Wciąż uwielbiam. Tylko nie dane mi jest już w nich uczestniczyć :/
No wiem, znowu przesadzam. Ale tęsknie no!
W Turcji nie ma żadnego święta związanego ze zmarłymi. Tutaj po pochówku nie chodzi się na groby. Cmentarze w ogólnym pojęciu są uznawane za miejsca nieczyste, stąd też często bywają bardzo zaniedbane. Kobietom w ciąży odradza się odwiedzania takich miejsc. Muzułmańskie groby są niezwykle proste. Imię, nazwisko i krótki napis typu "spoczywaj w pokoju". Podobnie zresztą sam pochówek. Jak już wspominałam wcześniej zmarłych chowa się tutaj natychmiast - w dzień śmierci lub następnego dnia. Ciało zmarłego przygotowuje do pochówku rodzina. Zmarłych nie chowa się tutaj w ubraniu, tylko owinięte w biały całun. Następnie składa się je do najprostszej drewnianej trumny. Modlitwa w meczecie trwa króciutko. Kobiety stoją raczej z tyłu, wszystkie obowiązkowo z włosami zakrytymi chustą. Potem idzie się na cmentarz, gdzie zmarłego chowa się bez trumny w pozycji półprzysiadu. Tak by w dniu końca świata muzułmanie byli pierwszymi, którzy wstąpią do nieba :) Czasem kobiety w tej części pogrzebu już nie uczestniczą tylko od razu przechodzą do domu żałoby. Tam jeszcze przez kilka dni będą się odbywały modlitwy i lamenty.
A my spędziliśmy ten dzień w domku, choć myślami byłam baardzo daleko :)
muzułmański cmentarz - jeden z tych bardziej zadbanych |
PS. Mamy Wam z Laurą tyle do opowiedzenia, tylko czasu brak!
I za swietem Wszystkich Swietych mozna tesknic :) We Wloszech co prawda istnieje tradycji 1 listopada, ale nie jest ona jednak tak hucznie obchodzona jak w naszej ojczyznie. My bylismy na grobie u tescia - spacerkiem. Pogoda piekna, ponad 20 stopni, jakos nie czulam, ze to jest to samo swieto na ktore w Polsce zakladalo sie juz kozaki, cieple kurtki i rekawiczki..baaa, niekiedy juz nawet snieg lezal. Jestem cieplolubna, ale jakos wszystkich swietych w krotkim rekawie a Boze Narodzenie w cienkim sweterku mi nie pasuja ;)
OdpowiedzUsuńW moje rodzinie to zawszded bylo swieto rodzinne. Robilismy obiazd po cmentarzach, a wieczorem spotykalismy sie zwyke u babci, do ktorej przyjezdzala siostra z rodzina z Gdynii. Wiele wspomnien wiaze sie z tym swietem.
Oj, przy dziecku to już nie ma tak dużo czasu na pisanie jak wcześniej :)
OdpowiedzUsuńNo to ja teraz umieram z ciekawości co też kobitki mają nam do powiedzenia:) Święto Zmarłych od zawsze kojarzy mi się z piękną Polska jesienią, zapachem zniczy i sprzedawanymi na stoiskach przy cmentarzu kokoskami pychaaa!
OdpowiedzUsuńJak każde Święto tak i Wszystkich Zmarłych ma swoja tradycję. U muzułmanów najbardziej mnie zaciekawił fakt chowania zmarłego bez trumny to musi być trauma dla bliskich patrząc z mojego punktu widzenia. I chyba kolor biały jest kolorem żałoby nie tak jak u nas czarny.
OdpowiedzUsuńWidać jak kultura się różni, nie wiem czy bym była wstanie się tak przystosować...
OdpowiedzUsuńBez trumny? Ale mnie teraz zadziwiłaś! Zastanawiam się też jak to jest w Niemczech, bo jak dotąd nie widziałam fali zniczy i kwiatów, jak to zalało nas niedawno w Polsce. Ucałuj Laurę i chwilki czasu Ci życzę, bo sama wiem, jak o nią ciężko :)
OdpowiedzUsuńKasia, no coś Ty- wcale nie przesadzasz. Myślę, że to normalne, że tęsknisz w takim dniu i że żal Ci, że nie ma Cię tam teraz... No to czekam na Wasze kolejne wpisy, oby Laura pozwoliła mamie na pisanie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis- bylam ciekawa jak to jest u Was? przejezdzajac wielokrotnie kolo cmentarzy bylam nieco zasmucona, ze sa takie zaniedbane- teraz juz wiem dlaczego :)
OdpowiedzUsuńA tesknote rozumie... z czasem ona maleje- czasem rosnie ...ale zawsze jest...
Nie dziwie sie, ze tesknisz za tym Swietem! Twoja rodzina ogolnie jest bardzo ze soba zwiazana i widac, ze wykorzystuja kazda okazje, zeby sie spotkac i powspominac w rodzinnym gronie.
OdpowiedzUsuńMoje Swieto Zmarlych z czasow dziecinstwa to szopka w wykonaniu mojej mamusi oczywiscie. W naszym rodzinnym miescie mielismy tylko grob mojej babci od strony taty. Jechalysmy z mama go sprzatnac kilka dni wczesniej. W dzien 1 listopada jechalysmy polozyc wiazanke i zapalic znicz, koniecznie z samego ranka, albo juz po zmroku, zeby sie wyminac z kuzynka i ciotka taty. Przy okazji mamuska sobie poutyskiwala, ze kwiaty i znicze takie drogie. ;) A jechalysmy oczywiscie wystrojone w najlepsze ciuchy i pelen makijaz, bo a noz na kogos znajomego lub dalsza rodzine wpadniemy. ;) Do rodzinnych stron mojej mamy, gdzie pochowany jest dziadek, bylo 4-5 godzin jazdy i nigdy nie pamietam zebysmy jechaly tam na 1 listopada. A nawet podczas wizyt na Boze Narodzenie lub Wielkanoc czy wakacje, nigdy na jego grob nie chodzilysmy. Nawet nie wiem, gdzie lezy... Druga babcia zmarla kiedy mieszkalam juz w Stanach, nie polecialam na pogrzeb i wiem tylko ze pochowana zostala obok dziadka. Zeby znalezc ich grob, musialabym poszukac w kronikach cmentarnych...
Z dziecinstwa najmilej wspominam wieczorne wygladanie przez okno na stary cmentarz po drugiej stronie ulicy. Od dawna nikogo tam nie chowali, ale na 1 listopada krewni zmarlych przychodzili zapalac znicze i po zmroku caly cmentarz byl rozswietlony. Pieknie to wygladalo!
Tu, w USA tez nie ma az takiej tradycji jak w Polsce, ale wiem, ze sporo osob z pracy jezdzi 1 listopada zapalic znicz na grobach krewnych. My na szczescie mieszkamy nieopodal polskiego cmentarza, ktory podczas Wszystkich Swietych oraz Zaduszek wyglada prawie jak w Polsce - niemal kazdy grob z bukietem kwiatow oraz zniczami. Ciesze sie wiec, ze moge pokazac to dzieciom. Wyglada to jednak troche skromniej. Tutaj nagrobki to tylko pionowe plyty wystajace z ziemi. Zarzad cmentarza dba o porzadek. Miedzy grobami kosi sie regulalnie trawe i grabi liscie. Dlatego wszelkie ozdoby zostawione z okazji 1 listopada, po 10 dniach beda zebrane i wyrzucone do kosza. :(