wtorek, 16 grudnia 2014

Słów kilka o połogu

Dziś temat mało świąteczny, a mianowicie połóg :) U mnie zakończył się już dawno temu, ale korzystając z pobytu w Polsce wybrałam się do ginekologa. Jest to więc taka kropka nad "i" i okazja by pociągnąć temat.

W Turcji na wizyty kontrolne po porodzie się nie chodzi (sic!). Niby znam to państwo od podszewki, a i tak zadziwia mnie na każdym kroku :-] po porodzie nikt nawet nie zainteresował się moimi szwami. Po prostu nikt. Nawet nie powiedziano nam czy się rozpuszczą, czy trzeba będzie ściągać. Żeby się dowiedzieć, musiałam wysłać H. na spytki do pielęgniarek. Stwierdziłam więc, że skoro baby nie  chodzą tam do lekarza po skończeniu połogu, nie ma sensu, żebym się tam pchała i miała lekarzowi tłumaczyć na co ma patrzeć :]]]

Na wizytę umówiłam się będąc jeszcze w Turcji. Termin wyznaczony na 19:00 dzień po naszym przyjeździe. Dobrze, że umawiałam się jeszcze z Turcji, bo gdybym wiedziała, jak nasza sytuacja będzie wyglądała w Polsce to chyba bym się nie odważyła (ale o tym następnym razem). W każdym razie odciągnęłam porcyjkę mleka (Laura jednak potrafi pić z butelki, ale tylko wtedy gdy jest naprawdę głodna) i z duszą na ramieniu wybrałam się w wiadomym celu. Byłam już w drzwiach, gdy zaskoczył mnie tata gotowy do wyjścia razem ze mną :D Heheh, mój tata - od niedawna emeryt, nie jest przyzwyczajony do nic-nie-robienia, wiecznie wyszukuje dla siebie nowe zadania. Nie miałam siły z nim dyskutować (tym bardziej, że wiem, iż to zupełnie bez sensu - taki z niego uparciuch), skomentowałam więc tylko, że pierwszy raz z ojcem do ginekologa pojadę, no ale trudno :-]

Po drodze zaczął tak intensywnie padać śnieg, że w moment zmienił się cały krajobraz. Było biało, zimowo - świątecznie! Tata oczywiście zaraz zaczął podkreślać, że jak dobrze, że wybrał się ze mną, no bo przecież w taką pogodę prowadzić auto to nie lada wyczyn!

W poczekalni szybka odliczanka - 6 bab plus jedna w gabinecie. Okazało się, że umówienie wizyty na godzinę to jedno, a rzeczywistość to drugie :-] Tata zaczął głośno komentować co myśli o takiej organizacji i również głośno pyta mi się czy te dwie starsze panie (siwiuteńkie babcie) również czekają na wizytę. Odpowiedziałam przez zęby, że jak go to ciekawi to niech je zapyta... Trochę spanikowałam, bo nie brałam pod uwagę dłuższej nieobecności w domu niż godzinka. 19:00 to akurat czas, gdy usypiamy Laurę i moja obecność jest wówczas kluczowa :) Stwierdziliśmy z tatą, że czekamy do 20, jeśli do tej pory nie uda się wejść do gabinetu to jedziemy do domu.

Zamiast czekać pod gabinetem puściliśmy się do Biedry - ahh te polskie zakupy! Nic to, że w Biedrze same produkty firm-krzaków, o których w życiu nie słyszałam, narzekać nie będę. Wróciliśmy po niemal 20 minutach, a tam... jedna baba  w poczekalni. Tata znowu okazał się mistrzem komentarzy i cała recepcja usłyszała, że "w tak krótkim czasie to nawet w oczy nie zdążyłby spojrzeć 5 babom" :) :) :)

Wizyty opisywać nie będę ;) Generalnie wszystko ok, mój szew został pochwalony, że równy (a myślałam, że pani Ayse spartoczyła sprawę, bo przecież szyła mnie kiedy ja cała w drgawkach podskakiwałam na stole co parę sekund), aczkolwiek podobno "mocno mnie ciachnęli" :-]

Dostałam receptę na tabletki anty i wio do domu.

Z połogiem generalnie nie miałam problemów. Wszystko całkiem szybko się skończyło i nie było tak krwawo jak się tego spodziewałam. Moje wyobrażenia jednak trochę odbiegały od tego jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości. Bez wchodzenia w szczegóły, nikt mi na przykład nie powiedział, że ogolenie się do porodu ma również swoją czarną stronę.... :-> Wiecie o co mi chodzi? Ano o to, że włosy jednak, kurde, odrastają i w końcu osiągają długość 1cm kiedy to nawet i bez rany w wiadomym miejscu można oszaleć podczas chodzenia :>>>> Mnie się to przydarzyło dokładnie tydzień po porodzie i myślałam, że zwariuję. Na początku nawet nie skumałam w czym rzecz i byłam przekonana, że coś mi się zaczęło paprać. Pamiętam, że byliśmy wtedy na kontroli bilirubiny u Małej i przy okazji zahaczyłam o porodówkę, znalazłam jakąś pigułę i kazałam sobie zaglądać. Położna stwierdziła jednak, że wszystko ładnie się goi więc nie mogłam rozkminić o co kaman. Ten i kilka następnych dni spędziłam chodząc w rozkroku :D

Na dzień dzisiejszy nie mam żadnych problemów. Żadnych oprócz jednego, który ciągnie się za mną już od porodu. Ból kości ogonowej. Też to miałyście? Na początku był strasznie dotkliwy - w szczególności przy wstawaniu i siadaniu, ale też przy leżeniu długo w jednej pozycji, na przykład na boku. Teraz mogę już normalnie siadać, ale gdy odchylę się do tyłu lub spędzę kilka godzin leżąc na boku (czyli codziennie śpiąc z Laurą w łóżku) czuję rwący ból. Powiedziałam o tym polskiemu ginekologowi i nie był tym faktem zachwycony. Powiedział mi jednak tylko, że przed drugą ciążą powinnam zrobić sobie rentgen tego odcinka, bo może podczas porodu kość pękła albo się przemieściła. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to brzmi dosyć poważnie i zastanawiam się nad wizytą u ortopedy jeszcze przed powrotem do Turcji, chociaż ze względu na Święta nie jest to łatwe zadanie.


24 komentarze :

  1. Rzeczywiście nie brzmi to ciekawie. A najgorsze właśnie dostanie się do lekarza! Chyba musiałabyś iść prywatnie niestety. Sama nie wiem. I teraz odkryłaś przede mną tajemnicę rwania poporodowego :D ja też chodziłam w rozkroku :p

    Miłego czasu w Polsce :) ach i zapomniałabym! Tatę masz uroczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie mam już w Polsce ubezpieczenia więc i tak chodzę prywatnie, ale ze względu na Święta taka wizytę też już trudno zorganizować... Chyba będę musiała załatwić to w Turcji.

      Usuń
  2. Ja problemów z kością nie miałam żadnych, połóg u mnie też minął bez większych komplikacji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pęknięta albo złamana kość... brzmi strasznie.
    Też byłam na kontrolnej wizycie z zalecenia samego lekarza :) u mnie wszystko ok tylko mam ćwiczyć mięśnie Kegla bo mam coś tam obniżone :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że strasznie w szczególności jeżeli mam chodzić z tą kością w tym stanie aż do następnej ciąży! Nienawidzę ćwiczyć mięśni kegla.. Ale obniżenie czegokolwiek w tym mmiejscu nie brzmi dobrze ;)

      Usuń
  4. Nie wie, nie mialam... ale zastanawia mnie podejscie do Matki w TURCJI :O Urodzila i tyle- baby jest a reszta... no coz niech sobie radzi.. zdecydowanie mi sie to nie podoba!
    U nas opieka poporodowa jest dla Matki i dla dziecka- i wizyty poloznej w domu z rada i porada.
    Bo przeciez kobieta odkrywa swe cialo na nowo i ktos powinien jej pomoc badz uspokoic.
    Obcykaj lekarza- moze jednak gdzies sie jeszcze dostaniesz?
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Js też tak myślę o opiece w Turcji. Jedynie przy okazji kontroli Laury w naszej wsiowej przychodni pielęgniarka pytała mi się półgębkiem jak tam krwawienie. nawet gdy kazalam się oglądać w szpitalu czułam się jak natręt :/

      Usuń
  5. Byłam tu wczoraj, komentarze pisała, i dupa, bo mi internet zrywało :(
    Jak wiesz, u mnie cc, więc moja kość ogonowa ma się całkiem dobrze...
    Lepiej przejdź się do tego ortopedy.

    Ps. Tatę masz świetnego! Zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, o moim tatku to tu pewnie będzie jeszcze nie raz ;)

      Usuń
  6. Ja też mam problem z kością ogonową mi tłumaczyli, że miednica źle się złożyła i coś mi tam uciska...Z tatą do ginekologa przynajmniej miałaś interesująco i nie stałaś w kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurdeeee... zaczynam się coraz bardziej bać

      Usuń
  7. Tate masz kapitalnego! ;)

    Hmm... ja polog mialam wkurzajacy ale glownie przez dluuugie I obfite krwawienie (praktycznie cale "przepisowe" 6 tygodni. Natomiast, nawet po naturalnym porodzie z Bi nie odnotowalam zadnych innych "sensacji" No oprocz tego, ze normalne bzykanko z mezem wchodzilo w rachube dopiero po jakis 5-6 miesiacach. ;) Ale takie mechaniczne uszkodzenie kosci ogonowej to nie brzmi dobrze... Bedziecie w Polsce miesiac, wiec moze jeszcze uda Ci sie "wcisnac" na wizyte?

    Dziwne, ze w Turcji nie maja zadnej poporodowej kontroli... Z drugiej strony, w Stanach niby jest - po 6 lub 8 tygodniach, w zaleznosci od porodu. Tylko co z tego, skoro to zwazenie, zmierzenie cisnienia, szybkie pytanie czy wszystko w porzadku, tak? to dziekuje i do widzenia. ;) Pewnie, gdybym rzeczywiscie miala jakis problem, to sprawdziliby, albo zlecili badania. A tak, to nawet nie sprawdzili czy szwy dobrze sie wygoily, a o badaniu cytologicznym nie bylo nawet mowy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam myśleć, że Turcy w wielu kwestiach opieki okoloporodowej wzorując się na was :) jejku, Agata, bzykanko po 5-6 mc? Ała ;)

      Usuń
    2. Czyli wzoruja sie na zachodnim, rozwinietym kraju, super nie? ;) Tyle, ze w porownaniu z Polska, jesli chodzi o program pro-rodzinne, to ten kraj jest sto lat za murzynami... :/

      Usuń
  8. Ja jak zeykle nie w temacie, bom nie poporodowa ale jeszcze kilka miesięcy i ja się będę udzielać jako znawczyni tematu :) chciałam tylko psze pani napisać, że super mi się czyta te wszystkie realia i kaźdy nowy popełniony wpis czytam z wypiekami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow czyżby Polunia i Patrysia spodziewały się rodzeństwa?

      Usuń
    2. Madziu, dziękuję :* dołączam się do pytania poprzedniczki, bo teraz to ja mam wypieki na twarzy :)

      Usuń
    3. O nie, nie! Broń Boże!!! :) chodziło mi o to, że ja mamą zostałam jak Pati miała 5,5 miesiecy a Laura za dwa miesiące też będzie w tym wieku to już będę w temacie :)

      Usuń
  9. Bólu kości ogonowej nie miałam, ale za to inny ból jakby kości łonowej?! Nie wiem, ale nie było to fajne, nikt nie wiedział co boli i przestało dopiero jakoś po 2 miesiącach, a może 3? Już nawet nie pamiętam. Ale strasznie bałam się połogu, chyba bardziej niż porodu, a przecież to nic strasznego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to mam! Codziennie rano budzę się z takim bólem. Ten jednak w odróżnieniu od bólu kości ogonowej przechodzi. Niestety u mnie już prawie 3mce od porodu, a boli nadal. U Ciebie to przeszło samo?

      Usuń
  10. Twój tato jest świetny :D :D :D
    Genialny dowcip! :)

    Kasiu,coś musiało się porobić z tą kością, inaczej by nie bolała. Tak myślę....

    Ja miałam cesarkę, więc o chodzeniu w rozkroku niewiele wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię takie poczucie humoru jak u Twego taty:) czy ja mam takie odczucie czy mi się wydaje że w tej całej Turcji do spraw ciążowych i po ciążowych podchodzi się tak jakby na luzie? Jest w ciąży to niech jest i tak jakoś musi urodzić jak i gdzie to mniej ważne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Problemy z koscia ogonowa mialam jedynie do kilku dni po porodzie.

    Czyli nieogolenie sie do porodu ma swoje plusy. Ja nie zdarzylam, obciachala mnie polozna. Pamietam jak balam sie pierwszego siku po porodzie mimo, iz mialam tylko jedno niewielkie pekniecie.

    OdpowiedzUsuń