Coś ostatnio nie wychodzą nam wyjazdowe plany. Na ten weekend również szykowaliśmy jakiś wypad, bo H. dostał bonusowy wolny piątek. Mieliśmy ochotę skorzystać z kuszących ofert jednego z popularnych portali wakacyjnych. Początkowo zachwyceni dwoma hotelami zaczęliśmy szukać o nich informacji w internetach i ... cóż, oferty szybko przestały być jakkolwiek kuszące :))
Żeby przy tych okrutnych upałach nie siedzieć w domu, wybraliśmy się w piątek na basen. To był już drugi laurowy wypad na basen, pierwszy zaliczyła podczas pobytu u dziadków. Wtedy na początku przestraszyła się wielkiej wody i zaczęła płakać, ale posadzona na brzegu na kolanach mamy coraz bardziej zbliżała się do wody by w końcu beztrosko się pluskać :) Jej zdecydowanym faworytem okazało się jednak jacuzzi z wodą tak ciepłą, że chwilami miałam wrażenie, że jestem spocona w wodzie ;D Laurze jednak pasowało. Kładła się na moje ramię i fikała girkami.
I tym razem spodziewałam się podobnego rozkładu jazdy. Laura na początku z przejęciem w oczach obejrzała basen i już, już miałyśmy wchodzić do wody, gdy pani ratownik z dość niesympatyczną miną upomniała nas, że musimy założyć czepki. Gdy założyliśmy te paskudztwa na głowy, Laura wybuchnęła płaczem :D :D :D No cóż, urodziwe to one nie były :D Miałam nadzieję, że pani ratownik widząc reakcję naszego dziecka weźmie pod uwagę to, że i tak nie moczymy naszych głów, bo siedzieliśmy przez cały czas w płytkim basenie dla dzieci i pozwoli nam je ściągnąć. Gdziieeee tam. Laura niby chwilami zaczynała się bawić, ale czułam jednak, że jest spięta jak struna co też co pewien czas pokazywała pochlipując rozpaczliwie :-] W jacuzzi niby było lepiej, ale tak do końca się nie wyluzowała.
Początkowo miałam ochotę zapisać nas do klubu malucha na zajęcia dla dzieci. Basen jest położony naprawdę blisko naszego mieszkania, mogłybyśmy nawet chodzić pieszo. Pomyślałam, że fajnie byłoby, gdyby Laura miała kontakt z innymi dziećmi. Basen ma fajne zaplecze - przebieralnie przygotowane również dla mam z dziećmi, są przewijaki itp. Widząc jednak stres mojego dziecka stwierdziłam, że nic na siłę. Nie będę jej bez sensu stresować. Poczekam kilka miesięcy i spróbujemy jeszcze raz. Może wtedy będzie miała większą przyjemność z basenu.
Przez resztę weekendu bujaliśmy się po klimatyzowanych centrach handlowych :)
Czepki są oookrooopne. Sama nie wiem czy bym poszła na basen w Tarnowie, gdyby wciąż były tam obowiązkowe. Mimo wszystko przeżycie fajne, odprężające, szkoda tylko że Laura taka zestresowana :( myślisz, ze to wina tych czepków, czy po prostu nie przepada za basenem? Centra handlowe! Brakuje mi ich w upały w Niemczech choć u nas juz jesień sie wita :)
OdpowiedzUsuńTutaj też niby miały być nieobowiązkowe, ale się pani ratownik odwidziało :S Myślę, że jedno i drugie ją mocno zestresowało, trochę zwolnimy z basenem.
UsuńJesień? Matko Boska, ja też chcę!!!
Śliczna Laurka, śliczne imię :) Moja córcia też jest Laura :D Ma dopiero 2,5 miesiąca, jeszcze kilka odczekamy i też wybierzemy się na basen.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Widzę, że coraz więcej Laurek wśród dziewczynek :))
UsuńLaura na pewno z czasem się przekona do wody i jeszcze przyjdzie taki czas ze trzeba ja będzie siłą wyciągać ;) My się wybieramy i nie możemy dotrzeć na basen. A woda jest ozonowana? Czepki strasznie źle mi się kojarzą, zakładanie i wygląd w nich to jakaś porażka, ale cóż coś za coś :)
OdpowiedzUsuńNa pewno doczekamy się tych chwil, bo u nas każdy lubi wodę :) Wiesz, nie mam pojęcia czy jest ozonowana. A czepki... faktycznie to porażka na całej linii. Nie dość, że wygląda się w tym paskudnie to jeszcze okropnie niewygodne to jest no i dzieci straszy :D
UsuńMatko, jak ja nienawidzę czepków :( Koszmar po prostu.
OdpowiedzUsuńWcale się Laurze nie dziwię :)
To fakt, w galeriach można przeżyć te tropikalne temperatury :) Testowałam takie rozwiązanie w sobotę, i całkiem, całkiem- nawet gorące latte wypiłam i nie oblałam się przy tym falą potu :D
Hehhe, ja też jej się nie dziwię. Gdy patrzę teraz na te nasze zdjęcia i siebie w czepku to też mi się chce płakać ;)
UsuńJa też wypiłam gorące latte! A Laurze w pośpiechu zakładałam skarpetki :)) Swoją drogą takie upały to super sposób na oduczenie się picia kawy. DO tej pory bez jednej/dwóch rano byłam nie do życia, a teraz na samą myśl o kawie robi mi się gorąco :D
Czepki są straszne, ale na nie wszystkich basenach trzeba je mieć. U nas pierwsza wizyta na basenie była taka sobie, ale wczoraj byliśmy znów i było super! Karolcia z wody nie chciała wychodzić, ale w brodziku woda była taka ciepła, że miałam podobne wrażenie jak Ty :D
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, poprzednio nie musieliśmy ich ubierać. Tutaj też wg info na stronie internetowej miały być nieobowiązkowe a to masz babo placek...
UsuńO nie. Tylko nie czepek. Bleeee. Jaki Lauta ma strój;) no no !!!!
OdpowiedzUsuńNasz weekend też skończył się w Centrum Handlowym. Tylko nie wiem co będzie teraz bo podobno już zakaz używania klimy...
:) strój musi być, bo jak to cycuszkami tak świecić ;-)
Usuńno właśnie słyszałam, że mają klimy powyłączać... Jezu, to chyba kompletnie zabije cały handel, bo kto normalny wybierze się do takiej wielkiej puszki bez powietrza na zakupy???
Fakt, nic na siłę a dodatkowo po naszych zajęciach basenowych nie zauważyłam jakieś szczególnej integracji dzieci. Każde jest ze swoim rodzicem i z uwagi na wodę wszystko jest bardziej skupione na wspóoracy w tym duecie.
OdpowiedzUsuńFakt, pewnie masz rację. W każdym razie chwilowo dajemy sobie spokój z basenem. Spróbujemy za miesiąc w Turcji, może wtedy Laura zaskoczy.
UsuńCzepki - okropienstwo! U nas chyba wymagane sa tylko przy wyczynowych treningach w wodzie. Jesli chodzi o takie rekreacyjne chlapanie, to raczej sie nie spotkalam...
OdpowiedzUsuńPewnie, odczekaj jakis czas i sprobuj jeszcze raz. A nuz w Laurze obudzi sie wilk morski? ;) Ja powaznie zastanawiam sie nad zapisaniem na basen Bi. Nika tez chetnie bym zapisala, ale on jednak jeszcze wody sie troche boi, a nie chce go stresowac. O Bi za to mysle ze wzgledu na przedszkole. Tutaj dzieciaki sa w okresie wiosenno - letnim czesto zabierane na baseny i do parkow wodnych. Nie chcialabym, zeby mi sie dziecko gdzies utopilo. Wiadomo, sa ratownicy, ale przy duzej grupie dzieci tylko czekac na wypadek. Chcialabym zeby moje dzieciaki potrafily sie w wodzie jako tako poruszac. Oczywiscie poki co martwie sie troche na zapas, ale wiem, ze aby dziecko nabralo odpowiedniej koordynacji zajmuje pare lat, a od zerowki Bi bedzie chodzila do swietlicy i na polkolonie. Tam juz wycieczki na basen sa na porzadku dziennym... No, matka panikara ze mnie. :)
No widzisz, znowy Hameryka jakaś bardziej rozsądna...
UsuńJa też bardzo bym chciała dość szybko nauczyć Laurę pływać. Pochodzenie znad Morza Śródziemnego zobowiązuje ;-)
W tym temacie Laura by się z Gabi nie dogadała. Nasza jest wielką miłośniczką wody :) Pierwszy raz na basenie byliśmy dopiero miesiąc temu, bo tak jakoś zawsze było nie po drodze. Żałowałam że tak późno bo Gabi aż piszczała z zachwytu, pytanie jak by zareagowała na rodziców w czepkach ;) Hehe ... Uwielbia też kąpiele w jeziorach, nawet nasz zimny Bałtyk nie był jej straszny. Ogólnie ciężko ją wyciągnąć z wody.
OdpowiedzUsuńLaura jaki ma super stylowy strój kąpielowy :D
Hehhe, stylówka prosto z Biedronki :D :D :D
UsuńLiczę na to, że Laura w końcu da się przekonać do wody.
O rety, czepków nie nawidzę od dzieciństwa - pamiętam jak mi włosy ciągnęły.
OdpowiedzUsuńLaura na pewno oswoi się z wodą. Stefano też miał stracha...w sumie to nadal ma, ale jest tego przczyna - przewrócił się na basenie i poszedł pod wodę. Od tej chwili głęboką wodę omija z daleka. Szkoda bo już było tak pięknie, pluskał się w morzu, skakał przez fale...teraz wszystko od początku.
Biedny Stefek.. Wychodzę z założenia, że nic na siłę, bo to przecież ma być przyjemność, a nie stres. Jestem pewna, że przyjdzie taki moment, gdy nie będę mogła jej wyciągnąć z wody, wystarczy tylko poczekać.
UsuńU nas Lulcia to rybka uwielbia wodę i mogłaby w niej siedzieć bez końca, Calineczka natomiast pierwsze poznanie z Bałtykiem zakończyła serenadą ale nie ma co się dziwić w końcu Bałtyk zimne pieruństwo
OdpowiedzUsuńNasza Laura z wodą jest troszkę na bakier od samego początku :)) Przecież jej pierwsze kąpiele (tj. przez całe pierwsze 2 miesiące!) to był jakiś koszmar, darła się jakby ją żywcem ze skóry obdzierali, a teraz tak fajnie pluska się w kąpieli, że aż żal ją wyciągać. Także myślę, że to kwestia czasu.
UsuńAle piekna czuprynke ma Laurka :) Powiem tak- nie pamietam kiedy mialam czepek- tu nie ma takiego obowiazku :O zaskoczylas mnie bardzo- wymogi jakies nie z tego swiata :O
OdpowiedzUsuńA propos klimy, my w Niemcowie w naszym "super" sklepie- tez topimy sie i plywam we wlasnym pocie :(