niedziela, 30 sierpnia 2015

11!

O mamo, 11 miesięcy... Z jednej strony nie pamiętam już jak to było myśleć tylko o sobie, wyspać się i zajmować się tylko sobą, z drugiej jednak wydaje mi się, że przecież jeszcze wczoraj byłam w ciąży :) czyli standardowe rozterki przeciętnej mamy :))


Przede wszystkim muszę chyba przyzwyczaić się, że mój bobasek dawno już wyrósł i jest coraz dojrzalszym dzieckiem. Zabawy są coraz bardziej przemyślane, coraz mądrzejsze. Ogromnie cieszy mnie to, że z coraz większym zainteresowaniem Laura ogląda książeczki. Wykorzystałam moment i w tym miesiącu postawiłam na zainwestowanie w laurową biblioteczkę.Widzę, że Mała porównuje kształty i kombinuje zabawy z dwoma zabawkami na raz, np. z wielkim zainteresowaniem kładzie gryzaki na książeczki i ogląda tą konstrukcję z wszystkich stron albo rozkłada wszystkie książeczki i przerzuca je sobie po kolei. Czasem zabawki potrafią ją tak pochłonąć, że nie ma dziecka przez dobry kwadrans. Największą miłością mojego dziecka jest jednak ewakuacja z miejsca zabaw i radosne brykanie po podłodze, czyli pełzanie, rzucanie ku mojej rozpaczy z wielkim impetem na naszą drewnianą podłogę zabawki (współczucia dla sąsiadów z dołu), podpełzanie do niej i rzucenie dalej. Przy okazji analizowane są wszystkie paprochy na podłodze, czasem uda się obczaić jakiś zapomniany kabel albo pilot, a jak nie to Malizna włazi pod stół i przesuwa krzesła co doprowadza mnie do rozpaczy, bo oczami wyobraźni już widzę poprzytrzaskiwane paluszki. Oczywiście z coraz większym zawzięciem Laura próbuje wstawać podciągając się pod cokolwiek się nadarzy - również ku mojej rozpaczy. Generalnie moje matczyne drżące z troski serce jest ostatnio wystawiane na coraz bardziej ekstremalne doznania. W tym miesiącu Laura odkryła też swoją nową umiejętność - siadanie z pozycji leżącej na brzuszku i robi to non stop. Czasem jednak próbuje sięgnąć coś rączką albo zatrzęsie się z radości gdy się z nią bawimy i zdarza się jej stracić równowagę i walnąć do tyłu. A nie mamy dywanów, sic (które właściciel naszego mieszkania dowozi nam od kwietnia)! Of kors w takiej sytuacji Laurencja podnosi takie larum, że aż bębenki pękają :)

W tym miesiącu zaczęła też nagle rzucać przedmioty za siebie. Bardzo mnie to śmieszy, gdy obserwuję jak się bawi i gdy tylko coś ją znudzi - robi spektakularne siup, zamachuje się do tyłu i już po problemie :D Czasem robi tak też z jedzeniem więc często przy wieczornym rozbieraniu z wewnątrz body wylatują kawałki chlebka, chrupki a czasem nawet drobniejsze zabawki :D


Mała rozwinęła się też kulinarnie :) Wreszcie zaczyna przełykać grubsze kawałki, a wszystko dzięki mojemu odkryciu - kukurydzianym chrupkom. Kiedy Laura zakumała już do czego służą, pokochała je dużą miłością. Staram się nie dawać jej ich bardzo często, bo wydaje mi się, że to taki zapychacz, ale dzięki nim w chwilach kryzysu jestem w stanie uzyskać bonusowe 10 minut! Małą unieruchamiam w krzesełki, daję chrupkę i lecę gotować obiad :)  Laura cierpliwie skubie sobie chrupkę, ale nie potrafi jeszcze przesuwać jej sobie w rączce i kiedy wygryzie wszystko to co wystaje z rączki całą resztę ładuje prosto do buzi albo wyrzuca. W pierwszej opcji czasem zdarza się odruch wymiotny, na szczęście chrupka to wynalazek, który szybciutko rozpuszcza się w paszczy i ratuje tym naszego Orzeszka. 



Laura uwielbia podjadać nam z talerza i widzę, że chce jeść to co my. Potrafi pogardzić nawet jej ukochaną kaszką, gdy my mamy na talerzach coś co zupełnie jej nie przypomina. Na śniadanie robię więc dla siebie kanapkę, a Laura dostaje chlebek z masełkiem pokrojony w drobną kosteczkę. Jadłyśmy już banana, zupkę z soczewicy, puree z ziemianków w restauracji, a nawet borówki amerykańskie. Jest coraz lepiej, słoiczkowych deserków już nie kupuję. Pięknie pije wodę, najchętniej ze szklanki, ale z butelki też daje radę. Potrafi nawet sama się obsłużyć, gdy znajdzie butlę. Próbowaliśmy też picie z gwinta z butelki i Laurencja świetnie daje sobie radę :) Kubki-niekapki raczej nas więc ominą. 


W związku ze zbliżającą się jesienią, a potem zimą, zastanawiam się nad herbatką. Laura pije wyłącznie wodę. Podajecie/podawałyście herbatki swoim dzieciom? Nie wiem zupełnie od czego zacząć? Koperkowa? Jakaś inna specjalność? W temperaturze pokojowej czy ciut cieplejsza?


Po takiej konsumpcji wydawało mi się, że Mała dawno już dobiła do 10kg - ostatnio ważyłam ją 2 miesiące temu i Mała miała wtedy 8,5 kg. Wczoraj wybrałyśmy się do przychodni, a tam waga pokazuje 8900g :S Aż się trochę zmartwiłam, ale pielęgniarka uspokoiła mnie, że w przypadku Laury wszystko idzie w długość - Mała urosła 2,5 cm i mierzy teraz 72,5 :-] Pampki - wciąż jedziemy na czwórkach, ubranka 80-86-92.

Codziennie ćwiczymy też gadanie. Mama&baba&jaja to już kaszka z mleczkiem, teraz pracujemy nad "dziadzia" i "dede" i mamy już kilka sukcesów. Obserwowanie tego jak rozwija się jej mowa jest dla mnie jako filologa naprawdę fascynujące :) Laura, gdy już się rozgada, potrafi wypowiedzieć przeróżne dźwięki, a jak superowo wygina wtedy paszczę!


Co jeszcze, co jeszcze... A tak, spanie :-] Cóż... ostatnio nieśmiało ją pochwaliłam, że znowu śpimy w nocy, ale tak jak się spodziewałam to był tylko taki mały bonusik chyba tylko po to, byśmy doszli do siebie na tyle by się w ciągu dnia nie przewrócić. Na razie jednak, odpukać, zaliczamy po jednej pobudce w nocy o przeróżnych porach. Laura ma w ciągu dnia dwie drzemki, już nie dwu, a jednogodzinne. Muszę się więc mocno streszczać z obiadem itp. 


Jest bardzo wymagającym, ale radosnym dzieckiem :) Uwielbiam patrzeć na nią, gdy pochłonięta jest zabawą lub gdy już lekko śpiąca pokłada główkę na moich kolanach i się przytula. Jest małym pieszczochem choć na chwilę obecnę bardziej kręcą ją gilgotki, gonienie i inne harce. 

PS. Dzisiaj poczyniła pierwszy krok w raczkowaniu pokonując na kolanach jakieś 30cm :) 





15 komentarzy :

  1. Na Laure można patrzeć i patrzeć taki z niej słodziak :) ... Jak ja bym chciała żeby moja Gabi piła wodę, a ona nic tylko soczki rozcieńczone wodą. Żadne herbatki u nas nie wchodzą w grę więc nie pomożemy.... Jak już Laura zaczęła tolerować kawałki to teraz pójdzie z górki. My jesteśmy na etapie że Gabi najada się praktycznie sama, ostatnio zaczyna obsługiwać łyżeczkę. Zgrabnie jej wchodzi wkładanie do buzi łyżeczki z zawartością, ale nakładanie jedzenia na łyżeczkę już trochę gorzej. Problem w tym że jak jej coś wyjątkowo smakuje to pakuje to buzi wszystko na raz jak by ktoś miał jej to wyjeść :P ... No i proszę jaka Laura zdolna z piciem z butelki :) U nas do tej pory butelka trafia do buzi ale Gabi zapomina że trzeba ją lekko podnieść żeby coś poleciało :P
    Też ostatnio chciałam Gabi zaserwować borówki ale wydawały mi się jakieś twarde. No ale skoro u Was dały radę to może my też spróbujemy, tym bardziej że Gabi to owocopożeracz ;)
    Pozdrawiam i brawo dla Laury że ruszyła po czterech :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pojenie wodą zaczęło się już w pierwszych dniach życia kiedy walczyliśmy z wysoką bilirubiną i tak już nam zostało :) Laura wodę uwielbia, nie przepuści żadnej okazji by się napić. Soczkami za to gardzi choć ostatnio skuszona tym by napić się czegoś z mojej szkanki połknęła sok jabłkowy i nawet się nie skrzywiła więc jest jakaś zmiana :) Super, że Gabi tak świetnie radzi sobie z jedzeniem. Laura jeszcze nie jest na tym etapie. Dopiero co nauczyła się chwytać paluchami mniejsze kawałki i ładować je do paszczy :)

      Borówki wybrałam takie bardziej miękkie i jeszcze poprzekrawałam na pół, żeby natychmiast rozpuściły się w buzi.

      Usuń
  2. Czy tylko mi się wydaje czy Laura zmienia się z dnia na dzień? Dorośleje Wam dziecię. Co do picia to Stefano do dziś dnia pije jedynie wodę...próbował herbatę, soczek, ale na szczęście (a nieszczęście zdrugiej strony) mu nie smakują :)
    p.s.Dzieci im starsze tym wolniej przybierają na wadze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmienia się, zmienia, ja też to widzę :)

      Usuń
  3. Laurencja "dorasta", ech... ;) Ona jest cudowna, ma taka egzotyczna urode, nic tylko sie przygladac!!! A jaka z niej smieszka! :)

    Kochana, o chrupkach wspominalam Ci kiedys w komentarzach. ;) To byly pierwsze "przysmaki", ktore moje dzieci wlasnorecznie zjadaly. Dawalismy im tez biszkopty, ale to juz tak naprawde od swieta. Za to tutaj sa do dostania takie rozpuszczajace sie w buzi chrupeczki, wielkosci nieco wiekszej niz ziarnko groszku. Dawalam je Potworkom do cwiczenia i przelykania i chwytu pesetkowego. Podobnie, do dostania sa tu organiczne suszone owoce dla niemowlat juz pokrojone w malutenkie kawaleczki. Bi je wcinala, Nik wypluwal, ale chociaz cwiczyl paluszki probujac je zlapac i wsadzic do paszczy. :)

    Herbatek za to nie polecam. Pod naciskiem tesciowej dawalam Bi herbatki miedzy 8 a 12 miesiacem zycia. Koperkowa, rumianek oraz melise. I wiesz co? Pozolkly jej od nich zabki! Okropnosc... Odstawilam (nie bez buntu ze strony "maloletniej") Iizabki odzyskaly swoja biel. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dzięki, Agatko.

      Tak, pamiętam, to dzięki Tobie chrupki znalazły się w naszym domu :) Rany, przestraszyłaś mnie tymi herbatkami.... chyba sobie je odpuszczę, bo szkoda byłoby zębów.

      Usuń
  4. To cudnie, że za Wami takie postępy :) Pamiętaj mamuśka, że upadków będzie wiele, więc trzeba się uzbroić w stalowe nerwy :)

    Co do herbatki to ja przez pewien czas robiłam rumiankową, ale przestała jej smakować. Natomiast zauważyłam, że uwielbia podpijać od nas zieloną herbatę, ale nie wiem czy takiemu maluchowi można już taką podawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiem nic o zielonej herbacie, ale skoro Karolci smakuje to chyba bym jej podawała dalej w rozsądnych ilościach ;-)

      Usuń
  5. To ostatnie zdjęcie jest niesamowite! Jaka Ona już...duża. I taka poważna.
    Jejciu, to przecież zaraz roczek... Niemożliwe :)
    Hehe, to zaraz Ci będzie śmigać po całym domu z prędkością światła. Co do picia, to bardzo długo dawałam wodę, no i oczywiście cyca na każde zawołanie. I tak jest do dziś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyc jest niezmiennie no 1 i nic się nie zanosi na zmiany :S

      Usuń
  6. Gratuluję jedynastki :)
    Dziwne z tą wagą i wzrostem w stosunku do ubranek.Moja drobnica wazy mniej więcej tyle samo, mierzy 75cm a ubranka nosi 74/80.
    U nas tez tylko woda, z malym wyjatkiem-świeży sok marchwiowy, herbatki probowalam kilka razy, typu koperek, rumianek, melisa ale nie przeszły, a też mysle o zimnym sezonie i ze do picia cos rozgrzewającego by się przydało. Bede chyba testowac herbatki owocowe dostepne w dziale z żywnością dla maluchów.
    Kaszkami dawno pogardzila, sniadania i kolacje to dla nas prawdziwe wyzwanie...chlebka nie lubi, mm nie tknie, kaszka fuj...oj nakombinuje się przy niej!
    Laurencja cudna i wygladada na więcej niz te niecałe 9 km.
    Ciesz się matka ze tylko rzuca pelza raczkuje bo jak zacznie chodzic i wlazic na kanapy lozka pufy to będzie trochę gorzej. Właśnie to przeżywam. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też dziwnie, ale zwalam to na porąbane rozmiarówki. 74 Laura też nosi, a pewnie znalazłoby się nawet gdzieś jakieś 68.
      Kurde, to faktycznie się nagimnastykujesz przy tych śniadankach...

      Usuń
  7. Pierwsze zdjecie normalnie powala z nog!! :) Schowane wloski zmieniaja rysy twarzy.
    Czytajac Twoj opis pomyslalam, ze Wasza corcia to "zywe srebro" tak mawiala moja Babcia :)
    Macie jakies plany na roczek?? Obchodzi sie w Turcji te urodziny jakos extra??
    Usciski dla Was z deszczowego Niemcowa :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) bo to jest żywe srebro! Dosłownie!!!!

      Moje plany roczkowe są takie by gdzieś w okolicach laurowych urodzin wybrać się do polskich dziadków, bo czekają z imprezą i prezentami :) Urodziny w Turcji niestety obchodzi się bardzo skromnie albo nie obchodzi wcale więc nie liczę tam na nic szczególnego :-/

      Usuń
  8. Skoro Laurencja interesuje się Waszym dorosłym jedzeniem to może spróbuj z metodą BLW czyli zamiast papek, jedzonko w kawałkach do rączki u nas rewelacyjnie się to sprawdziło.

    OdpowiedzUsuń