Z poślizgiem, ale już piszę co u naszej kochanej Laurencji.
14 miesiąc minął nam prawie niezauważenie, a wszystko przez przeprowadzkę. Jednak gdy nagle moja córeczka podreptała w moim kierunku kilka kroczków uświadomiłam sobie, że przecież oto właśnie pokonuje ona milowy krok w swoim rozwoju. Po tych kilku kroczkach Laura natychmiast szybciutko się rozkręciła z chodzeniem. Najpierw chwiejnie i niemal za każdym razem z jakimś upadkiem, teraz jest już całkiem stabilnie :) Uwielbia, gdy ją podziwiamy. Na początku, gdy podnosiła się z przysiadu kazała sobie bić brawo i naśladując nas mówiła "woooow" :)) Potem kilka kroczków, upadek w moich ramionach i śmiech :)) Strasznie wesoła ta nasza córcia.
Uwielbia gilgotki i rechotanie. Uwielbia polewać się wodą z butelki. Eh, butelki u nas zupełnie się nie sprawdziły :) Mam wrażenie, że Laura do dzisiaj nie bardzo kuma o co w nich chodzi. Zrozumiała natomiast, że gdy naciśnie paluszkiem na smoczek, z butelki wylewa się woda :D Muszę ją pilnować, bo potrafi zrobić niezłą powódź zaczynając od samej siebie.
Mamy etap "głupie minki". Zrobienie normalnego zdjęcia graniczy z cudem :] |
Bardzo lubi też zabawę "nie ma mamy, nie ma, jeeeest!" Czasem bierze cokolwiek co znajdzie pod ręką, typu mój szal lub kocyk i nakrywa sobie główkę by potem spektakularnie go ściągnąć :)
Wciąż zbiera różne syfy z podłogi i próbuje je pożreć, a gdy rzucamy się w jej kierunku ucieka zanosząc się od śmiechu.
Nauka nocnikowania troszkę nam się ostatnio skomplikowała, bo z nieznanych mi przyczyn Laura odmawia siadania na nocnik. To znaczy siada, wytrzymuje kilka minutek i wstaje. Nie zmuszam jej do niczego, daję jej czas. Za każdym razem lecę jednak z nocnikiem, żeby sobie zapamiętała związek między nim a toaletą.
Laura wciąż kocha miłością bezgraniczną garnuszek klocuszek i inne klocki z sorterów. Ostatnio odwiedziłyśmy moją koleżankę-sąsiadkę i Laura miała okazję pobawić się klockami Duplo z kolekcji córeczki koleżanki. Była zachwycona! Na widok kartonu pełnego klocków aż trzęsła się ze szczęścia :) Co chwilę wstawała, podskakiwała, szczerzyła ząbki w uśmiechu, nie mogłyśmy się na nią napatrzeć :) Przyznam, że ta wizyta bardzo ułatwiła Świętemu Mikołajowi wybór prezentów :D
Poza tym nasz kochany Orzeszek jest niesamowitą przylepką. Co chwilę przychodzi do mnie i kładzie główkę na kolanach albo przykleja mi się do nogi, gdy robię coś w kuchni. Przytulona do mnie potrafi nawet z pół godziny oglądać ulubione bajki w tv.
Laurencja jest też niesamowicie wygadana :P jej ulubioną frazą, która załatwia po prostu wszystko jest "ma-ma-ma". Za pomocą tych trzech sylab potrafi nas tak skutecznie opieprzyć, że aż zaczynam się bać co to będzie gdy naprawdę zacznie mówić :D
Jest raczej drobnym dzieckiem. Wciąż mamy zaległe szczepienie MMR, więc niedługo będzie okazja by ją zważyć i zmierzyć. Przypuszczam jednak, że nie waży więcej niż 10kg, kruszynka nasza. Lekka a wygląda tak zdrowo :) zupełnie nie jak ja :] Zębów mamy już 7 i widzę, że lada dzień przybędą kolejne. Laura z jednej drzemki znów przestawiła się na dwie, raz około 11 i po południu około 16 po mniej więcej 1-1,5h. Przyznam, że taki układ bardzo mi odpowiada, ciekawe jak długo ten stan się utrzyma.
Laura jest niesamowicie radosnym dzieckiem, ale żeby nie było tak kolorowo potrafi też świetnie zaznaczyć swoje zdanie i nie ma mowy by zrobiła coś na co akurat nie ma ochoty. Wszyscy, którzy chcą skraść jej buziaka są skutecznie odpędzani łapką szybującą góra-dół niczym nieznośna wycieraczka, najczęściej tylko ja jestem obłaskawiana buziolkiem. Laura na przykład nie pozwoli się nawet dotknąć mojej babci, choć w rodzinie jej mokre buziaki są dość sławne i to, że wszystkie dzieci przed nimi uciekają :] czasem zdarzają jej się też zwykłe ... wkurwy :] no jak to kobitka :) W weekend zaliczyliśmy pierwszą sesję zdjęciową. Wydawało się, że wszystko pójdzie zgodnie z planem - Laura obudziła się dosłownie 10min przed przyjściem pani fotograf, była więc wypoczęta i zdawałoby się gotowa do zabawy. W pierwszej aranżacji elementem oprawy były cytryny :] Laurze jednak się delikatnie mówiąc nie spodobały. Zamiast się nimi pobawić, co przypuszczam, w normalnych warunkach by zrobiła, rzucała je na prawo i lewo z takim impetem, że aż zaczęłam się obawiać o bezpieczeństwo naświetlenia ;) Później zmieniliśmy wystrój na aranżację bożonarodzeniową. Był sztuczny śnieg, szyszki, piórka i choinka. Z tą ostatnią Laura rozprawiła się dosłownie w kilka minut. Choinka była absolutnie łysa z jednej strony. Śnieg nie wzbudził jej większego zainteresowania, natomiast rzucała się aż na małe styropianowe prezenciki zapakowane w złoty papierek, które były zawieszone na choince. Raz dwa trzy i prezencik rozpakowany :) I to z taką złością, irytacją, że głowa mała :) Laurencja jak się patrzy. Dzisiaj rano wkurzyła ją natomiast krowa (tak przypuszczam). Ładnie się nią bawiła i zupełnie nagle trzzaaassk krowa przeleciała przez pół salonu. Potem był ryk, krzyk i wicie się na podłodze. Czy jest bunt 1,5-roczniaka? ;)
Doczekalam sie :)
OdpowiedzUsuńJejku kiedy te miesiace minely?? Panienka juz duza, chodzaca, zebiasta :) i gadatliwa :)))
Minki rozbrajaja - wyobrazam sobie Laurke w akcji z choinka, w duchu nawet troche sie posmialam- pomyslalam o tym malym "rozbojniku", ktory tak slodko spoglada w kamere :)
Klocki duplo polecam- pierwsze wlasnie dostala Mloda na gwiazdke i mamy je do dzis- sa niezniszczalne i ponad czasowe- chyba jej wlasne dzieci beda sie jeszcze nimi bawily :)
Usciski ogromne dla slodkiego reniferka!! :*
Jaki ma długie włoski mała ślicznotka :) Miny bombowe :) U nas też Mikołaj przyniósł mały zestaw Duplo, a pod choinkę będzie pociąg z Duplo, bo moja Córa uwielbia auta, ciuchcie itd ;) Ale żeby nie było lalki też są spoko, karmi je, przytula i wozi w swoim wózku/pchaczu. Gabi też nie kuma jak napić się samemu z butelki, chyba że na leżąco, ale opanowała picie przez słomkę. Taka sesja super sprawa, my jakoś wybrać się nie możemy, może dlatego że Gabi trudno usiedzieć w miejscu i obawiam się że nie chciałaby współpracować.
OdpowiedzUsuńNo bombowa dziewczyna!!!Oczami wyobraźni widziałam ją w akcji podczas sesji;-0
OdpowiedzUsuńDlatego my zdecydowaliśmy się na taką mini sesje dopiero jak Hania skończyła 2 latka i nie w pomieszczeniu tylko na świeżym powietrzu i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Dziecię nasze współpracowało, słuchało poleceń("przytul misia", "pogłaszcz kotka", "usiądź na schodach"), że aż sami byliśmy zdziwieni;-0
Powodzenia w nowym mieście i na rozmowie kwalifikacyjnej z Laurą;-)))
Z niecierpliwością czekam na efekty sesji, a z Laury rośnie kobietka z charakterem :)
OdpowiedzUsuńAle jej włoski urosły! :) Cudnie :)
OdpowiedzUsuńSesje są męczące... Mam koleżankę fotografkę, która robi nam niekiedy sesje i zawsze jestem po nich wykończona.
Co do buntu i pokładania to u nas też się to zdarza. Zabawa, zabawa a tu nagle rzucanie wszystkim i płacz. Taki czas ;)
Sliczny reniferek! Laura jest cudowna, to jest taki fajny wiek, kiedy z kazdym dniem dziecko coraz wiecej rozumie, coraz wiecej potrafi, a rodzicowi co chwila szczena opada, bo "Kiedy ona/a sie tego nauczyla???". :D
OdpowiedzUsuńPamietam ile smiechu mielismy, kiedy male Potwory wymachiwaly tlustymi lapkami i opierdzielaly nas w suahili! :D
Bi tez uwielbiala sortery, a teraz analogicznie uwielbia ukladac puzzle. Nik za to ma je w nosie. :)
Myslalam czesto nad taka sesja, bo tez uwazam, ze to fajna pamiatka. Mamy porzadny aparat, ale wiadomo, sesja z rodzicami to juz nie takie oswietlenie, nie mowiac o obrobce. Dotychczas jednak Bi przy obcych trzymala sie nas kurczowo i niemal sie za nami chowala. Nie bylo mowy o pozowaniu. Ostatnio robi sie jednak bardziej otwarta do ludzi, wiec kto wie? Moze sie w koncu zdecydujemy? Chociaz reakcja M. bylaby identyczna jak H.! ;)
Haha, nie no H. mnie rozwalił :) Ale dostrzegam podobieństwo do Marcina. On by nigdy nie grymasił przy kimś, za to później- tyrada, jaki był nieszczęśliwy. My zrobiliśmy sobie mini sesję świąteczną w studio- 15minut, bo dziewczyny współpracowały, tak to byłoby 30. Mamy chyba 15ujęć, niedługo pokażę. Marcin jakoś zniósł, choć jak Mu powiedziałam, gdzie jedziemy w niedzielę, to ekhm... nie ucieszył się szczególnie :)
OdpowiedzUsuńKrówka miała pewnie lot pełen wrażeń :) Hihi, no powiem Ci, że to się chyba tak właśnie zaczyna, ten cały BUNT :)
U nas sorter tak, ale tylko wtedy, kiedy z Nią siedziałam i mobilizowałam :) Za to puzzle- miłość wielka, bierze sama a ja mam wtedy chwilę oddechu.