Jakie duuuuże dziecko ja już mam!!! 7 miesięcy - fiuuuu, kiedy to zleciało???
Zanim zostałam mamą wydawało mi się, że najfajniejszym okresem będzie to pierwsze półrocze, gdy dziecko jest takie malutkie. Ale teraz już wiem jak bardzo się myliłam :-] Cieszę się ogromnie, że te 6 miesięcy już za nami i teraz będzie już z górki. Bo będzie, nie? ;-)
7. miesiąc minął nam tak szybko, że w ogóle nie zauważyłam kiedy. Wszystko przez przeprowadzkę. Ale kalendarz nie kłamie. Za chwilę zaczynamy 8. miesiąc życia naszej Laurencji. Rany, jak ten czas leci!
Ale do brzegu.
Nie wiem czy właśnie przypada na nas jakiś skok rozwojowy, bo przyznaję się, że ich nie śledzę, ale trochę nam się Laura w tym miesiącu zepsuła. Mianowicie, zepsuło nam się spanie. Laura co noc funduje mi jakąś atrakcję - albo wybudza mi się totalnie w środku nocy i muszę bawić się w ponowne usypianie walcząc jednocześnie z własną sennością, albo budzi się o 4-00 - 4:30 wyspana, roześmiana i gotowa do zabawy! Nie wiem co gorsze, ale chyba jednak te pobudki :S Przez takie jazdy ostatnio chodzę jak zombie. Całe szczęście, gdy uda mi się potem zasnąć razem z nią na pierwszą drzemkę, ale niestety nie zawsze mi się to udaje choć padam ze zmęczenia. Nawet wczoraj w nocy zostałam przeczołgana na maksa. Laurencja wybudziła się o 22 i urządziła matce maraton do 1:30. Tymczasem ja chodzę normalnie spać o 22:30 i jestem już wtedy mega zmęczona i śpiąca... Po raz pierwszy miałam przy brykającej Laurze kryzys i aż wstyd przyznać, ale wrzasnęłam na drobiznę na co ona zareagowała wielkim płaczem... Teraz oczywiście targają mną wyrzuty sumienia, ale sorry Gregory.. jestem tylko człowiekiem...
Poza tym popołudniowa drzemka to teraz jakiś horror... Laura najpierw fika w łóżeczku przez co najmniej 20 minut, a potem daje taki koncert, że naprawdę zaczynam obawiać się reakcji sąsiadów... Sama już nie wiem co z tym zrobić. Początkowo myślałam, że może nie potrzebuje już tego snu, ale mała nie daje rady dociągnąć do wieczora. Trze oczy, jest marudna - ewidentnie nadaje się na drzemkę. Tylko zasnąć nie chce. Zamiast ładnie ułożyć się do snu (tak, tak, wiem, że to małe i nierozumne :D) to wali girkami w materac łóżeczka, siup - na brzuszek, siup - na bok, wygina się w pałąk, podnosi na piętach, normalnie cuda-nie-widy. Usypianie trwa często godzinę, a drzemka albo niewiele więcej, albo też Laura przebudza się co 10-15 minut by potem w końcu zasnąć głębiej i spać niebezpiecznie długo. Powinnam się wtedy cieszyć, że wreszcie mogę obiad w spokoju ugotować, a tymczasem zaczynam bać się wieczora :D
Na szczęście to jedyny kłopot jaki mamy.
Oprócz kwestii spania, Laura super się rozwija. Jest coraz mądrzejsza i... przywiązana do mnie. Zdarza się, że wybucha nagle płaczem, gdy zostawiam ją na chwilę w bujaczku. Lubi oglądać bajki, które są też moim wybawieniem. Jej faworytami z polskiego repertuaru Disney Junior jest Myszka Mickey, Zou i Limonka&Kruczek (swoją drogą, wiedziałyście, że ta ostatnia to turecka bajeczka? :). Wreszcie zaczyna się z też z większym zainteresowaniem przyglądać książeczkom - ku mojej dużej radości. Reaguje na swoje imię - polskie i tureckie i coraz częściej "gada" :) od mniej więcej tygodnia jesteśmy na etapie sylaby "ma", która pięknie układa się w "mamma" :) Lubi też sobie popiszczeć, w szczególności razem ze mną. Cała się wtedy trzęsie z radości i słodko rechocze :)
Coraz więcej też podjada. Na szczęście na razie nie odnotowałyśmy żadnej reakcji alergicznej, a Laura zdążyła spróbować już naprawdę sporo. Od niedawna podaję jej też słoiczki z mięsem i od dwóch tygodni gluten. Pediatra zaleciła nam dwa razy w tygodniu przez miesiąc pół łyżeczki kaszki, potem można codziennie. Najpierw dawałam jej zwykłą mannę, teraz lecimy już ze Zdrowym Brzuszkiem z lipą, która chyba Małej bardziej smakuje. Wciąż jednak głównym jej pokarmem jest moje mleko. Z jednej strony się z tego cieszę, z drugiej nie, bo wciąż jestem równo do niej przywiązana :-] Wydaje mi się też, że Laurze bardziej smakują warzywa niż owoce. Czyżby bardziej lubiła konkretne smaki? Widzę, że na razie nie jest stała w swoich decyzjach. Wielką radością zareagowała na wszystkie rodzaje mięsa, a z owoców na jabłka z jagodami. Kupiłam więc tych jagódek więcej, będąc pewna, że córce przyjemność robię. A tu co? Zamykanie paszczęki i krzywienie nosem! Skończyło się na tym, że jagódki matka zjadła sama :-] Poza tym jedziemy przez cały czas na słoiczkach i przestałam już się tym przejmować. Słoiczki to jakiś fenomen. Laura lubi na przykład słoiczkowy szpinak z ziemniakami, ale już przygotowany przeze mnie - nie. Hue hue, nigdy nie zapomnę jej reakcji na szpinak mojej produkcji - podskoczyła jak oparzona, łapki do buzi, szpinak wypluty i rozmazany po całej twarzy, no i oczywiście wszędzie - nawet w dziurkach nosa :D Nie wiedziałam za co najpierw łapać - chusteczkę czy aparat :D
Z fizycznych osiągnięć mamy wreszcie przewrót na brzuszek przez prawe ramię, czyli już w każdą stronę może fiknąć. Laura przymierza się też ostro do raczkowania - właśnie zaczęła podnosić dupkę przy jednoczesnym oparciu na wyprostowanych rączkach. Mamy też stópki w buziaku i to przez cały czas! :) Lubię patrzeć na nią gdy tak fika i marzy mi się laurowe zdjęcie z giczałą w paszczy, ale za każdym razem gdy próbuję uwiecznić ten moment, skubana przyuważa telefon i natychmiast zamiera w półruchu :)
Fajna z niej dziewczynka. Przede wszystkim bardzo wesoła :) Z jednej strony wydaje mi się taka duża, ale gdy tylko przystawię ją do piersi i widzę jak się we mnie wtula, myślę sobie "oooo... jaka kruszynka" :)
Zanim zostałam mamą wydawało mi się, że najfajniejszym okresem będzie to pierwsze półrocze, gdy dziecko jest takie malutkie. Ale teraz już wiem jak bardzo się myliłam :-] Cieszę się ogromnie, że te 6 miesięcy już za nami i teraz będzie już z górki. Bo będzie, nie? ;-)
7. miesiąc minął nam tak szybko, że w ogóle nie zauważyłam kiedy. Wszystko przez przeprowadzkę. Ale kalendarz nie kłamie. Za chwilę zaczynamy 8. miesiąc życia naszej Laurencji. Rany, jak ten czas leci!
Ale do brzegu.
Nie wiem czy właśnie przypada na nas jakiś skok rozwojowy, bo przyznaję się, że ich nie śledzę, ale trochę nam się Laura w tym miesiącu zepsuła. Mianowicie, zepsuło nam się spanie. Laura co noc funduje mi jakąś atrakcję - albo wybudza mi się totalnie w środku nocy i muszę bawić się w ponowne usypianie walcząc jednocześnie z własną sennością, albo budzi się o 4-00 - 4:30 wyspana, roześmiana i gotowa do zabawy! Nie wiem co gorsze, ale chyba jednak te pobudki :S Przez takie jazdy ostatnio chodzę jak zombie. Całe szczęście, gdy uda mi się potem zasnąć razem z nią na pierwszą drzemkę, ale niestety nie zawsze mi się to udaje choć padam ze zmęczenia. Nawet wczoraj w nocy zostałam przeczołgana na maksa. Laurencja wybudziła się o 22 i urządziła matce maraton do 1:30. Tymczasem ja chodzę normalnie spać o 22:30 i jestem już wtedy mega zmęczona i śpiąca... Po raz pierwszy miałam przy brykającej Laurze kryzys i aż wstyd przyznać, ale wrzasnęłam na drobiznę na co ona zareagowała wielkim płaczem... Teraz oczywiście targają mną wyrzuty sumienia, ale sorry Gregory.. jestem tylko człowiekiem...
Poza tym popołudniowa drzemka to teraz jakiś horror... Laura najpierw fika w łóżeczku przez co najmniej 20 minut, a potem daje taki koncert, że naprawdę zaczynam obawiać się reakcji sąsiadów... Sama już nie wiem co z tym zrobić. Początkowo myślałam, że może nie potrzebuje już tego snu, ale mała nie daje rady dociągnąć do wieczora. Trze oczy, jest marudna - ewidentnie nadaje się na drzemkę. Tylko zasnąć nie chce. Zamiast ładnie ułożyć się do snu (tak, tak, wiem, że to małe i nierozumne :D) to wali girkami w materac łóżeczka, siup - na brzuszek, siup - na bok, wygina się w pałąk, podnosi na piętach, normalnie cuda-nie-widy. Usypianie trwa często godzinę, a drzemka albo niewiele więcej, albo też Laura przebudza się co 10-15 minut by potem w końcu zasnąć głębiej i spać niebezpiecznie długo. Powinnam się wtedy cieszyć, że wreszcie mogę obiad w spokoju ugotować, a tymczasem zaczynam bać się wieczora :D
Na szczęście to jedyny kłopot jaki mamy.
Oprócz kwestii spania, Laura super się rozwija. Jest coraz mądrzejsza i... przywiązana do mnie. Zdarza się, że wybucha nagle płaczem, gdy zostawiam ją na chwilę w bujaczku. Lubi oglądać bajki, które są też moim wybawieniem. Jej faworytami z polskiego repertuaru Disney Junior jest Myszka Mickey, Zou i Limonka&Kruczek (swoją drogą, wiedziałyście, że ta ostatnia to turecka bajeczka? :). Wreszcie zaczyna się z też z większym zainteresowaniem przyglądać książeczkom - ku mojej dużej radości. Reaguje na swoje imię - polskie i tureckie i coraz częściej "gada" :) od mniej więcej tygodnia jesteśmy na etapie sylaby "ma", która pięknie układa się w "mamma" :) Lubi też sobie popiszczeć, w szczególności razem ze mną. Cała się wtedy trzęsie z radości i słodko rechocze :)
Coraz więcej też podjada. Na szczęście na razie nie odnotowałyśmy żadnej reakcji alergicznej, a Laura zdążyła spróbować już naprawdę sporo. Od niedawna podaję jej też słoiczki z mięsem i od dwóch tygodni gluten. Pediatra zaleciła nam dwa razy w tygodniu przez miesiąc pół łyżeczki kaszki, potem można codziennie. Najpierw dawałam jej zwykłą mannę, teraz lecimy już ze Zdrowym Brzuszkiem z lipą, która chyba Małej bardziej smakuje. Wciąż jednak głównym jej pokarmem jest moje mleko. Z jednej strony się z tego cieszę, z drugiej nie, bo wciąż jestem równo do niej przywiązana :-] Wydaje mi się też, że Laurze bardziej smakują warzywa niż owoce. Czyżby bardziej lubiła konkretne smaki? Widzę, że na razie nie jest stała w swoich decyzjach. Wielką radością zareagowała na wszystkie rodzaje mięsa, a z owoców na jabłka z jagodami. Kupiłam więc tych jagódek więcej, będąc pewna, że córce przyjemność robię. A tu co? Zamykanie paszczęki i krzywienie nosem! Skończyło się na tym, że jagódki matka zjadła sama :-] Poza tym jedziemy przez cały czas na słoiczkach i przestałam już się tym przejmować. Słoiczki to jakiś fenomen. Laura lubi na przykład słoiczkowy szpinak z ziemniakami, ale już przygotowany przeze mnie - nie. Hue hue, nigdy nie zapomnę jej reakcji na szpinak mojej produkcji - podskoczyła jak oparzona, łapki do buzi, szpinak wypluty i rozmazany po całej twarzy, no i oczywiście wszędzie - nawet w dziurkach nosa :D Nie wiedziałam za co najpierw łapać - chusteczkę czy aparat :D
Z fizycznych osiągnięć mamy wreszcie przewrót na brzuszek przez prawe ramię, czyli już w każdą stronę może fiknąć. Laura przymierza się też ostro do raczkowania - właśnie zaczęła podnosić dupkę przy jednoczesnym oparciu na wyprostowanych rączkach. Mamy też stópki w buziaku i to przez cały czas! :) Lubię patrzeć na nią gdy tak fika i marzy mi się laurowe zdjęcie z giczałą w paszczy, ale za każdym razem gdy próbuję uwiecznić ten moment, skubana przyuważa telefon i natychmiast zamiera w półruchu :)
Mamy też etap fascynacji kąpielą. Kąpiemy się z trzema żółtymi kaczkami :) Laura uwielbia się pluskać. Nie przeszkadza jej woda w uszach, woda w nosie czy w oczach :) Fika w wannie na brzuchu, na plecach, siedzi :) Aż trudno uwierzyć, że początki naszych kąpieli były takie jakie były (czytaj: na myśl o nich dostawałam gęsiej skórki).
Z danych statystycznych:
- 7,8 kg - ważona wczoraj przy okazji szczepienia. Pani doktor podsumowała, że "drobna", ale w normie i nie ma się czym martwić.
- pampki 3 - brakuje nam tu tureckich 3+ bo byłyby akurat idealne
Wczoraj byłyśmy na ostatnim szczepieniu, teraz wreszcie będziemy miały przez dłuższy czas spokój. Laura strasznie płakała i to przy każdym bliższym kontakcie z pielęgniarką czy lekarzem - rozpoczynając od mierzenia&ważenia. Nie wiem czy to możliwe, że zapamiętała przychodnię z poprzedniego szczepienia 2 tygodnie temu???
Fajna z niej dziewczynka. Przede wszystkim bardzo wesoła :) Z jednej strony wydaje mi się taka duża, ale gdy tylko przystawię ją do piersi i widzę jak się we mnie wtula, myślę sobie "oooo... jaka kruszynka" :)
Córeczka tatusia ;-) |
Drobna? A takie słodkie pulchne rączki ma :) wszystko się zmienia... ja właśnie zaczęłam pisać Posta na piątek, co by to rozłożyć w czasie i tak się rozpisałam, że aż strach czytać ;p też się dziwię temu, jaki Jakubek duży.Nie tylko pod względem wyglądu. To, że się zmienia pokazują choćby kąpiele u Was :) teraz można kupować zabawki do kąpieli co? ;) chciałabym żeby Jakubek tak się bawił... na razie leniwiec leży, każe się myć i robi "brrr" plując dookoła.
OdpowiedzUsuńZ usypianiem nie pomogę, u nas ostatnio praktycznie to samo. Tyle, że u nas w ruch idzie wózek i chyba tylko to mnie ratuje. Nie mam pojęcia dlaczego młody tak się budzi. Ale od czwartej śpię z co dziesięciominutowymi pobudkami i wstajemy też już o 6. Chociaż godzina nam się przesunęła! :)
Laura cudowna! I te minki takie konkretne :)
No niby 7,8kg to drobizna jak na skończony 7 miesiąc...? Bo wygląda nadzwyczaj dobrze, tu nie mam żadnych wątpliwości :D
UsuńZabawki do kąpieli codziennie są witane z równym entuzjazmem, aż przyjemnie patrzeć. Myślimy o jakimś wypadzie na basen skoro Laurencja tak lubi wodę, tylko matka musi ogarnąć sadło na brzuchu albo wytrzasnąć jakiś maskujący strój :D
Ja też tak śpię! Czasem gdy Laurze uda się dobrnąć do 7, H. dziwi się, że ja znowu niewyspana. I jak tu takiemu wytłumaczyć, że co z tego skoro od 4 budziłam się co kwadrans, bo Mała już prawie-prawie się wybudzała???
Jejku te niewinne minki na 2, 3 i 4 zdjęciu :) Wcale nie wygląda na malucha który może wyprowadzić z równowagi :P Ale u nas jest to samo. Czasem mi nerwy puszczają, a potem mam wyrzuty sumienia jak widzę te niebieskie oczka zapatrzone we mnie i uśmieszek.
OdpowiedzUsuńU nas od dłuższego czasu są dwie popołudniowe drzemki, no ale Gabi (poza paroma wybrykami) wstaje nieco później bo koło 6:30-7:30. Później ma godzinne drzemki między 9-11 i 13-15 i o 19 jest kąpana i idzie spać na dobre. Zrezygnowaliśmy z późno popołudniowej drzemki bo Gabi też za nic nie chciała zasnąć, wcześniejsze trochę poprzestawialiśmy i mimo że wieczorem bywa już strasznie marudna jakoś dajemy rade ;) A co do usypiania w dzień u nas ostatnio niezawodna jest butelka z wodą i odrobiną soczku bez niej nie ma mowy o spaniu.
Laura to bardzo zdolna dziewczynka i jak pięknie siedzi :) Pewnie niedługo ruszy z raczkowaniem jak już przyjmuje taką pozycje. Moja Gabi w końcu też ruszyła, co prawda jeszcze bardzo nie poradnie, ale jaka to ulga dla mnie że w końcu się udało :)
Pozdrawiam :)
Hehhe, to się nazywa sztuka kamuflażu :D jak kot ze Shreka :D :D :D
UsuńZazdroszczę takiego spania - Gabi jest aniołkiem :) Coraz bardziej nabieram przekonania, że też muszę jakoś poprzestawiać nasze drzemki, bo się normalnie wykończę.
Nasza Laura ma taką jedną żółtą kaczkę do kąpieli i ją ubóstwia. Super że tak się ułożyło z kąpielami teraz to frajda co? ;)
OdpowiedzUsuńCzy Laura nie zasypia przy piersi ????
Nooooo teraz z przyjemnością myślę o kąpieli, ale co na początku przeżyliśmy to nasze. W ogóle gdy patrzę na polskie dzieciaczki w wieku do 3 miesięcy myślę sobie, że nam się bardzo hardcorowe dziecko trafiło i początek mieliśmy okrutnie trudny.
UsuńHmmm... no właśnie rzadko kiedy zasypia przy piersi. Taki dziwoląg :) Musi być bardzo zmęczona albo tylko lekko wybudzona by zasnęła przy cycku. Dlatego wieczorem, gdy już zaśnie na dobre muszę być w pobliżu zwarta i gotowa by jak tylko zapiszczy polecieć z cyckiem i tym samym wybawić nas od kolejnego usypiania.
Rośnie w oczach, ale ma zabójcze duże oczęta :)
OdpowiedzUsuń:) a musiałabyś widzieć jakie robi oczy, gdy nagle zapanuje ciemność, np. gdy samochód wjeżdża do tunelu :) mówię Ci - orzechy laskowe jak się patrzy :D
UsuńMagiczna 7 przekroczona do rocku już bliżej jak dalej.
OdpowiedzUsuńCzekam na to jak licealista na 18-stkę hue hue :)
UsuńOjej już 7 miesięcy?!? Laurusia już taka duża, siedzi, kąpie się, gaworzy. Miło to wszystko czytać, tata z pracy zadowolony? Osiadacie na stałe w Krakowie?
OdpowiedzUsuńAno 7 :) Tata z pracy średnio zadowolony, także nasze plany mieszkaniowe wciąż nieokreślone, ale myślę przez przez przynajmniej rok nie będziemy zmieniać miejsca.
UsuńNo to teraz będzie już z górki i o wiele łatwiej :)
OdpowiedzUsuńProblemy ze spaniem znam, może to ząbkowanie? Musisz być cierpiliwa, bo nic innego Ci nie poradzę. Wstyd się przyznać, mi też się zdarza krzyknąć, jak już nie daję rady :(
Karolcia zawsze nam ryczy u lekarza, zważyć się nie da, ani nic innego. Albo pamięta lekarza albo boi się obcej osoby. No a waga, cóż. Co by powiedział wasz lekarz jakby zobaczył moją kruszynę, która miesiąc temu ważyła w 10 miesiącu 7,7 kg? ;)
Oby, Kasiu, było łatwiej, bo siły mnie już opuszczają...
UsuńTak właśnie pocieszam się, że to ząbkowanie, ale kurde zębów w ogóle nie widać. Dziąsła normalne, ani nie czerwone, ani nie rozpulchnione... tylko widzę, że ją swędzą, bo atakuje wszystko dookoła.
Slodka, slodka slodka Laurka :)
OdpowiedzUsuńKlusia do sciskania :) No i oczywiscie dumny Tatus :)
:**** buziaczki dla Was !!!
Buziaki :***
UsuńKurczę, no ja nie wiem, skąd Oni biorą te określenia, że Ona niby jest drobna! Przecież to taki słodki pulpecik :)
OdpowiedzUsuńOj masz rację Kasiu, zleciało- nie wiadomo kiedy!
Ja tam też sobie bardzo słoiczki chwalę :D Teraz fajnie jest gotować dla Lilki, ale umówmy się- my etap papek mamy daaaawno za sobą. Szpinak z ziemniaczkami? A jakiej to firmy, bo ja chyba nigdy nie spotkałam tego słoiczka w sklepach- a uwierz wiele ich kupiłam :p U nas ani Lila ani Eliza szpinaku nie jedzą.
Eh te nocki- koszmar czasami, co?!
Hehhe, wg mnie wygląda nadzwyczaj dobrze!
UsuńSzpinak z ziemniaczkami był chyba od Hipp-a. Słoiczki są dla mnie mega wygodne, nie muszę się bawić w podwójne gotowanie i naprawdę nie uważam, że własnoręcznie gotowane warzywa, do których mam realny dostęp - czyli z supermarketu, byłyby zdrowsze niż te słoiczkowe.
Koszmar, koszmar i jeszcze raz koszmar. I dlaczego tylko matki muszą przez niego przechodzić się pytam?!
Kasiu a powiedz, jak brzmi jej imię po turecku? Nie mam pojęcia, czy już to kiedyś pisałąś, ale chyba nie czytałam, bo na pewno bym zapamiętała.
OdpowiedzUsuńŚliczna córcia ;)
Tureckie imię to Karya - nazwa antycznego królestwa, które kiedyś istniało na ziemiach, z których pochodzi jej tata, no i gdzie sama się urodziła :) Poza tym oznacza również królewnę śniegu. Bardzo nam się spodobało :)
UsuńKasiu, faktycznie, piękne imię...
UsuńMam tylko takie maleńkie pytanie, bo to bardzo ciekawe. Laurę urodziłaś w Turcji, więc tam pewnie jest zarejestrowana jako Karya, tak? A Ty po prostu mówisz do niej Laura, choć oficjalnie nie ma tak na imię, cz może Laura i Karya to to samo?
Nie, i w Polsce i w Turcji jest zarezerwowana jako Laura Karya. Początkowo myśleliśmy o jednym imieniu, jakimś międzynarodowym, ale się nie dogadaliśmy :) opcją była też Defne co oznacza dosłownie liść laurowy, czyli było tłumaczeniem Laury, ale stwierdziliśmy, że to głupio mieć dwa imiona, z których jedno jest powtórzeniem drugiego. Dwa imiona - jedno polskie, drugie tureckie i nie mające ze sobą za wiele wspólnego wydawało się najsprawiedliwsze :)
UsuńZarejestrowana miało byc - to pisanie z tel mnie wykończy! :)
UsuńZarejestrowana miało byc - to pisanie z tel mnie wykończy! :)
Usuń7 miesięcy to nie przelewki, niedługo Laura będzie Wam śmigać po całym mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńZgadza się. Musiałabyś zobaczyć jak się siłuje z kuperkiem, żeby tylko go podnieść :D
UsuńNa zdjeciach Laura wcale nie wyglada na drobinke, ale fakt, ze Nik konczac pol roku wazyl ponad 9 kg. Tyle, ze z niego byl naprawde grubasek, niemal szerszy niz dluzszy! ;)
OdpowiedzUsuńBoszzz... Czytajac o Waszych przebojach ze spaniem, przypomnialy mi sie nasze nocno-drzemkowe maratony... Spanie, a raczej jego brak, sprawia, ze nawet jesli pojawia sie mozliwosci finansowe, raczej nigdy nie zdecyduje sie na trzeciego potomka... ;) Wydaje mi sie, ze oprocz zebow, skokow rozwojowych, itp., to male dzieci po prostu uwazaja sen za strate czasu. Potrafia sie blyskawicznie zregenerowac, a swiat jest dla nich tak ciekawy, ze kazda minuta przespana, to minuta stracona... Moje takie duze, a tez sie bronia. Nik nie zna sie na zegarku, ale jak zbliza sie pora spania, to nawet propozycja zmiany pieluchy spotyka "Nie ciem isc spac!". Bo wie skubaniec, ze zazwyczaj przewijam go przed sama drzemka. ;)
A co do krzyku, to niestety, kazda z nas jest tylko czlowiekiem. Nawet najlepsza mama ma prawo do gorszych chwil... Doskonale wiem, ze nawet taki maluch potrafi niezle wytracic z rownowagi, szczegolnie kiedy czlowiekowi oczy sie ze zmeczenie same zamykaja... :/
Dziwne są te wytyczne dot. wagi.. No bo gdzie tu Laura drobna??? Egh nie będę się tym przejmować. Wygląda i wiem, że jest zdrowa, a to najważniejsze.
UsuńNo niestety... czekam z niecierpliwością, aż dziecko mi na tyle podrośnie by zrozumieć, że jest noc i trzeba spać! Jestem wciąż niewyspana, a do tego nie potrafię zasnąć na zawołanie więc nawet jeżeli zdarzy się Laurze dłuższa drzemka w ciągu dnia lub nawet zaśnie ponownie rano to ja, pomimo całego zmęczenia, niestety nie potrafię już zasnąć :((( normalnie się wykończę i szlag mnie trafia, gdy patrzę na H. i to jak w ciągu dosłownie 5 minut potrafi zawsze i wszędzie zasnąć!!! grrrr :>>>>