czwartek, 9 kwietnia 2015

Nasza Wielkanoc

I pomyśleć, że jeszcze rok temu wielkanocne śniadanie zastępowałam z H. tureckim śniadankiem w naszej lokalnej restauracji :) Oh, jak ja wtedy tęskniłam za Polską :)) W tym roku byliśmy o krok od spędzenia tych Świąt z moją rodziną, niestety się nie udało, ALE byłam przynajmniej w Polandii :D Co prawda i tym razem nie uraczyłam się tradycyjnym wielkanocnym śniadaniem, ale akcenty były obecne :]

W sobotę zaliczyliśmy rodzinny wypad do supermarketu choć bardzo chciałam tego uniknąć spodziewając się tam istnego armagedonu. Rano pobiegłyśmy z Laurą zaopatrzyć się w pieczywko na (olaboga) aż trzy dni. Swoją drogą Turcja bardzo rozpieściła mnie zawsze świeżym pieczywkiem - świątek, piątek czy niedziela piekarnie ZAWSZE są otwarte. No, ale w Polandii wszyscy chcą świętować i choć nie przepadam za starym chlebem to cierpliwie staram się wytłumaczyć tą sytuację gderającemu mężowi :-] Wstyd przyznać, ale nic nie upiekłam. Postawiłam sobie za cel wbić się do lipca w przedciążowe dżinsy. To znaczy inaczej. Ja już się w nie wbijam. Ale właśnie.. dosłownie wbijam. A chciałabym, aby znów stały się wygodne :-] Dlatego też raczej będę wstrzymywała się do tego czasu z wypiekami. Skoro nie potrafię za bardzo znaleźć czasu na ćwiczenia, to chociaż ograniczę żarcie... No, ale święta bez słodkiego rzecz jasna nie wchodzą w rachubę :P dlatego poraczyliśmy się chociaż kupnymi wypiekami. Oczywiście nie były tak smaczne jak moje i dzięki temu obżarstwa nie było :D

Reszta soboty minęła mi na zabawie z dzieckiem, bo H. odsypiał pracę. Wiem, rozumiem, musi się wdrożyć :] Przez ostatnie 2 lata zajmował się swoim własnym biznesem, w którym nikt nie kręcił na niego bata by punktualnie rano stawić się do pracy. Także ten.. jestem wyrozumiała ;-)

Ale już w niedzielę po śniadaniu szybko zmobilizowaliśmy się do wyjścia z domu. Kierunek Stare Miasto! Trochę obawialiśmy się, że jak to bywa w katolandzie wszystko będzie zamknięte i tu przeżyliśmy pozytywne zaskoczenie! Stary Rynek tętnił życiem, było pełno ludzi, dorożki, budy z regionalnym jedzeniem, grała muzyka i padał śnieg :) Nosy zmarzły nam porządnie więc zaczęliśmy poszukiwać miejscówki na dobrą gorącą kawę. Przyszło nam obrócić wokół rynku kilka razy zanim udało nam się znaleźć wolny stolik - normalnie szok! :) H. również się podobało, przynajmniej sprawiał takie wrażenie i nawet nie marudził, że zimno :) Zjedliśmy sobie prawdziwego oscypka, mniam mniam. Mieliśmy też ochotę na inne regionalne małe co nieco, ale obawialiśmy się o cierpliwość Laurencji, a raczej jej brak... Poza tym pałaszowanie czegokolwiek na takiej piździawce w padającym śniegu jawiło nam się średnio fajnie ;-) ludziom jednak to chyba nie przeszkadzało, bo chwilami aż trudno było się przebić z wózkiem przez ich tłumy.

Wnioski z wypadu na Stary Rynek: GDZIE W KRAKOWIE PODZIAŁY SIĘ KEBABY się pytam??? huehue, Poznań przyzwyczaił nas do ich widoku na niemal każdym rogu ze szczególnym zagęszczeniem wokół Starego Rynku, a tymczasem w Krakowie zupełnie ich nie widać. Nie, żebyśmy tak szybko się za nimi stęsknili, ale sami rozumiecie, obecność kebabów lub jej brak to jedna z pierwszych rzeczy, na które uwagę zwraca polsko-turecka rodzina ;-)

W poniedziałek mieliśmy jeszcze ochotę na Kazimierz, ale ostatecznie zwyciężyło lenistwo. Zostawiamy go sobie na następny weekend. I tutaj pytanie do znawców Krakowa - od czego zacząć? Gdzie konkretnie się udać? Co koniecznie zobaczyć?

Poza tym przeszliśmy już chyba pierwszy etap aklimatyzacji. Walizki rozpakowane ;) i coraz bardziej przyzwyczajam się do myśli, że jednak nie wyjeżdżamy stąd za kilka dni :) Wyobrażam sobie jak nam tu będzie wiosną i latem i już się uśmiecham.

Poniżej krótka fotorelacja:








28 komentarzy :

  1. Piękna z Was para i piękna rodzinka :) Uwielbiam Kraków! Dużo ładnej pogody życzę i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Od wczoraj mamy przepiękną pogodę! Byleby nas tylko nie opuściła.

      Usuń
  2. Mamuśka promieniejesz :) Świetnie wyglądasz.
    U nas święta też zimne i dość deszczowe, a teraz jak pogoda się poprawiła mnie dopadło jakieś choróbsko i tylko mam nadzieję że Gabrysia się nie zarazi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Uuuuu, niedobrze. Zdrowiej szybko i wyskakuj na słonko :)

      Usuń
  3. Ten snieg w tym roku dodal Wam chyba odrobine pikanterii na Wielkanoc. Lepiliscie zajace?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, niezły pomysł :)) Krążąc po Starym Mieście w padającym śniegu plułam sobie w brodę, że nie pomyślałam o czapce i rękawiczkach, a przecież pamiętam już takie Wielkanoce, w które nosiło się krótki rękaw!

      Usuń
  4. Naprawdę świetnie wyglądacie :) cała trójka! Cieszę się, że się już zaaklimatyzowaliście, dla mnie Kraków zawsze był wymarzonym miejscem do mieszkania, po prostu kocham to miasto! I równie chętnie zwiedzałabym je kawałek po kawałku :) teraz kiedy trochę odetchnęliście cieszcie się sobą, nowym miejscem i oby pogoda szybko się poprawiła (u nas dziś ponad 20 stopni, Jakubko pierwszy raz bez czapki i w samym sweterku!) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Na razie nam się podoba, mnie bardzo. Faktycznie piękne miasto i zdaje się, że miejsce, w którym wynajęliśmy mieszkanie jest bardzo trafione. Pogoda u nas od wczoraj cudowna. Oby tak dalej, bo już nie mam ochoty wciskać Laurę w zimowy kombinezon!

      Usuń
  5. A wiesz, ze ja na Starym Rynku bylam latem i na Twoich zdjeciach wydal mi sie pusty? Wtedy z M. musielismy sie przepychac doslownie lokciami! :D

    Co sie stalo z kebabami nie mam pojecia... Jak bylam w Krakowie w 2010 (Boszzzz, to juz tyle czasu?!) roku, to na Starym Miescie, w uliczkach zaraz poza Rynkiem, bylo kilka knajpek, gdzie mozna bylo je zjesc. Wiem, bo to byl obowiazkowy gwozdz programu dla mojego meza! ;)

    Strasznie mi sie spodobalo Twoje "selfie" z mezem. Jacy Wy piekni, mlodzi, ach... zazdraszczam... ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, na zdjęciach tych tłumów może tak nie widać, bo skupił się między budami z żarciem :D Tam jednak nie było mowy o tym by się zatrzymać i robić zdjęcia - słowo honoru! Huehue, to by się M. dogadał z moim małżonkiem :D my nie dostrzegliśmy ani jednego kebaba, ale ale! W ten weekend poszukiwań ciąg dalszy! ;-)

      Dziękujemy :)) Już nie tacy młodzi choć zdjęcie może mylić ;-)

      Usuń
  6. Bardzo ładne zdjęcia :) Mam szczęście mieszkać w Krakowie od urodzenia i nie wyobrażam sobie żyć gdzie indziej. Jestem pasjonatką tego miejsca i uwielbiam zgłębiać jego historię. Kebabów faktycznie było więcej, ale wydaje mi się, że nadal jest ich duuużo. Może trochę mniej rzucają się w oczy i giną wśród innych punktów gastronomicznych. Pytasz o to, gdzie się udać. To bardzo ogólne pytanie. Jeżeli pytasz o zabytki to są wszędzie. Te znane (Wawel, Rynek, Kazimierz) i mniej znane: kościoły, kamienice, uliczki, dworki itp. Właściwie w pobliżu Rynku wszystko jest zabytkiem i każde miejsce coś skrywa. Z ciekawych miejsc poza standardami polecam: muzeum podziemia rynku (pod sukiennicami), Zakrzówek ze Skałkami Twardowskiego, na wypad z dzieckiem Kopce: Piłsudskiego, Kościuszki, Wandy i Krakusa - do wyboru. Z Kopca Piłsudskiego można dojść do Zoo, Lasek Wolski - kiedyś można tam było dopłynąć statkiem, nie wiem jak teraz, Tyniec, Bielany. Do Tyńca można wybrać się na dłuższą wycieczkę np rowerami wzdłuż Wisły. Cała trasa przebiega wałami. Mogłabym tak pisać i pisać. :) Jeżeli chcesz możesz pytać na bieżąco i będę coś podpowiadała :) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak fajnie, że czyta mnie ktoś kto zna Kraków od podszewki! Chyba będę Cię często pytała o radę ;-) A wiesz, Zakrzówek to ja mam tu prawie pod nosem! Ostatnio byłam z Laurą na spacerze w "najbliższym" parku i dopiero potem dowiedziałam się, że właśnie zaliczyłyśmy słynną bazę wypadową Krakusów :D Na ten weekend planujemy Kazimierz. Polecasz coś tam oprócz zwykłego spaceru ulicami?

      Usuń
    2. Kiedyś też miałam Zakrzówek pod nosem :) Ale przeprowadziłam się właśnie w okolice Kazimierza. Jeśli chodzi o zwiedanie to na pewno musisz się uzbroić w cierpliwość, bo chodniki są dość ciasne, ostatnio były rozkopane, a w weekend turystów jest dużo. Na początek polecam przejść się uliczkami, wejść na Plac Nowy (nazywany Żydowskim) - tu kupisz najsłynniejsze zapiekanki w Krakowie (w okrąglaku, który był rzeźnią;) ), przejść się wzdłuż ul. św. Wawrzyńca (m.in. muzeum Inżynierii Miejskiej), można zaglądnąć w okolice Synagog (np. Remuh i Kupa). Ul. Gazową dojdziesz do kładki Bernatki, którą możesz przejść na Podgórze (le to już odrębna historia). Poza tym polecam odbić na Skałkę (Kościół z ciekawą sadzawką i legendą ;), tam też jest fajny plac zabaw na przyszłość :). Wieczorem Kazimierz tętni życiem i kojarzy mi się z promenadami nadmorskimi. Na placu Wolnica jest dawny rynek Kazimierza i ratusz. Bo Kazimierz kiedyś był osobnym miastem. Ja na Kazimierzu lubię sobie pobłądzić. Im głębiej w uliczki tym lepiej :) Warto zwrócić uwagę na kamienice, knajpki, niektóre mają bardzo ciekawe nazwy, wystrój i klimat. Można znaleźć tam też dużo sklepów z handmade. Za każdym razem odkrywam tam coś nowego, dostrzegam inne szczegóły w miejscach, które pozornie znam. Udanego spacerowania!! :) PS Jakbyś miała pytania to najprościej mailem, bo komentarz można łatwo przegapić :)

      Usuń
    3. Zdaje się, że podążaliśmy niemal dokładnie wg Twojego planu :) Liczę na jakąś kawkę gdzieś, kiedyś ;) Może być na Kazimierzu :D

      Usuń
  7. Zazdroszczę tego Krakowa Wam:) tak kocham to miasto ! Oby mieszkało się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wpadaj na kawkę! Sobie Laury pogadają ;-)

      Usuń
  8. Bylam kilka lat temu ( 2012) w Krakowie- byly tlumy....wiec zazdroszcze tych chwil kiedy bedziecie mogli spokojnie raczyc sie urokami tego pieknego miasta!
    Fajnie tak zobaczyc Wasze radosne buzki :)
    Zawsze mowie ciaza trwa 9 miesiecy- rownie 9 miesiecy moze trwac powrot do formy- wiec masz jeszcze troche czasu ;) nie rob sobie stresu, wszystko "poleci" z czasem!
    Pozdrawiam serdecznie i pieknej wiosny zycze!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Nie wiem czy będzie nam dane poznać je w spokoju, bo turystów tu pełno i jak widać nie straszna im żadna pogoda :)
      Wiesz, nie stresuję się, ale zaczynam czuć trochę niekomfortowo... Zima minęła i trzeba zrzucić z siebie obszerne płaszcze maskujące to i tamto ;-) Sporo zrzuciłam zaraz po porodzie, ale niestety te 3-4kg na plusie zostały i ani rusz... :-S najgorsze jest to, że zupełnie nie widzę szansy na wygospodarowanie czasu na ruch.
      Dla Was też pięknej wiosny! Zaraz pewnie ruszycie w swoje wojaże!

      Usuń
    2. Dziekuje, oczywiscie, ze ruszymy :) Wczoraj 19km na rowerze :) a w nadchodzacy weekend wyjazd do Bonn- tam nas jeszcze nie bylo :)))

      Usuń
  9. Jesteście śliczną rodzinką Kasiu!
    Ach, jak ja Wam tego Krakowa zazdraszczam! Nawet bez kebabów :) Połaziłabym tam sobie znowu...
    A Wielkanoc? Za rok na pewno będzie lepiej :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękujemy :)
      Martuś, wpadaj z dziewczynami do nas w odwiedziny! Połazimy sobie razem, ba, nawet na kawkę do Columbusa Cię zabiorę :D

      Usuń
  10. To widać, że święta podobają się wam w Polsce :)
    A chleb świezy zawsze można upiec ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że można i ja bardzo lubię. Niestety przy Laurencji zupełnie nie mam czasu na takie pichcenie, ledwo udaje mi się ugotować obiad. Zaczynam się jednak rozglądać za wypiekaczem. To byłoby coś budzić się zapachem świeżego chlebka czekającego na Ciebie w Twojej własnej kuchni!

      Usuń
  11. Pięknie wyglądacie! Dawno mnie nie było i nie wiem co robicie w Krakowie, ale zaraz nadrobię zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale zazdroszczę Wam tego Krakowa :) moje ulubione miasto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) z każdym dniem lepiej rozumiem czego ludzie nam zazdroszczą ;-)

      Usuń
    2. :) z każdym dniem lepiej rozumiem czego ludzie nam zazdroszczą ;-)

      Usuń