Zostałam mianowana przez Agatę do popularnej zabawy. To moja pierwsza nominacja więc szybko wywiązuje się z obowiązku udzielenia odpowiedzi :-)
1. Masz dobry kontakt z rodzeństwem? Jak to było kiedy dorastaliście?
Mam jedną siostrę, młodszą ode mnie o całe 12 lat. Bardzo chciałam mieć rodzeństwo, przez długie lata błagałam o nie rodziców, więc mogę powiedzieć, że siostra zawdzięcza swoje powstanie w 50% mnie ;-) Uwielbiałam się nią opiekować, ale przyszło nam mieszkać razem tylko 7 lat. Potem wyprowadziłam się do innego miasta na studia i od tego czasu mieszkam daleko od rodziny. Dość mocno się różnimy. Chciałabym mieć z nią lepszy kontakt, ale z racji na odległość i różnicę wieku nie jest to łatwe... Czasem, gdy odwiedzam rodziców na dłuższy czas około miesiąca, stajemy się sobie bliższe, ale potem przychodzi moment mojego wyjazdu i nasze relacje znowu się ochładzają. Mimo to, w sytuacjach kryzysowych zawsze stajemy za sobą murem. Cieszę się, że ją mam. Liczę na to, że gdy dorośnie będziemy mieć więcej wspólnego...
2. Ulubione danie z dzieciństwa?
Zdecydowanie pierogi leniwe z przedszkola, oczywiście przygotowane z najtańszych produktów. Ani mama ,ani babcia nie potrafiły odtworzyć tego dania w domu pomimo trzymania się kurczowo przepisu otrzymanego od przedszkolnej kucharki. Gdy moja siostra chodziła do tego samego przedszkola przyniosła kiedyś do domu prezent dla mnie od tej kucharki - słoiczek pierogów. Na jego widok łzy stanęły mi w oczach :-) Niestety smak nie był już ten sam :-)
3. Czy jest potrawa, której za żadne skarby nie przełkniesz?
Bardzo lubię próbować nowe potrawy, choćby nawet wydawały się obrzydliwe. Będąc w Azji Płd-Wsch próbowałam korniki, przymierzałam się też do skorpiona i karalucha (choć ten taki grubaśny był i trochę obawiałam się, że pancerz będzie zbyt mocno chrupiący). Jadłam też duriana, który faktycznie smakuje jak truskawki jedzone w szalecie. W Turcji jadłam już mózg i jądra barana. Jednak potrawa, na którą nigdy się nie odważę jest nasza polska czernina. Skutecznie obrzydził mi ją mój tata jeszcze gdy byłam dzieckiem i pomimo, że nigdy jej nie próbowałam, wyobrażam sobie jej słodko-lepki cierpki krwawy smak - bleh!
4. Ulubiony drineczek? ;)
Uwielbiam kilka :) Na pewno jest wśród nich mohito za swój orzeźwiający smak, pinacolada (najlepsza z świeżym sokiem z ananasa) oraz cosmopolitan. Zimą z kolei uwielbiam grzane wino :-)
5. Co najbardziej cenisz sobie w miejscu, gdzie mieszkasz?
Piękne widoki oraz to, że daje nam pewną niezależność.
6. Gdybyś mogła cofnąć czas, czy wybrałabyś szkołę/kierunek, który ukończyłaś?
Jestem podwójnym filologiem, zawsze lubiłam uczyć się języków i nie żałuję wyboru, choć kiedyś chciałam sprostać rodzinnej tradycji i zostać prawnikiem. Na szczęście los potoczył się inaczej, bo jako prawnik raczej nie miałabym możliwości pracować nigdzie poza granicami Polski. Bardzo podoba mi się zawód lekarza i praktycznie czuję, że bym się nadawała :-) gdyby tylko nie fizyka na studiach medycznych ;-))
7. Byłaś w wielu związkach czy mąż/partner to ten "pierwszy i jedyny"?
Mąż nie jest pierwszym, ale z pewnością "tym jedynym" :-) dzięki wcześniejszym związkom absolutnie nie zastanawiam się jak by to było z innym ;-)
8. Lubisz uprawiac wlasny ogrodek (albo ogolnie dbac o roslinki), czy nie masz do tego glowy?
Lubię dbać o roślinki i marzę o własnym ogródku choć w Turcji z racji na bardzo upalne lata nie jest to łatwe. W tym roku zamierzam ukwiecić nasz balkon i na razie chyba tym się zadowolę.
9. Wolisz spedzac urlop aktywnie, czy lezec plackiem na plazy (tudziez siedzac pod parasolem w pubie)?
Zdecydowanie aktywnie. Na plaży nudzę się po 2h, chyba że mam na niej zapewnione rozrywki typu nurkowanie, snorkeling itp., a w pubie szkoda by mi było kasy na drinki :-) Z mężem uwielbiamy backpacking, czyli podróżowanie, w którym staramy się jak najmniej stracić na zakwaterowanie/jedzenie, a jak najwięcej zobaczyć.
10. Czesc ciala, ktora wpedza Cie w kompleksy? ;)
Brzuch. Nie lubię brzuszków, a wszelkie inne ćwiczenia spalają mi tłuszcz wszędzie tylko właśnie nie tam :-/ Po ciąży zamierzam się jednak za niego zabrać ;-)
11. Lubisz prowadzic dom czy wolisz/ wolalabys robic kariere?
Na razie nikogo nie nominuję, bo jeszcze nie mam wystarczającej "sieci kontaktów" w blogosferze ;-) Gdyby jednak któraś chciała się pobawić - zapraszam.
Dopiero jak zostawiłaś u mnie komentarz, to mnie olśniło, że przecież miałam też Cię nominować :( Na szczęście mam jeszcze zaległe nominacje w innej zabawie- także nie ominie Cię :)
OdpowiedzUsuńO! Czernina, zapomniałam o tym paskudztwie, chociaż też nigdy nie próbowałam, ale grochówka czy krupnik- to przy niej pikuś jak sądzę :)
Eh, no właśnie- gdyby nie fizyka, to ja mogłabym dużo kierunków studiować :)
Nie ma sprawy, Martuś, poczekam na kolejną nominację :-)
UsuńGrochówka czy krupnik to naprawdę pikuś przy czerninie, bo w tej odstrasza mnie wszystko - od składu przez kolor po zapach.
To pomyśl, że my przynajmniej możemy spokojnie wymienić się uwagami o czernienie- bez żadnych torsji, mdłości itp. Mój Marcin ma taką awersję, że cofa Go, jak tylko coś o tym zacznę mówić :) On w ogóle nie trawi wszystkiego, co Mu się z krwią kojarzy- kaszanka, wątróbka...
UsuńA u mnie w rodzinie tylko ja nie lubię tego paskudztwa :-> W dodatku czernina to u nas jakieś wielkie święto, wszyscy zjeżdżają się wtedy do babci na obiad. Oj biedna to ja byłam w dzieciństwie, gdy chcąc nie chcąc musiałam jeździć z nimi. Dostawałam wtedy zastępczy rosół, ale i tak wszystko mi się przewracało na widok innych jedzących tą breję.
UsuńMy mamy rodzinę na takiej prawdziwej wsi, jeśli wiesz co mam na myśli, pisząc "prawdziwa wieś" :) I na szczęście spędzaliśmy tam tylko wakacje, i to też nie wszystkie. No ale do czego zmierzam... Tam wielkim świętem również była czernina- przeważnie w niedzielę. I, co dla mnie chyba najgorsze, tam same rytuały z tym daniem związane, już były celebrowane. Chcąc nie chcąc (ale ofkors-bardziej nie chcąc) część z nich widziałam. Bleeeeeeeee
UsuńOjejku, to miedzy Toba a siostra naprawde jest wieeelka roznica wieku! Ja zawsze mowie, ze moja jest mlodsza AZ o 6 lat, ale to nic w porownaniu z Wasza! :)
OdpowiedzUsuńLubisz wszystkie moje ulubione drinki. :)
Ale z jedzeniem to jestem w szoku! I troche zazdroszcze, ze mialas okazje sprobowac takich egzotycznych smakow! Tylko, co to jest durian??? :)
O! Brzuch to tez moja zmora! Chocbym nie wiem jaka chuda byla, oponka zawsze musi byc! :/
Rodzicom się nie spieszyło, sami zresztą przyznają, że ich pierwszą myślą było mieć jedno dziecko. Ale 12 lat to jeszcze nie tak źle, mój mąż też ma jedną siostrę - młodszą o 15 lat :-D
UsuńZgodność w upodobaniach drinkowych jest gwaranacją udanego babskiego wieczoru, kto wie - może kiedyś? ;-)
Jeśli chodzi o jedzenie to jestem mega ciekawska i zawsze tam gdzie jadę, jadam tylko lokalne dania. Durian to tzw. król owoców, którego jadłam w Tajlandii. Wygląda jak liczi w rozmiarze melona, a w środku ma biały miąższ. Ma tak intensywny zapach (niekoniecznie przyjemny :)), że jego spożywanie w hotelach i środkach komunikacji miejskiej w wielu krajach Azji Płd-Wsch jest zakazane. Smak jest opisywany bardzo różnie, słyszałam już o smażonej cebuli z śmietankowym serem i migdałami, budyniu z czosnkiem i właśnie truskawkach jedzonych w szalecie. Wg mnie smak tego owocu najlepiej oddają te ostatnie :-)
U mnie na stojąco brzuch jest jeszcze ok, ale gdy siadam to oponek mam dwie ;-)
Ja jestem starsza od siostry o 10 lat i nie prosiłam o nią wcale i tak przyszła :)
OdpowiedzUsuńCo ty jadłaś ! Matko, masakra. Robale, blee. Nie ruszyła bym nawet palcem :)
Pinacoladę uwielbiam
Mój mąż jest pierwszy i jedyny :>
Mimo różnicy wieku wdzięczna jestem rodzicom za siostrę. Chciałam jeszcze brata, ale powiedzieli, że fabryka zamknięta ;-)
UsuńRobale nie są takie straszne, bo wszystkie smażone w głębokim tłuszczu więc smakują jak chipsy ;-) Gdy je próbowałam mąż ostrzegł mnie, że nie ma pewności kiedy znowu mnie pocałuje :-D
Szczęściarz z Twojego męża! :-)
Ale i tak bym nie zjadła..
UsuńJa również jestem szczęśliwa, że mam siostrę .. Mam z kim pogadać i powygłupiać się :)
Ja mam siostrę starszą o 13 lat a brata o 10 lat starszego. Dawniej nie miałam z nimi kontaktu, ale teraz z siostrą świetnie się dogaduje, tylko mieszka strasznie daleko i spotykamy sie tak rzadko. Tego brakuje mi najbardziej :(
OdpowiedzUsuńCo do spędzanego czasu to ja też lubię spędzać aktywnie niż leżeć plackiem :D
Mam nadzieję, że kiedyś ja z siostrą też będziemy się tak dogadywać, bo na razie ja spodziewam się pierwszego dziecka, a ona jest na etapie pierwszego chłopaka ;-)
UsuńA i muszę napisać, że mój mąż jest rodzynek:) Nie dość, że trzy baby (siostry) To w dodatku starsze o 20 lat :) Ale relacji dobrych nie mają. Nie spotykają się.. Z jedną, jako tako, raz na jakiś czas, a z dwiema siłą rzeczy raz na 2-3 lata. Mieszkają za granicą i nie przyjeżdżają tak często, ale jak mój J. był mały, to go zabierały na wycieczki :)
OdpowiedzUsuńO cholerka, to prawdziwy rodzynek :-) 20 lat różnicy, to jakby miał razem cztery mamy :-) taka różnica to już chyba rzeczywiście nie do przeskoczenia..
Usuń