czwartek, 27 marca 2014

Wiosenne przesilenie

Po jednym burzowym dniu pogoda u nas wciąż jest piękna i słoneczna. Na zewnątrz jest o wiele cieplej niż w naszym mieszkaniu (co dobrze wróży na lato). Mnie chyba jednak dopadło jakieś wiosenne przesilenie. Od rana głowa mi pęka i to raczej tak migrenowo, co trochę mnie martwi. Od dziecka cierpię na migreny, taka nasza rodzinna przypadłość. Wcześniej mogłam ratować się lekami (i to naprawdę mocnymi), inaczej nie przechodziło nawet do tygodnia. Teraz oczywiście żadnych z tych lekarstw wziąć nie mogę, więc pozostaje mi tylko modlić się by migrena się nie rozwinęła i sama przeszła... Cały dzisiejszy dzień spędzam więc na kanapie, mam dreszcze i denerwują mnie wszystkie odgłosy - telewizora czy ciotki wrzeszczącej pod domem... Ogólnie łatwo się dziś wkurzam, a moja cierpliwość została wystawiona na ciężką próbę już z momentem zwinięcia rolet rano, gdy nagle moim oczom ukazała się szopa-samowolka autorstwa jednej z wrednych ciotek mieszkających pod nami, powstała nie wiadomo kiedy w naszym ogrodzie, oczywiście bez naszej zgody czy wiedzy. Z racji, że jestem wyjątkowo wrażliwa na takie rządzenie się ciotek-harpii w naszym wspólnym ogrodzie, zadzwoniłam do męża z informacją o metalowym potworze. Do tego dorzucić moją dzisiejszą niedyspozycję i marudzenie gotowe. Niestety mój mąż ma małą tolerancję na takie dolegliwości, a o burzy hormonów w ciąży chyba nie słyszał. Dostałam więc opieprz, że wymyślam i że mam dojść do siebie, a z ciotką on już sobie porozmawia :D Muszę go namówić wieczorem na jakiś masaż głowy, bo w tym jest naprawdę dobry pod warunkiem, że mu się chce :-] 

Cieszę się, że obiad wczoraj ugotowałam na dwa dni, bo dzisiaj ciężko byłoby mi stać nad garami. A tak mamy pyszne polskie gołąbki. Polska kuchnia jest u nas na tapecie od kilku tygodni, idą gołąbki, barszcze, ogórkowe. Na szczęście mąż bardzo lubi takie dania i nie marudzi, ba, nawet zdjęcia chce na fejsie zamieszczać :-D. A dzisiaj teściowa przysłała mi jeszcze talerz içli köfte. To też jeden z tureckich specjałów, okropnie pracochłonny, więc robi się je rzadko. Do zrobienia köfte potrzebna jest drobna kasza przypominająca kuskus, którą zalewa się niewielką ilością gorącej wody by napęczniała i doprawia dość pikantnie. Z takiej masy lepi się kulki z dziurą, nadziewa się je mięsem, a potem zalepia i smaży w głębokim oleju. Köfte może mieć różny kształt, ale te klasyczne przypominają naszego polskiego oscypka, tylko bardziej okrągłego ;-) Sztuką jest to, by ścianki köfte pozostały możliwie jak najcieńsze, a żeby mięcha było oczywiście więcej. No i żeby nie było twarde, bo gdy ścianki są grubaśne to i köfte kamieniaste.

İçli köfte 

Poza tym łóżeczko dla juniora wciąż czeka na skręcenie. Mąż codziennie wraca z pracy wykończony i już nie mam sumienia marudzić mu o łóżeczko, choć jego części skutecznie zagracają nam korytarz. Tak naprawdę to majsterkowiczem w naszej rodzince jestem od zawsze ja :-) Pałeczkę przejęłam po tacie, który z braku syna do wszystkich prac remontowo-porządkowych przyuczał właśnie mnie. Tak naprawdę je uwielbiam. Malowanie, skręcanie mebli i te sprawy. Gdyby nie ciąża, za łóżeczko już dawno sama bym się zabrała. I to też jest największa motywacja dla męża, bo gdy już widzi, że siedzę z śrubokrętem i wiertarką, czuje się w obowiązku mi pomóc :-D Mam nadzieję, że jednak do końca tego tygodnia się zmobilizuje, bo idzie też do nas w przesyłce duża szafa na korytarz, którą też trzeba będzie skręcić :))

Pomijając ból głowy czuję się naprawdę dobrze. Tak naprawdę jak dotąd nie doświadczyłam żadnych dolegliwości ciążowych. Jedzenie już od dawna mi nie śmierdzi i wstyd się przyznać, ale ani razu nawet nie wymiotowałam :-D a wszyscy oczywiście mi się o to pytają :)). Wczoraj teściowa zabiła mnie pytaniem, czy mały już kopie. Nosz kurde, kopie, koziołki i salta wywija! Czasem naprawdę łapię się za głowę jak ta kobieta dwójkę dzieci urodziła :-)) Mały jeszcze nie daje o sobie znać, ale czuję się na tyle dobrze, że często muszę sobie przypominać, że jestem w ciąży i trzeba wolniej, ostrożniej. Oby tak dalej. Problem mam jedynie z cerą. Skóra twarzy nie wygląda ostatnio zbyt dobrze, pojawiły się jakieś przebarwienia, jest dość mocno przesuszona. Staram się ratować ją naturalnymi olejkami, które jak dotąd świetnie się spisywały, robię też peelingi i maseczki, ale na razie efektów brak. Wczoraj też ni stąd ni zowąd poleciała mi krew z nosa. Trochę się wystraszyłam, ale wyczytałam, że to się czasem w ciąży zdarza. 

W poniedziałek mam kolejną wizytę u lekarza. Zapowiedział badanie przezierności karkowej, które tutaj nazywają po prostu testem inteligencji dziecka :-). Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Orzechy wcinałam tak jak mama kazała, kwas foliowy brać zaczęłam na 4 miesiące przed zajściem w ciążę więc zrobiłam co w mojej mocy ;-) Ciekawa też jestem jak maleństwo urosło w tym czasie i czy uda się już zobaczyć coś konkretniejszego ;-)) Brzuchol trochę mi urósł, ale jeszcze niewiele. I waga pokazuje 0,5 kg do przodu - pani pilates się nie ucieszy ;-P

Junior i ja w 13. t.c.



8 komentarzy :

  1. Fajny już masz ten brzuszek
    A to jedzonko smacznie wygląda, choć pewnie dużo "zabawy" jest z nim
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roboty z tym naprawdę sporo, więc często w takich miejscowościach jak moja są kobity od tej potrawy, które na zamówienie przygotują je w domu dla ciebie. Moja teściowa też nie zrobiła swoich sama :))

      Usuń
  2. Hej, ja mam duuuzo wiekszy brzuch i to bez ciazy, nie fair! ;)
    Tesciowa chyba w zyciu w ciazy nie byla, a dzieci adoptowala i sie nie przyznaje! :) Ja Bi poczulam dopiero chyba w 22 tygodniu, a Nika minimalnie wczesciej, w okolicach 19-ego.
    Ja tez w ogole nie wymiotowalam, w zadnej z ciaz. Mdlilo mnie owszem, czasem nawet porzadnie, ale z klopem "gadac" nie musialam. :)
    Z cera problemow nie pamietam, za to mialam strasznie suche wlosy. Jak normalnie szybko mi sie przetluszczaja, jak nie umyje przynajmniej co drugi dzien jest tragedia, to w ciazy moglam ich nie myc prawie tydzien (probowalam, wytrzymalam 5 dni!) i sie nie przetluszczaly! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do brzucha to już sama nie wiem, choć postanowiłam się nim nie przejmować :)) Z jednej strony, po słowach pani pilates o mojej rzekomej nadwadze chciałabym, żeby możliwie jak najdłużej pozostał niewielki. Z drugiej strony jednak cieszy mnie ta ciąża i chciałabym, żeby było już widać :) naoglądałam się też u wujka Googla ciążowych brzuszków w 13. tygodniu i mój chyba należy do tych najmniejszych. Grunt by maluszek był zdrowy, resztą się nie przejmuję.
      A co do teściowej, to dokładnie czasami mam takie wrażenie. Nie wiem czy ciążę można z wiekiem zapomnieć? Bo mnie się wydawało do tej pory, że to jak z jazdą na rowerze ;))

      Usuń
    2. K..., właśnie odkryłam, że muszę być w około 26-30 tygodniu ciąży :(
      I to z bliźniakami, bo mój brzuch nie tylko większy, ale w ogóle- inny :)
      Ale tutaj u Ciebie smacznie! I moje ukochane gołąbki- wcale się nie dziwię mężowi, że zdjęcia chce zamieszczać, przecież nasza kuchnia ma same specjały.
      Migreny współczuję, potworna przypadłość. Ja z kolei w ciąży z Lilą miałam takie bóle głowy od szalejących hormonów, że bez paracetamolu nie szło wyrobić.
      Teściowa jest fenomenalna :) Szkoda, że nie zapytała, czy robiąc test ciążowy, nie pokazała Ci się czasem płeć dziecka. Pewnie kobiecina źle nie chce, ale... aż mnie rozbawiła :)

      Usuń
    3. To rozbawię Cię jeszcze bardziej - gdy na pytania dlaczego tak późno (?!!) poinformowaliśmy teściów o ciąży odpowiedziałam, że testy jeszcze nie były pewne, bo druga kreska pojawiała się z opóźnieniem, teściowa zawyrokowała, że to będzie dziewczynka, bo gdy ona była w ciąży z moim mężem to test od razu pokazał dwie kreski, a gdy była w ciąży z córką na wynik musiała trochę poczekać :D na tą nowinę mnie ogarnęło totalne poczucie bezsilności, mąż podjął próbę wyjaśnienia jak działa test ciążowy, ale nie sądzę by odniósł sukces... Nie wiem skąd się u niej biorą takie teksty, bo może trudno w to uwierzyć, ale ona wcale nie jest jakąś zahukaną kobieciną ze wsi... Nie wiem, czy po wysłuchaniu tego wszystkiego będę w stanie zostawić dziecko pod jej opieką...

      Usuń
    4. O ja.... Mocna jest :) Kurczę, no aż mowę odbiera, faktycznie. Ale wiesz, Ona już pewnie swoje lata ma, a na przykład moja bratowa- młodsza ode mnie, ma takie teorie na temat karmienia piersią, że już od roku z Nią nie dyskutuję, bo to walka z wiatrakami. Choćby myśl przewodnia- mleko spala się samo po iluś tam miesiącach (nawet jak regularnie karmisz) i po prostu go nie ma :) Na nic moje tłumaczenia, że dziecko, jeśli ssie w miarę regularnie, to pokarm może być i przez lata. No za nic nie może tego pojąć :)
      Ale wiesz, co do teściowej, to babcią może być całkiem fajną i normalną :) W każdym razie- jeszcze Jej nie skreślaj :)

      Usuń
  3. Brzuszek jeszcze malusi ale w swoim czasie wszystko i niedługo będziesz chwalić się coraz większym :)
    Co do bóli głowy to mnie też coś trzyma od kilku dni z jednej strony.. staram się nie brać tabletek bo i tak wciąż jakieś przyjmuję więc cierpię..
    Mam nadzieję, że twoje migreny miną i nie rozwiną się.

    Powodzenia na badaniach i czekam na wieści.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń