Nasze dziecię to naprawdę okropny leniuch.
Fakt, że dopiero od niedawna czuję ruchy dziecka i nie mam jeszcze zbyt dużo doświadczenia w tym zakresie. Ostatnie wyraźne ruchy czułam w piątek wieczorem po podwójnej porcji rafaello (jeden kawałek nie wystarczył :)). W weekend tak naprawdę nie czułam nic. Czasem coś mnie połaskotało z którejś strony, ale patrząc na swój brzuch oceniałam, że to chyba niemożliwe by to było dziecko, bo tak jakoś za bardzo z boku/za wysoko... Byłam już nieźle wystraszona. Przeszukując internet w poszukiwaniu kolejnych informacji coraz bardziej się tylko nakręcałam. Otóż wujek Google wspomina głównie o minimalnej ilości ruchów NA GODZINĘ. H. próbował mnie uspokoić tłumacząc, że może maleństwo ułożyło się jakoś z tyłu tak, że nie czuję jak się rusza i że dopiero od niedawna czuję ruchy więc może jeszcze nie jestem na nie tak wrażliwa... Z jednej strony starałam się nie panikować, ale według wszystkich informacji w sieci powinnam czym prędzej pędzić do szpitala. Postanowiłam jednak trochę bardziej poczekać licząc, że wreszcie się ruszy, bo straszne to jest, ale chyba jeżeli coś niedobrego (odpukać!) miałoby się faktycznie zdarzyć, to chyba i tak na tym etapie ciąży nie dałoby się nic zrobić. I tak dotrwałam do poniedziałku. Byłam już zdecydowana na wizytę w naszej przychodzi, gdy poczułam jakby lekkie pojedyncze ruchy. Miałam nadzieję, że malutka dopiero się rozkręca, ale po tym znowu nastąpiło milczenie. Kurde! Analizując to uczucie po południu przestałam już nawet być pewna, że to co czułam to na pewno było nasze dziecko! Dzisiaj więc już dłużej się nie zastanawiałam, bo z każdą godziną coraz bardziej tylko się zamartwiałam. Pobiegłam do naszej pielęgniarki by posłuchać bicia serca. Kobiecina zdziwiła się na mój widok, ale wytłumaczyłam jej szybko w czym rzecz więc bez zadawania dodatkowych pytań szybko kazała mi się położyć na kozetce. Przejeżdża swoją sondą z prawej strony brzucha w stronę pępka - nic. Krąży wokół pępka - nic. Błądzi z lewej strony - nic. Ja już schodzę na zawał. Kobieta patrzy na mnie ze współczuciem i mówi, żeby się nie denerwować. Łatwo mówić! Wreszcie do moich uszu dochodzi rytmiczne pukanie. Uffffff.... Po wyjściu z przychodni z radości łzy mi napłynęły do oczu. Boże, co za ulga. Czy już do końca ciąży czeka mnie takie schizowanie???? Jeśli tak, to w chwili porodu będę siwiuteńka.
Rany, córeńko, ruszaj się częściej, bo matka zejdzie na zawał!
Ja jestem w 31 tygodniu i moja Mała potrafi nie ruszać się przez calutki dzień, we wcześniejszych tygodniach zdarzało się, że nie czułam NIC przez 2-3 dni. Także nie martw się, na pewno wszystko jest dobrze, jak to mówi mój lekarz "taka uroda dziecka". Pewnie, jak naprawdę się boisz to lepiej od czasu do czasu sprawdzić w przychodni, ale nie panikuj, jeszcze masz sporo czasu na dobre czucie ruchów. Dziecko teraz jest jeszcze malutkie. I nie czytaj tych głupot w internecie, bo osiwiejesz;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Dobra Kobieto! Dobrze wiedzieć, że nie tylko moje dziecko potrafi znieruchomieć na kilka dni. W ogóle to wyobrażałam sobie, że gdy już zacznę odczuwać ruchy, to będę je czuła non stop, a tu taki klops :) Co do internetu, to masz rację - lepiej nie czytać, w szczególności tych historii "z życia wziętych"...
UsuńNo ja też się naczytałam o tych ruchach... Tym bardziej, że jak pytałam ciężarne kolezanki to każda mówiła, że ich dzieci kopią jak szalone i spać im po nocach nie dają. Ja nie mam takich doświadczeń, Mała raczej piłkarzem nie będzie a w nocy budzi mnie tylko głód;p
UsuńTeż tak chcę jak Twoje koleżanki! :)
UsuńNa tym etapie mozesz nie czuc dziecka regularnie. Moj syn na ten przyklad kiedys odwrocil sie przodem do mojego krregolupa i przez kilka dni nie czulam jego kopniakow.
OdpowiedzUsuńDzięki, Nessie, może maleńka tak właśnie jest teraz odwrócona, bo dzisiaj znów nic nie czuję :-( nie wiem nawet jak jest ułożone moje łożysko - doktorek do tej pory nic na ten temat nie wspominał...
UsuńMatka jestem i zadne schizy nie sa mi obce. :)))
OdpowiedzUsuńSpokojnie Kasiu, chyba jest jeszcze za wczesnie na regularne odczuwanie ruchow. :) Poza tym kazde dziecko ma inny temperament, nawet w zyciu plodowym. Np. Bi zazwyczaj byla aktywna wieczorami, w dzien najwyzej sie od czasu do czasu leniwie przeciagnela. Natomiast Nik ruszal sie co chwila bez znaczenia czy byla noc czy srodek dnia, a jak juz zaczal sie wiercic to nie bylo konca. :) Ale to dopiero pozniej, po 20 tygodniu...
Dzięki, Agatko. W takim razie muszę cierpliwie czekać, jestem w połowie 19 t.c. Przyznam, że wczorajsza wizyta u pielęgniarki mnie uspokoiła, chociaż gdy tylko poczuję coś w brzuchu zamieram w oczekiwaniu :)
UsuńOj Kasia, jak ja Ci współczuję. Dlaczego?! Bo znam te schizy aż za dobrze. Najgorsze były z Elizą. Ruszyła się po raz pierwszy, a potem Gwiazda jedna zamilkła na calutki tydzień. do wizyty miałam jeszcze 2tygodnie i co teraz?! Dostawałam dosłownie pierdolca, bo to były czasy, że nie szukałam informacji w necie, w dodatku nie miałam koleżanek, które miały za sobą ciążę. W końcu- dzięki znajomej pielęgniarce udało mi się zrobić usg brzucha :) Nie ginekologiczne, tylko pod kątem kamieni w woreczku żółciowym :) To była akcja... Może kiedyś opiszę to na blogu :) W każdym razie dzięki usg dowiedziałam się, że poza brakiem kamieni (to akurat wiedziałam :)) znajduje się płód pojedynczy żywy... Te trzy słowa, a jak ulga! Także rozumiem i ściskam mocno. Wiesz, teraz to Ona ma prawo jeszcze robić takie numery, a Ty masz prawo nie czuć Jej każdego ruchy, ale potem, kiedy one staną się regularne, jednak warto to kontrolować.
OdpowiedzUsuńO rany, ale numer Ci wywinęła! Chociaż nasza gwiazda wczoraj również się nie ruszała, dzisiaj na razie też nic nie zarejestrowałam... I dokładnie, tak jak piszesz, ja również trafiłam w dziurę między wizytami u lekarza i muszę czekać jeszcze prawie 2 tygodnie :-/ a Twoja historia brzmi bardzo ciekawie, zdradź ją nam koniecznie ;-)
UsuńWiem, jakie to stresujące i dla mnie to chyba jedne z gorszych wspomnień z czasów obu ciąży. Bo człowiek by chciał czuć te ruchy regularnie, wtedy ma się ten spokój...
UsuńHistorię opiszę, ale myślę, że to "siara" i "wiocha" i w ogóle wstyd straszny :)
Właśnie! Chcę je czuć regularnie i boję się, że będę panikowała przy każdej takiej przerwie. Z jednej strony człowiek nie chce przesadzać, ale z drugiej wiadomo, że nie wolno takich symptomów lekceważyć...
UsuńE, "luzik" ;-) Najwyżej pośmiejemy się razem :))
Faktycznie takie chwile mogą doprowadzić do nerwicy ale teraz może po badaniu spokojnie do tego podejdziesz bo wiesz, że wszystko jest dobrze :) A nerwy nie pomagają.
OdpowiedzUsuń