Dzisiaj mamy leniwy dzień. To znaczy ja i nasze dzieciątko, bo H. zasuwa w pracy od rana.
Na zewnątrz niby ciepło, ale niebo zachmurzone, pogoda taka trochę szarobura polska... Przez ostatnie dwa dni wciąż przechodziły burze i to z takim deszczem, że nawet drzwi balkonowe zaczęły nam przeciekać w pewnym momencie.
Chyba muszę odnotować kolejny etap sturczenia :)) bo taka szarobura pogoda to było to na co H. narzekał w Polsce najczęściej. Zawsze śmiałam się z niego, że jest wciąż śnięty, bez energii, a on złowieszczył, że "jak długo można nie widzieć słońca?!" Ano w Polsce dość długo :-D Teraz jednak zaczynam chyba podobnie reagować. Chociaż upałów nie znoszę, o czym już kiedyś pisałam. Spędzam więc dzień wylegując się przed telewizorem. Obejrzałyśmy już po raz setny "Tańczącego z wilkami" (ohh ten młodziutki Kevin Costner!) i kilka komedii, na których mi się ciut przysnęło. Nasze dziecię dzisiaj też się leni, bo prawie się nie rusza, przynajmniej nie odczuwam. Przez ostatnie kilka dni czułam tych ruchów już całkiem sporo, a apogeum było wczoraj. Do smyrania doszło pukanie, a nawet jakieś fikołki. Wczoraj mogłam się cieszyć nimi przez cały dzień, a dzisiaj cisza. Wsunęłam nawet kawałek placka Rafaello, ale oprócz ledwo wyczuwalnego jednego smyrnięcia, więcej efektów nie przyniósł. Trudno, dziecię dzisiaj nie w humorze.
...Chociaż teraz, gdy już je czuję, chciałabym codziennie chociaż parę tych ruchów odnotować, żeby mieć pewność, że wszystko jest ok...
Z innych spraw, dwa dni temu doszedł do nas nasz Mutsy. Jak dla mnie jest zajebisty. Wygląda naprawdę pięknie, prowadzi się super. Składa się całkiem wygodnie, wszystkie adaptery, gondolka, spacerówka wchodzą gładko, bez żadnego oporu. Tylko klik i już po sprawie. Koła wyglądają całkiem porządnie. Na razie stoi w sypialni i cieszy nasze oczy. Na pewno będę pisać jak będzie się sprawował.
A poniżej moje ostatnie zdobycze. Kupowanie kwiatów uzależnia!
Pamietam te oczekiwania na ruchy. Szkoda, ze na tym etapie dziecko jeszcze nie za bardzo moze Cie poczuc. Jak bedzie wieksze, to zawsze bedziesz mogla "szturchnac" wystajaca czesc ciala i pobudzic mloda do dzialania. :) Tylko ostrzegam, ze potem czesto po chwili jak zaliczy sie kopniaka w pecherz albo zebra, marzy sie, zeby maluch juz przestal sie wiercic, a on dopiero sie rozkreca. :)
OdpowiedzUsuń:)))) my teraz wyczekujemy kopniaków, bo H. nie może się doczekać kiedy i on będzie mógł doświadczyć ruchów maleństwa. Na razie przykłada rękę, ale wciąż nic :) ja natomiast czuję już wyraźne smyranie, które często przechodzi w gilgotki, a że mam je w dziwnych częściach ciała to czasem przykładam rękę, żeby już przestało :)
UsuńSuper, że wózek dotarł :) Koniecznie wrzuć zdjęcie realne :)
OdpowiedzUsuńA Twoja hodowla ślicznie się prezentuje.
Na pewno to zrobię :)
UsuńO tak, potwierdzam. I to, że kupowanie kwiatów uzależnia (może wkrótce wrzucę fotki z mojego balkonu) i to, że kiedy pierwszy raz poczuje się ruchy, to czeka się na nie już cały czas. No i zawsze jest ten niepokój, czy aby na pewno wszystko jest ok. Ale przecież bąbelek musi też spać i odpoczywać :) Z Elizą to normalnie fiksowałam na tym punkcie, jak się nie ruszała... Eh :(
OdpowiedzUsuńJa już też trochę fiksuję, bo od wczoraj nie reaguje nawet na słodkie :( jutro lecę chyba do pielęgniarki posłuchać serduszka. Martwię się, że i mnie czeka takie fiksowanie :S
Usuń