W Turcji jak i we wszystkich innych państwach muzułmańskich od 2 dni obchodzimy święto zakończenia Ramadanu. O samym Ramadanie chciałam Wam już napisać znacznie wcześniej, ale niestety nawał pracy mi na to nie pozwolił :-/
W wielkim skrócie, Ramadan to miesiąc postu, który upamiętnia czas, w którym prorokowi Mahometowi został objawiony islam. W praktyce oznacza post od wschodu do zachodu słońca, w którym nie wolno nic jeść, pić, palić papierosów ani uprawiać seksu. Czyli generalnie męczarnia, w szczególności zważając na pierwsze dwie wytyczne. Z postu zwolnione są dzieci do 10roku życia, kobiety w ciąży, chorzy, osoby starsze i podróżni. Ramadan przypada co roku troszkę wcześniej, bo wyznaczany jest podłóg kalendarza księżycowego. Od kilku lat przypada latem więc stopień trudności w przestrzeganiu postu mocno wzrósł, bo wytrzymać w takim upale bez picia jest nie lada wyczynem. Żeby przeżyć jakoś ten czas, muzułmanie budzą się przed wschodem słońca by szybko wsunąć śniadanie. Czasem też pomaga im w tym zatrudniony przez gminę bębniarz, czyli facet, który przed świtem chodzi ulicami miasta z bębnem rytmicznie w niego uderzając. Oczywiście nikt się nie przejmuje grzesznikami, którzy nie poszczą i zwyczajnie chcą się wyspać - to była nasza zmora, gdy mieszkaliśmy w Stambule. Zachód słońca ogłasza z kolei imam wyśpiewując wieczorny ezan, czyli wezwanie do modlitwy. Poza tym na dolnych paskach na niemal wszystkich kanałach telewizyjnych pojawia się informacja o dokładnej godzinie, o której w konkretnych województwach kończy się post. W Turcji wiele osób nie pości. Restauracje i sklepy są otwarte i nikt nie będzie na nas patrzył karcąco, gdy w miejscu publicznym będziemy coś pogryzać czy popijać. W naszej rodzinie pości tylko teściowa i kilka ciotek. Pomijając wszystkie aspekty duchowe takiego postu, który z założenia ma być treningiem duszy i wytrwałości w wyrzekaniu się przyjemności, odmówienie sobie przede wszystkim napojów w takich temperaturach jakie tutaj mamy oraz obżeranie się w okolicach godziny 21 jest zwyczajnie niezdrowe.
Meczet przystrojony na Ramadan |
Z założenia kolacja po takim całodniowym poście, czyli iftar, powinna być bardziej wystawna, ale z racji, że trudno jest tak się gimnastykować w kuchni przez bity miesiąc często jest to zwykły posiłek. Chociaż faktem jest, że w czasie Ramadanu Turcy o wiele częściej stołują się w restauracjach, które proponują nawet specjalne wieczorne menu. Poza tym w dużych miastach lokalne władze codziennie przez miesiąc po zachodzie słońca wydają darmowe kolacje dla ubogich i samotnych, ale Turcy o lepszej sytuacji finansowej również korzystają z takiego poczęstunku, bo jak niemal wszystko w islamie, kolacja lepiej smakuje gdy się ją zjada w tłumie :)
Iftar na ulicach Stambułu |
Ramadan kończy trzydniowe święto, które jest jednym z dwóch najważniejszych (i najdłuższych, tak to smutne, bo to wciąż tylko 3 dni :( ) świąt w islamie. Jest to święto zwane inaczej świętem cukru (nie ma to jak odbić sobie miesiąc postu :)), którego głównymi bohaterkami jest bakława i domowa chałwa. Pamiętam, że gdy nie znałam jeszcze Turcji od kuchni, Turcy tłumaczyli mi, że święto zakończenia Ramadanu to takie ich "Christmas" i że wygląda bardzo podobnie. Do tego usłyszałam nazwę roboczą święta - święto cukru, i już miałam przed oczami rodziny biesiadujące przy stole uginającym się od słodyczy i wypieków zatopionych na wschodnią nutę w miodzie i pachnących cynamonem. Cóż, teraz gdy jest to już któreś z kolei święto, które spędzam w tureckiej rodzinie, wiem, że osoby które tak wkręcają turystów nie widziały "Christmas" nawet w książeczce dla dzieci. Turcy swoje święto spędzają głównie na odwiedzinach rodziny i znajomych. Są to takie krótkie 15-30 minutowe posiadówki (bez zapowiedzi, to tutaj standart), podczas których każdy życzy sobie wesołych świąt, dzieci całują w rękę osoby starsze i przykładają ich rękę do czoła (to taka oznaka szacunku) za co dostają jakieś drobniaki, a potem na pożegnanie gospodarz polewa ręce gości wodą kolońską (to jest jeden ze specjałów Turcji ;)) dla odświeżenia i częstuje tanimi cukierkami. Wsjo. Bardziej ambitne gospodynie domowe przyrządzają domową bakławę - bliskowschodni przysmak z cienkiego jak pergamin ciasta filo przełożonym orzechami lub w bogatszej wersji pistacjami i zatopionym w syropie cukrowym lub chałwę, która nie jest zbyt podobna do tej, którą znamy z polskich sklepów. Jej głównym składnikiem jest kaszka manna, którą smaży się na maśle i na koniec zalewa syropem cukrowym z mlekiem.
Domowa chałwa z kaszki mannej |
Bakława |
Specjalny ramadanowy chlebek - pide |
Jak już kiedyś wspominałam, jestem osobą, która uwielbia wszelkie święta. I być może święto zakończenia Ramadanu nie ma tylu tradycji jak nasze święta, ale ma też swoją własną atmosferę. Dlatego widzę w nim potencjał i potrafię sobie wyobrazić jak będzie ono wyglądało w naszej rodzinie. Zresztą nawet gdy mieszkaliśmy w Polsce przyrządzałam dla męża świąteczne smakołyki i zapraszaliśmy kilku znajomych Turków, żeby poczuł się "bliżej swoich". Teraz, gdy będziemy mieć dziecko, będę się starała jeszcze bardziej by to święto nabrało fajnego charakteru w naszym domu. Będę przygotowywać z córką ramadanowe ozdoby, w czasie Ramadanu częściej będę serwowała tureckie desery, a w dniu świąt przygotuję wystawne śniadanie i później kawę z bakławą, chałwą itd. W tym roku ograniczyłam się do upichcenia domowej chałwy i upieczenia ciasta budyniowo-cynamonowego. W pierwszy dzień świąt poroznosiliśmy z mężem po ciotkach-sąsiadkach talerzyki z chałwą i wspomnianym ciastem, złożyliśmy sobie życzenia. Czekałam na jakiś telefon od teściowej, że oto zaprasza nas na śniadanie czy coś podobnego, ale na próżno było mi czekać. Teściom złożyliśmy życzenia telefonicznie - teściowa głosem człowieka umierającego. Ja już nie pytam co jej jest, bo wiecznie coś nowego - to taki nasz rodzinny hipochondryk. Potem zrobiliśmy objazd po najbliższej rodzinie by złożyć sobie życzenia. Na tym nasze świętowanie się skończyło.
Cienko, nie?
Strasznie brakuje mi w tych świętach kulminacyjnego momentu jakim np. w czasie Bożego Narodzenia jest Wigilia albo śniadanie w czasie Wielkanocy. Tutaj wszystko jest rozlazłe - nie wiadomo czy śniadanie jeść samemu czy może ktoś cię zaprosi, czy możesz wyjść teraz z domu czy ktoś właśnie może jest w drodze do ciebie, czy powinnaś zaplanować kolację, czy też zaprosi cię teściowa. Nienawidzę takich sytuacji i nie rozumiem dlaczego nie można ustalić wszystkiego wcześniej. Moja teściowa to jest też osobny ewenement, bo zlewa kompletnie wszystkie święta i w swoim domu nie robi kompletnie nic z tej okazji. Ostatecznie dochodzi do sytuacji, że ja 1) cudzoziemka i 2) nie-muzułmanka najbardziej przykładam się do trochę nie swoich świąt. Ale nie zamierzam się przejmować innymi. W naszej rodzinie święto zakończenia Ramadanu będzie atrakcją, na którą dzieci będą czekać z niecierpliwością i z którym będą miały jakieś fajne wspomnienia.
Wszystkiego dobrego z okazji świąt zakończenia Ramadanu!