środa, 16 lipca 2014

Zawsze może być gorzej

Patrząc na moje notatki zaczynam się zastanawiać, czy oby nie włączyć ostrzeżenia dla odwiedzających o tym, że na moim blogu znajdą głównie narzekanie :) No, ale jestem w końcu rodowitą Polką - do czegoś to przecież zobowiązuje! ;-)

Żarty żartami, ale u mnie naprawdę jest gorzej. Czy ja pisałam, że klima to ZŁO? Nosz kurde, wystarczyło kilka dni, a już mnie choróbsko dopadło. Niby nic poważnego, ale z nosa się leje, gardło pobolewa i czuję się tak słaba, że lekki powiew wiatru mógłby mnie przewrócić. Do tego oczywiście upały trwają w najlepsze, a ja mam tyle roboty, że dosłownie całe dni przesiaduję przed komputerem z małymi przerwami na podlanie kwiatów i ugotowanie obiadu :]

Jednocześnie trudno jest wytrzymać bez klimy. Jest tak gorąco, że parzą mnie nawet własne siuśki :) Chociaż w sekrecie przyznam się do małego grzeszku - wyczerpana upałami wyciągnęłam porcję mrożonych truskawek, odczekałam troszkę aż lód puści i wszystko zblenderowałam z odrobinką miodu. Taki smoothie wciągnęłam w kilka minut. Rozkosz podczas konsumpcji była nie do opisania, ale przypuszczam, że teraz przychodzi mi za nią zapłacić. Mea culpa. 

Wczoraj odwiedziłam naszą wsiową pielęgniarkę, żeby zmierzyła mi ciśnienie tak jak doktorek chciał. Wszystko w normie, nie wiem po co to cudowanie. Nie mam czasu na łażenie tam co 2-3dni, będę się starała co tydzień, ale też w miarę możliwości. Pielęgniarka sprawdziła również moją wagę i posłuchała bicia serca Laury. Jeżdżąc aparatem po moim brzuchu i słuchając rytmicznego pukania pyta "Czy ja dobrze pamiętam, że będzie chłopak? Bo kształt brzucha i rytm serca typowy dla chłopaka". Haha, dreszcz emocji związany z płcią dziecka nie opuści nam chyba do samego końca :) 

Po badaniu H. zabrał mnie na chwilkę do hotelu, żebym odetchnęła trochę innym powietrzem, ale gdy po 10 min. na słońcu zaczęło mi się kręcić w głowie, zawiózł mnie szybko do domu.

Wczoraj przeskakując po kanałach natknęliśmy się na film "What to expect when you're expecting", czyli w świetnym polskim tłumaczeniu "Jak urodzić i nie zwariować". Film widzieliśmy już wcześniej, ale tym razem, drogie Panie, nie mogłam się zdecydować czy patrzeć na lubiany w końcu przeze mnie film czy też pokaz zafundowany mi przez męża :D H. z zainteresowania wlazłby prawie w ekran telewizora. Wybuchał śmiechem znacznie częściej niż podczas pierwszego seansu i wciąż tylko komentował "To tak jak ty!". Podczas scen porodów z przejęcia musiał sobie trochę pochodzić :-)

No, to tyle z aktualizacji. Wracam do roboty, bo sama się nie zrobi... a szkoda :]


5 komentarzy :

  1. Współczuję upałów, końcówka ciąży i upał to niestety nie jest dobre połączenie;/
    Film oglądałam, rzeczywiście fajny;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Upaly wrocily i u nas!! Kilma to jedno z tych dobrodziejstw, do ktorych przekonana nie jestem. Lubie sie ochlodzic gdy slupki rteci bija rekordy, ale niecierpie gdy roznica temperatur miedzy marketem a swiezym powietrzem wynosi 30 stopni. U nas w sklepach jest doslownie zimno, zawsze ze soba naosze szal i sweterek bo w innym wypadku choroba gotowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lacze sie w bolu, bo i nas jakis wirus dopadl. Zaczelo sie od Nika, teraz Bi chrypi, mnie boli gardlo i nawet M. wczoraj stwierdzil, ze cos go "lamie".

    Co do plci, to mnie tez pare osob w ciazy z Bi powiedzialo, ze "wygladam" na chlopca i co? Jednak dziewczynka! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia, jak ja Ciebie rozumiem- ostatnio nie mam ochoty na nic, poza narzekaniem. A Ty zdrowiej Kochana, taka pora roku, że właśnie w tych upałach łatwo o przeziębienie.
    Eh, to wróżenie płci na podstawie kształtu brzucha :) Z przymrużeniem oka bym to jednak traktowała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Upały najgorsze w ostatnich miesiącach ciąży. Normalnie trudne są do wytrzymania, a co dopiero dla nas :) mam nadzieję, że się trzymacie razem z córeczką (oby nic się nie zmieniło :D), która rzeczywiście ma piękne imiona :)

    OdpowiedzUsuń