czwartek, 16 października 2014

Mama super power

Dni mijają nam powoli. 

Laura coraz bardziej rozkręca się w swoim bobasowym świecie. Coraz mniej śpi, coraz więcej się rozgląda i staje się mądrzejsza. Leżąc na brzuszku pięknie podnosi główkę, potrafi utrzymać z nami kontakt wzrokowy no i rośnie jak na drożdżach :) Właśnie odłożyłam pierwszą porcję za małych ubranek. 

My pomału odnajdujemy się w roli rodziców. Oczywiście doskwiera nam brak snu. I tak jak ja jadę jakoś na moim mama-super-extra-power, dzięki którym po zarwanej nocy wciąż potrafię być aktywna cały dzień i z uśmiechem na twarzy zajmować się dzieckiem, tak H. snuje się po kątach do południa wykorzystując każde 10 minut na dosypianie. 

H. jest córką po prostu zauroczony. Uwielbia się z nią tulić, pęka z dumy, gdy uda mu się ją uśpić, tęskni, gdy Mała śpi dłużej i z tej tęsknoty chodzi co chwilę do niej zaglądać. Moje serce rośnie. Mamy też za sobą pierwszą wizytę u teściów. Teściowa przez cały czas mówiła do Małej tak cienkim głosem, przechodzącym aż w pisk, że Laura w końcu się chyba wystraszyła. Teściowa ruszyła do uspokajania wnuczki, ale z marnym efektem. H. widząc to wziął Laurę na ręce, a ta natychmiast się uspokoiła. Ah, jaki był z siebie dumny :)))

Laura przez cały czas reguluje sobie rytm dnia. Jej drzemki nie są już tak długie i nie śpi też kamiennym snem, choć wciąż lepiej śpi w ciągu dnia niż w nocy :) Każda noc to dla nas niewiadoma. Czasem bywa całkiem ok, z pobudką około północy, potem między 2 i 3 i dalej 4-5 i 7-8  spokojnym snem. Czasem jednak od 4 Laura funduje nam pobudki co 30-40 minut i prężenie przy karmieniu plus piskliwy płacz nie wiadomo z jakiego powodu i wtedy też, przyznaję bez bicia - przeżywam ciężkie chwile. Ledwo co poczuję senność i uda mi się zapaść w lekki letarg, słyszę, że właśnie muszę wstać. Poza tym Laura śpi głęboko i zupełnie bezgłośnie do północy. Potem zaczyna się stękanie, machanie łapkami i robienie kupy :D 

No, ale podobno pierwszy miesiąc jest najtrudniejszy, czyż nie? :-)

Bo nie wiem na jak długo starczy mi tej bonusowej adrenaliny ;-]



24 komentarze :

  1. Tak, tak, pierwszy miesiąc najgorszy, a później będzie już z górki :) Taka jest maleńka, że aż mi się tęskni za takim małym bobaskiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To muszę chyba więcej pisać o trudach pierwszego miesiąca, to Ci się przypomni jak to było z małym bobaskiem i docenisz wiek Karolci :)

      Usuń
  2. Ach jaki cudny ten uśmiech! Mnie nic tak nie osłabiało jak nocne wstawanie do dziei, jakoś w tych chwilach cięźko mi było cieszyć się z macierzyństwa. No, ale to mija, ale źeby Cię nie straszyć to nie napiszę kiedy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no u nas zaraz 2lata i nadal nie minęło :)

      Usuń
    2. Dziękuję, Mia :) samo wstawanie tak naprawdę aż tak mnie nie wykańcza, ale wstawanie plus cudowanie Laury przy piersi i, jak to było wczoraj w nocy, boleśnie kasajace mnie z wszystkich stron muszki skutkuje mega irytacja.

      Martus, nie strasz. Lilka chyba nie budzi się co 2-3 godziny, co? :)

      Usuń
  3. Jak to mówią najgorsze pierwsze trzy miesiące potocznie nazywają je czwartym trymestrem ciąży :) Ale mija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, to dobrze, bo z każdą nocą moje pokłady siły i cierpliwości maleją.

      Usuń
  4. Jeszcze chwila i Laura sobie wszystko wyreguluje;)
    Śliczna jest i ten uśmiech;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to daje jakąś nadzieję. Choć z drugiej strony wiem, że nie mamy najgorzej. Moja mama opowiadała mi, że gdy ja byłam noworodkiem, przestała rozróżniać dzień i noc :)

      Usuń
  5. Te zdjęcia są niesamowite! Aż mi się ciepło zrobiło na wspomnienie Lilci z tego okresu... No i widać jak Laura rośnie!
    Ściskamy Was mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję,Martus. Te uśmiechy wszystko mi wynagradzaja. I gdy szlag mnie trafia na jej cudowanie przy cycku, wystarczy jeden szczerbaty uśmiech i wszystko jej wybaczam :)

      Usuń
  6. :) slodkie zdjecia :)
    6 tygodni, 12 tygodni, pol roku- to takie terminy, ktore mi pomagaly wytrzymac nocne karmienia, kolki, i skoki wzrostowe.
    Spokojnej nocy zycze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lux :) faktycznie takie terminy pomagają. Tutaj w Turcji wszyscy mówia o magicznych 40 dniach, w czasie których wszystko ma się ułożyć.

      Usuń
  7. Świetna jest :) Tobie też było uchwycić ten uśmiech, bo za każdym razem kiedy dopadałaś aparat przestawała się uśmiechać? :p

    Powiem Ci, że z tymi nocami jest różnie, czasem kiedy się myśli, że jest świetnie maluch budzi się w nocy co godzinę, dwie i na odwrót :D życzę Tobie i sobie więcej snu w nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie też trudno było*

      Usuń
    2. Dziękuję :) z uśmiechem nie było tak trudno, bo Laura rozdaje je seriami :)
      Masz rację - gdy już zaczynam wierzyć, że jest dobrze, zostajemy szybko sprowadzeni do parteru. I odwrotnie - po ciężkim dniu nadchodzi całkiem fajna noc.

      Usuń
  8. Uwielbiam takie bezzebne usmieszki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, a ja nie pamietam zebym posiadla takie mama-super-power... ;))

    Potwierdzam, ze pierwszy miesiac to koszmar, chociaz dla mnie chyba dopiero po trzech przyszlo nieco ulgi... ;)
    Zupelnie zapomnialam jak to bylo z Bi, ale u Nika tez pamietam takie nocki. On jakos tak do 3-4 nad ranem spal w miare spokojnie, ale potem to bylo krecenie sie, stekanie, kupa, czkawka, placz, noszenie... A ze M. odsypial nocke, wiec w dzien tez nie mialam jak sie polozyc... Swoja droga to bylam zazdrosna. :) M. wracal z pracy nad ranem i kladl sie spac. Wstawal rano, zawozil Bi do opiekunki, po czym kladl sie spowrotem do lozka... Budzil sie po poludniu, jechal po Bi, po czym zajmowal sie dziecmi przez jakies 40 minut, zebym mogla cos zjesc i wziac prysznic. Nastepnie wychodzil do pracy i tyle go widzialam. A ja? A ja wstawalam do Nika w nocy, a potem krzatalam sie przy nim caly dzien, a wieczorem przy dwojce i nie wiem na czym jechalam. Chyba na kofeinie... Jak wrocilam so pracy i M. musial sie w dzien zajac Nikiem i zaczal narzekac jaki jest zmeczony, tylko sie zlosliwie usmiechalam... ;)

    To cudownie, ze H. jest takim wspanialym tata. M., oprocz swoich niezlicznych wad, jest wlasnie takim ojcem, ktory nie boi sie dziecka przewinac, nakarmic, wykapac... Z Bi czesto mnie wkurzal, bo byl zwyczajnie nadopiekunczy (skads to zapewne znasz ;p), na kazda moja obiekcje slyszalam "ale ona jest jeszcze malutka...". Na szczescie przy Niku sie z tego wyleczyl. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, Agata, jesteś wielka! Skoro to przetrwalas to znaczy, że miałaś super super extra power :) ja też się tak uśmiecham, gdy H. narzeka, że jest niewyspany. Bo gdy ja się zajmuje Laura, on może spać. Ale gdy to on ją przejmuje w nocy, ja i tak czuwam z racji na cycki.

      Usuń
  10. Ma początku bywa trudno,ale przy drugim dziecku ten początkowy czas nie był juz tak ciężki dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobrze wiedzieć, bo H. już zaczyna wspominać, że fajnie jest mieć jedynaka :D ja zawsze marzyłam o trójce ; )

      Usuń
  11. Co u Was nowego? Super, że H jest takim tatą. Uśmiech dziecka wynagradza wszystko. Moja Laura uśmiecha się nieświadomie jeszcze a pomimo to chwyta to za serce i jestem w stanie wybaczyć jej kupke czy siku na przewijaku po kąpieli. Wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy post pisze się od kilku dni :) nasze uśmiechy też są nieświadome, ale jakie słodkie! Poczekaj jeszcze na kupę na mamę : )

      Usuń