Za nami 3 tygodnie!
Cóż, nie będę ściemniać, że zawsze jest różowo - mamy za sobą lepsze i gorsze dni i noce, ale w ogólnym rozrachunku wychodzimy zdecydowanie na plus! Nie chcę co prawda chwalić dnia przed zachodem słońca, ale wydaje mi się, że zrobiliśmy spory postęp w funkcjonowaniu Laury w nocy, a raczej jej przechodzenia w tryb stand-by ;) Po kąpieli/toalecie około 20 z większymi lub mniejszymi oporami Laura zasypia i śpi pięknie do mniej więcej 1. Te 4 godzinki są dla nas niezwykle cenne. H. jeszcze uparcie walczy by podtrzymywać normalny lifestyle i gdy Laura zostanie odłożona do łóżeczka zasiada wygodnie przed komputerem i zajmuje się "swoimi sprawami". Cóż, ja też na początku tak próbowałam, ale z racji, że dalsza część nocy stoi wciąż jednak pod znakiem zapytania wolę nie ryzykować i dlatego sama też kładę się spać. Po tych kilku godzinkach snu moje pokłady cierpliwości znacznie się zwiększają, na czym wszyscy dobrze wychodzimy ;)
Po 1 Laura budzi się mniej więcej co 2,5h, ale coraz rzadziej urządza nam maratony 2-godzinne płaczu, wiercenia się i stękania. Dziś mamy za sobą właśnie taką udaną noc. Pobudki oczywiście były, ale przystawienie do cyca i krótkie pokołysanie i już mogłam Orzeszka odłożyć do łóżeczka. Z kolei od około 7 zaczyna się już stękanie i kwękanie, więc nie ma zmiłuj się - wstajemy. H. odsypia swoje nocki, a my urządzamy sobie babskie przedpołudnia.
Czasem bywają miłe, czasem mniej ;) Czasem Laura po godzince aktywności znowu zapada w sen, a ja mogę się ogarnąć i zjeść śniadanie. Czasem jednak córcia nie jest tak wyrozumiała. Dzięki takim porankom nauczyłam się maksymalnie wykorzystywać każdy moment i tak Laura zapada w 5min. letarg - myję zęby jednocześnie siedząc na toalecie. Po ukojeniu stękania i kwękania nadchodzi kolejny letarg - ubieram się nakrywając do stołu. I tak aż w końcu Mała padnie na dobre :)
Dlatego też dziewczyny, przepraszam, że nie ma mnie tu za wiele. Tzn. jestem - w czasie karmienia czytam Wasze blogi, staram się na bieżąco komentować, ale często nie starczy mi już siły, żeby napisać swój własny post. Gdy Laura zapada w mocniejszy sen, szybko załatwiam jakieś krótsze tłumaczenia lub zwyczajnie zapadam przed telewizorem i cieszę się chwilą :)
Z nowinek rodzicielskich - 1) rozszyfrowałam prutki, czyli wiem już kiedy warto zajrzeć do pieluszki, 2) coraz lepiej rozumiem komunikaty płaczowe i 3) H. coraz bardziej przyzwyczaja się do roli taty. Przede wszystkim już tak nie schizuje. I nie, nie myślcie sobie, że powodów do kolejnych schiz nam brakuje :) Ostatnio na tapecie mamy problem kupkowy i kolki. A jakże, żadnego rodzica chyba ta zmora nie ominie. Otóż pewnego wieczora po całkiem udanym dniu i uśpieniu Małej, siedzimy sobie uśmiechnięci i podsumowujemy dzień. Przeglądam sobie nasz Dzienniczek Maluszka, w którym notujemy wciąż długość drzemek, karmienia itp. i ze zdziwieniem zauważam, że - kurde, kupa była tylko jedna i to o świcie! Całą noc słuchaliśmy stękanie, normalnie jak w szalecie. Laura przy tym nie była jakoś specjalnie marudna, tylko widać było, że się mocno męczy. Bidulka próbowała coś z siebie wycisnąć całą noc i cały następny dzień i nic! Dodam, że nie wprowadzałam niczego nowego do mojego jadłospisu. Próbowaliśmy jej jakoś pomóc, a to masażem, a to kładzeniem na brzuszku, a to ciepłym okładem na brzuszek. Wieczorem zdecydowaliśmy się nawet na mikroczopek. Ta cholera też nie pomogła. H. oczywiście przekopuje internety i co się okazuje? Turcy są w temacie kupkowym o wiele bardziej wyluzowani niż my. Oni tutaj twierdzą, że dziecko na piersi może nie robić kupki nawet tydzień i nie ma się czym martwić! No, ale to pewnie dlatego, że baby wpieprzają tutaj dokładnie wszystko, to pewnie są przyzwyczajeni do takich dolegliwości dzieci.
Ostatecznie Laura poradziła sobie sama, ale dnia następnego. Jak na razie kupkuje sobie raz na dzień, ale nie wygląda na nieszczęśliwą więc nie panikujemy. Chociaż patrząc na ilości mleka, które wypija człowiek łapie się za głowę gdzie ona to wszystko mieści!
Druga schiza to kolki. To znaczy podejrzewam kolki. Ładnie sobie pije mleczko i nagle jest odrzucenie od cycka, prężenie i ryk. Ryk również z cyckiem w buzi. Odbijamy, przystawiamy się znowu i to samo. Dodam, że takie atrakcje miewamy głównie w nocy i trochę nad ranem, kiedy nasze zmęczenie najbardziej daje o sobie znać. Zaczęłam podejrzewać kolkę, chociaż wujek Google twierdzi, że te pojawiają się dopiero u 6-tygodniowego bobasa. Z Polski przywiozłam sobie Espumisan i Delicol, ale jakoś utrwaliło mi się, że obydwa lekarstwa można podawać dopiero miesięczniakowi. Dopiero, gdy przeczytałam u Mariki o zbawiennym działaniu Delicolu, spojrzałam na ulotkę i dowiedziałam się, że można podawać i to od urodzenia. H. na początku miał obiekcje, bo gdzieś tam przeczytał o działaniach ubocznych leków antykolkowych (oh, ten przewrażliwiony tatuś!), ale w końcu uległ. I chyba jest poprawa. Mała przede wszystkim lepiej sypia i już tak nie cuduje przy cycku. Chociaż zastanawia mnie jedno - doświadczone Mamusie, pewnie będziecie wiedzieć. Ile razy można ten Delicol podać? Bo na ulotce napisane jest tylko, że przed każdym karmieniem, u nas 5 kropelek. Ale skoro karmimy się ponad 10 razy dziennie to co? 50 kropelek na dzień???? Jak dla mnie to brzmi jak zdecydowanie za dużo. Na razie podajemy jej trzy razy dziennie, wolałabym ją tak nie faszerować lekarstwami.
Z innych osiągnięć - mamy za sobą pierwszy wypad z Małą do Marmaris :) Musiałam trochę przycisnąć H., bo miał opory. Ale udało mi się go namówić perspektywą wyjazdu za miesiąc do Stambułu (po polski paszport dla Laury) i później do zimnej Polski. Laura większość wypadu przespała. Gdy tylko H. odpala silnik, ta odlatuje do krainy słodkich snów. W Marmaris po krótkim spacerku wpadliśmy na kawkę do ulubionej kawiarni. Gdy już prawie kończyliśmy swoje kawki, Mała się obudziła. Spokojnie sobie ją nakarmiłam, choć wtedy jeszcze jechaliśmy bez Delicolu i trochę mnie to kosztowało nerwów by wymanewrować cyckiem i jej buźką pod chustą do karmienia. Po karmieniu jednak Laura zdecydowała się zademonstrować siłę swoich płuc i ryyyyk. H. od razu poczęstował mnie spanikowanym wzrokiem i poleciał zapłacić rachunek. Powiedziałam mu, że chyba nie wywalą nas z kawiarnianego ogródka za to, że dziecko się rozpłakało, ale ten był już z wózkiem na chodniku :D Co śmieszne, po około 5 minutach Mała znowu zasnęła :)
No, ale z racji, że to był pierwszy dalszy wypad - zaliczam go do udanych ;)
Obym też mogła to powiedzieć o wypadzie do Stambułu. Mamy do przejechania niemal 1000km, ale innego wyjścia nie ma. Jedziemy, żeby wyrobić Małej polski paszport - bez niego wizyta w Polsce w grudniu nie byłaby możliwa. Rozmawiając z konsulem starałam się go namówić na wizytę jednego rodzica, myśląc oczywiście o H. Konsul to facet z poczuciem humoru - odpowiedział mi, że owszem, skoro córka jest taka malutka to możemy zrobić wyjątek i ... pani jako polski obywatel może przyjechać sama :D :D :D Miałam ochotę mu odpowiedzieć, że gdybym mogła pożyczyć mężowi cycki to pewnie byłoby to dla nas ułatwienie. Konsul obiecał mi za to, że paszport wydadzą nam w ciągu jednego dnia, no ale przyjechać trzeba. 19 listopada mamy więc w planach wycieczkę.
Dobra, lecę, bo przedpołudniowa drzemka właśnie się skończyła!
Cóż, nie będę ściemniać, że zawsze jest różowo - mamy za sobą lepsze i gorsze dni i noce, ale w ogólnym rozrachunku wychodzimy zdecydowanie na plus! Nie chcę co prawda chwalić dnia przed zachodem słońca, ale wydaje mi się, że zrobiliśmy spory postęp w funkcjonowaniu Laury w nocy, a raczej jej przechodzenia w tryb stand-by ;) Po kąpieli/toalecie około 20 z większymi lub mniejszymi oporami Laura zasypia i śpi pięknie do mniej więcej 1. Te 4 godzinki są dla nas niezwykle cenne. H. jeszcze uparcie walczy by podtrzymywać normalny lifestyle i gdy Laura zostanie odłożona do łóżeczka zasiada wygodnie przed komputerem i zajmuje się "swoimi sprawami". Cóż, ja też na początku tak próbowałam, ale z racji, że dalsza część nocy stoi wciąż jednak pod znakiem zapytania wolę nie ryzykować i dlatego sama też kładę się spać. Po tych kilku godzinkach snu moje pokłady cierpliwości znacznie się zwiększają, na czym wszyscy dobrze wychodzimy ;)
Po 1 Laura budzi się mniej więcej co 2,5h, ale coraz rzadziej urządza nam maratony 2-godzinne płaczu, wiercenia się i stękania. Dziś mamy za sobą właśnie taką udaną noc. Pobudki oczywiście były, ale przystawienie do cyca i krótkie pokołysanie i już mogłam Orzeszka odłożyć do łóżeczka. Z kolei od około 7 zaczyna się już stękanie i kwękanie, więc nie ma zmiłuj się - wstajemy. H. odsypia swoje nocki, a my urządzamy sobie babskie przedpołudnia.
Czasem bywają miłe, czasem mniej ;) Czasem Laura po godzince aktywności znowu zapada w sen, a ja mogę się ogarnąć i zjeść śniadanie. Czasem jednak córcia nie jest tak wyrozumiała. Dzięki takim porankom nauczyłam się maksymalnie wykorzystywać każdy moment i tak Laura zapada w 5min. letarg - myję zęby jednocześnie siedząc na toalecie. Po ukojeniu stękania i kwękania nadchodzi kolejny letarg - ubieram się nakrywając do stołu. I tak aż w końcu Mała padnie na dobre :)
Dlatego też dziewczyny, przepraszam, że nie ma mnie tu za wiele. Tzn. jestem - w czasie karmienia czytam Wasze blogi, staram się na bieżąco komentować, ale często nie starczy mi już siły, żeby napisać swój własny post. Gdy Laura zapada w mocniejszy sen, szybko załatwiam jakieś krótsze tłumaczenia lub zwyczajnie zapadam przed telewizorem i cieszę się chwilą :)
Z nowinek rodzicielskich - 1) rozszyfrowałam prutki, czyli wiem już kiedy warto zajrzeć do pieluszki, 2) coraz lepiej rozumiem komunikaty płaczowe i 3) H. coraz bardziej przyzwyczaja się do roli taty. Przede wszystkim już tak nie schizuje. I nie, nie myślcie sobie, że powodów do kolejnych schiz nam brakuje :) Ostatnio na tapecie mamy problem kupkowy i kolki. A jakże, żadnego rodzica chyba ta zmora nie ominie. Otóż pewnego wieczora po całkiem udanym dniu i uśpieniu Małej, siedzimy sobie uśmiechnięci i podsumowujemy dzień. Przeglądam sobie nasz Dzienniczek Maluszka, w którym notujemy wciąż długość drzemek, karmienia itp. i ze zdziwieniem zauważam, że - kurde, kupa była tylko jedna i to o świcie! Całą noc słuchaliśmy stękanie, normalnie jak w szalecie. Laura przy tym nie była jakoś specjalnie marudna, tylko widać było, że się mocno męczy. Bidulka próbowała coś z siebie wycisnąć całą noc i cały następny dzień i nic! Dodam, że nie wprowadzałam niczego nowego do mojego jadłospisu. Próbowaliśmy jej jakoś pomóc, a to masażem, a to kładzeniem na brzuszku, a to ciepłym okładem na brzuszek. Wieczorem zdecydowaliśmy się nawet na mikroczopek. Ta cholera też nie pomogła. H. oczywiście przekopuje internety i co się okazuje? Turcy są w temacie kupkowym o wiele bardziej wyluzowani niż my. Oni tutaj twierdzą, że dziecko na piersi może nie robić kupki nawet tydzień i nie ma się czym martwić! No, ale to pewnie dlatego, że baby wpieprzają tutaj dokładnie wszystko, to pewnie są przyzwyczajeni do takich dolegliwości dzieci.
Ostatecznie Laura poradziła sobie sama, ale dnia następnego. Jak na razie kupkuje sobie raz na dzień, ale nie wygląda na nieszczęśliwą więc nie panikujemy. Chociaż patrząc na ilości mleka, które wypija człowiek łapie się za głowę gdzie ona to wszystko mieści!
Druga schiza to kolki. To znaczy podejrzewam kolki. Ładnie sobie pije mleczko i nagle jest odrzucenie od cycka, prężenie i ryk. Ryk również z cyckiem w buzi. Odbijamy, przystawiamy się znowu i to samo. Dodam, że takie atrakcje miewamy głównie w nocy i trochę nad ranem, kiedy nasze zmęczenie najbardziej daje o sobie znać. Zaczęłam podejrzewać kolkę, chociaż wujek Google twierdzi, że te pojawiają się dopiero u 6-tygodniowego bobasa. Z Polski przywiozłam sobie Espumisan i Delicol, ale jakoś utrwaliło mi się, że obydwa lekarstwa można podawać dopiero miesięczniakowi. Dopiero, gdy przeczytałam u Mariki o zbawiennym działaniu Delicolu, spojrzałam na ulotkę i dowiedziałam się, że można podawać i to od urodzenia. H. na początku miał obiekcje, bo gdzieś tam przeczytał o działaniach ubocznych leków antykolkowych (oh, ten przewrażliwiony tatuś!), ale w końcu uległ. I chyba jest poprawa. Mała przede wszystkim lepiej sypia i już tak nie cuduje przy cycku. Chociaż zastanawia mnie jedno - doświadczone Mamusie, pewnie będziecie wiedzieć. Ile razy można ten Delicol podać? Bo na ulotce napisane jest tylko, że przed każdym karmieniem, u nas 5 kropelek. Ale skoro karmimy się ponad 10 razy dziennie to co? 50 kropelek na dzień???? Jak dla mnie to brzmi jak zdecydowanie za dużo. Na razie podajemy jej trzy razy dziennie, wolałabym ją tak nie faszerować lekarstwami.
Z innych osiągnięć - mamy za sobą pierwszy wypad z Małą do Marmaris :) Musiałam trochę przycisnąć H., bo miał opory. Ale udało mi się go namówić perspektywą wyjazdu za miesiąc do Stambułu (po polski paszport dla Laury) i później do zimnej Polski. Laura większość wypadu przespała. Gdy tylko H. odpala silnik, ta odlatuje do krainy słodkich snów. W Marmaris po krótkim spacerku wpadliśmy na kawkę do ulubionej kawiarni. Gdy już prawie kończyliśmy swoje kawki, Mała się obudziła. Spokojnie sobie ją nakarmiłam, choć wtedy jeszcze jechaliśmy bez Delicolu i trochę mnie to kosztowało nerwów by wymanewrować cyckiem i jej buźką pod chustą do karmienia. Po karmieniu jednak Laura zdecydowała się zademonstrować siłę swoich płuc i ryyyyk. H. od razu poczęstował mnie spanikowanym wzrokiem i poleciał zapłacić rachunek. Powiedziałam mu, że chyba nie wywalą nas z kawiarnianego ogródka za to, że dziecko się rozpłakało, ale ten był już z wózkiem na chodniku :D Co śmieszne, po około 5 minutach Mała znowu zasnęła :)
No, ale z racji, że to był pierwszy dalszy wypad - zaliczam go do udanych ;)
Obym też mogła to powiedzieć o wypadzie do Stambułu. Mamy do przejechania niemal 1000km, ale innego wyjścia nie ma. Jedziemy, żeby wyrobić Małej polski paszport - bez niego wizyta w Polsce w grudniu nie byłaby możliwa. Rozmawiając z konsulem starałam się go namówić na wizytę jednego rodzica, myśląc oczywiście o H. Konsul to facet z poczuciem humoru - odpowiedział mi, że owszem, skoro córka jest taka malutka to możemy zrobić wyjątek i ... pani jako polski obywatel może przyjechać sama :D :D :D Miałam ochotę mu odpowiedzieć, że gdybym mogła pożyczyć mężowi cycki to pewnie byłoby to dla nas ułatwienie. Konsul obiecał mi za to, że paszport wydadzą nam w ciągu jednego dnia, no ale przyjechać trzeba. 19 listopada mamy więc w planach wycieczkę.
Dobra, lecę, bo przedpołudniowa drzemka właśnie się skończyła!
pierwszy wspólny wypad "za miasto" |
Te paniki tatusiów to akbym u nas widziała. Śmiać mi się chciało ale i wnerwiało, bo czułam się przy tym jak jakaś zła matkaco o dzieci nie dość dobrze dba. 1000 km to niezła wyprawa dla dorosłych a z maluszkiem to manewrowanie od karmienia przez zmiany pieluszek do ukojenia płaczu. I tak dobrze, że Laurka taka malutka to pewnie sporo będzie spać. Ach jak dalej zazdroszczę Ci tej pogody. Jak widzisz nie mogę przejść z tym do porządku dziennego, bo mi zimno!!! :)
OdpowiedzUsuńJa czuję się w tych chwilach dokładnie tak samo :S
UsuńTeż liczę na to,ze większość drogi prześpi.
Mówiłam Ci, żebyście wybrali się do nas na wakacje last minute; ) ale mogę Cię już uspokoić, że pogoda u nas też się zmieniła. Jest sporo deszczowych dni, a poranki bywają naprawdę chłodne.
Ale pyza- rośnie w oczach! Moje dziewczyny nie miały kolek więc nie pomogę niestety. Trzymajcie się Kochane i spokojnych nocy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś. Ale z Was szczesciary!
UsuńChociaż te "atrakcje" nas ominęły :) Bo Lilka, jak sobie robiła 2-3dniowe przerwy w robieniu kupy, to potem był szał ciał :) I nie nie- nie miała problemów, żeby zrobić, co tam miała do zrobienia- ale jak nawaliła, to body trzeba było od Niej odrywać, a domyć Ją... Przepraszam, że tk obrazowo, no ale jesteś już mamą- nic co dziecięce nie jest Ci obce :)
UsuńBuziaki Dziewczyny.
Laura jest piękna, taka "mieszana"- myślę, że będzie miała wyjątkową, bardzo oryginalną urodę.
Haha, Laura też już zaliczyła taki szał ciał. Radość ogromna, ale jaką zrecznoscia trzeba się wykazać by tego bodziaka przez głowę przeciągnąć :)
UsuńDziękuję, Martus. Laura codziennie wygląda inaczej, ale według mnie też to będzie mieszanka :)
Co do kolek to czy oby na pewno to one. Kolki zazwyczaj się pojawiają wieczorem, popołudniu w sumie o stałej porze to je charakteryzuje, a ja zrozumiałam (chyba, że źle z Twojego wpisu), że w ciągu dnia Lura dostaje ?
OdpowiedzUsuńWłaściwie to nie, problem pojawia się wieczorem i w nocy. Fakt, że od kiedy dostaje delicol jest ogólnie spokojniejsza.
UsuńWymiatacie babki!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper, że sobie tak fajnie radzicie :) Zazdroszczę ciepełka, u nas zimno jak cholera. Co do kolek nie poradzę, bo Karolcię ominęły, chociaż też zdarzało jej się czasem prężyć przy piersi, ale nie powiedziałabym, że to były kolki. Jeśli zaś chodzi o kupki, to ja tez mam schizę (chyba jak każda mama) i na początku kupka była prawie przy każdym karmieniu, a później (jak zaczęło się upalne lato) to nawet 2-3 dni się nie pojawiały. Położna powiedziała mi, że to przez upały, dziecko wtedy wiecej zachowuje dla siebie niż wydala. No i to prawda, że dziecko karmione piersią nie musi wcale robić kupki codziennie :)
OdpowiedzUsuńLaura w dni jednokupkowe lub bezkupkowe robi bardzo dużo siusiu, może w ten sposób wydala mleko.
UsuńJakbym czytała siebie :p My też byliśmy zdziwieni podawaniem Delicolu przy każdym karmieniu i również padło, że dajemy go małemu trzy razy dziennie. Cieszę się, że się poprawiło :) u nas jest o wiele lepiej, choć czasem mimo tego Jakubko ma tak jak Twoja Laura. Jedząc pręzy się i wypluwa, a nawet i płacze jedząc. Ale i tak jest nieźle :)
OdpowiedzUsuńAch, i tak długa podróż z maluchem nie jest taka straszna, jak malują! Ja miałam strasznego stresa, ale Okruszek większość przespał :) powodzenia! :*
No dokładnie, na tej ulotce chyba zwyczajnie zapomnieli podać maksymalna dzienną dawkę. A w jakich porach podajecie te trzy?
UsuńLiczę na to, że Laura też prześpi większość trasy. Droga do Stambułu jest bardzo dobra, przez cały czas autostrady i ekspresowki, więc jestem dobrej myśli.
Rano przy budzeniu tj. o 6, potem około 13 i już na wieczór o 19. Był spokój, ale teraz mamy znów problem z brakiem kupki ;p zawsze coś! Kuba się pręży, ale nic z tego nie wychodzi... pozostaje mi czekać.
UsuńA mi znowu położna odradziła Delicol a tylko brzuszek smarować maścia rumiankową i espumicol i ciepłe okłady. A gdyby było naprawdę źle to rurka do pupy. ale to ostateczność dla mnie. Śliczna ta Wasza Laura ale chyba cały tata? kurcze ale Wam sie podróż szykuje oby mała ją przespała.
OdpowiedzUsuńRurka do pupy brzmi okropnie. Ja to miałam nawet problem, żeby jej czopek zaaplikowac także rurki sobie zwyczajnie nie wyobrażam. A dlaczego delicol niedobry?
UsuńHehe, Laura codziennie przypomina kogoś innego :) karnację i uszy ma na pewno po tacie, z osadzeniem reszty bym się jeszcze wstrzymala. Nawet jeszcze nie widać czy oczy ma niebieskie po mnie czy brązowe po tacie :)
Moje nie mialy kolek... wiec nie wiem...
OdpowiedzUsuńTroche wspolczuje tej podrozy- ale moze nie ma co sie martwic "na zapas"? To taki maly test przed Polska :)
Chetnie bym pospacerowala z Toba ta promenada.... rozmarzylam sie.... :))))
Dokładnie - to będzie test przed wyprawą do Polski.
UsuńLux, wpadaj! Wyskoczymy nie tylko na spacer; )
Moja droga- nie kus....ja i tak jesli wszystko bedzie ok to w lato zawitam do Turcji...po raz kolejny ;) Tylko jeszcze nie wiem gdzie???
UsuńZaskocze Cie, ale rowniez we Wloszech pediatrzy twierdza, ze jesli dziecko jest na piersi to nie musi obowiazkowo codziennie kupka zaszczycac. Wazna jest regularnosc. Dziecko moze miec w zwyczaju robic np. co dwa dnia. Nasz syn cierpial na zaparcia, typowe dla wczesniakow i jeszcze w szpitalu byl taki okres, ze musial byc stymulowany sonda przez odbyt. A wy w domu dzialalismy miekka koncowka od termometra.
OdpowiedzUsuńRany, grzebanie przy pupie czymkolwiek, nawet czopkiem, mnie trochę przeraża. Toż to wszystko takie małe!
Usuńtatusiowie chyba mają w genach panikę ;) mój P. wstaje w nocy co chwilę żeby zajrzeć do łóżeczka i dziwi się, jak ja mogę tak spać. A ja już po prostu wiem, kiedy kwęka bo się przeciąga przez sen, a kiedy bo jest głodny i zaraz będzie ryk. Podziwiam, że decydujecie się na taką daleką podróż i czekam na relację jak Wam to wyszło. Życzę dużo zdrówka i przespanych nocy :)
OdpowiedzUsuńNiestety polskie prawo nie pozostawia nam wyboru :/ wniosek o paszport musi złożyć oboje rodziców osobiście. Liczę jednak na to, że Laura prześpi większość podróży. A za życzenia przespanych nocy dziękuję. Przydadzą się, bo jednak pochwaliłam dzień przed zachodem słońca i od dwóch dni Mała daje nam trochę w kość :-]
UsuńO! Jak ja ci zazdroszczę takich nocy i to tak szybko. Dużo bym dała, żeby tyle spać i to tyle godzin ciągiem. Uf, pożaliłam się. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za bezproblemowy wyjazd po paszport!
Kasiu, dziękuję Ci za ten komentarz - nauczyl mnie trochę pokory :) dodałaś go w chwili, w której przeżywałam mały kryzys próbując uśpić rozbudzona na dobre Małą; )
UsuńZawsze znajdzie się ktoś, kto ma gorzej od nas. ;)
UsuńNie dokładnie to miałam na myśli,ale życzę Wam spokojnych nocy :)
UsuńGdzieś czytałam, że faktycznie dzieci mogą robić kupkę nawet raz na tydzień. Nasz na mm robi jedną dziennie i to z ogromnym wysiłkiem... Też z jego funkcjonowaniem bywa różnie... dziś pobudka o 3 i koniec spania :O w inne dni śpi cały dzień z przerwami tylko na jedzonko - widać taki urok niemowlaka!
OdpowiedzUsuńMy stosowaliśmy Delicol ale obecnie używamy krople Bobotec forte i służą nam lepiej :)
U nas z kupkami różnie - raz codziennie, raz co dwa dni. W te dni z kupka Laura ma o wiele lepszy humor :-] a delicol... Sama już nie wiem czy nam pomaga... Z polskich lekarstw Mam jeszcze pod ręką espimusan, chyba będzie następny w kolejce do wypróbowania.
UsuńO kurcze, wyprawa 1000 km z takim malenstwem? A nie daloby sie do Stambulu poleciec samolotem? Nie macie w poblizu jakiegos malutkiego, lokalnego lotniska?
OdpowiedzUsuńTakie cuda przy cycku Niko wyprawial jeszcze jak mial 5-6 miesiecy, a wiec teoretycznie dawno poza wiekiem kiedy dzieci maja kolki. A co do tych ostatnich, to moje ich nie mialy, wiec nie poradze... U Bi podejrzewalismy kolke, kiedy przez pierwszy miesiac co wieczor o 19 (z zegarkiem na reku) zaczynala maraton placzu, ktory trwal do 22-23. Ale tez wszyscy mowili nam, ze to za wczesnie na kolki. Pediatra podejrzewala alergie pokarmowa i na 3 tygodnie musialam wyeliminowac z jadlospisu doslownie wszystko. Wieczorne wrzaski jednak trwaly az Starsza skonczyla mniej wiecej miesiac, a potem przeszly, mimo ze zaczelam jesc normalnie, bo moja dieta nic nie dawala...
A wiesz, ze Bi jak byla taka malenka tez nie robila kupy codziennie, tylko raz na 3-4 dni? Kiedys chyba zrobila sobie 6 dni przerwy i zaczelismy sie powaznie martwic, ale w koncu sie wyproznila. ;) I tez zastanawialam sie, gdzie ona to "trzymala"? A po takiej kilkudniowej kupie, to bodziak, spodenki oraz najczeciej przescieradlo kwalifikowalo sie do natychmiastowego prania, a dziecko do kapieli. :)
No i podziwiam, ze juz wychodzicie z mala w miejsca publiczne. Nie chodzi mi o grozbe zarazkow, tylko o logistyke. My z dzieciakami wyszlismy jak narazie 3 razy do restauracji. Podczas ich chrzcin oraz ostatnio, z goscmi. ;)
A Laura strasznie szybko sie zmienia!
Tak, nam też się wydaje, że codziennie wygląda inaczej :)
UsuńMamy pod nosem lotnisko i przez cały czas myślimy która opcja będzie lepsza, choć chyba stanie na aucie. Samochód będzie nam bardzo potrzebny już tam na miejscu, poza tym nie mamy pewności jak długo bedzemy musieli zostać więc trudno byłoby zaplanować drogę powrotną...
Te cholerne kolki spędzają mi sen z powiek w dosłownym tego słowa znaczeniu :)
A z wychodzeniem w miejsca publiczne roznie bywa. Mała najczęściej w większości je przesypia ale w momencie w którym się budzi mam lekki dreszczyk emocji w jakim humorze będzie :) Przyznam że to ja na nie nalegam, bo trochę ze mnie powsinoga i przez ciągłe siedzenie z dzieckiem w domu dostaję nna głowę.
Mam nadzieję, że z każdym dniem będziecie lepiej się dogadywać i współgrać , że miną kolki i będzie większośc czasu na sen ;)) 3mam kciuki ! U Nas niedługo może pojawi się Kruszyna- już czekam z niecierpliwością.l
OdpowiedzUsuńP.s Słodka jest na zdjęciu ! ;))
U nas był okres kolkowy - nie trwało to długo, ale jednak może umęczyć i dziecko i rodzica... Dawaliśmy espumisan dla niemowląt z polecenia lekarza, ale czy ja wiem czy to pomagało. Ponoć większość dzieci ma kolki i po prostu muszą minąć same.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia :)