Jakoś wciąż do mnie nie dociera, że kończymy właśnie 6 miesięcy, czyli całe PÓŁ ROKU. O ja pierdziu... Pół roku z naszą Laurencją, pół roku uśmiechów, przytulasków, zmieniania pampków i myśleniu zawsze na pierwszym miejscu o Niej. Pół roku od kiedy się nie wyspałam, hehhe :))
Ten szósty miesiąc był dla nas kolejnym przełomem, podobnym do 3 miesiąca, w czasie którego odpuściły kolki. I wiecie co? Z każdym dniem jest lepiej! Nasza pół-roczna Laura jest niesamowicie pogodnym dzieckiem. Naprawdę rzadko kiedy zdarzają Jej się gorsze dni z marudzeniem. Standardem natomiast są uśmiechy rozdawane od rana do wieczora, a często również przez sen. Oczywiście najchętniej do mamy i taty, ale też do babci, dziadka, ciotki i niemal każdego, kto zagada naszego brzdąca. Noooo fajny z Niej bobasek :)))
Zmian natomiast mamy tyle, że aż nie wiem od czego zacząć. Muszę to chyba jakoś ogarnąć tematycznie:
1. CIEKAWOŚĆ
Oj tak, szósty miesiąc to z pewnością miesiąc nieposkromionej ciekawości. Badane jest wszystko w zasięgu małych rączek. Laurencja wszystko chce dotykać, macać i wkładać do buzi :) Odkryciem półrocza są też włosy. Nie laurowe, rzecz jasna. Gdy tylko uda Jej się nas za nie złapać, od razu strzela banana na całą twarz ;) Oczywiście, nie muszę chyba mówić, że zostawić nie ma zamiaru? :)) Łapie i ciągnie, a gdy ofiara zaczyna wierzgać się w spazmach, Laura aż piszczy z radości :D
W tym miesiącu zauważyła też swoje nogi :D Stópek jeszcze nie wkłada do buzi, ale wciąż się za nie łapie i ściąga skarpetki :)
2. SIŁA i ZWINNOŚĆ
Z naszej Laury jest całkiem dorodny bobasek. Nie wiem co prawda ile teraz waży, ale przypuszczam, że dobijamy powoli do 9kg. Mimo swej tuszy (heheh, to za mamą ;)) jest bardzo sprawna fizycznie.
Na macie wyprawia takie akrobacje, że głowa mała. Już bardzo niewiele dzieli nas od przewrotu na brzuch z prawej strony. Laura podnosi się do tego na wyprostowanych rączkach i kombinuje z raczkowaniem. Albo właśnie unosi się wysoko na rączkach, albo podnosi dupkę nurkując główką w podłodze. Wygląda wtedy jak mała mrówka :))
Gdy zaprze jej się nóżki, przesuwa się do przodu. Sama daje sobie radę wstecz - odpychając się rączkami.
Poza tym... siedzi! No prawie, bo muszę Ją jeszcze delikatnie asekurować. Siadać zaczęła sama w bujaczku, co początkowo przyprawiło mnie o lekki zawał serca, tym bardziej, że nie mieliśmy zwyczaju przypinać Jej pasami. Teraz jest to jednak nieuniknione, tym bardziej, że znudzona Laura potrafi zaprzeć się w bujaczku wypychając brzuszek do góry i całkiem groźnie zjechać w dół (!).
3. KOMUNIKACJA
Laurencja jest już całkiem komunikatywna. Przede wszystkim zaczęła wydawać z siebie więcej głosów, choć moim zdaniem wciąż jest ich trochę mało. Mamy więc "aaaa" i "eee" w różnych wariantach, mamy też piski. Najważniejsze jednak jest to, że Mała zaczyna nas naśladować. Gdy lulając Ją mówimy "eee", Ona zaczyna robić dokładnie to samo :)
4. ZABAWA
Hitem miesiąca jest z pewnością pudło zabawek. Wkurzało mnie, że laurowe zabawki walają się wszędzie po domu, zainwestowaliśmy więc w pudełko. Okazało się to strzałem w dziesiątkę :) Laura uwielbia teraz w nim grzebać i wywalać wszystkie zabawki po kolei.
Lubi też spędzać czas na macie choć gdy tylko się Ją tam położy, momentalnie fika na brzuszek i po chwili zaczyna narzekać :-] Poza tym oglądamy namiętnie tureckiego Pepee i rosyjską Maszę. Od jednego i drugiego głowa już mnie boli, ale co zrobić. Przynajmniej herbaty mogę się spokojnie napić.
5. JEDZENIE
Powoli wkręcamy się w rozszerzanie diety. Cycek wciąż jednak pozostaje number 1 i nie zanosi się na szybkie zmiany w tej materii. Zaczęłam jednak podawać Jej słoiczkowe żarełko. Początkowo chciałam przygotowywać Jej jedzonko sama, ale nasz Orzeszek pogardził żarciem matki. Woli Gerbera :D
Mamy więc za sobą marchewkę w różnych odsłonach, dynię, jabłuszko i gruszki. Przy wszystkich krzywi się jednakowo mocno chociaż dynia chyba bardziej Jej smakowała - nie było przynajmniej odruchu hafta :P Raz dostała też umemłane przeze mnie ziemniaczki z brokułem, ale menda mała po spróbowaniu pierwszej łyżeczki w ogóle nie chciała otworzyć paszczy (a dobre było - słowo honoru - próbowałam!). Do tej pory najbardziej smakowała Jej zupka marchewkowa z ryżem, którą przypłaciła wieczorem bólem brzuszka :-( wyczytałam, że w składzie jest też odrobinka selera, więc to chyba on był winowajcą... Marchewkę przecież próbowała wcześniej i było ok, ryż natomiast jest niby obojętny...
W 7. miesiącu chcę zacząć podawać Jej kaszkę. Kupiłyśmy już nawet Nestle Zdrowy Brzuszek z lipą i czekamy na dobry moment. Poza tym kupiłam też ciumkacza z Canpola. Wiecie, ta siateczka, w której można podawać grubsze kawałki do wyciumkania. Czy tylko mnie kojarzy się z prezerwatywką????? (:-o). Mała dostała już jabłko i marchewkę z rosołu i bardzo Jej takie ciumkanie odpowiadało :) Planujemy też pobawić się z BLW, ale poczekamy aż Mała usiądzie w 100% stabilnie, no i fajnie by było gdyby została posiadaczką choćby jednego zęba! Kłów na razie brak i wcale się na nie nie zanosi. Nawet dziąsła chyba nie swędzą Ją już tak bardzo. Czyżby cisza przed burzą? ...Boję się...
Laura uwielbia też pić wodę. To jednak bardziej zabawa niż prawdziwe picie. Żeby jednak było ciekawiej, Laura nie chce pić wody z butelki (choć potrafi - dowód na zdjęciu). Ona chce ze szklanki, tak jak mama! Gdy tylko biorę szklankę w rękę i kieruję do ust, Orzeszek natychmiast zaczyna się do niego wyrywać i kuuurde, naprawdę pije :) tak jak mały piesek mocząc języczek :D
6. SEN
Tu chyba nastąpił największy przełom. Dziewczyny, nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale zdaje się, że uwolniliśmy się z zaprzęgu do usypiania! Nie wiem, czy pamiętacie, ale bujaliśmy Ją na nogach bez opcji odstawienia po uśpieniu, bo groziło to rozpoczęciem zabawy od początku po góra 10 minutach! Wybawieniem okazało się... łóżeczko turystyczne. No to samo, w którym Laura będąc w grudniu u dziadków wcale spać nie chciała! Olśnienia doznałam dzięki Marice. Kochana, DZIĘKUJĘ!!! Teraz pluję sobie w brodę, że nie wpadłam na to wcześniej. Mianowicie, zupełnie zapomniałam, że łóżeczko to ma przecież opcję bujania! Mój tato składając łóżeczko przed naszym grudniowym przyjazdem w ogóle nie zamontował części do bujania, dlatego też zupełnie nie zakomunikowałam, że coś takiego jest. Ano jest i działa dokładnie tak samo jak nasze kopyta! Po przyjeździe do dziadków od razu przystąpiliśmy do dzieła. Pierwszy sukces należał do H. Początkowo Laura myślała chyba, że to zabawa, ale po krótkim biadoleniu zaczęła zamykać oczy. Możecie sobie wyobrazić jak bardzo się ucieszyliśmy????
Obecnie usypiamy Ją właściwie tylko w łóżeczku. Laurze bardzo unormował się już plan dnia. Mamy 3 drzemki po 1-2h, w tym jedną na spacerze. Dwie pozostałe Laura zalicza w domu. W łóżeczku potrafi przespać do 2-3 godzin. Czasem zdarza się Jej wybudzić, ale udaje się Ją jeszcze dobujać albo uśpić szybkim przystawieniem do cycka. Wreszcie mam w ciągu dnia chwile BEZ córki, w czasie których mogę zrobić TYYYYle rzeczy ;-)) Jest coraz lepiej. Docelowo chcemy powoli wyeliminować bujanie choć widzę już, że Małej coraz lepiej idzie samodzielne zasypianie - czasem podglądam Ją w nocy, gdy się wybudzi i zdarza Jej się po prostu uspokoić latające na wszystkie strony łapencje i kopytka, zamknąć oczy i odlecieć do Morfeusza. Pozostaje jeszcze kwestia nocy. Śpimy razem. Gdy Laura budzi się około 23, zabieram Ją do łóżka i śpimy tak do rana. Niby przyzwyczaiłam się już do spania przez całą noc na boku, ale umówmy się, wygodne to to nie jest. Odstawienie Jej do łóżeczka nie ma chyba jednak na razie sensu, bo Mała budzi się co 3-4h na karmienie. Nie wyobrażam już sobie wstawać do niej co chwilę...
Ten postęp przypłaciłyśmy jednak przynajmniej jednym wybudzeniem w ciągu niemal każdej nocy. Niestety. Do tej pory śpiąc z nami Laura przesypiała pięknie całą noc aż do 7:30 - 8:00. Teraz właściwie codziennie zaliczamy wybudzenie, ostatnio około 1:00 i pobudki o mniej więcej 6:00 :-/// W nocy żeby tylko jak najszybciej móc spać wrzucam Ją jeszcze sobie na nogi, ale najczęściej usypianie nie trwa zbyt długo. Potem przerzucam Małą do łóżka, szybko kładę się obok i cyckamy się dalej :-]
Jednym zdaniem: idealnie jeszcze nie jest, ale z pewnością dużo dużo lepiej.
A tymczasem...
W poniedziałek jedziemy już z całym balastem do Krakowa. Mieszkanie wynajęte, część naszych rzeczy przewieziona, ale gdy tylko pomyślę o jutrzejszym pakowaniu flaki mi się przewalają :-/ Dziadek z babcią smutni, łapią każdą chwilę z wnusią.
Zaliczyliśmy wycieczkę do Poznania do naszego starego mieszkania po resztę rzeczy. Tata z ciotką zaliczyli kino, a my z Laurą sentymentalną przejażdżkę po Starym Rynku :)
I wiecie co? Stara jestem. Taka myśl naszła mnie, gdy spacerowałam po poznańskich ulicach. Wszędzie studenci! I to tacy nierozgarnięci jacyś! Nie, żebym sama kiedyś nie była studentką, ale gdy popatrzyłam na pewną grupkę zachowującą się bardzo głośno, której celem było najwyraźniej brzmieć nadzwyczaj zabawnie, a mnie te dżołki w ogóle nie śmieszyły, tylko zaczęłam obawiać się, że obudzą mi dziecko, dotarło do mnie, że kurde no, stara właśnie jestem :-]
Kolejna relacja z Krakowa!
Byłam na starym rynku w minione wakacje, po raz pierwszy w życiu w Poznaniu :)
OdpowiedzUsuńoj, kiedy ja miałam takie malutkie dzieciątko :)
Hehhe, kiedy? ;-)
UsuńDobrze że Laura jest tak pogodnym maluchem :) Moja Gabi lubi pomarudzić, szczególnie wieczorem. Wtedy żadne bujanie, lulanie, noszenie, wygłupianie na nią nie działa.
OdpowiedzUsuńGabrysia też woli słoiczkowe jedzenie, my stawiamy na Hippa. Jednak cały czas próbuj ją przekonywać do maminego jedzenia :P które wcale nie jest takie złe ;) Jeśli chodzi o jakiekolwiek kawałki u nas nie ma opcji. Najmniejszy kawałek wywołuje u Gabi odruch wymiotny, mimo dwóch dolnych jedynek, więc póki co wszystko blendujemy na papkę.
Słodziak z Laury i to jej czarujące spojrzenie :)
Pozdrawiam
Nie poddaję się w zdobywaniu uznania Laury w kuchni choć przyznam, że słoiczki są mega wygodne! U nas kawałki też na razie nie wchodzą w rachubę. Jedyne co połknęła większego to była miękka jagódka z dżemu :-)
UsuńKurde, współczuję takiego marudzenia choć nie chcę się tutaj chwalić, bo zaraz przyjdzie mi za to słono zapłacić!
Cieszę się, że zrobiliście postęp ze spaniem! (polecam się na przyszłość) Ja teraz próbuję ogarnąć spanie w łóżeczku, bo przecież też nie będę wiecznie usypiać Jakubka w wózku. Szczególnie, że szykujemy się kupić mu lżejszą spacerówkę. Obecna niestety się wyrobiła i nie oszukujmy się - jest spora.
OdpowiedzUsuńA z jedzeniem, to u nas było na odwrót. Kuba mówił Nie słoiczkom, za to uwielbiał to co mu zrobiłam. Może chciał się podlizać matce? :p Z Blw spokojnie możecie poczekać. A kiedy już przyjdzie ten moment, to powolutku, od jednej marchewki, czy brokuła, po cały posiłek :)
No i Laura rzeczywiście już taka duża i kumata! Kiedy można się pobawić ze swoim dzieckiem, a nie tylko patrzeć, jakie drobne i bezbronne jest, to zaczyna się niezła frajda :) widzę, że też Cię wkurzają walające się po kątach zabawki ;) Ściskacze dla Was i spokojnej przeprowadzki do Krakowa!
No to polecam bujanko w turystycznym, może Jakubkowi się spodoba?
UsuńZ BLW czekamy cierpliwie na stabilne siedzenie i chociaż jeden kieł. Na razie dałam jej raz różyczkę brokuła i niby coś pociumkała, ale trzeba było jej trzymać no i to po prostu jeszcze nie ten moment.
Noooo długo nam przyszło czekać na taką zabawę z naszymi dziećmi, co nie? :-) Teraz to już jest pikuś, ale jak pomyślę o drugim miesiącu Laury, gdy ona niby coś już chciała z nami robić, ale nie za bardzo było co, to biję sobie pokłony, że dałam radę ;-)
No Kochana z posta bije radość i energia ale nie dziwi mnie to skoro Laura to taka duża i mądra pannica:) Bardzo dużo umie już a najważniejsze chyba, że jest taka pogodna i to usypianie wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuńNooo ulga :-) Oby szło nam coraz lepiej - docelowo cała noc w łóżeczku, żeby matka wreszcie mogła się wygodnie wyspać ;-)
UsuńAle Laureczka siłaczka, u nas w 6 miesiący nie było mowy nawet o próbie siadania także szacun!! No a Krakowa, tego pięknego miasta to Wam bardzo bardzo zazdroszcze o to do tego wiosną.
OdpowiedzUsuńLaurencja to siłaczka, widzę to na każdym kroku. Pięknego miasta Krakowa jeszcze nie widziałam - na razie zwiedzam pobliskie supermarkety :D ale może w weekend coś się zmieni w tym zakresie :-)
UsuńA, no i jeszcze nie masz czego zazdrościć, bo u nas pi*** jak w kieleckim ;-) buziaki :***
Kraków to tak blisko a zarazem daleko...z każdym dniem będzie coraz bardziej samodzielna, rośnie pociecha, poczekaj aż minie roczek wtedy to dopiero czas dostanie przyspieszenia...
OdpowiedzUsuńHehhe, no fajnie jest powitać każdą jedną nową umiejętność. Jednak z takim kumatym dzieckiem jest łatwiej...
UsuńPanna Laura nawet na zdjeciach wyglada na dluuuga! Bedzie wysoka lasencja! ;)
OdpowiedzUsuńZ piciem prosto ze szklanki fajna rzecz. Moze uda Wam sie zupelnie pominac etap niekapka? W koncu kiedys nie bylo takich wynalazkow i maluchy przechodzily zwyczajnie z butelki na szklanke.
Hehe, Niko tez tak siadal w bujaku. Albo probowal sie w nim przekrecac na brzuch. Zawsze byl przypiety w pasie, bo balam sie, ze mocniej wierzgnie i sie zsunie, ale kiedys znalazlam go niemal wiszacego glowa w dol w tym bujaku i to zadecydowalo o rezygnacji z cudownego sprzetu. ;)
No z zasypianiem rzeczywiscie Laura zrobila niesamowity postep! Mozliwe, ze niedlugo bujanie pojdzie kompletnie w odstawke. :)
Ja Cie podziwiam, ze spisz z mala. Nie moglabym i nawet nie dlatego, ze balabym sie zgniesc takiego maluszka. Po prostu lubie sie wygodnie ulozyc. Dlatego ja od poczatku konsekwentnie odkladalam. Co niestety laczylo sie z kilkukrotnym wstawaniem, jak nie na karmienie, to na pobujanie i uspokojenie malego Potworka. ;)
Zycze szybkiej i sprawnej przeprowadzki! :)
Hhehhe, cieszyłabym się, gdyby miała być wysoka, ale za bardzo niestety nie ma po kim! No, może po polskich dziadkach, chociaż i tam szału nie ma ;-)
UsuńMyślę, że mamy sporą szansę na ominięcie niekapka, bo Laurę butelka w ogóle nie interesuje. Natomiast za picie z szklanki dałaby się pokroić i całkiem ładnie jej to idzie :)
Jezu, ale z Nika akrobata! Dobrze, że Laurencji jeszcze coś takiego nie przyszło do głowy, bo bym chyba zawału dostała! Na razie zawdzięczam życie bujaczkowi, bo dzięki niemu mogę coś ogarnąć w kuchni czy iść spokojnie do łazienki! Już się boję momentu, w którym przyjdzie nam z niego zrezygnować!
Agatko, nie ma czego podziwiać. Śpię z małą z lenistwa. Po prostu nie wyrobiłam z wstawaniem do niej w nocy, tym bardziej, że u nas szybko weszło w grę bujanko, a Laura odstawiona po nim do łóżeczka natychmiast się wybudzała. Śpiąc z nią, śpię cała połamana, ale ŚPIĘ. Widzę jednak, że rozstanie z nią nie będzie takie łatwe, dlatego to JA podziwiam CIEBIE za taką konsekwencję i siłę do wstawania. Ja nie dałam rady, choć zakładałam sobie inaczej :-/
O ja pitolę, weź Kasia nie smuć :) Ja sobie właśnie uświadomiłam, kiedy byłam ostatni raz w Poznaniu, i to mnie dopiero uświadomiło w przekonaniu o mojej starości! Przecież to było gdzieś na początku studiów- matko jedyna :(
OdpowiedzUsuńMoże i półroczna, ale niezmiennie słodka! Choć fakt- wierzyć się nie chce, że już PÓŁ ROKU!!!
Fajną macie matę!
Buziaki
A kiedy ja byłam ostatni raz w Szczecinie???? Wtedy gdy nosiło się jeszcze skarpetki założone na getry z weluru!!!! Także ten... no comment ;-) A tak na poważnie to dzisiaj był Szczecin w DDTVN - widziałaś? :-)
UsuńPowiem nieskromnie, że matę mamy zajebistą. Muszę się nią kiedyś szerzej pochwalić, bo to naprawdę produkt warty polecenia! Ale Laura już przestaje się na niej mieścić choć ostatnio coraz bardziej od samej maty interesuje ją bardziej ucieczka z niej :-)
taki fajny, dlugi post!
OdpowiedzUsuńOko juz mi sie prawie zamyka ale chcoc pare slow napisze :) Zdjecie gdy Laurka "zaglada" do lusterka- super :) na zdjeciach wyglada na duza dziewczynke, sila bo pol roczku i siedzi- to tez nie wszystkie dzieci potrafia.
Gdy jest na Twych kolanach to widac, ze to jednak mala Dzidzia :)
Krakow ladny, latem a moze zawsze pelny... wazne, ze jestescie zadowoloni.
Staruszko Ty jedna :) a co ja mam powiedziec?? :O
Ale prawda jest, ze nawet fakt posiadania dziecka zmienia nasza wizje swiata :)
Pozdrawiam Was piekne kobitki!!
PS: A jak tam turecka tesciowa?? nadal wylewa lzy??? Biedna....
No taka właśnie jest - duża i mała jednocześnie :) Dłuuugaśny z niej bobas, ale to wciąż moja mała dzidzia, w szczególności gdy sobie słodko śpi :-)
UsuńTurecka teściowa.... hmmm... szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co robi, bo się trochę obraziła na nas za wyprowadzkę i praktycznie nie mamy z nią kontaktu. Staram się ją zrozumieć, ale coraz trudniej mi to przychodzi :-S
Boze, ja juz chyba naprawde spalam :O znowu sie kajam za te wszystkie bledy...sorry :(
UsuńZaskoczylas mnie Tesiowa- przeciez ta decyzje podjeliscie po przemysleniu i analizie za i przeciw- no nie mozna tak postepowac... straci kobieta nie tylko syna ale i synowa i wnusie... :((( a to przeciez nie o to chodzi...
Mamy takie samo pudło na zabawki :) Ja je uwielbiam, słodziak z tego hipopotama, że o zebrze nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńWiesz, ten najcięższy okres już za Wami. Teraz będzie już coraz lepiej, głownie dlatego, że dziecko nabiera charakteru, umiejętnosci i rozwija się, co strasznie cieszy rodzicow :) Fajnie, ze jest Wam dobrze. Po Tobie widać, że się zmieniłaś :) Cała promieniejesz, staruszko :)
No zebra pierwsza klasa! Wierzę, że musi Ci się podobać! ;-)
UsuńDziękuję, Malwinko. Jest nam dobrze, choć przeprowadzka troszkę nas przerosła, ale to poczuliśmy już na miejscu w Krakowie. Mam nadzieję, że tym razem wychodzimy jednak na prostą.
Teraz będzie już tylko lepiej :) Dzieci stają się coraz bardziej kumate i choć życie z takim maleństwem jest słodkie, to teraz będzie znacznie ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, żeby z tym siadaniem się tak nie spieszyć, bo dziecko samo siada z raczkowania lub z brzuszka, a nie z plecków. Jestem na to strasznie wyczulona, bo trójka moich znajomych sadzała dzieci jak zaczęły być stabline i później czekała ich rehabilitacja, bo same nie potrafiły usiąść. Niech Laura sama do wszystkiego dojdzie :)
Noce i tak macie cudne, ja wstawałam nawet co godzinę... Duży sukces za spanie w dzień w łóżeczku, a z tym wspólnym spaniem to może się uda, my już miesiąc nie śpimy razem, z dnia na dzień tak wyszło, więc Tobie też tego życzę.
PS. Cudne body z tą kokardką :)
A ja bym z tym siadaniem az tak nie panikowala. Wszystkie niemowlaki, ktore zdarzylo mi sie poznac (wlaczajac w to moja dwojke), szybko same zaczynaly podnosic sie do siadu, jak tylko mialy lekko podparte plecki. Skoro sa w stanie same sie podniesc, to znaczy, ze miesnie maja wystarczajaco do tego wycwiczone. Co wiecej, kiedy moje dzieci konczyly 4 miesiac zycia, nasza pediatra rowniez zalecila, zeby je kilka razy dziennie sadzac, dla cwiczenia rownowagi i miesni. I jakos zadne z nich nie potrzebowalo rehabilitacji, zeby osiagnac podstawowe etapy rozwoju niemowlaka. Wrecz przeciwnie, szybko zaczeli raczkowac, zaraz po tym wstawac, pierwsze samodzielne kroki postawili w wieku 10.5 miesiaca. A siadanie z pozycji czworaczej zalapali majac okolo 8 miesiecy, bez zadnej pomocy. :)
UsuńStaram się jej nie sadzać zbyt często, ale widzę, że taka pozycja staje się coraz bardziej nieunikniona, bo Laura sama ją przybiera - najczęściej w bujaczku. Wnioskuję więc, że jest na nią dosyć gotowa. Zresztą musiałabyś, Kasiu, widzieć co ona wyprawia leżąc! Tak się zarzuca do przewrotu na brzuszek, że często mam wrażenie, że zaraz właśnie usiądzie - z pozycji na plecach! Agata ma chyba rację, że w Polsce jest tendencja do panikowania w temacie pozycjonowania niemowląt - podobna historia z gondolami, które za granicą są praktycznie nieużywane. Ale mimo to staram się jej do tej pozycji nie zachęcać. No chyba, że w grę wchodzi grzebanie w pudle zabawek. Wtedy to sorry Gregory, ale nic jej nie powstrzyma ;-)
UsuńWłaśnie po cichu liczę na taki nagły przełom. Jezzzu, jak by to było fajnie gdyby na przykład przespała kiedyś całą noc w swoim łóżeczku! Normalnie puściłabym się chyba na kolanach do Częstochowy!
Cześć! Na wstępie muszę powiedzieć, że uwielbiam Twojego bloga, czytam go od narodzin Laury, i jest dla mnie numerem 1! Czekam na każdy wpis:) Mam też córeczkę Laurkę, obecnie 5,5 miesiąca:) Niestety jest trochę wymagająca i nie miałam nigdy czasu napisać Ci żadnego komentarza:) Zazdroszczę wam drzemek i nocy. Moja Laura spi w dzień 4 razy po 30 minut, a w nocy są 4 karmienia - zawsze, niezależnie czy śpi od 21 do 4 czy od 19 do 6 rano:) Opracowałam jednak mój pakiet nocnego przetrwania, który też obejmuje spanie z nią po pierwszej pobudce:)) A dlaczego śpisz zawsze na jednym boku? Ja na początku bałam się odwrócić do małej plecami, ale teraz to robię i jestem o wiele mniej połamana, a jej to zupełnie nie przeszkadza:) Co do siadania, to tak jak napisała któraś z dziewczyn, też słyszałam, że lepiej nie sadzać, chociaż tak bym chciała, żeby już siedziała! Może by się skończyły krzyki w wózku. Podobno najpierw dziecko powinno pełzać i raczkować, a dopiero potem ok. 7-8 mies. siedzieć samodzielnie, bez podpory, z prostymi plecami:)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję, aż nie wiem co napisać :) Wiesz, te drzemki to u nas nowość. Jeszcze do niedawna Laura zasypiała tylko na nas bez opcji odstawienia, więc było ten... trochę niefajnie :-] A karmień w nocy to mamy tyle, że nie jestem w stanie zliczyć. Czasem cycek nie wypada z małej buzi przez całą noc :S Chyba źle się wyraziłam - śpię przez całą noc na boku, ale zmieniam je, bo inaczej doznałabym chyba jakiegoś paraliżu. Gdy już cała ścierpnę, przeskakuje nad Laurą na drugi bok. Nie umiem się jednak odwrócić do niej plecami. Najczęściej dlatego, bo wiem, że i tak mała za chwilę będzie się domagać cycka. Zresztą ja nawet nie chcę odwracać się plecami. Byłabym super szczęśliwa, gdybym mogła większą część nocy przespać na plecach. W ciągu tych 6 miesięcy udało mi się to chyba tylko z trzy razy :-(
UsuńTaki smuteczek z jednej strony, że te bobasunie przesłodkie tak szybko nam rosną.
OdpowiedzUsuńŚliczna i zwinna z niej bestyjka :D
Kochani! Zdrowych i pogodnych świąt :*
Racja - z jednej strony smutek, że rosną, z drugiej radość, że mądrzejsze.
UsuńDziękujemy i nawzajem!
Ale Ona już duża!! Wy zrobiliście postęp ze spaniem a u mnie Antek uparcie zasypiać w dzień nie chce. Mam wrażenie, że "boi" się, że za dużo go ominie. A poza tym, świetnie znów Was odwiedzić! katarynkowezacisze
OdpowiedzUsuńOOoo Kasiu, jak fajnie, że wpadłaś! Co u Ciebie? Machnij jakiegoś posta u siebie, plizzz! Ciekawa jestem co u Was choć rozumiem, że w ciągu dnia możesz nie mieć czasu, a gdy Antoni wreszcie zaśnie na dobre to ledwo żyjesz. Sam lajf! Ale może uda Ci się wyskrobać chwileczkę? ;-)
Usuń