wtorek, 10 czerwca 2014

Jedziemy!

Od długiego, naprawdę długiego czasu nie byłam w tak dobrym humorze. Wczoraj kupiliśmy bilety do Polski! I to już na sobotę :) Obdzwoniłam wszystkie możliwe biura podróży, bo szukaliśmy biletów charterowych prosto do Poznania. Nie pamiętam już kiedy się tyle nagadałam po polsku, aż na końcu gardło mnie rozbolało :)

Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo się cieszę. Szkoda tylko, że nie udało się znaleźć biletów z dwóch najbliższych nam lotnisk, tylko trzeba będzie dojechać ponad 300km autobusem... Te na szczęście w Turcji są wyjątkowo komfortowe, co Wam z pewnością pokażę, ale sam fakt siedzenia w jednej pozycji przez ok. 6h i potem jeszcze lot samolotem na pewno da nam w kość... Mam nadzieję, że jakoś dam radę, bo motywacja jest spora :)

Myślę już o wszystkich przyjemnościach jakie czekają mnie w kraju. Spotkanie z rodziną, znajomymi, odwiedzenie starych poznańskich kątów, wizyta u polskiego ginekologa (hurrraaaa!!!) i dentysty (mniejsze hurra, ale też doceniam), świńska kiełbacha z grilla :D, polskie sklepy i na koniec wesele mojej bliskiej przyjaciółki. Będzie to pierwsze polskie wesele od niepamiętnych czasów, na którym będzie mi towarzyszył H. - wcześniej z powodu pracy za każdym razem musiał zostać w Turcji. 

W Polsce zamierzam też zakupić sporo dzieciowych pierdółek, a także akcesoriów poporodowych, bo u nas w Turcji wciąż nie ma takich wynalazków jak majtki czy podkłady poporodowe :] Zamówienia już porobiłam, aby nie tracić czasu na oczekiwanie na przesyłki. 

Ojjjj.. jak ja się cieszę. Tęsknię za wszystkim co polskie, nawet za powietrzem. Cieszę się też niezmiernie, że nie lecę sama. Teście uspokoili H., że zajmą się hotelem, nie chcieli puścić mnie samej :) W czasach, gdy mieszkaliśmy w Stambule, każdy wyjazd do Polski oznaczał dla mnie rozłąkę z H. i przez to wciąż przeżywałam wewnętrzne dylematy - spotykam się z rodziną - zostawiam H. Jadę do H. - zostawiam rodzinę. A tak będę miała ich wszystkich wokół siebie :)

Aż mi się chce piać z radości. Najchętniej już zaczęłabym pakowanie :)

Jutro jedziemy na kolejną wizytę u ginekologa. Ostatnim razem doktorek Ali tak mnie dobił, że jedyne co czuję na myśl o spotkaniu z nim to tylko beznadzieja. H. obiecał mi, że będzie z nim negocjował poród rodzinny. Zobaczymy co z tego wyniknie... Jeśli nic, po powrocie do Turcji zacznę szukać innego lekarza, może w końcu los się do nas uśmiechnie. 

Wizyta akurat świetnie przypasowała na 3 dni przed wylotem, bo zamierzam go poprosić o raport lekarski potwierdzający brak przeciwwskazań do podróży samolotem. Co prawda taki raport jest wymagany od 26tc. Ja będę na przełomie 24 i 25, ale wolę się zabezpieczyć w razie gdybyśmy trafili na jakiegoś upierdliwca. Nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać po tureckich urzędnikach...

6 komentarzy :

  1. Ale fajnie, wyobrażam sobie, jak się cieszysz!;)
    Jednak co swój kraj to swój, wszystko znane i swojskie. No i tym razem bez dylematów.
    Trochę tylko długa droga, mam nadzieję, że jakoś dasz radę, choć kręgosłup na pewno będzie bolał;/
    Trzymam kciuki, żeby doktorek dał pozwolenie na poród rodzinny;) Daj znać co powiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, Ewelinko! Wszystko znane i swojskie i jakieś takie bardziej logiczne jakby ;)
      Droga jest naprawdę długa, ale wygląda na to, że pokonamy ją samochodem więc będzie na pewno wygodniej.

      Usuń
  2. Trzeba się zabezpieczyć. Jakiś dziwny koleś by był i po locie
    Trzymam kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając moje szczęście na pewno na takiego właśnie bym trafiła!

      Usuń
  3. I jak tam u doktorka?

    Zycze szczesliwej podrozy, fajnego czasu z rodzina i duuuzych zakupow! No i czekam na relacje oczywiscie. :)

    Z podroza spokojnie, nie bedzie tak strasznie. Bylam mniej wiecej w tym samym tygodniu ciazy z Nikiem jak ostatnio lecialam do Polski. Dla mnie to byly 22 godziny podrozy, ale jedyne co troche dokuczylo to spuchly mi kostki. No ale najwyzej zarzucisz nogi na kolana H. ;) Ja tego komfortu nie mialam bo nogi M. okupowala Bi. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Agatko. Ja właśnie też obawiam się jedynie spuchniętych kostek, bo oprócz tego czeka mnie tylko długie siedzenie, które samo w sobie niby nie jest męczące. Ale cel warty jest poświęcenia :)

      Usuń