Donoszę, że nie było tak źle! ;-) Laura była dziś w całkiem niezłym humorze i choć za oknem szaro-buro i przez cały dzień deszczowo, my całkiem nieźle potrafiłyśmy się dogadać.
Najtrudniejszym momentem była kąpiel, przy której normalnie tata pełni dość istotną funkcję - tj. podczas gdy ja rozbieram Laurę, przygotowuje wodę, przynosi wanienkę, akcesoria, a potem trzyma ręcznik i zanosi pannę na stanowisko pielęgnacyjne :-) Na szczęście przyszła do nas z pomocą turecka babcia. Załatwiłyśmy więc kąpiel, a potem jeszcze sprzedałam babci Laurę na chwilkę, którą wykorzystałam na swoją własną kąpiel :-)
Babcia zaproponowała nawet, że zostanie u nas na noc, ale szybko zapewniłam ją, że to nie będzie konieczne ;-) Laura nie chciała za bardzo być przez nią usypiana - czyli mówiąc wprost wyła na całe gardło :-] Umilkła dopiero, gdy zmienił się koń w tym zaprzęgu, czyli gdy to ja zaczęłam Ją bujać na nogach (terrorysta!). Oczywiście nie obyło się bez przygód - nagle zerwała się burza i wyłączono nam prąd, a Laura na takie nagłe zmiany oświetlenia reaguje nieziemskim wytrzeszczem oczu :] Na szczęście nie trwało to długo.
Zdążyłyśmy jeszcze pogadać z babcią z Polski i poczatować z tatą :-) Na koniec Laurencja zasnęła sprzedając mi co chwilkę uśmiechy. No kocham Ją z całego serca!
A teraz jest 22, jest serial i herbatka, a dziecko słodko śpi w łóżeczku. Matka, spisałaś się!
Jakże mogłoby być inaczej :) u mnie na początku też kąpiel była wyzwaniem, szczególnie, kiedy przerzuciliśmy się na wannę i nie było gdzie rozłożyć ręcznika, by później owinąć nim Kubę, ale ze wszystkim można sobie poradzić :) Powodzenia w kolejnych dniach! :D
OdpowiedzUsuńU nas właśnie też nie ma gdzie rozłożyć ręcznika i zazwyczaj Laura z wanienki trafia prosto w ramiona taty.
UsuńSpisalas sie mama i to na medal! Czyli pierwsze koty za ploty! :)))
OdpowiedzUsuńA jak tureccy dziadkowie reaguja na mozliwosc Waszej przeprowadzki do Polski? Nie probuja zatrzymac H. przy sobie? Czy narazie nic im nie mowiliscie? ;)
Hmm.. no nie tryskają optymizmem. Teść co prawda jest dość powściągliwy, ale teściowa zaczyna płakać, gdy tylko nawinie się temat przeprowadzki. Starają się jednak nie komentować, bo chyba zdają sobie sprawę, że dla dobra naszych wspólnych relacji powinniśmy stąd jak najszybciej wyjechać ;-)
UsuńTrzymam kciuki za H. Miałam to napisać w poprzednim poście Twoim; ). U nas mąż też przygotowuje wannę i wodę a potem zanosi młodą na stanowisko. Ale ze 6 razy kapalam ją sama i da się:) chociaż chyba pupa jej bardziej marznie:)
OdpowiedzUsuńDajemy rady bez tych naszych mężczyzn.
Ps. Głupie pytanie po jakiemu z teściową rozmawiasz?
Dziękuję, kochana. U nas też by się dało, ale właśnie Laura nie miałaby obsługi na tak wysokim poziomie ;-) Z teściową rozmawiam po turecku :-) Jestem turkologiem z wykształcenia.
UsuńOooo toś mnie z nog sciela:)
UsuńDopiero teraz odkrylam wczesniejszy wpis- tzn ten :)
OdpowiedzUsuńMy kobiety silne jestesmy i duzo potrafimy same- jesli trzeba...
Teraz ja jestem ciekawa - co zadecydowalo o takim kierunku studiow?? Moja Mloda uczyla sie tureckiego z milosci do chlopaka, w domu nadal walaja sie podreczniki i zeszyty. Dla mnie czarna magia...choc gdzies jedno, dwa slowka podlapalam - ale wymowa- o boze- naprawde trudna. Sami Turcy, ktorych mialam okazje poznac lapali wszystkie jezyki turystow- albo tacy utalentowani albo maja cos w genach ;)
Lux, co Ty! Turecki jest naprawdę prosty, na pewno prostszy od angielskiego! Tylko inny zupełnie od języków europejskich i może na tym właśnie polega jego haczyk :-) A o turkologii napiszę już wkrótce, bo zostałam zaproszona przez Malwinę do wyjawienia Wam kilku sekretów o sobie ;-)
UsuńMatka się spisała i córcia też :)
OdpowiedzUsuńInnego wyjścia nie było ;)
UsuńBrawo! No my się musiałyśmy od początku nauczyć samodzielnych kapieli bo tata pracuje do 22. Bywało ciężko, ale wierzę że i ty sama dałąbyś radę, z drugiej strony jak jest babcia - to trzeba korzystać :D Wiesz jak moja teściowa by mi zaproponowałą że zostanie na noc to bym jej parsknęła śmiechem ;)
OdpowiedzUsuńTak, dałabym radę sama, ale z babcią było wygodniej więc pokornie przyjęłam jej pomoc ;-) Ja się powstrzymałam od parsknięcia, ale dość zdecydowanie odmówiłam :-)
UsuńNie lubię zostawać sama z dziewczynami, ale po fakcie- zawsze stwierdzam, że dałyśmy radę i że było ok :)
OdpowiedzUsuń:) ja też się tym teraz chwalę :) niby nic takiego, ale wyobrażasz sobie naszych szanownych mężów w tej roli?
Usuń