Dziewczyny, piszecie, że mój blog nie przesuwa się u Was na listach, gdy publikuję nowego posta. Podejrzewam, że to przez zmianę adresu bloga. Jak pewnie zauważyłyście (albo i nie - ja bym nie zauważyła ;)) Mężuś załatwił mi moją własną domenę :D Spróbujcie proszę wpisać na listę czytanych przez Was blogów nowy adres - www.wlasnieteraz.pl Mam nadzieję, że problem zniknie. A, no i mamy jeszcze stronkę na Facebooku, na którym też możecie śledzić moje bazgrolenie.
A tymczasem...
Donoszę, że mamy za sobą kolejną dawkę szczepień z poprzedniego miesiąca czyli pneumokoki i skojarzona. Oczywiście miałam nasrane w gaciach i na samą myśl o igle wbijającej się w moje (Laury oczywiście, Laury) pulchne nóżki, zbierało mi się na płacz. Niestety nasza pielęgniarka nie dała o sobie zapomnieć i zaprosiła nas do siebie...
A tymczasem...
Donoszę, że mamy za sobą kolejną dawkę szczepień z poprzedniego miesiąca czyli pneumokoki i skojarzona. Oczywiście miałam nasrane w gaciach i na samą myśl o igle wbijającej się w moje (Laury oczywiście, Laury) pulchne nóżki, zbierało mi się na płacz. Niestety nasza pielęgniarka nie dała o sobie zapomnieć i zaprosiła nas do siebie...
Zanim jednak zaszczepiliśmy naszą Laurę, pojechaliśmy do pediatry na kontrolę. Strasznie mnie to wkurza, że o badanie dziecka przed szczepieniem muszę tutaj zadbać sama, jeżdżąc na prywatne wizyty, bo publiczna służba zdrowia nie widzi takiej potrzeby...
Wyjazd do naszej pediatry to dla nas cała wyprawa, bo kobieta przyjmuje w szpitalu (tym samym zresztą, w którym rodziłam) i zawsze jest do niej spora kolejka. Kolejka pełna dzieci nie tylko zdrowych, ale i chorych, od których oczywiście staram się trzymać Laurę jak najbardziej z daleka, ale tutaj nie jest to takie łatwe. Tym razem również, ku mojej zgrozie, jedna głupia baba podeszła do mnie z dzieckiem, które miało nos tak czerwony od kataru że przypominało renifera Rudolfa, i zagaduje głupkowato "zobacz, to jest dzidzia!". No szlag, szlag, szlag mnie trafia i w takich chwilach czuję najbardziej jak bardzo tutaj nie pasuję :->
No, ale w skrócie co udało nam się dowiedzieć:
-Laura jest okazem zdrowia
-słowami pani doktor "wygląda na szczęśliwego bobasa"
-waży 6,6 kg, czyli przybrała 1400 gram w ciągu 2 miesięcy. Pani doktor stwierdziła, że to dolna granica, ale z racji, że Laura jest na samej piersi to jej wystarczy... Zapytała jednak czy nie brakuje mi mleka, a mnie od razu przypomniały się początki mojej laktacji, kiedy to wszyscy katowali mnie tym pytaniem. Trochę się zdziwiłam, że Laura mało przybrała, bo mleka mam jak dla trojaczków, a Mała pije niemal co godzinę... Ostatnio nawet pracuję nad tym by ograniczyć ilość karmień - wolałabym, żeby possała rzadziej a dłużej.
-urosła od ostatniej kontroli (pod koniec listopada) o 6 cm (mierzy teraz 62), co tłumaczyłoby dlaczego nagle większość ubrań okazało się dla Niej za mała
-zębów ani śladu i w najbliższym czasie raczej nie powinniśmy się ich spodziewać (a ślina leje się hektolitrami)
Dalej dostaliśmy skierowanie do okulisty. Nie wiem czy w Polsce takie wizyty są normalne? Standardowe? Bo ja nie jestem w stanie tutaj ocenić, czy to normalne czy nas naciągają, bo to w końcu szpital prywatny... Do okulisty zgodziłam się pójść właściwie dla świętego spokoju, bo teście nastraszyli trochę H. że Laura zezuje. Tłumaczyłam, powtarzałam, uspokajałam, że jest jeszcze malutka i nie do końca kontroluje oczęta, ale widziałam już, że to jak grochem o ścianę. No więc poszliśmy. Zaraz po wizycie u pediatry. Tam jednak przyszło nam czekać prawie 2 godziny więc myślałam, że zaraz orła wywinę. Tym bardziej, że w gabinecie spędziliśmy może z 5 minut. Pan doktor stwierdził, że wszystko jest w absolutnym porządku choć być może kiedyś będzie krótkowzroczna. Czyli tak jak ja.
Następnego dnia pobiegliśmy więc załatwić szczepienie. Dwa ukłucia. Pierwszego Laura chyba na początku nie zauważyła. Zaczęła płakać dopiero, gdy pielęgniarka wyciągnęła igłę. Przy drugim ukłuciu była już bardziej spostrzegawcza, ale na szczęście szybko udało mi się Ją uspokoić. Po wyjściu od razu zasnęła. Myślałam, że tak jak po pierwszej dawce będzie śpiąca cały dzień, a tu córcia znowu mnie zaskoczyła. Owszem, była marudna. Wydaje mi się, że temperatura też Jej trochę podskoczyła o ile wierzyć elektronicznemu termometrowi do pomiaru z wiecznie ruszającego się u niemowlaka czoła, który za każdym razem podaje inny pomiar (sic!), ale spać panna nie chciała. Mieliśmy więc trochę jazdę bez trzymanki, również wieczorem. Podczas gdy normalnie o 21 Laura już twardo śpi, tak tym razem udało nam się Ją położyć dopiero o 23.
I jeszcze jedno. Żelazo. Pielęgniarka kazała nam podawać codziennie 6 kropli (z racji, ze Laura waży 6kg). Słyszałam o podawaniu dzieciom żelaza, ale czy to się tak podaje hurtowo wszystkim dzieciom bez robienia jakichkolwiek badań? Po kija? Nie podoba mi się to, oj nie. Jak to wygląda w Polsce? Nie trzeba zrobić jakiejś morfologii i ewentualnie zacząć je podawać jeżeli jest niedobór? Już widzę to jak nam się kupki zepsują, a już tak nam ładnie szło! Ja w każdym razie na żelazo reaguję natychmiast. W czasie ciąży doktorek Ali też kazał mi je przyjmować, ale szybko dałam sobie z nim spokój i jakoś nic mnie ani Laurze nie było. Na razie więc nic nie będę Jej podawać. Dziewczyny, radźcie!
PS. Ostatnio zapomniałam napisać rozwiązanie zagadki zdjęciowej :) Zapytałam Was co to jest, bo gdy pracowałam jako przewodnik, turyści zawsze mnie pytali o tą tajemniczą budowlę, którą możecie spotkać w naprawdę wielu miejscach w Turcji. Najczęściej pada odpowiedź, że to jakaś świątynia - ludzie sugerują się arabskimi napisami nad wejściem do tego kopca kreta jak jedna z Was to nazwała :) Otóż nie. Są to cysterny, inaczej zbiorniki z wodą. Fakt, że zabytkowe z czasów osmańskich, kiedy po tych terenach ludzie podróżowali konno lub na wielbłądach :) W środku tych "kopców" są baseny z wodą, w których podróżni mogli napoić zwierzęta.
No, to teraz będziecie mogły zabłysnąć wiedzą podczas wycieczki w Turcji! ;-)
Laura jest przesłodka ;) Co do badań okulistycznych my w Polsce jesteśmy objęci z Gabi opieką okulistyczną ze względu na to że Malutka jest wcześniakiem...a zezować ma prawo do pół roczku. Samo badanie u nas wygląda niezbyt przyjemnie, całe szczęście następne mamy po skończeniu roku :) ... A co do żelaza też je brałyśmy, tyle że u nas właśnie morfologia nie była za dobra. Gabi miała je brać przez rok ale ostatnia morfologia wyszła aż za dobrze i możemy odstawić :D Bo fakt z kupkami nie było lekko
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nas na szczęście okulista nie męczył. Pomiary itd. były zrobione "maszynką" z daleka :) potem lekarz poświecił Jej jakimś ustrojstwem w oczy i to wszystko. A jak to wygląda w Polsce? Pytam, bo zabrzmiało strasznie :)
UsuńNajpierw Gabi miała trzy razy zakrapiane oczka i potem badanie. Lekarka otwierała oczko takimi dziwnymi "szczypcami". Samo badanie trwało chwilkę ale widok tych "szczypców" i płacz Gabi przyprawiał mnie o ciarki. Z płaczu wywnioskowałam że musi to być nie zbyt przyjemne uczucie. Prawdopodobnie na badaniu po roczku nie będzie już konieczności otwierania oczka w ten sposób.
UsuńO matko jezusowa! Uciekalabym z dzieckiem gdzie pieprz rośnie!!!
UsuńTeż miałam ochotę, całe szczęście badanie trwa naprawdę krótko, a jest konieczne bo wcześniaki narażone są na retinopatię. Cieszę się że z naszymi oczkami wszystko dobrze i dopiero w czerwcu kontrolna wizyta :)
UsuńSlodziaszek z tej Waszej Laurki :)))
OdpowiedzUsuńWiem, ze szczepienia musza byc...ale serce matki zawsze cierpi...
Fajnie sie panienka rozwija, a co do zelaza- takich zalecen nie znam...
Wiecej zdjec- please!!! :)))
Oj cierpi, cierpi, choć staram się pamiętać, że to przecież jak ukąszenie komara ;-) obiecuję więcej zdjęć :)
UsuńOkulista? U nas tylko dla wcześniaków. Dziecko urodzone w terminie tylko słuch i bioderka:)co do żelaza. ..chyba nie dawałabym.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nas chyba trochę naciągają :-]
UsuńMy żelaza nigdy nie podawaliśmy i ja bym bez morfologi, w której tego nie widać bym nie podała. A Laura piękna rośnie jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńJa też nie mam ochoty Jej czegokolwiek podawać bez pewności, że jest to Jej naprawdę potrzebne.
UsuńKurczę, nigdy bym nie powiedziała, że Mała jest na dolnej granicy! Ona jest taka pulchna na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńOkulistę mieliśmy, gdzieś koło 4/5miesiąca- to rutynowe badanie. Żelazo? U nas (w przypadku Elizy, bo Lila nie musiała brać) zawsze poprzedzone było badaniami. To bardzo ważne. Żelazo to nie witamina C- dzieci i nie tylko, różnie na to reagują. Pewnie wg pani doktor żelazo wpłynie na lepsze przybieranie na wadze, bo jak dziecko ma anemię, to słabiej przybiera. No ale- przecież nie wiadomo, czy Laura ma anemię. Może po prostu będzie drobna?!
:) No nie? W realu też jest pulchna :))
UsuńCzyli matczyna intuicja dobrze mi podpowiedziała, żeby się z tym żelazem tak nie wyrywać. Pewnie, że to nie witamina C. Ja na wszystkie lekarstwa reaguję bardzo dobrze, a żelazo w ciaży by mnie wykończyło normalnie... A suplementacja żelazem jest tutaj hurtowa, czyli podaje się je wszystkim dzieciom. Ba, nawet państwo je refunduje - dostaje się je za darmo od położnej lub w aptece! Czyli pani doktor z pewnością nie sugerowała się tym, że Laura mniej przybrała. Eh, wkurza mnie tu to podejście do dzieci, jakby wszystkie były równe i miały takie same potrzeby. Grrrrr...
To samo sobie pomyślałam, źe Laurci bliżej do pączusia niż rurki z kremem. To jak w rakim razie wyglądają tureckie maluchy w górnej granicy? :) śliczności mała.
UsuńOkulista? Nam nikt nie proponował nawet... tylko usg bioderek i badanie słuchu.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię szczepień - żal serce ściska, jak pomyślę o płaczu Witka... :(
Laura rośnie, jak na drożdżach :)
Badanie słuchu też nam robili już kilkakrotnie, ale okulista wydał mi się trochę wymyslem. Dobrze, że badanie nie wyglądało tak jak opisała to koleżanka powyżej, bo pozabijalabym chyba wszystkich, że mnie namówili na tą wizytę.
UsuńZ tego co wiem w Polsce do okulisty wysyłane są tylko wcześniaki. A dziecko powinno przestać zezować do pół roku. Także Laura ma jeszcze czas :)
OdpowiedzUsuńCo do wagi to przecież to jest piękna waga! Na dolnej granicy? Chyba coś się lekarce pomyliło... Przecież 700 g na miesiąc to piękny wynik! Do tego jest na samej piersi, więc po prostu rewelacja :) Super przybiera. Przecież moja Karolcia skończyła właśnie 8 miesięcy, a przekracza dopiero 7 kg, więc się nie przejmuj, macie wagę absolutnie dobrą i w normie.
Co do żelaza to absolutnie nie podawaj. Żeby podawać żelazo musisz mieć ku temu podstawę, my robiliśmy morfologię, bo Karolcia miała poziom żelaza na dolnej granicy i musieliśmy ją suplementować. Ale jak Wy nie macie ku temu podstawy to po co tak faszerować dziecko? Do 6 miesiąca wystarczy jej Twoje żelazo, a później będzie je czerpała z mięska i żółtka.
Jestem dokładnie tego samego zdania. Dziękuję, Kasiu, uspokoiłaś mnie z tą wagą. Niby też wiem, że jest ok, ale takie pytania czy mam wystarczająco dużo mleka wyjątkowo mnie wkurzają... Żelaza natomiast nie podam. Ewentualnie rozwaze mormorfologie, ale to mam nadzieję już w Polsce.
UsuńNo proszę! Też mi nie pokazywało Twoich postów.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja to żelazo też bym odpuściła, bo bez badań to nie ma podstawy. Niech organizm rozwija się według swoich potrzeb. Ona jest malusia. Zdrowa. Zapewniasz jej wszystko, czego potrzebuje na swój wiek. Jak jakiekolwiek badania pokażą, że czegoś jej brakuje, to wtedy działaj.
Też uważam, że taka bezpodstawna suplementacja może przynieść więcej szkody niż pożytku.
UsuńPs. Malwinko, jak Ty ładnie się nazywasz! :)
Hahaha, jaki mam ciekawy komplement :) Dziękuję :D
UsuńHmmm, nie wiem jak to wygląda w Polsce, ale we Włoszech żelaza hurtowo wszystkim nie podają. Stefano miał anemię (typową u wcześniaków) i przeszedł nawet transfuzję...naszczęście tylko jedną a późniejsze niedobory udało się zwalczać żelazem w kroplach (3 razy dziennie po 3 krople)/ Badania krwi miał jednak robione dość często a jak tylko rozszerzylismy dietę to mimio, iż był na dolnej granicy żelazo kazano nam odstawić, bo miał czerpać żelazo i witaminy z mięsa i warzyw czy owoców. Nie wiem czy warto Laurę futrować na siłę jeśli nie ma potrzeby.
OdpowiedzUsuńZ tego co kojarzę, u nas badania wzroku i słuchu jest robione wszystkim zaraz po urodzeniu. Słuchu później jest raz jeszcze ok. dwunastego miesiąca życia. Co do zeza to niestety, ale sporo o nim wiem, bo nie wiem czy pamiętasz, ale Stefano ma zeza (wrodzonego). My a racji na przedwczesne urodzenie okulistów mieliśmy na codzień, ale do pewnego momentu na te uciekające niemowlakom oczy nie mówi się zez. To normalne. Nie pamiętam już dokładnie, ale powinno samo ustąpić. Jako, że u nas nie ustąpiło a się pogłębiało rozpoczęliśmy leczenie. Na chwilę obecną kąt zeza bardzo się zmniejszył.
p.s.i ja nie widziałam Twoich wpisów
Nie będę Jej futrować bez potrzeby. Niedługo pomyślimy jedynie o morfologii, żeby mieć wszystko pod kontrolą.
UsuńNawet nie wiedziałam, że "zez" to nie zez u niemowlaków, bodajże do 6 m-ca. Ja się tym zbytnio nie przejmowałam, ale reszta członków rodziny przeciwnie ;-)
Co do okulisty to my pierwszy raz poszliśmy gdy Niuniek miał roczek, bo oczko mu uciekało, tak z resztą nie chodziłam jak nie było żadnych objawów. U nas przed szczepieniami to sprawdzają plus prowizorycznie słuch i jak nie ma odchyleń to nigdzie nie wysyłają. Co do żelaza to jeśli ma lekarz jakieś podejrzenia wysyła na badania, u nas wprawdzie w mleku było bo sztuczne ale co roku kazała sprawdzać morfologie...
OdpowiedzUsuńTeż zrobimy morfologię.
UsuńAch, wiec to o to chodzi z ta budowla! ;)
OdpowiedzUsuńTutaj przy kazdym bilansie pediatra gasi swiatlo i swieci dziecku specjalna lampka po oczach. Podejrzewam, ze po to, zeby sprawdzic czy nie ma "kociego odblasku", ktory jest jednym z objawow guza. Ale na tym badania sie koncza. Sama jestem krotkowidzem i pytalam moja okulistke kiedy powinno sie z dzieckiem przyjsc na kontrole. Powiedziala, ze jesli nie widzimy nic niepokojacego, to takie badanie nalezy zrobic przed pojsciem dziecka do szkoly. Czyli z Bi wybiore sie za rok. :)
O zelazo kiedys pytalam pediatre, bo zauwazylam, ze niektore witaminy dla niemowlat maja je dodatkowo w skladzie. Odpowiedziala, ze moge dzieciom je podac, ale to nie jest konieczne. Nie podalam. :) A pierwsze badanie krwi robi sie tu przed bilansem roczniaka.
Nie do wiary, ze wg. pani doctor Laura slabo przybiera! Jak dla mnie ona jest idealna, taki fajny pulpecik. Fakt, ze Nik wazyl w jej wieku ponad 8 kg, ale tez mierzyl 67 cm. No i Kokus to byl straszny grubasek. :)
Pomyslalam jeszcze, przy okazji tego, ze wspominasz o zmniejszeniu czestotliwosci karmien. Moze tu jest pies pogrzebany. Jesli Laura za czesto i za krotko ssie, pije glownie "pierwsze" mleko, ktore zawiera roztwor laktozy, niewiele tluszczu i ktorym dziecko ma sie napic. To sycace mleko, z wieksza zawartoscia tluszczu leci dopiero po dobrych kilku minutach ssania. Moze stad Laura mniej przybiera, chociaz jak dla mnie 1400 g w okolo 2 miesiace to calkiem przyzwoity wynik... :)
I zapomnialam dodac, ze tym razem nowy post pojawil mi sie od razu! Nie mam pojecia od czego to zalezy... :)
UsuńMasz rację z tymi karmieniami, jakoś zupełnie o tym zapomniałam! Laura pije często i dość intensywnie, ale krótko. Staram się Jej robić teraz przerwy tak po mniej więcej 3 godziny, ale na razie karmienie nie wydłużyło się jakoś znacząco. No, ale to znaczy chyba, że nie jest głodna. Nie będę Jej przecież wpychać cycka do buzi na siłę... Zobaczymy, ile przybierze w tym miesiącu.
UsuńWitaj :) Od pewnego czasu podczytuję Twojego bloga :) Jeśli chodzi o okulistę to byliśmy, gdy synek był malutki, ale tylko dlatego, że lekarka podejrzewała zeza. A i ja i mąż w dzieciństwie mieliśmy go oboje - ja leczonego operacyjnie nawet. Żelazo też mieliśmy zalecone, ale dopiero po morfologii do której wskazaniem były słabe wyniki u mnie przed porodem i po porodzie (musiałam mieć transfuzję po). Okazało się, że u synka też było z tym słabo, więc pił żelazo - o ile dobrze pamiętam to pół łyżeczki takiego syropu jakby.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :) Miło mi, że czytasz moje wpisy. My też rozpoczniemy od morfologii, a potem zobaczymy co dalej.
UsuńPs. Proszę, podpisz się choćby imieniem, żebym wiedziała jak się do Ciebie zwracać :)