Piszecie mi jak zaskoczone jesteście obrotem spraw u nas i wiecie co? Ja też tak się czuję :) Ale wierzę, że takie spontaniczne decyzje często okazują się bardzo dobre i choć kolejna przeprowadzka oznacza dla nas ponownie urządzanie się praktycznie od nowa, a to wszystko z niespełna 5-miesięcznym niemowlakiem, IDĘ NA TO. Kto się boi żelaza, ten nie wsiada do pociągu - jak mówi tureckie przysłowie, a ja choć wad mam pewnie sporo, to tchórzem nigdy nie byłam.
Na razie dni mijają mi na obmyślaniu logistycznej strony przeprowadzki. Jeszcze się nie pakuję, choć chętnie bym zaczęła ;-) Z listy zadań do wykonania odhaczyliśmy do tej pory zakup biletów - i tak 8 marca (taki sobie prezent na dzień kobiet lajsnęłam, a co!) moja stopa postanie na polskiej ziemi. I to na dłużej, hue hue! Zakup biletów nie był taką prostą sprawą, bo nie mieliśmy najmniejszej ochoty powtarzać trasę przez Berlin. Postawiliśmy więc na jeden samolot i dłuższą trasę autem. Tym sposobem zakupiliśmy bilety na charter z Antalyii, do której mamy około 4h jazdy samochodem, ale za to polecimy prosto do Poznania. Tak naprawdę to bilety mamy w dwie strony i żeby było śmieszniej to z Polski do Turcji i z powrotem :) Inaczej się nie dało, ale przewoźnik zapewnił, że nie będzie problemu, gdy zrezygnujemy z pierwszego przelotu.
A poza tym z grubszych rzeczy musimy jeszcze:
- wynająć tureckie mieszkanie
- sprzedać samochód
Przyznam, że przy tych dwóch zadaniach wizja pakowania walizek wydaje mi się kaszką z mleczkiem :-] Tym bardziej, że mamy tu teściów więc rzeczy, których nie potrzebujemy natychmiast, możemy ze spokojem zostawić do zabrania przy okazji późniejszych odwiedzin. Ale spokojnie, jakoś to ogarniemy.
W międzyczasie żegnamy się pomału z Turcją. H. niemal codziennie wieczorem herbatkuje z rodzicami. Ja z kolei z większym sentymentem rozglądam się dookoła podczas spacerów, z większą przyjemnością podjadam tureckie przysmaki.
Ostanio hitem u nas jest pide z chwastami :) Tak, tak, z chwastami. Nasza tutejsza babcia jest specem od tych spraw, chodzi z koszem w góry i zbiera przeróżne zioła, które ja nazywam po prostu chwastami, bo wierzcie mi na słowo, za takie właśnie w Polsce uchodzą. A jakie pyszne te chwasty! Teraz już inaczej spoglądam na to, co porasta nasze polskie pobocza :D W Turcji jada się nawet pokrzywę - dodaje się ją do sałatek i zup. Ja osobiście nie przepadam, bo ma szorstkie liście, ale podobno jest niesamowicie zdrowa. Pide z kolei to rodzaj tureckich placków pszennych, zamiennik pizzy, który nadziewa się różnymi rzeczami, ale najczęściej mięsem mielonym, czasem z jajkiem lub żółtym serem.
Pide z mięsem można zjeść w większości tureckich restauracji. Te z ziołami jednak chyba tylko na wsi, w restauracjach w każdym razie nigdy się nie spotkałam. Pide nikt nie robi tutaj w domu. Przygotowuje się tylko nadzienie, następnie zanosi do pobliskiej piekarni i tam za niewielką opłatą przyrządzają na zamówienie takie pyszności. Smak świeżych ziół na cienkim chlebku - po prostu wspaniały :-)
Tymczasem Laura dwa dni temu zauważyła, że ma stopy. Wykorzystuje teraz każdą okazję by je złapać, a że te fikają w najlepsze na wszystkie strony, nie jest to takie proste zadanie :D
Wraz z tym odkryciem doszła nam jeszcze jedna umiejętność. Otóż panna Laurencja śmieje się w głos! Ścigamy się więc teraz z H. w małpowaniu przed córką, bo rozśmieszają Ją rzeczy zupełnie przeróżne, nigdy więc nie wiadomo co załapie. Na razie największym pewnikiem jest samolocik, ale też wczoraj na przykład był opieprz od matki za zwalenie kupy po kąpieli :D
Na razie dni mijają mi na obmyślaniu logistycznej strony przeprowadzki. Jeszcze się nie pakuję, choć chętnie bym zaczęła ;-) Z listy zadań do wykonania odhaczyliśmy do tej pory zakup biletów - i tak 8 marca (taki sobie prezent na dzień kobiet lajsnęłam, a co!) moja stopa postanie na polskiej ziemi. I to na dłużej, hue hue! Zakup biletów nie był taką prostą sprawą, bo nie mieliśmy najmniejszej ochoty powtarzać trasę przez Berlin. Postawiliśmy więc na jeden samolot i dłuższą trasę autem. Tym sposobem zakupiliśmy bilety na charter z Antalyii, do której mamy około 4h jazdy samochodem, ale za to polecimy prosto do Poznania. Tak naprawdę to bilety mamy w dwie strony i żeby było śmieszniej to z Polski do Turcji i z powrotem :) Inaczej się nie dało, ale przewoźnik zapewnił, że nie będzie problemu, gdy zrezygnujemy z pierwszego przelotu.
A poza tym z grubszych rzeczy musimy jeszcze:
- wynająć tureckie mieszkanie
- sprzedać samochód
Przyznam, że przy tych dwóch zadaniach wizja pakowania walizek wydaje mi się kaszką z mleczkiem :-] Tym bardziej, że mamy tu teściów więc rzeczy, których nie potrzebujemy natychmiast, możemy ze spokojem zostawić do zabrania przy okazji późniejszych odwiedzin. Ale spokojnie, jakoś to ogarniemy.
Ehh będziemy tęsknili za tymi widokami. Ale miejsce, do którego się przeprowadzamy też jest piękne!
W międzyczasie żegnamy się pomału z Turcją. H. niemal codziennie wieczorem herbatkuje z rodzicami. Ja z kolei z większym sentymentem rozglądam się dookoła podczas spacerów, z większą przyjemnością podjadam tureckie przysmaki.
Ostanio hitem u nas jest pide z chwastami :) Tak, tak, z chwastami. Nasza tutejsza babcia jest specem od tych spraw, chodzi z koszem w góry i zbiera przeróżne zioła, które ja nazywam po prostu chwastami, bo wierzcie mi na słowo, za takie właśnie w Polsce uchodzą. A jakie pyszne te chwasty! Teraz już inaczej spoglądam na to, co porasta nasze polskie pobocza :D W Turcji jada się nawet pokrzywę - dodaje się ją do sałatek i zup. Ja osobiście nie przepadam, bo ma szorstkie liście, ale podobno jest niesamowicie zdrowa. Pide z kolei to rodzaj tureckich placków pszennych, zamiennik pizzy, który nadziewa się różnymi rzeczami, ale najczęściej mięsem mielonym, czasem z jajkiem lub żółtym serem.
Pide z mięsem można zjeść w większości tureckich restauracji. Te z ziołami jednak chyba tylko na wsi, w restauracjach w każdym razie nigdy się nie spotkałam. Pide nikt nie robi tutaj w domu. Przygotowuje się tylko nadzienie, następnie zanosi do pobliskiej piekarni i tam za niewielką opłatą przyrządzają na zamówienie takie pyszności. Smak świeżych ziół na cienkim chlebku - po prostu wspaniały :-)
Tymczasem Laura dwa dni temu zauważyła, że ma stopy. Wykorzystuje teraz każdą okazję by je złapać, a że te fikają w najlepsze na wszystkie strony, nie jest to takie proste zadanie :D
Wraz z tym odkryciem doszła nam jeszcze jedna umiejętność. Otóż panna Laurencja śmieje się w głos! Ścigamy się więc teraz z H. w małpowaniu przed córką, bo rozśmieszają Ją rzeczy zupełnie przeróżne, nigdy więc nie wiadomo co załapie. Na razie największym pewnikiem jest samolocik, ale też wczoraj na przykład był opieprz od matki za zwalenie kupy po kąpieli :D
Przeprowadzacie się do Poznania? My mieszkamy w Poznaniu, może się kiedyś na spacerze spotkamy ;) hehe
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Was. Jak tak patrze na te Wasze zdjęcia to nie mogę się doczekać wiosny. Kiedy mu w końcu zrzucimy te zimowe kombinezony, kurtki. :)
Pozdrawiam
Aaaah jak pięknie by było... :-( Poznań jest naszym "starym kątem" w Polsce, ale niestety to nie do tego miasta czeka nas przeprowadzka. Od moich rodziców mamy najbliżej właśnie na poznańskie lotnisko. Stąd taki wybór.
UsuńA niedawno czytałam na blogach, że w Polsce już jest wiosna! Czyżby coś się zmieniło? Już szukałam dla Laury wiosennej kurteczki ;)
Niby jest słoneczniej i czuć już wiosnę w powietrzu ale jeszcze za szybko żeby zrzucić zimowe kurtki, a o tym marze najbardziej ;) A pogoda jeszcze taka oszukana. No ale może lada dzień :)
UsuńOby, bo nie jestem pewna czy wejdziemy w zimowy kombinezon! :)
UsuńSzkoda, że nie można mieć wszystkiego i tak np. Turcję ledwie za granicą, co by bywać na weekendy :) wierzę jednak, że teraz zmienia się wszystko na lepsze! Zdjęcie H. i Laury w locie przepiękne <3
OdpowiedzUsuńByłoby idealnie :) Ja też mam taką nadzieję, bo przyznam, że jestem już trochę zmęczona przeprowadzkami (to będzie trzecia w ciągu 2 lat).
UsuńStefano śmiał się w głos gdy np. pryskalismy mu w kąpieli brzuszek wodą z gumowej kaczki albo gdy mama się poślizgnęła i broniła przed upadkiem :D
OdpowiedzUsuńCzekam teraz, aż zdradzisz gdzie w Polsce osiądziecie.
p.s. śmiesznie wyszło z tym samolotem, ale jak masz zapewnienie przewoźnika, że będzie ok to git!!
Przewoźnik niby zapewnia, że będzie ok, ale zawsze odrobina niepewności pozostaje - wiele już przygód przeżyłam na lotniskach...
UsuńNie pisze o tym, gdzie wylądujemy w Polsce, bo chcę poczekać aż wszystko będzie pewne na 100%. Rozstrzal jest spory, ale prawdopodobnie będzie to Kraków :)
Po cichu liczyłam, że będzie to coś bliżej północy, bo jestem na etapie szukania biletów na okres wczesno wakacyjny.
UsuńEwka, powiem Ci, ze jest i szansa na północ :)
UsuńJa czekam jeszcze na wyjaśnienie jak co dlaczego z tą Polską tak wyszło szybko i niespodziewanie. A;e się cieszę razem z Wami :)
OdpowiedzUsuńWszystko zdradzę, gdy H. ostatecznie dogada się z pracodawcą :)
Usuńwow Kasiu, gratuluje! spelnia sie Twoje/Wasze wielkie marzenie! :)
OdpowiedzUsuńna pewno dacie sobie ze wszystkim rade :) w ktorej czesci PL zamieszkacie? o ile to nie tajemnica :)
Ps. cudne zdjecia! a Laura - slodka, az mam ochote ja zjesc! :D
Moje marzenie, H. - pewnie znacznie mniejsze ;) wiadomo - każdy lepiej czuje się u siebie. Prawdopodobnie zamieszkamy w Krakowie.
UsuńSzybko to się toczy, to właściwie już niedługo staniesz na polskiej ziemi :)
OdpowiedzUsuńYuhuu!
UsuńPodziwiam Cie za spokoj! Gdybym miala za niecale 2 tygodnie przeprowadzac sie do innego kraju, pewnie latalabym w kolko, sporzadzala 10 roznych list w stylu co jedzie, a co zostaje i jak znam siebie, naprzemian smialabym sie nerwowo i ryczala. Rowniez z nerwow. :)
OdpowiedzUsuńAle u Was juz wiosna w pelni! Zachwycilam sie kwitnacym drzewkiem! :)
Moja Bi to bylo nie tylko wyjatkowo marudne niemowle, ale tez bardzo powazne. Ile mysmy sie nagimnastykowali, zeby ja rozsmieszyc! Natomiast Nik rechotal przy byle bzdurze i tak mu zostalo... ;)
Ja już tak nie histeryzuje, bo dzięki tesciom mogę nasza przeprowadzke rozłożyć na raty. Poza tym mam już mała wprawę - to będzie 3 przeprowadzka w ciągu 2 lat, w tym druga za granicę :-S oby byla to już chociaz ostatnia zmiana kraju, bo raczej nie liczę na to, że będzie to ostatnia przeprowadzka w ogóle :-(
UsuńU Laury łatwo wywołać uśmiech, ale rechot to już wyższa szkoła jazdy :)
Ależ macie na głowie, no no... Łatwo nie będzie, ale cel piękny Wam przyswieca. A jak zareagowała turecka rodzina? Pewnie przeżywają, co??
OdpowiedzUsuńPięny prezent na Dzień Kobiet. To już niedługo!
:)
Turecka rodzina przeżywa mocno nasz wyjazd. W szczególności teściowa pochlipuje przy każdej okazji. Nie jest łatwo, ale musimy skupić się na sobie.
UsuńNo to może tego 8 marca zaświeci słoneczko u nas bo na razie szaro, buro i ponuro:) Gdzie w PL bedziecie ?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w Krakowie :)muszę w następnym poście zapytać czy będzie szansa na kawę z którąś z Was :)
UsuńJuz za chwileczke, juz za momencik ;)))) i bedziesz jadla polski chleb, majonez i np. schabowe ;)
OdpowiedzUsuńA tak serio- wazne, ze obydwoje chcieliscie. Turcja piekna jest ale moze w Polsce tez H. sie spodoba i szczesliwie zapusci tam korzenie ?
Bede o Was 8.3 myslala- POWODZENIA!!!!!
Oooo majonez :) tutaj kupuję tylko Heinz bo te tureckie są dla mnie niezjadliwe. Ale wiesz co? Ciesze się nie tylko wizją jedzenia tego wszystkiego co jego dostępnością! Wreszcie nie będę musiała robić zakupów na zapas, wozić ciężkie walizki polskich przysmaków, zastanawiać się co będzie mi potrzebne lub smucić się, że wysylka nie wchodzi w grę.
UsuńA H. zna już dobrze Polskę - mieszkał tu 6lat wiec wie czego się spodziewać. Ale liczę na to, że zapusci korzenie i że jako mojemu mężowi (wyjechaliśmy zaraz po naszym ślubie) Polska wyda mu się sympatyczniejsza :)
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńFajne to przysłowie o żelazie i pociągu :) zapamiętam!
Powodzenia w przeprowadzce i załatwieniu wszystkich formalności :)
Dziękujemy :)
UsuńZawsze kusisz tymi tureckimi przysmakami, że aż w brzuchu zaczęło mi burczeć :P
OdpowiedzUsuńLaura to cudny pysiaczek :)
Hehhe, przepraszam :)
UsuńGorąco pozdrawiam i trzymam kciuki. Takie rzeczy są niesamowite! Marzenia się spełniają. My jesteśmy na etapie, że całkiem niedawno wyjechaliśmy z kraju za pracą w zupełnie dalekie i też przepiękne miejsce. Bardzo trudne są wyjazdy i powroty. Niech Wam się wszystko uda!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i śliczna Dziewczynka!
Dziękuję serdecznie :) Pozwoliłam sobie przed chwilą do Ciebie zajrzeć i już wiem, że będę zaglądać. Norwegia - przepięknie!!! Zawsze chciałam tam pojechać, więc z przyjemnością będę śledzić Twoje wpisy.
UsuńCzytam z rumieńcem Twoje słowa :) Serdecznie zapraszam. Bardzo podoba mi się u Ciebie i też zostaję na dłużej. ;)
UsuńO matko co za wieści!!! Ale super, tym bardziej że jak się domyślam, wszystko ułożyło się tak jak kiedyś pisałaś. Czekam z wypiekami na szczegóły i coesze się bardzo, że wracacie!!
OdpowiedzUsuńSuper! Kochana życzę powodzenia! Spełniaj swoje marzenia :) Będziecie wynajmować tu mieszkanie? Czy rodzice Was ugoszczą?
OdpowiedzUsuń