czwartek, 15 października 2015

Bomba bomba bomba!

Jedziemy z wiadomością bombą. 

Kazałam Wam czekać tak długo, że mogę sobie chyba podarować słowa wstępu. Wiadomość bomba wciąż wywołuje u mnie dreszczyk emocji, ale ta pierwsza euforia już minęła, bo to już miesiąc od kiedy podjęliśmy decyzję...

Nie jestem w ciąży.

Tak, wiem, że większość z Was pewnie to obstawiała. Na niektórych zdjęciach mogłam się Wam wydać podejrzanie wzdęta, ale zapewniam (!), że to tylko bezwiedne wypinanie brzucha by podtrzymać ważącą już niemało Laurencję :] 

Wiadomość bomba jest inna. 

Wiadomością bombą jest to... że... :)

wyprowadzamy się z Krakowa :)))

Rany, gdy to piszę, wciąż trochę niedowierzam, ale to już fakt, zupełnie pewny, że za miesiąc pakujemy walizki. Znowu. Ffhfbhefbhjwfbw.... Właśnie przez to decyzja o przeprowadzce była dla nas tak trudna. No przecież dopiero co tu się przeprowadziliśmy, dopiero co urządziliśmy kolejne gniazdko. Przyszła jednak dla H. fajna propozycja i żal było ją przepuścić...

Od 1 grudnia będziemy więc urzędować we Wrocławiu :) Kto z tamtych okolic palec pod budkę!

Przetrzymałam Was z tą wiadomością tak dlugo, bo nie chciałam ogłosić jej zanim H. poinformuje swojego obecnego pracodawcę o odejściu z pracy. Poza tym proces podejmowania decyzji i rozważania wszelkich scenariuszy trwał okropnie długo.

Z jednej strony cieszę się na tą przeprowadzkę. Kraków jest niezaprzeczalnie pięknym miastem, ale nie mogę nie przyznać, że jakoś nie potrafiłam się tutaj poczuć jak u siebie. Czuję się tu wciąż trochę jak turystka, myślę, że H. podobnie choć on zawarł tu kilka fajnych znajomości, znalazł nawet kilku nadających na podobnych falach Turków. We Wrocławiu znowu zostani rzucony na towarzyski nowy grunt. Ja natomiast mam tam jedną przyjaciółkę, jeszcze z czasów studenckich i cieszę się ogromnie, że będzie się z kim spotkać na kawę. Poza tym do Poznania bliżej ;-) 

Z drugiej strony przyznam Wam się szczerze, że gdy pomyślę o kolejnym pakowaniu walizek to wszystko przewala mi się w żołądku. Gdy tylko rozejrzę się po mieszkaniu zaczynam główkować jak wszystko popakuję... Oczywiście znowu przybyło nam rzeczy, w miedzyczasie przywieźliśmy też część naszego dobytku z Turcji, suma sumarum jest tego dużo więcej niż gdy wprowadzaliśmy się do Krakowa. Bez wynajęcia firmy transportowej raczej się nie obędzie. Będziemy musieli ponownie poprosić moich rodziców o pomoc, by chociaż jeden z nich tu przyjechał i pomógł mi z ogarnięciem Laurencji, abym mogła nas spakować. Logistycznie jest to naprawdę spore wyzwanie.

Nie pytajcie mnie ile razy jeszcze się przeprowadzimy, bo sama się z nas podśmiewuję. Takie z nas powsinogi, no ale lajf. Zobaczymy, gdzie nas jeszcze los zaprowadzi.

Patataj patataj pojedziemy w siną dal!

26 komentarzy :

  1. NO nie mogę, Kasią - jak Ty to wszystko ogarniasz? Słowo daję, na myśl o przeprowadzce mam dreszcze.

    Na ciążę nie stawiałam, bo znam to wypinanie brzucha w celu podtrzymania dziecka :) Myślałam jednak, że obwieścisz nam, że Panienka Laura zaczęła biegać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewka, nie wiem jeszcze jak to ogarnę, pewnie tak jak zawsze czyli JAKOŚ :)

      Panienka Laura działa w tym temacie bardzo asekuracyjnie. Na razie woli przemieszczać się przy meblach :)

      Usuń
  2. Tak jak osobiście pewnie bym tak nie chciała, bo dla mnie spakowanie się na tygodniowy wyjazd to już prawie gehenna, na dwutygodniowy teksańska masakra piłą mechaniczną, tak- trochę Wam jednak zazdroszczę :) Bo poza tym cholernym pakowanie całego majdanu, przewiezieniem tego, to jednak mimo wszystko ma to też swoje plusy :) A powiem Ci, że Wrocław równie piękny, jak Kraków :)

    Mieszka tam teraz mój były facet, z którym utrzymujemy dobre kontakty (nie wiem jakim cudem Marcin, bo On ma pierdolca na tym punkcie, ale chyba doszedł do wniosku, że skoro to znajomość z liceum, to jakoś to strawi :)) i od jakiegoś czasu zamierzamy Go odwiedzić, także coś czuję, że wiosną w końcu się spotkamy na żywo! No widzisz- nie w drodze do Zakopanego, a jednak :) O, i do zoo sobie pójdziemy :) Już się cieszę. Teraz jednak będziesz zdecydowanie bliżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, też tak sobie mówię, że we Wrocławiu równie pięknie :) Właśnie chciałam do Ciebie pisać, że co prawda nie udało nam się spotkać w Krakowie, ale może na Waszej drodze do... Karpacza się uda? :) Do zoo chętnie i na kawę i ciacho też!

      Usuń
  3. Tego się nie spodziewałam :) z jednej strony współczuję pakowania i ogarniania tego wszystkiego, z drugiej zazdroszczę. I jakoś tak czuję, że Wrocław, to jest to coś. No i właśnie! Bliżej do Poznania. A jak już na miejscu jest ktoś z kim można umówić się na kawę, to reeety, niebo dosłownie! Powodzenia w załatwianiu tego wszystkiego i oby poszło, jak po maśle! Laura na bujanym tylko w sklepie, czy już jest jej osobisty? Myślałam o zakupie takiego Jakubkowi, tylko nie wiem czy by się bujał z zapałem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo ile ja bym dała, żeby też poczuć, że Wrocław to jest TO. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

      Osiołek jest sklepowy. Laura bujała się na nim podczas gdy wybieraliśmy fotelik samochodowy. Bardzo jej się spodobał choć mam pewne wątpliwości czy bawiłaby się nim dłużej :)

      Usuń
  4. PODZIWIAM!! Po prostu, tak zwyczajnie Was podziwiam! Z drugiej strony rozumiem-praca, lepsze perspektywy..... teraz będziesz bliżej mnie bo z Poznania do Krakowa dalej niż do Wrocławia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) nie wiem czy jest co podziwiać... ot, to taka nasza gonitwa za marzeniami, ale wierz mi, my sami mamy już serdecznie dość ;)

      Usuń
  5. Podgladam Cie od miesiecy i przy okazji Bomby sie ujawniam:D Niesamowici jestescie! Wiele par boi sie z malym dzieckiem wyjechac nawet na wakacje, a Wy bez problemu zmieniacie miejsca zamieszkania:P Podoba mi sie to i popieram zmiany, jesli sa korzystne dla Was:)

    Ciekawe, ze w Krakowie sie nie zadomowiliscie... znam kilka osob, ktore uwielbiaja to miasto. Ja tez odwiedzam je turystycznie, lubie, ale nie planowalabym raczej mieszkania tam:)

    Wroclaw jest piekny! Kocham poniemieckie miasta (najbardziej te polnocne), w zwiazku z tym Wroclaw tez:) Niech Wam sie dobrze mieszka i jesli to ma byc Wasze miasto - niech takim sie stanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się odzywasz :)
      Eeee, do niesamowitych to nam sporo brakuje choć przyznam, że sama znam kilka par, dla których przejechanie z dzieckiem 50km jest wyzwaniem i chyba nigdy ich nie zrozumiem ;) My sami mamy już serdecznie dość wszelkich przeprowadzek, ale wiesz co? Po przeprowadzce - zmianie kraju zmiana miasta wydaje mi się pikusiem ;)

      Kraków bardzo nam się podoba, ale czuję się tu zupełnie jak turystka. Nie potrafię tego wytłumaczyć, po prostu to nie moje podwórko :)

      Usuń
  6. Ale slodziak <3

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czulam w kosciach :) obawialam sie tylko, ze jakies wojaze w odlegle kraje :)
    A Wroclaw- super!! Piekny i taki bardziej moj niz Krakow- czyli spotkanie wiosna w Breslau ;) badz przystanek na kawe w podrozy do Niemcowa.
    Wiesz, nawet sie ciesze :)
    Usciski dla was- (pakowania nie zazdroszcze....)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejjjej, tylko nie w odległe kraje!
      Kochana, bardzo liczę na to spotkanie!

      Usuń
  8. Haha, przeprowadzka tez przyszla mi na mysl! Ale podobnie jak Lux, obstawialam jednak inny kraj, nie miasto! ;) Wiem jednak, ze kochasz Polske, wiec ciesze sie z Toba, ze nie przenosisz sie gdzies do, nie wiem, Grecji na przyklad! ;)

    We Wroclawiu nigdy nie bylam, uwierzysz??? Mam nadzieje, ze bedzie sie Wam tam dobrze mieszkalo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezusiczku, tylko nie inny kraj.... Brrrrr.... Z tą miłością do Polski to nie przesadzam, ale fakt, iż mieszkałam kilka lat na emigracji sprawił, że wciąż na wiele jej niedociągnięć przymykam oko. Zobaczymy na jak długo starczy mi tej wyrozumiałości ;)

      Ja we Wrocławiu byłam raz. Też jako turystka :D Podobało mi się, zobaczymy jak to będzie tam zamieszkać.

      Usuń
  9. oooo to u nas, to u nas! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale mi się zaległości narobiły na Waszym blogu, ale już nadrobione :) Super, że impreza urodzinowa Laury tak świetnie się udała. A co do wiadomości bomby to tak mi właśnie po głowie chodziła jakaś przeprowadzka, myślałam że może do Turcji wracacie ;) W takim razie powodzwnia i niech wszystko układa się po Waszej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezus Maria, z powrotem do Turcji?! Pociachałabym się chyba! Przecież wciąż nie zdążyliśmy nawet przywieźć stamtąd wszystkich naszych rzeczy :) To byłby chyba dowcip roku :P

      Usuń
  11. Jeju jeju czarodzieju, jesteście niesamowici :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To prawdziwa bomba! :-) energii i zapalu moglby Wam pozazdroscic niejeden mobilny i szalony student. Jednym slowem przygody ciag dalszy... ale w sumie kiedy, jak nie teraz? Jak w tytule blogu ;-)
    Zbieram sie, zeby napisac Ci na priv, ale ciagle "cos".

    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, a wiesz, że jako studentka byłam mega stacjonarna? :) Nawet na cholernego Erasmusa nie wyjechałam! :))

      Czekam w takim razie na wiadomość :)

      Usuń
  13. Jak ja mogłam ominąć tego posta, no jak?!
    Tak coś czułam, że o przeprowadzkę może chodzić, ale myślałam, że może znów wracacie do Turcji. W tu Wrocław :) super, moje miasto studenckie, tyle lat tam przemieszkałam :) A teraz mam do Wrocka 100 km, więc kto wie... może kiedyś jakaś kawa? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No widzisz Kasiu, a ja tak trochę, troszeczkę zazdroszczę :P
    Chciałabym się tak przemieszczać po Polsce, trochę tu, torchę tam... Póki Laura jeszcze nic z tego nie wie, nie rozumie i to Wy jestescie dla niej najwazniejsi, to nie ma się zupelnie czym przejmować i trzeba szukac swojego miejsca na ziemi. Inna sprawa, gdy będzie już z niej dziewczynka z gronem przyjacioł - wtedy przeprowadzki dla dzieci są ciężkie. Ale Wy macie jeszcze czas ;)

    OdpowiedzUsuń