środa, 7 października 2015

Na wyjeździe

Jesteśmy u dziadków. Jesteście ciekawe jak minęła podróż? Huehue, bez przygód oczywiście się nie obyło. A te dopadły nas z samego rana, jeszcze zanim zdążyłyśmy wsiąść do pociągu :-] Mianowicie, przez krakowskie korki spóźniliśmy się dość znacznie i gdy już wpadliśmy na peron zobaczyliśmy tylko kitę pociągu :]]]] Takie nasze szczęście. Poprzednim razem wyjechaliśmy znacznie wcześniej i musieliśmy czekać, a pociąg jeszcze się spóźnił. Tym razem wyjechaliśmy 50 minut wcześniej i okazało się, że to za mało :) Całe szczęście, że zaledwie pół godziny później odjeżdżał kolejny pociąg do Poznania, tyle, że TLK :]

Bilet kupiony w kasie wyniósł nas jeszcze mniej niż dla dorosłego z dzieckiem do lat 4. Nie wiem jak (nie prosiłam), ale dostałyśmy bilet rodzinny z miejscówką w przedziale dla kobiet z dziećmi. Podróżowałyśmy z jeszcze jedną mamą z 8-miesięczną Basią, które to pokonują taką trasę podobno co miesiąc. Były więc lepiej ogarnięte w temacie i wytłumaczyły nam, że do tych przedziałów absolutnie nie ma wstępu nikt bez dzieci do lat 6. Początkowo nie byłam zadowolona z towarzystwa jeszcze jednego dziecka, bo bałam się o laurowe spanie. Dziewczyny jakoś jednak się zgrały i zasnęły mniej więcej w tym samym czasie. Szkoda tylko, że tamta dziewczynka obudziła się wcześniej, raptem po godzinie, i natychmiast przeszły ze swoją mamą do konsumpcji słoiczka. Gdy mała machnęła rączką i cała zawartość łyżeczki wylądowała na maminych spodniach, mama krzyknęła i tym samym obudziła Laurencję :] Trochę się przestraszyłam, bo wybudzona w tej sposób Laurencja potrafi mieć taki humorek, że bez kija nie podchodź, ale na szczęście jakoś udało mi się ją zabawić, bo o dalszym spaniu nie było mowy. 

Droga minęła naprawdę szybko na pogawędkach dzieciowych. Ot, tak to już jest jak się dwie mamy spotkają :] Nie mogłam się nadziwić jak ta 8-miesięczna dziewczynka dużo je! Tak właściwie to wciąż miała coś w buzi, a gdy jej się kończyło natychmiast podnosiła larum :) Szły słoiczki, bananki, chrupki, paluszki, chrupy czekoladowe długości - nie przesadzam - 30cm! Te ostatnie potrafiła pochłonąć 4 pod rząd!!! Pod koniec podróży mała była cała uświniona przeróżnymi potrawami, o jej mamie nie wspominając ;) Nie wiem czy przesadzam ze sterylnością, ale nie wyobrażam sobie podróżować w ten sposób. W ogóle sobie tego nie wyobrażam :]

U babci i dziadka jest nam całkiem fajnie. Laurze humor dopisuje, bo wciąż coś się wokół niej dzieje - a to psy, a to małpujący dziadek, a to babcia coś ciekawego pokazuje. Ciocia też się włącza do zabaw, co niesamowicie mnie cieszy. Jedynie pogoda zawiodła - zamiast obiecywanych 18 stopni mamy 8-10 :( Aż żałuję, że nie wzięłam dla Laury ciepłego śpiworka do wózka. 

W piątek dojeżdża do nas H., a w sobotę wyprawiamy roczek. H. odpoczywa od nas w Krakowie i sypia podobno w pozycji na motylka (wszystkie kończyny szeroko rozstawione :P) choć twierdzi, że już tęskni :P

Babcia z dziadkiem pomagają jak mogą i często przejmują ode mnie Laurę. Tata namawia mnie na wypad do fryzjera, ale jakoś inwencji mi brakuje... choć szkoda przegapić taką okazję ;)

Laura dostała od dziadków garnuszek-klocuszek czy jak mu tam i od dwóch dni się z nim nie rozstaje :)





21 komentarzy :

  1. W towarzystwie droga zawsze szybciej mija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Było ok choć liczyłam tylko na towarzystwo córki :)

      Usuń
  2. Oj sliczna Laurka!! :*** taka slodzinka, tak bym ja wytarmosila :)))
    Sorry ale to pierwsze co mysle widzac zdjecia Laleczki :)
    Dobrze, ze jednak udalo Wam sie dojechac- ten kupiony bilet przepadl czy zostal wymieniony?? jak to w Polsce dziala??
    Swoja droga wiele matek stosuje metode- jedzenie zapychacz- moze to i pomaga..ale wiadomo, ze dziecieca nadwaga ze slodkiej zmienia sie w nadwage, ktora moze, co ja pisze, zdecydowanie jest niezdrowa i niewskazana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, może postaramy się kiedyś byś miała okazję :)
      A wiesz, że bilet został mi zwrócony? Aż wstyd było mi o to pytać w kasie, bo w końcu to nasza wina, że spóźniliśmy się na pociąg. Pani kasjerka kazała mi napisać reklamację z dopiskiem, że do Poznania dojechałyśmy innym pociągiem Intercity i puściła oczko mówiąc, że wtedy dostaniemy 100% zwrotu. W ciągu miesiąca, czyli jeszcze czekamy :)
      Dokładnie, w końcu od najmłodszych lat wykształca się jakieś nawyki żywieniowe.

      Usuń
    2. Bardzo dobry pomysł! Wiosna?

      Usuń
  3. Moja Słodziutka! Ten buziolek to ma przekochany! Heh, no z tym pociągiem to niezła jazda, zawału pewnie bym dostała!
    Znam trochę takich dzieci, które jadły NON STOP i z jednej strony trochę zazdrościłam, bo z dwojga złego lepiej mieć dziecko, które chce jeść, niż takie jak choćby Eliza- która jeść ani nie chciała, ani nie musiała. Nie wiem, czym to moje dziecko żyło... Tyle, że teraz jak mam taką normalną Lilę, która owszem- pięknie je, ale o swoich porach i w odstępach czasowych, to myślę, że chyba jednak takie jedzenie non stop nie jest ani zdrowe, ani dobre.
    Miłego wypoczynku.
    Ach, fryzjer... Sama bym poszła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, no widzisz, a na mnie w ten dzień spłynął jakiś taki błogi spokój i lekki wzrost adrenaliny poczułam tylko, gdy pociąg dosłownie ruszył w momencie, w którym postawiłam nogę na peronie :)
      Wyobrażam sobie jaki to problem mieć dziecko niejadka, ale wierz mi, takie, które żre (tak, bo jedzenie to to nie jest) przez cały czas jest po prostu okropne! Ta mała z pociągu potrafiła wsunąć pod rząd cztery chrupki czekoladopodobne długości większej niż jej cała ręka, potem wielki słoik jabłka z bananem, potem chlebek, potem kolejny słój obiadku... no po prostu dramat. A gdy tylko kończyło jej się żarcie podnosiła takie larum, że aż włosy jeżyły się na głowie.
      Fryzjer zaliczony. Efekt taki sobie, trzeba będzie iść jeszcze raz ;)

      Usuń
  4. U dziadków najlepiej :) ale powiem Ci, że tak po roczku. Jakub zdziwił mnie okropnie, jak od ręki zaczął się przytulać i mieć mnie hm głęboko... no nie interesował się mną w ogóle :P mogę zatem odpocząć i może też fryzjer? Kasia! Nawet się nie zastanawiaj! Lecimy do tego fryzjera! :) Miłego pobytu :* A na garnuszek miałam ogromną chrapkę. Nie wiem, czy nie będzie za późno? Ciekawe jaki ma przedział wiekowy zainteresowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura świetnie czuje się w towarzystwie dziadków, ale gdy przychodzi pora spania lub jedzenia zaczyna litanię do mamy :)

      Fryzjer zaliczony, ale efekt nie do końca taki jak chciałam. Trzeba więc zaplanować ponowną wizytę.

      Garnuszek jest naprawdę fajny, ładny, kolorowy, gra sympatyczne melodie no i jest to sorter. Laura pierwszego dnia skupiła się tylko na tych 5 klockach, dopiero później odkryła funkcję wkładania ich przez otwory w garnuszku. Teraz widzę, że trochę jej się opatrzył. Muszę go chyba schować na kilka dni :)

      Usuń
  5. No jak się dorwią dwie matki i to w pociągu...... Jak do Poznania to niedaleko mnie jesteś! Córka ślicznie ci rośnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Poznania mamy 6h, ale potem jeszcze 1,5h autem do dziadków. Nie ukrywam, że jest to wyprawa, ale w towarzystwie naprawdę szybko zleciało.

      Usuń
  6. Bo u dziadków fajnie jest i kobieto korzystaj z okazji idź do fryzjera, fryzjer z pewnością coś doradzi, a taka okazja nie prędko może się pojawić, do tego po fryzjerze zahacz o sklepy i może szybki szoping

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhehhehe, fryzjer zaliczony! Efekt może taki sobie, ale dla dwóch godzin tylko dla siebie warto było :)

      Usuń
  7. O matko moja strażą gdyby trafiła na taką mamę jak ta w przedziale to też by coś chrupała non stop. No ale teafiła na matkę, która pilnuje diety :) fajnie, że sobie wsiadacie w pociąg i śmigacie do dziadków. Ja tak planowałam jak siedziałam na macierzyńskim, ale niewiele z tego wyszło. Uściski dla tej ślicznej dziewczynki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihhihi, to chrupanie było straszne. Laura tylko przyglądała się podejrzliwie co ta mała wciąż mieli.

      Usuń
  8. O, to ja lubie tak moim dzieciom "wciskac" przekaski podczas jazdy autem! Przynajmniej zamiast gadac, krzyczec i klocic sie, ciamkaja. :D

    Laura jest coraz sliczniejsza! Nie moge jak okolo roczku zaczela jej sie buzka zmieniac! Teraz juz rzeczywiscie zaczyna przypominac dziewczyneczke, a nie dzidziorka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas jazdy autem ja też wciąż coś Laurze wciskam, żeby tylko ją czymś zająć i zamknąć paszczękę :)

      Usuń
  9. ja tam też nie jestem super sterylna, ale na takie jedzenie w podróży to bym sobie nie pozwoliła;)

    Wszystkie dzieci kochaja garnuszek! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, gdy spojrzałam na to jak UNORANA w przeróżnym żarciu jest ta mała i jej mama to robiło mi się niedobrze :] Żarcie, żarcie, wszędzie żarcie. Tu kawałek zaschniętego bananka, tam przyklejona chrupka, tu trochę czekolady. Bleeeeeeh!

      Usuń
  10. Czesc Kasiu! Czy ja cos przegapilam, czy wiadomosci- bomby jeszcze nie bylo?
    Milego pobytu u Dziadkow, wypoczywaj ile sie da, najlepiej na zapas ;-)

    pozdrawiam serdecznie
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehhe, wiadomość bomba już jutro! Keep waiting!

      Usuń