poniedziałek, 10 lutego 2014

Pierwsza zachcianka

Dzisiaj miałam okazję doświadczyć pierwszej zachcianki ciążowej. Podczas gdy pyszny obiadek czekał jeszcze od wczoraj w lodówce, mnie się zachciało czegoś zupełnie innego. Dzięki bogu, że jestem akurat w Turcji, bo gdyby ochota napadła mnie w Polsce, miałabym nie lada problem! Korzystając z tej ciążowej fanaberii i dobrej rady Marty, przedstawiam Wam oto jedną z wielu pozycji w tureckiej kuchni bez której żyć po prostu nie mogę. Panie i Panowie (czy są tacy oprócz mojego osobistego męża??? :)) çiğ köfte /czyt. czii köfte/.

Çiğ köfte to tak  naprawdę rodzaj papki, której nadaje się kształt poprzez ściśnięcie większej kulki w dłoni. Zdaję sobie sprawę, że brzmi nieciekawie, ale jest bosskie. Çiğ köfte przygotowuje się z tureckiej kaszy bulgur, przecieru pomidorowego, pietruszki i wielu przypraw, m.in. kilku rodzajów papryki, kminu, mięty. W oryginale jeszcze dodaje się surowe mięso - kozinę albo wołowinę. Według historii çiğ köfte, potrawę tą po raz pierwszy przygotowała matka proroka Abrahama (tak, tak, tego samego co u nas w chrześcijaństwie), która w czasach głodu utłukła za pomocą kamienia wszystko to, co pozostało im w domu do jedzenia i podała swojej rodzinie bez opieczenia nad ogniem. Przyznam, że nie byłabym w stanie zjeść çiğ köfte w wersji z mięsem. Ku mojej radości, tureckie Ministerstwo Zdrowia zakazało produkcji tej potrawy z surowym mięsem, jednak pamiętam jak jeszcze kilka lat temu można było sobie takie kupić. Çiğ köfte ma bardzo charakterystyczny smak i najczęściej jest dość ostre. Na szczęście można też zaopatrzyć się w wersję łagodną. Technika jedzenia jest taka: 1) porcyjkę çiğ köfte nakłada się na liść sałaty, dodaje troszkę pietruszki, rukoli, skrapia cytryną i opcjonalnie sosem z granatów (uwielbiam!) zawija jak durum i zjada, lub 2) wykonuje się wszystkie te czynności uprzednio kładząc liść sałaty na tureckim chlebku lavaş, czyli tutejszej picie. Ja wolę tą drugą technikę, bo çiğ köfte nawet w wersji łagodnej jest dość pikantne. 
W Turcji bardzo często pełni funkcję meze, czyli przystawki. Nam jednak często służy za obfitą kolację. Przyznam, że jest to smak bardzo oryginalny, niektórzy nie od razu się do niego przekonują, ale z czasem można wpaść w prawdziwą obsesję na punkcie çiğ köfte. Najlepszym tego przykładem jest moja mama :-)

Niestety w Polsce to danie jest chyba nieosiągalne. Miałam okazję jadać w wielu tureckich restauracjach w Polsce, ale nigdy nie spotkałam çiğ köfte. Przypuszczam, że powodem jest brak w Polsce kaszy bulgur - bardzo zdrowej kaszy przyrządzanej z gotowanych, a następnie suszonych ziaren twardej pszenicy. Z moimi koleżankami z turkologii - maniaczkami çiğ köfte jak ja, ratowałyśmy się przepisem z kuskusem zamiast bulguru, ale co tu kłamać - nigdy to nie było TO.

Przepraszam za jakość zdjęć, ale mając przed sobą taką wyżerkę, nie byłam w stanie szukać lustrzanki ;-)





Do çiğ köfte świetnie pasuje turecki napój mleczny ayran. Ten akurat z łatwością można przygotować u nas. Wystarczy do jogurtu bałkańskiego dodać wody mineralnej i trochę soli do smaku i zmiksować. Konsystencję powinien mieć bardzo płynną - jak mleko. Ayran jest też dostępny w Piotrze i Pawle, Almie i wielu innych sklepach: 

Źródło: www.alma24.pl

Źródło: www.frisco.pl



Smacznego!!!

6 komentarzy :

  1. Dla mnie brzmi pysznie - nawet z surowym miesem! Ale ja jestem raczej odwazna jesli chodzi o nowe smaki czy potrawy. Nie boje sie probowac, w przeciwienstwie do mojego meza, ktorego pol roku namawialam na sprobowanie sushi (teraz jedno z jego ulubionych zakasek), a krewetek w sosie koktailowym nie je do dzis i krzywi sie kiedy ja jem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jak mój mąż :-) w ogóle Turcy raczej nie lubią próbować nowych dań, są przekonani, że ich kuchnia jest najlepsza i koniec. Na szczęście mój mąż lubi też wiele polskich dań, ale zanim je "polubił" minęło sporo czasu. Ja z kolei uwielbiam próbować. Wśród moich rekordów jest policzek i jądro barana oraz kornik wielkości małego palca u ręki :D

      Usuń
    2. Krewetki i mój mąż to masakryczne połączenie :) Ostatnio jak przez grzeczność nie odmówił ich zjedzenia, to potem całą noc je wydalał z siebie...
      My obydwoje uwielbiamy próbować nowych smaków, kiedyś gdzieś wychodzimy rzadko kiedy bierzemy to samo-właśnie po to, żeby popróbować czegoś nowego.
      Bardzo interesująca ta Twoja zachcianka :) Myślę, że jeszcze nie raz nas tu czymś zaskoczysz. Eh, Turcja to pewnie taki mały kulinarny raj? A łączy się tam potrawy mięsne z czymś słodkim? Bo zdaje się, że właśnie z tym między innymi kojarzę turecką kuchnię. Chyba, że błędnie- to mnie wyprostuj :)
      No to smacznego Mamusiu i wcinaj- teraz możesz do woli :)

      Usuń
    3. Uwielbiam krewetki! I inne robale ;) Turecka kuchnia jest faktycznie bardzo dobra, naprawdę mało potraw w niej nie lubię, jest też bardzo zróżnicowana. Łączenie mięsa z owocami i słodkimi przyprawami to cecha charakterystyczna dla starej kuchni osmańskiej. Bardzo lubię takie dania, ale niestety mąż, który pochodzi znad M. Egejskiego absolutnie takich smaków nie trawi. Tutaj panuje kuchnia śródziemnomorska, dużo warzyw i owoców, mniej mięsa, więcej ryb. Brzmi bardzo zdrowo, ale jest trochę monotonnie :)

      Usuń
  2. Mmm, ależ mnie zaciekawiłaś tym çiğ köfte :) chętnie bym wypróbowała..

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji wakacji w Turcji polecam spróbować :-)

      Usuń